Выбрать главу

– Bo… Miałam kłopoty z pamięcią… z jej pamięcią… Nie mogłam zrozumieć… nie mogłam sobie wszystkiego przypomnieć. Natykałam się na przeszkody. Dlatego przydzielono mi Łowczynię, miała czekać, aż wszystkiego się dowiem. – Za dużo, za dużo. Ugryzłam się w język.

Ian i Jared wymienili spojrzenia. Nigdy wcześniej nie słyszeli czegoś podobnego. Nie mieli do mnie zaufania, ale bardzo pragnęli uwierzyć, że to wszystko możliwe. Tak bardzo, że obudził się w nich strach.

Jared zaskoczył mnie ostrym tonem.

– Przypomniałaś sobie moją kryjówkę?

– Tylko na chwilę.

– I pewnie od razu powiedziałaś o tym Łowczyni.

– Nie.

– Nie? Dlaczego?

– Bo… wtedy już nie chciałam jej nic powiedzieć.

Oczy Iana zastygły w zdumieniu.

Jared znów zmienił ton. Odezwał się cicho, wręcz łagodnie. Przerażał mnie teraz bardziej, niż gdy krzyczał.

– Dlaczego nie chciałaś jej nic powiedzieć?

Zacisnęłam zęby. Ciągle nie pytał o najważniejszą z tajemnic, pytał jednak o coś, czego nie miałam zamiaru tanio sprzedać. Moje milczenie było w tej chwili spowodowane nie tyle instynktem samozachowawczym, ile głupią, urażoną dumą. Miałabym powiedzieć mężczyźnie, który mnie nienawidzi, że go kocham? Wykluczone.

Zauważył moje zbuntowane spojrzenie i chyba zrozumiał, do czego musiałby się posunąć, żeby wydobyć ze mnie odpowiedź na to pytanie. Postanowił to sobie darować – a może wrócić do tego później, zostawić to na koniec, a teraz wyciągnąć ze mnie inne rzeczy, dopóki byłam w stanie mówić.

– Dlaczego nie mogłaś sobie przypomnieć niektórych rzeczy? To… normalne?

Kolejne bardzo niebezpieczne pytanie. Po raz pierwszy musiałam się ratować otwartym kłamstwem.

– Spadła z dużej wysokości. Ciało się uszkodziło. Miałam trudności z kłamaniem i dało się to wyczuć w moim głosie.

Zarówno Jared, jak i Ian od razu zwietrzyli fałszywą nutę. Jared nadstawił ucha, Ian uniósł czarną brew.

– Dlaczego ta… Łowczyni nie zrezygnowała jak pozostali? – zapytał Ian.

Ogarnęło mnie nagle przemożne zmęczenie. Byłam pewna, że są w stanie przesłuchiwać mnie całą noc i że tak właśnie będzie, jeżeli nie przestanę odpowiadać. Wiedziałam też, że prędzej czy później popełnię jakiś błąd. Osunęłam się i zamknęłam oczy.

– Nie wiem – wyszeptałam. – Ona nie jest jak inne dusze. Jest… nie do z n i e s i e n i a.

Ian parsknął krótkim śmiechem, jakby moja odpowiedź go zaskoczyła.

– A ty? Jesteś jak inne… d u s z e? – zapytał Jared.

Otworzyłam oczy i przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego zmęczonym wzrokiem. Co za durne pytanie, pomyślałam. Następnie ponownie zamknęłam oczy, schowałam twarz w kolanach i zakryłam głowę rękoma.

Albo Jared zrozumiał, że mam dosyć, albo nie mógł dłużej znieść niewygody. Chrząknął parę razy i wygramolił się z groty, zabierając ze sobą lampę. Potem przeciągnął się i wydał z siebie ciche stęknięcie.

– Kto by się spodziewał – zwrócił się do niego szeptem Ian.

– Kłamie, to jasne – odparł Jared równie cicho. Z trudem, ale jednak rozumiałam, co mówią. Zapewne nie zdawali sobie do końca sprawy z siły pogłosu. – Nie wiem tylko, do czego próbuje nas przekonać. Co próbuje nam wmówić.

– Moim zdaniem nie kłamie. Z jednym wyjątkiem. Zwróciłeś uwagę?

– To była gra.

– Ale pomyśl, spotkałeś kiedyś pasożyta, który by tak kłamał? Oczywiście nie licząc Łowców.

– Widocznie jest Łowcą.

– Mówisz poważnie?

– To najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie.

– Ona – on – w niczym nie przypomina Łowcy. Gdyby jakiś Łowca miał pojęcie, gdzie nas szukać, przyprowadziłby ze sobą całą zgraję.

