Выбрать главу

Lecę dalej. Mijam wielkie równiny wschodu i docieram do skał na północnym wschodzie. Odnajduję wejście, które swego czasu pokazał mi Edmund Wells. Jak odnaleźć drogę w tym labiryncie? Odwracam dłonie wnętrzem do góry i moje kule nadlatują. Wystarczy uważnie patrzeć, skąd do mnie docierają, a następnie pozwolić im się oddalić, żeby sprawdzić, którędy przedostają się do wnętrza góry. Tak więc krok po kroku śledzę moje kule, aż wreszcie docieram do ogromnej komnaty, w której znajdują się cztery kule przeznaczenia.

Widok czterech olbrzymich balonów, w których pulsuje los całego świata, wciąż robi na mnie wielkie wrażenie.

Przylegam do ściany kuli ludzkości i rozmyślam. Jacques ma być może rację. Po co to wszystko?

Widzę moich troje klientów zagubionych pośród sześciu miliardów istot ludzkich. Gdyby wiedzieli, że ich anioł stróż porzucił ich na chwilę tylko po to, by zrealizować swoje własne ambicje, jak by go ocenili? Wypatruję także dręczycieli moich podopiecznych. Dlaczego ci ciągle muszą wszystkim przeszkadzać? Czy nie mogą żyć własnym życiem, zostawiając bliźnich w spokoju?…

Edmund Wells już stoi koło mnie, otacza mnie ramieniem.

– Więc nie rozumiesz? – pyta.

– Petters. Dupuis. Piotr. Nie, nie rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie tak bardzo się starają być źli…

– Nie są źli. Są ignorantami i się boją. Źli to tchórze, którzy biją ze strachu, że ktoś ich uderzy. Strach wszystko tłumaczy. Zresztą słyszałem, co mówiłeś Venus. Miałeś rację: Petters ma małe przyrodzenie, boi się, że kobiety źle go ocenią, więc… zabija je.

– Ale Petters, Piotr i Dupuis odczuwają przyjemność, zadając innym cierpienie!

Edmund Wells lewituje spokojnie nad olbrzymimi kulami.

– Na tym również polega ich rola. Mają za zadanie demaskować tchórzostwo innych. Petters powinien już dawno temu opuścić telewizję, ale ponieważ oglądalność jego programu stale rośnie, władze stacji utrzymują go na stanowisku za wszelką cenę. Dupuis powinien zostać wydalony z korporacji lekarskiej, ale ma znajomości w światku polityki, więc koledzy się go obawiają. Wolą zostawić go w spokoju, a nawet ratować jego skórę. Piotr wykorzystuje postępującą gangrenę rosyjskiego społeczeństwa. To zwykły herszt bandy w świecie, gdzie każdy może ustanowić własne prawo. W tym wypadku brak systemu daje przyzwolenie na czynienie zła. Nic z tego nie powinno cię dziwić, biorąc pod uwagę ogólny poziom ludzkości. Pamiętaj, że ich średnia wynosi 333 punkty.

Ogarnia mnie zniechęcenie. Mój instruktor mną potrząsa.

– Nie bądź niecierpliwy. Nie osądzaj ich. Poza tym… twoi klienci też nie są bez skazy. Igor zabił. Venus modliła się, żeby jej rywalka została oszpecona. Jacques to opóźniony w rozwoju nastolatek, który ukrywa się w świecie wyobraźni ze strachu przed rzeczywistością.

Edmund Wells mierzy mnie poważnym wzrokiem.

– Nie wiesz jeszcze wszystkiego. Swego czasu Chris Petters był poszukiwaczem złota i polował na Indian. To on, wraz z dwoma kumplami, założył sznur na szyję Jacques'a Nemroda. Widzisz, życie to niekończąca się pętla. Zobacz, po dziś dzień Petters nosi na głowie skalpy, które do niego nie należą… i dusi ludzi.

Marszczę brwi.

– Po planecie chodzi sześć miliardów ludzi. Jakim cudem napastnik Venus może być równocześnie mordercą Jacques'a z przeszłości?

– Tak naprawdę to żaden cud – wyjaśnia mój instruktor. – Poprzez wieki dusze łączą się w grupy. Kosmiczne spotkania powtarzają się do czasu, aż zostanie osiągnięty cel. Piotr intuicyjnie to zrozumiał.

Edmund Wells wskazuje mi, poprzez ścianę kuli, jak w głębi kilka małych jajeczek krąży wokół moich.

– Martine, pierwsza przyjaciółka Jacques'a, niegdyś była jego matką.

– Czy to dlatego wzniosła taką barierę uczuciową między nimi?

