Выбрать главу

– Siadaj, Grigorze – powiedział Zek. – Nikt się na ciebie

nie gniewa. To była wina chłopca.

Linsky kiwnął głową i usiadł na fotelu, trochę bliżej Zeka niż Chenko. Takie ustawienie odzwierciedlało hierarchię. Zek był osiemdziesięciolatkiem, a Linsky po sześćdziesiątce. Chenko i Vladimir mieli po czterdzieści kilka lat, niewątpliwie ważni, ale stosunkowo młodzi. Nie przeżyli tego co Zek i Linsky. Nawet w przybliżeniu.

– Herbaty? – zapytał Zek po rosyjsku.

– Proszę – powiedział Linsky.

– Chenko – powiedział Zek. – Przynieś Grigorowi szklankę herbaty.

Linsky uśmiechnął się w duchu. Fakt, że Chenko miał mu podać herbatę, miał niezwykle doniosłe znaczenie. Zauważył też, że Chenko chętnie wykonał to polecenie. Podniósł się z kanapy, poszedł do kuchni i wrócił ze szklanką herbaty na srebrnej tacce. Chenko był bardzo małym mężczyzną, niskim, żylastym, bez grama tłuszczu. Miał szczeciniaste czarne włosy, sterczące na wszystkie strony, mimo że były krótko ścięte. Vladimir stanowił jego przeciwieństwo. Był bardzo wysoki, mocno zbudowany i jasnowłosy. Niewiarygodnie silny. Bardzo

możliwe, że miał w sobie jakieś niemieckie geny. Może jego babka załapała je w 1941 roku, jak zarazki.

– Rozmawialiśmy – powiedział Zek.

– I? – spytał Linsky.

– Musimy pogodzić się z faktem, że popełniliśmy błąd. Tylko jeden, ale może okazać się kłopotliwy.

– Słupek – mruknął Linsky.

– Na filmie nie ma Barra ustawiającego ten słupek – powiedział Zek.

– Nie ma.

– Czy to będzie problem?

– A twoim zdaniem? – zapytał uprzejmie Linsky.

– Znaczenie tego faktu zależy od obserwatora – odparł Zek. – Detektyw Emerson i prokurator Rodin nie będą się tym przejmowali. To drobny szczegół, którym nie zechcą się zajmować. Bo i po co? Nie będą sami sobie rzucać kłód pod nogi. A nie było jeszcze równie stuprocentowej sprawy. Oni o tym wiedzą. Dlatego uznają, że to nieistotny drobiazg. Może nawet wmówią sobie, że Barr posłużył się innym pojazdem.

– Ale?

– Ale fakt pozostaje faktem. Jeśli żołnierz pójdzie tym śladem, może na coś natrafić.

– Dowody obciążające Barra są niepodważalne.

Zek skinął głową.

– To prawda.

– Czy to im nie wystarczy?

– Z pewnością powinno. Jednak jest możliwe, że Barr już

nie istnieje. Niejako osoba fizyczna mogąca ponosić odpowiedzialność prawną. Ma trwały zanik pamięci. Być może Rodin nie

zdoła postawić go przed sądem. Jeśli tak, to będzie bardzo

rozczarowany. Można oczekiwać, że zacznie szukać nagrody

pocieszenia. A gdyby ta nagroda pocieszenia okazała się cenniejszym trofeum od Barra, czy Rodin mógłby z niej zrezygnować?

Linsky upił łyk herbaty. Była gorąca i słodka.

– I to wszystko przez tę kasetę wideo? – spytał.

– Wszystko zależy od żołnierza – rzekł Zek. – Od jego uporu i wyobraźni.

– To były żandarm – powiedział po angielsku Chenko. -

Wiedzieliście o tym?

Linsky spojrzał na Chenkę. Ten rzadko mówił w tym domu po angielsku. Jego amerykański akcent był doskonały i czasem Linsky podejrzewał, że Chenko się tego wstydzi.

– To niekoniecznie robi na mnie wrażenie – powiedział po rosyjsku Linsky.

– I na mnie – rzekł Zek. – Jednak musimy wziąć to pod uwagę.

– Gdybyśmy go teraz uciszyli, zwróciłoby to uwagę – rzekł Linsky. – Prawda?

– To by zależało od tego, jak zostałoby to zrobione.

