Na palcu nie nosiła obrączki.
– Pamiętasz mnie? – zapytała.
Reacher skinął głową.
– Cześć, Hutton – powiedział. – Pamiętam cię. Oczywiście, że pamiętam. I miło cię znowu widzieć.
Miała torebkę, a w ręku klucz magnetyczny. Obok stała torba z kółkami i długą rączką.
– Mnie też miło znowu cię zobaczyć – rzekła. – Tylko
powiedz, proszę, że twoja obecność tutaj to zbieg okoliczności.
Powiedz to, proszę.
Kobieca jak diabli, ale nadal była kobietą w świecie mężczyzn i można było dostrzec ten błysk stali, jeśli wiedziało się, gdzie patrzeć. W oczy. Były ciepłe i przyjazne, ale sporadycznie pojawiał się w nich błysk ostrzeżenia. Zadrzyj ze mną, a wyrwę ci serce.
– Usiądź – zaprosił Reacher. – Zjedzmy lunch.
– Lunch?
– To właśnie ludzie robią w porze lunchu.
– Spodziewałeś się mnie. Czekałeś na mnie.
Reacher kiwnął głową. Znów zerknął na ekran telewizora. Ponownie pokazano na nim zdjęcie Sandy. Hutton powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem.
– Czy to ta zabita dziewczyna? – zapytała. – Jadąc tutaj, słyszałam komunikat w radiu. Wygląda na to, że za pobyt tutaj powinno się dostawać dodatek wojenny.
– Co mówili w radiu? Tu nie ma głosu.
– Zabójstwo. Tej nocy. Miejscowej dziewczynie przetrącono kark. Jednym uderzeniem w skroń. W zaułku za hotelem. Mam nadzieję, że nie tym.
– Nie – odparł Reacher. – To nie ten hotel.
– Okropne.
– Chyba tak.
Eileen Hutton usiadła przy stoliku. Nie naprzeciw Reachera. Na sąsiednim krześle. Tak jak Sandy w sportowym barze.
– Wspaniale wyglądasz – powiedział. – Naprawdę.
Nie skomentowała komplementu.
– Miło cię widzieć – powtórzył.
– Wzajemnie.
– Nie, naprawdę tak myślę.
– Ja też. Wierz mi, gdybyśmy byli teraz na jakimś przyjęciu, zaraz rozczuliłabym się i wpadła w nostalgię. Może jeszcze to zrobię, jak tylko się dowiem, że nie jesteś tu z powodu, który podejrzewam.
– A jakiż to powód?
– Dotrzymać obietnicy.
– Pamiętasz?
– Oczywiście. Mówiłeś o tym całą noc.
– A ty jesteś tutaj, ponieważ wojsko otrzymało wezwanie na przesłuchanie.
Hutton kiwnęła głową.
– Od jakiegoś prokuratora idioty.
– Rodina – podsunął Reacher.
– Od niego – potwierdziła.
– To moja wina – rzekł Reacher.
– Chryste. Co mu powiedziałeś?
– Nic – odparł Reacher. – Nic mu nie powiedziałem. To on mi coś powiedział. Napomknął, że moje nazwisko jest na liście świadków obrony.
– Świadków obrony?
Reacher skinął głową.
– To mnie oczywiście zdziwiło. Byłem zaskoczony. I dla
tego zapytałem go, czy znaleźli moje nazwisko w starych aktach
Pentagonu.
– Nie za twego życia – powiedziała Hutton.
– Teraz już to wiem – odparł Reacher. – Jednak zdążyłem już wymówić to magiczne zaklęcie. Napomknąłem o Pentagonie. Znając tego faceta, wiedziałem, że będzie próbował coś złowić. Jest bardzo ostrożny. Lubi wyłącznie stuprocentowo pewne sprawy. Przepraszam.
– Powinieneś. Muszę spędzić dwa dni na tym zadupiu i jeszcze na dodatek składać fałszywe zeznania.
– Wcale nie musisz. Możesz powołać się na bezpieczeństwo narodowe.
Hutton pokręciła głową.
– Omawialiśmy to długo i wnikliwie. Postanowiliśmy unikać wszystkiego, co mogłoby zwrócić uwagę. Ta historyjka z Palestyńczykami była cieniutka. Gdyby wyszła na jaw, wszystko by się wydało. Tak więc jestem tutaj, żeby przysiąc, że James Barr był wzorowym żołnierzem.
– I jak ci z tym?
