Выбрать главу

– Ja też jestem głodna. – Galina wydęła usta. Seksowna rudowłosa, dawniej prostytutka na Ukrainie, wiedziała, jak sprawić mężczyźnie przyjemność.

– W Bobie jest jeszcze sporo krwi – zapewniła Katia. – Uszczknęłam tylko trochę.

– Pycha. – Galina usiadła na nim okrakiem. Zwilżyła usta językiem.

Ivan sprawdził godzinę.

– Mamy jeszcze pięć minut. – Patrzył, jak Galina wbija kły w szyję agenta. – Zostaw coś dla mnie. – Facet i tak już im się na nic nie przyda.

Gregori zerknął na zegarek.

– Dochodzi dziewiąta. Chodźmy do sali balowej. Roman wstał zza biurka. Nie miał ochoty na bal. Jak może się bawić, skoro Shannie grozi niebezpieczeństwo? Na samą myśl o bubbly blood zrobiło mu się niedobrze. I do tego ostatnie rewelacje – ojciec Shanny stoi na czele grupy, która chce go zabić.

Na rany boskie. Czyżby historia miała się powtórzyć? Aż za bardzo przypominało to klęskę z Londynu, z 1862 roku. Poznał wtedy śliczną młodą damę imieniem Eliza. Kiedy jej ojciec odkrył sekret Romana, zażądał, żeby wyjechał z kraju. Zgodził się, ale liczył, że Eliza zrozumie jego dylemat i ucieknie z nim do Ameryki. Zwierzył się jej. Następnego wieczoru obudził się w otwartej trumnie, z drewnianym kołkiem w piersi.

Przypisywał ten czyn jej ojcu, ale okazało się, że to Eliza wbiła mu kołek w pierś. Ojciec nie dopuścił, by umieściła go w sercu, bo obawiał się zemsty innych wampirów. Roman, zniesmaczony tą sprawą, zatarł ich wspomnienia. Szkoda, że nie mógł pozbyć się swoich. W Ameryce zaczął nowe życie, ale ta smutna sprawa nie dawała mu spokoju. Przysiągł sobie, że nigdy więcej nie zainteresuje się śmiertelną kobietą. Jednak teraz w jego życiu pojawiła się Shanna i dała mu promyk nadziei.

Co zrobi, kiedy pozna prawdę? Też będzie chciała zabić go podczas snu? Czy poczeka, aż ojciec wykona swój plan?

Jakim cudem CIA dowiedziała się o wampirach? Mogło się zdarzyć, że wampir idiota popisywał się sztuczkami przed śmiertelnikami, a później nie zmodyfikował ich pamięci.

Nieważne, jak do tego doszło; sytuacja jest poważna. Jean-Luc, Angus i Roman będą zastanawiać się podczas konferencji, jak rozwiązać ten problem.

Wszyscy szli do sali balowej.

– Ian, co wiesz o projekcie „Trumna”? Ile agentów liczy zespół?

– Pięciu, z ojcem Shanny.

– Tylko pięciu? – Zdziwił się Szkot. – Nie jest źle. Znasz ich nazwiska? Może uda nam się ich dopaść.

Romanowi to się nie podobało. Zabić ojca Shanny? Kiepski początek romansu.

– Bez sensu. – Jean-Luc rytmicznie stukał laseczką w podłogę. – Jeśli nie śpimy, śmiertelny nic nam nie zrobi. Od razu przejmujemy kontrolę nad jego umysłem.

Roman zatrzymał się w pół kroku. Czyżby o to chodziło? Shanna wykazała zadziwiającą odporność na próby kontroli myśli. Co więcej, kiedy już zdołał się z nią połączyć, z niesamowitą zręcznością czytała jego myśli. Niewykluczone, że ma zdolności paranormalne. Odziedziczone. O Boże. Zespół zabójców wampirów, który dostał błogosławieństwo rządu i któremu niestraszna hipnoza – bardzo niepokojąca perspektywa.

– Pewnie chcą nas wykańczać za dnia – mruknął Angus. – Wyszkolę więcej dziennych strażników.

– Pan Draganesti pracuje nad preparatem, który umożliwiłby nam funkcjonowanie w ciągu dnia – wtrącił Laszlo. Zerknął niespokojnie na Romana. – Może niepotrzebnie o tym mówię.

– To prawda? – Angus złapał go za ramię. – Możesz to zrobić, bracie?

– Tak mi się wydaje. Jeszcze tego nie testowałem.

– Zgłaszam się na ochotnika – zaproponował Gregori z uśmiechem.

Roman pokręcił głową – O nie, nie mogę dopuścić, żeby coś ci się stało. Jesteś mi potrzebny, prowadzisz firmę, a ja w tym czasie mogę sobie siedzieć w laboratorium.

