Выбрать главу

Nie sądzę, żeby Dina Levinsky zdziwiła się na mój widok.

Wpuściła mnie, nie mówiąc słowa. Ścian nie było widać spod jej obrazów; niektóre z nich wisiały dziwacznie przekrzywione. To nadawało mieszkaniu wygląd pracowni Salvadora Dali. Usiedliśmy w kuchni. Dina zaproponowała mi herbatę. Odmówiłem. Położyła dłonie na stole. Zauważyłem, że paznokcie miała ogryzione do żywego ciała. Czy były w takim stanie, kiedy mnie odwiedziła?

Teraz wydawała się inna, jakby smutniejsza. Włosy miała prostsze.

Nieobecne spojrzenie. Jakby znowu zmieniła się w tę żałosną ofiarę, jaką znałem w szkole podstawowej. – Znalazłeś zdjęcia? – zapytała.

– Tak.

Dina zamknęła oczy.

– Nie powinnam ci o nich mówić.

– Dlaczego powiedziałaś?

– Okłamałam cię.

Skinąłem głową.

– Nie jestem mężatką. Nie lubię seksu. Mam problemy z nawiązywaniem kontaktów międzyludzkich. – Wzruszyła ramionami. – A nawet z mówieniem prawdy.

Spróbowała się uśmiechnąć. Ja także.

– Na sesjach terapeutycznych uczono nas stawiać czoło naszym lękom. Jedyny sposób ich pokonania to zaakceptować prawdę, obojętnie jak bolesną. Tylko że ja nawet nie jestem pewna, co jest prawdą. Dlatego próbowałam naprowadzić cię na ślad.

– Byłaś w naszym domu wcześniej, a nie dopiero tej nocy, kiedy cię zobaczyłem, prawda?

Skinęła głową.

– I wtedy poznałaś Monice?

– Tak.

Nie przestawałem.

– Zaprzyjaźniłyście się?

– Coś nas łączyło.

– Co?

Dina spojrzała na mnie i w jej oczach zobaczyłem ból.

– Molestowanie? – zapytałem.

Kiwnęła głową.

– Edgar molestował ją seksualnie?

– Nie, nie Edgar. Jej matka. I nie seksualnie. Raczej psychicznie i emocjonalnie. Ta kobieta była bardzo chora. Wiedziałeś o tym, prawda?

– Chyba tak.

– Monica potrzebowała pomocy.

– Dlatego przedstawiłaś ją swojemu psychiatrze?

– Próbowałam. Umówiłam ją na spotkanie z doktorem Radio. Jednak nic z tego nie wyszło.

– Jak to?

– Monica nie była kobietą, która wierzyłaby w terapię. Uważała, że sama najlepiej poradzi sobie ze swoimi problemami.

Kiwnąłem głową. Wiedziałem o tym.

– W moim domu – powiedziałem – zapytałaś mnie, czy kochałem Monice.

– Tak.

– Dlaczego?

– Ona myślała, że nie. – Dina wsunęła palec do ust, szukając kawałeczka paznokcia, który mogłaby obgryźć. Nie znalazła. – Oczywiście, uważała się za niegodną miłości. Tak jak ja. Była jednak różnica.

– Jaka?

– Monica czuła, że ma jedną bliską osobę, która zawsze będzie ją kochała.

Znałem odpowiedź.

– Tarę.

– Tak. Oszukała cię, Marc. Pewnie zdajesz sobie z tego sprawę.

To nie był przypadek. Chciała zajść w ciążę.

To smutne, ale wcale nie byłem zdziwiony. Znów spróbowałem połączyć poszarpane fragmenty, jak na sali operacyjnej.

– A zatem Monica uważała, że już jej nie kocham. Obawiała się, że chcę rozwodu. Wpadła w depresję. Płakała po nocach.

– Zamilkłem. Mówiłem to nie tylko do Diny, ale i do siebie. Chociaż nie miałem ochoty rozwijać tego tematu, w żaden sposób nie potrafiłem się powstrzymać. – Była zrozpaczona.

Zagubiona. I wtedy usłyszała wiadomość, jaką na automatycznej sekretarce zostawiła mi Rachel.

– Twoja była dziewczyna?

– Tak.

– Nadal trzymasz jej zdjęcie w szufladzie biurka. Monica o tym też wiedziała. Zachowałeś pamiątki po niej.

Zamknąłem oczy, przypomniawszy sobie płytkę kompaktową Steely'ego Dana, którą znalazłem w samochodzie Moniki. Muzyka z czasów college'u. Płyta, której słuchałem z Rachel. Powiedziałem:

– Tak więc wynajęła prywatnego detektywa, żeby sprawdził, czy mam romans. On zrobił te zdjęcia.

