Jaka jesteś. Czytelniczko? Nadszedł już czas, aby ta książka napisana w drugiej osobie zwracała się nie tylko do ogólnikowego męskiego „ty”, które jest być może bratem i sobowtórem obłudnego „ja”, lecz by zwracała się bezpośrednio do ciebie, a ty pojawiłaś się w Drugim Rozdziale jako Trzecia Osoba, niezbędna, aby powieść stała się powieścią, aby pomiędzy Drugą Osobą męską a Trzecią żeńską coś się wydarzyło, przybrało realny kształt, utrwaliło się lub rozpadło, naśladując fazy zwykłych kolei ludzkiego losu. Czyli: naśladując gotowe schematy, służące nam do przeżywania ludzkich kolei losu. Czyli: naśladując gotowe schematy, dzięki którym przypisujemy ludzkim kolejom losu znaczenie pozwalające nam je przeżyć.
Do tej pory książka rozmyślnie pozostawiała czytającemu Czytelnikowi możność utożsamienia się z Czytelnikiem czytanym: dlatego też nie nadano mu imienia, które automatycznie sprowadziłoby go do roli Trzeciej Osoby, do roli powieściowej postaci (podczas gdy tobie, Ludmiło, jako Trzeciej Osobie, koniecznie należało nadać imię) i zawieszono go w abstrakcyjnym położeniu zaimka, tak aby można mu było przypisać każdą cechę i każdy postępek. Zobaczymy, Czytelniczko, czy książka zdoła nakreślić twój prawdziwy portret, począwszy od ramy, która odgrodzi cię z czterech stron, i pozwoli ustalić zarysy twojej postaci.
Po raz pierwszy ukazałaś się Czytelnikowi w księgarni, przybrałaś realne kształty odrywając się od ściany z półkami, tak jakby mnogość książek koniecznie domagała się obecności Czytelniczki. Twój dom, przestrzeń, gdzie czytasz, może nam powiedzieć, jakie miejsce zajmują książki w twoim życiu, czy są tarczą, którą się zasłaniasz, aby trzymać się z daleka od zewnętrznego świata, narkotycznym snem, w jaki zapadasz, czy też są pomostem przerzuconym na zewnątrz do świata, który interesuje cię tak bardzo, że dzięki książkom chciałabyś pomnożyć i rozszerzyć jego wymiary. Czytelnik wie, że aby to zrozumieć, musi przede wszystkim zwiedzić kuchnię.
Kuchnia jest tą częścią mieszkania, która może powiedzieć o tobie najwięcej: czy gotujesz, czy nie gotujesz (zdawałoby się, że tak, bo nawet jeśli nie codziennie, to dosyć regularnie), czy gotujesz tylko dla siebie, czy także dla innych (często dla siebie, lecz tak starannie, jakbyś gotowała także dla innych, czasem także dla innych, lecz tak niedbale, jakbyś robiła to tylko dla siebie), czy dbasz o niezbędne minimum, czy też o sztukę kulinarną (twoje zakupy i wyposażenie kuchni przywodzą na myśl przepisy wyszukane i oryginalne, przynajmniej w zamierzeniu, co nie znaczy, że jesteś łakoma, ale myśl o kolacji z dwóch sadzonych jajek mogłaby wprawić cię w przygnębienie), czy stanie przy garnkach jest dla ciebie tylko uciążliwym obowiązkiem, czy także przyjemnością (maleńka kuchnia jest praktycznie urządzona i rozplanowana tak, abyś mogła się swobodnie poruszać, zbyt długo w niej nie pozostawała, ale i przebywała tu bez niechęci). Sprzęty elektryczne stoją każdy na swoim miejscu, jak użyteczne zwierzęta, których zasług niepodobna przecenić, lecz nie trzeba ich otaczać specjalną troską. Naczynia kuchenne odznaczają się pewną dbałością o estetykę (dostrzegasz cały komplet noży do siekania jarzyn, zawieszonych według wielkości, chociaż wystarczyłby jeden), ale w zasadzie elementy dekoracyjne spełniają także rolę przedmiotów użytkowych, z niewielkim ustępstwem na rzecz estetyki. To raczej twoje zapasy pozwolą nam powiedzieć o tobie coś więcej, widzimy zestaw aromatycznych przypraw, niektóre są często używane, inne zdają się tylko dopełniać kolekcję; to samo można powiedzieć o musztardach, lecz to przede wszystkim warkocze czosnku powieszone w zasięgu ręki świadczą o twoim stosunku do potraw, bynajmniej nie powierzchownym ani nieuważnym. Rzut oka do lodówki może pomóc nam w zebraniu dalszych cennych danych: w pojemniku na jajka zostało tylko jedno, z cytryn tylko jedna zdrowa połówka, a druga wyschnięta, słowem jeśli chodzi o artykuły podstawowe, to zauważyć się daje pewna niedbałość; za to jest krem z kasztanów, czarne oliwki, słoik salsefii; to jasne, że przy robieniu zakupów dajesz się raczej skusić wystawionym towarom, zamiast pamiętać o tym, czego brakuje w domu.