Edmund Wells potakuje i ciągnie dalej:

– Richard Cuningham był swego czasu bratem Venus, a Billy Watts jej psem (znajdował się wtedy na niższym poziomie rozwoju świadomości). Stanisław był synem Igora w innym wcieleniu. Podpalał stosy, na których ginęły czarownice. Służył pod dowództwem Nerona w Rzymie. Był obecny podczas wielkiego pożaru Biblioteki Aleksandryjskiej, a jeszcze wcześniej był jednym z tych, którzy odkryli, że pocierając o siebie dwa krzemienie, można skrzesać ogień. Przed zamordowaniem Jacques'a Nemroda, Chris Petters był konkwistadorem, który zabił wielu Inków.

Dusze migoczą w swoich kulach jak małe gwiazdy. A więc wszystko ma swoje wytłumaczenie, wszystko zakorzenione jest w bezkresie czasu i ma własną, niewidzialną logikę. Osobliwe zachowania, fobie i obsesje są niepojęte, jeśli nie bierze się pod uwagę poprzednich egzystencji. Freud uważał, że dorosłego człowieka można zrozumieć, analizując zachowanie dziecka, gdy tymczasem należałoby zacząć od badania pierwszej inkarnacji ludzkiej, albo nawet zwierzęcej czy roślinnej. Być może niektórzy uwielbiają mięso, bo niegdyś byli drapieżnikami biegającymi po sawannie. Ktoś, kto lubi się opalać na słońcu, był kiedyś słonecznikiem. Każda dusza ma długą historię – historię wędrówki.

– A więc Raoul, Freddy, tanatonauci…

– Poznałeś ich już pod innymi postaciami. Raoul był twoim ojcem. Idziecie ramię w ramię od bardzo dawna. Z kolei rabin Freddy Meyer w wielu wcieleniach był twoją matką…

Przyglądam się ludzkości przez ścianę wielkiej kuli.

– Pamiętaj, że celem nie jest uprzejmość, tylko ewolucja świadomości. Naszym wrogiem nie jest złość, lecz ignorancja.

III CO JEST POWYŻEJ

151. IGOR. LAT 22,5

Umieram. Opuszczam swoje ciało. Światło mnie wzywa. Lecę w jego stronę. Nagle nieruchomieję, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Ktoś ciągnie za srebrną nitkę przyczepioną do mojego brzucha, ściąga mnie w dół. Wracam w stronę Ziemi.

– Udało się. Odzyskaliśmy go!

Krzyczą z radości, jak gdybym właśnie się urodził. A przecież to światło było takie piękne.

Kładą mnie do łóżka, przykrywają, utulają i zasypiam. Nie umarłem. Po przebudzeniu jasnowłosa dziewczyna o wielkich zielonych oczach i przepastnym dekolcie nachyla się nade mną.

To anioł, a ja jestem w Raju. Robię ruch w jej stronę, lecz przytrzymują mnie rurki od kroplówek – iluzja mija. No i ten rwący ból w brzuchu.

Cudowna dziewczyna twierdzi, że przez tydzień leżałem w śpiączce i lekarze byli przekonani, że już nigdy się z niej nie wybudzę. Jednak dzięki silnemu organizmowi udało mi się przeżyć. Podobno zostałem zaatakowany na ulicy przez włóczęgów i straciłem dużo krwi. Na szczęście moja grupa krwi jest często spotykana, AB+, więc szpital miał akurat na stanie wystarczająco duży zapas osocza.

Plakietka przyczepiona do białego fartucha informuje mnie, że anioł ma na imię Tatiana. Tatiana Mendelejew. Jest moim lekarzem prowadzącym. Podziwia moją wytrzymałość. Przeciwstawiłem się prawom medycyny, twierdzi. Niestety ma też dla mnie złą wiadomość. Spuszcza wzrok.

– Musi pan być silny. Ma pan… raka.

A więc to ma być ta „zła nowina"? Phi! Po tym, jak ujrzałem blask śmierci wzywający mnie w stronę nieba, po starciach z matką, karabinem maszynowym, wybuchami granatów i czeczeńskich pocisków rakietowych, po ciosie nożem zadanym mi przez Piotra, rak wydaje mi się raczej niegroźnym schorzeniem.

Lekarka ujmuje delikatnie moją dłoń.

– Pański nowotwór to nie byle jaka choroba. To odmiana dotąd nieznana. Ma pan raka pępka!

Rak pępka, czy rak małego palca, nie bardzo widzę, co to zmienia. Umrę i tyle. Muszę postarać się wykorzystać jak najlepiej czas, jaki mi pozostał, zanim ponownie ulecę w stronę świetlistych niebios.

– Chciałam pana prosić o pewną przysługę – ciągnie piękność, nie wypuszczając mojej ręki ze swojej. – Chciałabym, żeby został pan moim pacjentem. Proszę mi pozwolić bliżej zapoznać się z pańską chorobą.