– Znasz armię. Nikt z nas nie jest już czyściutki. Mam zadanie do wykonania, nie dopuścić do ujawnienia tej sprawy z Kuwejtu.
– Dlaczego wysłali ciebie?
– Dwie pieczenie na jednym ogniu. Niedobrze byłoby wysłać kogoś innego, bo ja wciąż znałabym prawdę. W ten sposób już nigdy nie będę mogła o niej mówić. Musiałabym się przyznać do krzywoprzysięstwa w Indianie. Oni nie są głupi.
– Dziwię się, że wciąż się tym przejmują. Przecież to zamierzchłe dzieje.
– Jak dawno odszedłeś z wojska?
– Siedem lat temu.
– I najwyraźniej nie prenumerujesz „Army Timesa”.
– Co?
– A może nigdy tego nie wiedziałeś.
– Czego nie wiedziałem?
– Jak wysoko dotarła tamta sprawa.
– Na szczebel dywizji. Może nie na sam szczyt.
– Utknęła na biurku pewnego pułkownika. To on ją zatuszował.
– I?
– Nazywał się Petersen.
– I?
– Pułkownik Petersen to teraz generał Petersen. Trzy gwiazdki. Wkrótce dostanie czwartą. I zostanie zastępcą szefa sztabu wojsk lądowych.
To mogłoby wszystko skomplikować, pomyślał Reacher.
– Kłopotliwa sprawa – ocenił.
– Możesz założyć się o swój tyłek, że kłopotliwa – powiedziała Hutton. – Zatem uwierz mi, ta historia nie może wyjść na jaw. Musisz o tym pamiętać. Cokolwiek zamierzasz zrobić, żeby dotrzymać obietnicy, nie możesz mówić o tym, co się stało. Tak samo jak ja. Znaleźliby sposób, żeby cię dorwać.
– Żadne z nas nie musi o tym mówić. Sprawa jest przesądzona.
– Bardzo miło mi to słyszeć.
– Myślę.
– Myślisz?
– Zapytaj mnie, skąd naprawdę wzięli moje nazwisko?
– Skąd wzięli twoje nazwisko?
– Od samego Jamesa Barra.
– Nie wierzę.
– Ja też nie wierzyłem. Teraz wierzę.
– Dlaczego?
– Powinniśmy zjeść lunch. Naprawdę musimy porozmawiać. Ponieważ myślę, że jest jeszcze ktoś, kto o tym wie.
Emerson i Bianca zrezygnowali o dwunastej pięćdziesiąt. Reacher się nie pojawił. Samolot przyleciał punktualnie. Nie wysiadł z niego nikt, kto mógłby być generałem brygady z Pentagonu. Czekali, aż w hali przylotów zrobiło się pusto i cicho. Potem wsiedli do samochodu i pojechali z powrotem do miasta.
Reacher i Hutton zjedli lunch. Kelnerka podeszła szybko, zadowolona, że wreszcie ma jakiś ruch przy stoliku w kącie. Menu było typowo barowe. Reacher zamówił kanapkę ze smażonym serem i kawę. Hutton sałatkę z kurczaka i herbatę. Jedli i rozmawiali. Reacher podał jej szczegóły sprawy. Potem omówił swoją teorię. Dziwny wybór stanowiska strzeleckiego, prawdopodobnie wymuszony. Powiedział Hutton o teorii Nie-buhra o nowym znajomym Barra. Powiedział, że Barr twierdził, że nie ma żadnych nowych przyjaciół i bardzo mało starych.
– To nie może być nowa znajomość – powiedziała Hut
ton. – Ponieważ to wielowarstwowa intryga. Zbieżność zebranych teraz dowodów z dawnymi. Pierwsze piętro parkingu
czternaście lat temu w Kuwejcie i pierwsze piętro parkingu
teraz. Niemal taki sam karabin. Nacinana amunicja snajperska.
I te buty. Nigdy nie widziałam ich przed operacją Pustynna
Tarcza. To bardzo sugestywne. Ktokolwiek opracował ten plan,
wiedział wszystko o jego przeszłości. A to oznacza, że nie jest
nowym znajomy. Nie może być. Musiały upłynąć lata, zanim
Barr nabrał ochoty, żeby opowiedzieć komuś o swoim wyczynie
w Kuwejcie.
Reacher skinął głową.
– Jednak najwyraźniej to zrobił. Dlatego powiedziałem, że jest jeszcze ktoś, kto o tym wie.