Dina skinęła głową.

– Teraz miała dowód. Zamierzałem opuścić ją dla innej kobiety. Twierdzić, że Monica jest niezrównoważona. Powiedzieć, że nie nadaje się na matkę. Jestem szanowanym lekarzem, a Rachel ma kontakty wśród pracowników wymiaru sprawiedliwości. Sąd przyznałby nam prawo do tego, na czym naprawdę zależało Monice.

Do Tary.

Dina wstała od stołu. Przepłukała szklankę nad zlewem i napełniła ją wodą. Ponownie zacząłem się zastanawiać, co się stało tamtego ranka. Dlaczego nie usłyszałem brzęku rozbijanej szyby? Dlaczego nie słyszałem dzwonka do drzwi? Wdzierającego się do domu intruza?

To proste. Ponieważ nie było żadnego intruza. Łzy stanęły mi w oczach. – I co zrobiła, Dino?

– Przecież wiesz, Marc.

Mocno zacisnąłem powieki.

– Nie sądziłam, że naprawdę to zrobi – dodała Dina.

– Myślałam, że tylko tak mówi, wiesz? Monica była taka przygnębiona. Kiedy spytała mnie, czy wiem, jak zdobyć broń, pomyślałam, że chce się zastrzelić. Nigdy nie przypuszczałam…

– …że strzeli do mnie?

Nagle w pomieszczeniu zrobiło się duszno. Ogarnęła mnie fala obezwładniającego zmęczenia. Byłem tak wyczerpany, że już nie miałem siły płakać. Jednak musiałem odkryć całą prawdę.

– Powiedziałaś, że chciała, żebyś pomogła jej zdobyć broń? Dina otarła oczy i skinęła głową.

– Zrobiłaś to?

– Nie. Nie wiedziałam, jak ją zdobyć. Monica powiedziała, że trzymasz w domu rewolwer, ale nie chciała broni, której pochodzenie można ustalić. Dlatego zwróciła się do jedynej znanej jej osoby, która mogła mieć takie podejrzane kontakty. Teraz zrozumiałem.

– Do mojej siostry.

– Tak.

– Czy Stacy załatwiła jej broń?

– Nie, nie sądzę.

– Dlaczego tak twierdzisz?

– Tamtego ranka Stacy przyszła się ze mną zobaczyć.

Widzisz, Monica i ja wpadłyśmy na pomysł, że pójdziemy do niej razem. Tak więc Monica wspomniała jej o mnie. Stacy przyszła zapytać, po co Monice broń. Nie powiedziałam jej, bo sama nie byłam pewna. Stacy wybiegła. Wpadłam w panikę.

Chciałam zapytać doktora Radio, co mam robić, ale po południu miałam z nim umówione spotkanie. Pomyślałam, że spytam go wtedy.

– A potem?

– Nadal nie wiem, co właściwie się stało, Marc. To prawda. Wiem jednak, że to do ciebie Monica strzeliła.

– Skąd wiesz?

– Bałam się. Zadzwoniłam do twojego domu. Odebrała

Monica. Płakała. Powiedziała mi, że nie żyjesz. Wciąż powtarzała:

„Co ja zrobiłam, co ja zrobiłam?”. A potem nagle się rozłączyła.

Zadzwoniłam ponownie. Nikt nie podnosił słuchawki. Nie miałam pojęcia, co robić. Potem zobaczyłam wiadomość w telewizji. Kiedy powiedzieli, że wasza córka zaginęła… Nie mogłam tego zrozumieć. Myślałam, że zaraz ją znajdą. Tak się jednak nie stało. I nic nie wspominano o tych zdjęciach. Miałam nadzieję… sama nie wiem, chyba liczyłam na to, że jeśli wskażę ci miejsce ukrycia tych fotografii, może to rzuci odrobinę światła na to, co naprawdę się stało. Wprawdzie to niewiele mogło wam pomóc, ale pomogłoby waszej córce. – Dlaczego tak długo zwlekałaś?

Na chwilę zamknęła oczy i pomyślałem, że się modli.

– Miałam zły okres, Marc. Dwa tygodnie po tym jak zostałeś postrzelony, wylądowałam w szpitalu z załamaniem nerwowym. Byłam w takim stanie, że zupełnie o tym zapomniałam.

A może chciałam zapomnieć, sama nie wiem.

Zadzwonił mój telefon komórkowy. Lenny. Odebrałem.

– Gdzie jesteś? – zapytał.

– U Diny Levinsky.

– Przyjedź na lotnisko Newark. Terminal C. Natychmiast.

– Co się dzieje?

– Myślę… – zaczął Lenny. Potem zamilkł i zaczerpnął tchu. – Myślę, że chyba wiem, gdzie możemy znaleźć Tarę.