Jean-Luc pchnął podwójne drzwi prowadzące do sali balowej i natychmiast wycofał się do holu.

– Merde. Jest tam ta straszna kobieta z DVN. Chyba nas widziała.

– Dziennikarka? – zapytał Roman.

– Nie do końca. – Jean-Luc się wzdrygnął. – To Corky Courrant. Prowadzi program o gwiazdach Na żywo z nieumarłymi.

MacKay nie krył irytacji.

– A co tu robi?

– Panowie, jesteście sławni. – Gregori przyglądał się im z niedowierzaniem. – Chyba o tym wiecie?

– Owszem. – Laszlo pochylił głowę. – Wszyscy jesteście sławni.

Roman zmarszczył brwi. Rzeczywiście, jego wynalazki zmieniły oblicze wampirycznego świata, on jednak do dziś spędzał każdą noc w laboratorium. Szczerze mówiąc, teraz też wolałby tam być.

– Nie nabierz się na jej uśmiech – ostrzegł Angus. – Wiem od informatorów, że za czasów Henryka VIII kierowała w Tower salą tortur. Wtedy nazywała się Catherine Courrant. Podobno osobiście wymusiła na bracie Anny Boleyn wyznanie kazirodztwa.

Jean-Luc zbył te rewelacje nonszalanckim wzruszeniem ramion.

– A teraz pracuje w telewizji. Oczywiście.

– Mówimy na nią Mokry Balon. – Spojrzeli na Iana pytająco. – No, to taki żart. Ze względu na jej biust.

– Podoba mi się. – Gregori wyciągnął ręce przed siebie, jakby niósł dwa wielkie melony. – Ma wielkie cycki. Pewnie sztuczne.

– Aye - zgodził się Ian. – Są ogromne.

– No dobrze. – Roman zazgrzytał zębami. – Dziękuję za te informacje. Ale one nic nie zmieniają. Bez względu na jej wątpliwe zaplecze i sztuczną… fasadę, nie możemy do końca balu czaić się w holu.

– Aye. - Angus dumnie uniósł głowę. – Musimy zmierzyć się ze smokiem.

Ian głęboko zaczerpnął tchu.

– Musimy być smokiem. Drzwi otworzyły się gwałtownie.

Mężczyźni tchórzliwie cofnęli się o krok. Żaden nie zionął ogniem.

– Tu jesteście! – wykrzyknęła Smoczyca z triumfalnym błyskiem w oczach. – Teraz już mi nie uciekniecie!

Corky skinęła na ekipę, żeby zajęła odpowiednie miejsca. Dwaj mężczyźni przytrzymywali drzwi. Potężny kamerzysta nastawiał obiektyw, makijażystka pudrowała Corky. Wszyscy mieli na sobie czarne dżinsy i koszulki z białym napisem „DVN”. Goście, eleganccy w bieli i czerni, stali tuż za ekipą i tym samym tarasowali drogę ucieczki.

Jesteśmy w pułapce. Roman zdawał sobie sprawę, że jedynym bezpiecznym miejscem byłby teraz jego gabinet, a nachalna reporterka bez wątpienia i tam nie dałaby im spokoju.

– Nawet nie ważcie się uciekać. – Wbiła w nich spojrzenie ciemnych oczu. – Będziecie gadać.

To było pewnie jej ulubione powiedzonko w izbie tortur. Angus i Roman wymienili spojrzenia.

– Dosyć tego! – Przegoniła makijażystkę. Dotknęła miniaturowej słuchawki w uchu i słuchała przez chwilę. – Za trzydzieści sekund wchodzimy na antenę. Wszyscy na miejsca. – Stanęła przed kamerzystą. Czarna sukienka opinała duże pośladki.

Implanty, na pewno. Zapewne skorzystała z usług doktora Uberlingena z Zurychu. To jedyny wampiryczny chirurg plastyczny, który za odpowiednio wysoką sumę gwarantował każdemu wampirowi wieczną młodość i urodę. Implanty reporterki zapewne okazały się atutem, który przeważył szalę na jej korzyść, gdy ubiegała się o pracę. DVN to nowa stacja; co tydzień jej właściciele dostawali setki zgłoszeń od wampirów, którym marzyła się kariera na ekranie.

Póki nie wynaleziono kamery cyfrowej, nie można było uwieczniać wampirów. Technologia cyfrowa niosła ze sobą nowe możliwości i zarazem problemy. Roman nie zdziwiłby się wcale, gdyby właśnie tym sposobem CIA dowiedziała się o ich istnieniu. Może odkryli tajną częstotliwość, na której nadawał DVN.