– I nic by nie znaleźli. A jej – temu tutaj – udało się tu dostać.

– Mógł już dziesięć razy zginąć, a…

– A jednak wciąż żyje, prawda?

Obaj zamilkli na dłużej. Na tak długo, że zaczęłam myśleć o zmianie pozycji na leżącą, ale bałam się, że mnie usłyszą. Marzyłam, aby Ian już sobie poszedł, bym mogła się położyć spać. Adrenalina całkiem opadła, pozostało jedynie zmęczenie.

– Chyba pójdę pogadać z Jebem – szepnął w końcu Ian.

– No tak, gratuluje wspaniałego pomysłu. – Głos Jareda był pełen sarkazmu.

– Pamiętasz pierwszą noc? Jak wskoczyła między ciebie a Kyle’a? To było dziwne.

– Po prostu szukał szansy na przeżycie, na ucieczkę…

– Podkładając się Kyle’owi, tak? Świetny plan.

– Podziałało.

– Podziałał dopiero Jeb i jego strzelba. Przecież nie wiedziała, że Jeb przyjdzie – tak czy nie?

– Za bardzo to komplikujesz, Ian. Pasożyt właśnie tego chce.

– Nie zgadzam się z tobą. Nie wiem czemu… ale mam wrażenie, że ona w ogóle nie chce, żebyśmy o niej myśleli. – Usłyszałam, jak Ian wstaje. – Wiesz, co jest najdziwniejsze? – wymamrotał cicho, ale już nie szeptem.

– No co?

– Miałem wyrzuty sumienia – jak diabli – kiedy zobaczyłem, jak się nas boi. I kiedy zobaczyłem te sińce na jej szyi.

– Nie możesz tak reagować – odparł Jared, nagle zaniepokojony. – To nie jest człowiek. Nie zapominaj.

– To jeszcze nie znaczy, że nie czuje bólu, nie uważasz? – Głos Iana powoli się oddalał. – Że nie czuje się po prostu jak pobita dziewczyna. I to my ją pobiliśmy.

– Weź się w garść – rzucił za nim Jared.

– Na razie.

Kiedy Ian zniknął, Jared długo nie mógł się odprężyć. Przez chwilę dreptał w tę i we w tę, wreszcie usiadł na macie, zasłaniając mi światło, i zaczął mamrotać coś do siebie. Straciłam nadzieję, że pójdzie wkrótce spać, i rozciągnęłam się na tyle, na ile mogłam, na krzywej podłodze. Drgnął, słysząc, że się poruszyłam, po czym znowu zaczął mówić do siebie pod nosem.

– W y r z u t y s u m i e n i a! – utyskiwał cicho. – Daje sobie mydlić oczy. Jak Jeb i Jamie. Trzeba coś zrobić. Po co ja go broniłem. Niech mnie.

Dostałam na ramionach gęsiej skórki, ale starałam się o tym nie myśleć. Gdybym wpadała w panikę za każdym razem, gdy się zastanawiał, czy mnie zabić, nie miałabym ani chwili spokoju. Obróciłam się na brzuch, żeby wygiąć kręgosłup w przeciwną stronę, i usłyszałam, jak znowu się poderwał, by po chwili położyć się w ciszy. Zasypiając, byłam pewna, że nadał rozmyśla.

*

Kiedy się obudziłam, ujrzałam go siedzącego na macie z łokciami na kolanach i głową wspartą na pięści.

Spałam pewnie nie dłużej niż godzinę lub dwie, ale byłam zbyt obolała, by od razu położyć się z powrotem. Zaczęłam więc rozmyślać o wizycie Iana i martwić się, że teraz Jared będzie się starał jeszcze bardziej mnie izolować. Czy Ian musiał się wygadać, że ma wyrzuty sumienia? Skoro w ogóle ma sumienie, to dlaczego o tym nie pomyślał, kiedy próbował mnie udusić? Melanie również była poirytowana jego zachowaniem i obawiała się skutków.

I pewnie zamartwiałybyśmy się dalej, ale nagle zjawił się Jeb.

– To tylko ja! – zawołał. – Nic się nie bój.

Jared chwycił za strzelbę.

– No śmiało, synu, strzelaj. Na co czekasz? – Z każdym słowem głos Jeba rozbrzmiewał coraz bliżej.

Jared westchnął i odłożył broń.

– Proszę, idź sobie.

– Muszę z tobą porozmawiać – rzekł Jeb, siadając zdyszany naprzeciw niego. – Serwus, maleńka – rzucił w moją stronę, skinąwszy głową.

– Wiesz, że tego nie znoszę – wymamrotał Jared.