– Jakie mamy możliwości?

– Moglibyśmy znów wykorzystać tę rudowłosą dziewczynę – powiedział Zek.

– Ona nic by nie zdziałała. Ten żołnierz to olbrzym i niemal na pewno dobrze wyszkolony w sztuce samoobrony.

– Jednak już kontaktował się z dziewczyną. Wiele osób widziało, jak próbowała napuścić na niego osiłków. Może gdyby znaleziono ją ciężko ranną… W takim wypadku żołnierz byłby głównym podejrzanym. Może policja uciszyłaby go za nas.

– Ona wiedziałaby, kto na nią napadł – rzekł Vladimir. – Wiedziałaby, że to nie żołnierz.

Zek z aprobatą kiwnął głową. Linsky obserwował go. Był przyzwyczajony do jego metod. Zek lubił prowokować ludzi do wyciągania wniosków, jakich oczekiwał, niczym stary Sokrates.

– Zatem może powinno się ją zostawić w takim stanie, żeby nikomu nic nie mogła powiedzieć – podsunął Zek.

– Martwą?

– Zawsze uważaliśmy, że tak jest najbezpieczniej, czyż nie?

– Jednak ona może mieć wielu wrogów – rzekł Vladimir. – Może lubi prowokować mężczyzn.

– Dlatego powinniśmy stworzyć powiązanie. Może powinni ją znaleźć w jakimś wiele mówiącym miejscu. Jakby zaprosił ją do siebie, żeby pogłębić nową znajomość.

– W jego hotelu?

– Nie, raczej na zewnątrz. Jednak blisko. Tam gdzie prędzej znajdzie ją ktoś inny niż żołnierz. Ktoś, kto zadzwoni na policję, kiedy on jeszcze będzie spał. W ten sposób stanie się łatwym celem.

– Dlaczego jej ciało powinno leżeć niedaleko jego hotelu?

– Uderzył ją, a ona z trudem uciekła i umarła niedaleko hotelu.

– Metropole Palace – powiedział Linsky. – Tam się zatrzymał.

– Kiedy? – zapytał Chenko.

– Kiedy chcecie – odparł Zek.

***

Astrosi pokonali Cardinalsów dziesięć do siedmiu po kiepskiej, defensywnej grze obu stron. Mnóstwo słabych uderzeń, wiele błędów. Zwycięstwo w słabym stylu, a porażka w jeszcze gorszym. W połowie meczu Reacher przestał oglądać transmisję. Zamiast tego zaczął rozmyślać o Eileen Hutton. Ona była fragmentem jego mozaiki. Spotkał się z nią raz w Stanach przed wojną w Zatoce, przelotnie w zatłoczonej sali sądowej, i zakładał, że już nigdy jej nie zobaczy, czego żałował. Potem jednak pojawiła się w Arabii Saudyjskiej w trakcie operacji Pustynna Tarcza. Reacher był tam prawie od samego początku, niedawno zdegradowany do kapitana. Pierwsza faza każdej zamorskiej operacji zawsze przypomina wojnę gangów pomiędzy żandarmerią a posłanymi oddziałami, ale mniej więcej po sześciu tygodniach sytuacja się normalizuje i Pustynna Tarcza pod tym względem niczym nie różniła się od innych. Po sześciu tygodniach powstała już sprawna machina prawna, a ta wymagała obecności sprowadzanego z kraju personelu, od strażników więziennych po sędziów. Hutton była jednym z przysłanych tam prokuratorów. Reacher odgadł, że zgłosiła się dobrowolnie, co go cieszyło, ponieważ świadczyło o tym, że prawdopodobnie jest niezamężna.

Była niezamężna. Kiedy pierwszy raz skrzyżowały się ich ścieżki, spojrzał na jej lewą rękę i zobaczył, że nie ma obrączki. Potem spojrzał na jej kołnierz i zobaczył dębowe liście majora.

Wiedział, że byłoby to wyzwanie dla oficera świeżo zdegradowanego do kapitana. Potem spojrzał jej w oczy i zdecydował, że to wyzwanie warto podjąć. W jej niebieskich oczach dostrzegł inteligencję i łobuzerski błysk. A także obietnicę przygody. Właśnie skończył trzydzieści lat i był gotowy na wszystko.