Przyglądając się twojej kuchni można zatem wyobrazić sobie ciebie jako kobietę otwartą i pogodną, zmysłową i staranną, która swój zmysł praktyczny oddaje na usługi wyobraźni. Czy można się w tobie zakochać po obejrzeniu twojej kuchni? Kto wie, może zakocha się Czytelnik, który i tak był już przychylnie usposobiony.
On, Czytelnik, nadal zwiedza dom, do którego dałaś mu klucze. Widać, że gromadzisz wokół siebie wiele rzeczy: wachlarze, pocztówki, flakony, zawieszone na ścianach korale. Lecz każdy z tych przedmiotów, ujrzany z bliska, okazuje się czymś wyjątkowym, w pewien sposób nieoczekiwanym. Do przedmiotów masz stosunek przyjazny i wybredny, tylko te rzeczy, które odczuwasz jako twoje, stają się twoimi. Kiedy na nie patrzysz albo ich dotykasz, pomiędzy tobą a przedmiotami wytwarza się poczucie fizycznej więzi, nie zaś więzi intelektualnej czy uczuciowej. Przedmioty, raz przez ciebie przyswojone, naznaczone twoim posiadaniem, nie wydają się już przypadkowe, stają się znaczące niczym części zdania, niczym zapis złożony ze znaków i symboli. Czy jesteś zaborcza? Może zbyt mało jest jeszcze danych, aby to stwierdzić; na razie można powiedzieć, że jesteś zaborcza w stosunku do samej siebie, że przywiązujesz się do rzeczy, w których rozpoznajesz cząstkę samej siebie, i lękasz się utracić ją wraz z ich utratą.
Na ścianie w rogu wiszą fotografie w ramkach, jedna przy drugiej. Czyje to fotografie? Twoje w różnym wieku, a także wielu innych osób, mężczyzn i kobiet, w tym zdjęcia bardzo stare, jakby wycięte z rodzinnego albumu, lecz wszystkie razem tworzą raczej montaż nawarstwionych etapów życia, niż spełniają rolę pamiątek po różnych osobach. Każda ramka jest inna: secesyjne kształty, srebro, miedź, emalia, szylkret, skóra, rzeźbione drewno, może umyślnie wydobywają one z cienia pewne epizody życia, lecz równie dobrze mogą stanowić tylko kolekcję ramek wypełnionych fotografiami, tym bardziej że niektóre ramki zawierają portrety wycięte z gazet, w jednej tkwi stary nieczytelny list, inna jest pusta.
Na pozostałej powierzchni ściany nie wisi nic ani też nie przylega do niej żaden mebel. Tak wygląda właściwie całe mieszkanie: tu nagie ściany, tam przepełnione, jakbyś odczuwała potrzebę zagęszczenia znaków, posłużenia się zwartym pismem po to, aby w otaczającej je pustce odzyskać oddech i znaleźć wytchnienie.
Także rozmieszczenie mebli i bibelotów nigdy nie jest symetryczne. Ład, który starasz się uzyskać (przestrzeń, jaką rozporządzasz, jest mała, lecz daje się zauważyć pewien wysiłek w takim jej rozplanowaniu, aby sprawiała wrażenie obszerniejszej), nie jest wynikiem przeszczepienia gotowych schematów, lecz skutkiem harmonijnego zestawienia przedmiotów.
A zatem, czy jesteś porządna, czy nieporządna? Na równie kategoryczne pytania twój dom nie odpowie zwyczajnym tak lub nie. Oczywiście, masz pewne wyobrażenie o ładzie, jesteś nawet wymagająca, lecz wyobrażenie to nie znajduje zastosowania w praktyce. Widać, że twoje zainteresowanie domem nie objawia się w sposób regularny, zależy od codziennych kłopotów, od dobrych i złych nastrojów.
Czy masz usposobienie depresyjne czy euforyczne? Odnosi się wrażenie, że mieszkanie przezornie wykorzystało chwile twojej euforii, aby przygotować się na udzielenie ci gościny w chwilach depresji.