Выбрать главу

– Nie, nie widzę.

– Niech pan tylko zwróci uwagę na długość tego fartucha, dobrze?

– Dobrze.

Tickner pokazał mi następne zdjęcie. To zostało zrobione za pomocą teleobiektywu. Pod takim samym kątem. Na tym wyraźnie było widać twarz postaci w białym fartuchu. Nosiła ciemne okulary, ale nie miałem wątpliwości. To była Rachel. Spojrzałem na Lenny'ego.

Na jego twarzy też ujrzałem zdziwienie. Tickner wyjął następne zdjęcie. Potem jeszcze jedno. Wszystkie zostały zrobione przed szpitalem. Na ósmym Rachel wchodziła do budynku. Na dziewiątym, zrobionym godzinę później, ja wychodziłem – sam. Na dziesiątym, sześć minut później, Rachel opuszczała szpital tym samym wyjściem. W pierwszej chwili nie byłem w stanie ogarnąć konsekwencji tego faktu. Ze zdumieniem wpatrywałem się w zdjęcia.

Nie wiedziałem, co to ma znaczyć. Lenny też był zaskoczony, ale szybko doszedł do siebie. – Wynoście się – powiedział.

– Nie zamierzacie nam wyjaśnić, skąd wzięły się te zdjęcia?

Chciałem się spierać, ale byłem zbyt oszołomiony.

– Wynoście się – powtórzył Lenny, tym razem bardziej stanowczo. – Natychmiast.

29

Usiadłem na łóżku.

– Lenny?

Upewnił się, że drzwi są zamknięte.

– Tak – powiedział. – Oni uważają, że ty to zrobiłeś.

Poprawka: myślą, że zrobiłeś to razem z Rachel. Mieliście romans.

Ona zastrzeliła swojego męża – nie wiem, czy sądzą, że miałeś z tym coś wspólnego, czy nie – a potem razem zastrzeliliście Monice, zrobiliście nie wiadomo co z Tarą i postanowiliście naciągnąć teścia.

– To nie ma sensu.

Lenny milczał.

– Zostałem postrzelony, pamiętasz?

– Tak.

– I co, sam się postrzeliłem?

– Nie wiem. Jednak nie wolno ci już z nimi rozmawiać.

Teraz mają dowód. Możesz do upojenia zaprzeczać, że miałeś romans z Rachel. Jest faktem, że Monica podejrzewała cię o coś i wynajęła prywatnego detektywa. Jezu, tylko pomyśl. Ten prywatny detektyw zrobił swoje. Zrobił te zdjęcia i dostarczył je Monice. Potem twoja żona zginęła, córka została porwana, a teść stracił dwa miliony dolców. Minęło półtora roku. Teść znów traci dwa miliony, a ty i Rachel kłamiecie, że nie łączy was romans.

– Wcale nie kłamiemy.

Lenny nie patrzył mi w oczy.

– A co z tym, co powiedziałem – spróbowałem mu przypomnieć – że nikt nie robiłby czegoś takiego? Przecież mogłem po prostu zagarnąć te dwa miliony okupu, no nie? Nie musiałem wynajmować faceta z samochodem i dzieciakiem.

A co z moją siostrą? Uważają, że ją też zamordowałem?

– Te zdjęcia – powiedział cicho Lenny.

– Nic o nich nie wiedziałem.

Prawie na mnie nie patrzył, ale to nie powstrzymało go od aluzji do naszego dzieciństwa. – Taak, słowo skauta.

– Nie, naprawdę nic o nich nie wiedziałem.

– I nie widziałeś jej aż do tamtego spotkania w supermarkecie?

– Oczywiście, że nie. Przecież wiesz. Nie ukrywałbym tego przed tobą.

Nieco zbyt długo zastanawiał się nad tym stwierdzeniem.

– Mogłeś ukryć to przed Lennym przyjacielem.

– Nie, nie mogłem. A nawet gdybym mógł, to w żadnym razie nie zataiłbym tego przed Lennym prawnikiem.

– Nie powiedziałeś żadnemu z nich o żądaniu okupu – przypomniał łagodnie.

No tak.

– Nie chcieliśmy nikogo w to mieszać, Lenny.

– Rozumiem – skłamał. Nie mogłem mieć mu tego za złe. – Jeszcze jedno. W jaki sposób znalazłeś tę płytkę schowaną w piwnicy?

– Odwiedziła mnie Dina Levinsky.

– Stuknięta Dina?

– Było jej ciężko. Nie masz pojęcia jak bardzo.

Lenny zbył to machnięciem ręki.

– Nie rozumiem. Co ona robiła w twoim domu?

Opowiedziałem mu ojej wizycie. Lenny miał dziwną minę.

Kiedy skończyłem, to ja zapytałem:

– No i co?

– Powiedziała ci, że już jej lepiej? I że jest mężatką?

– Tak.

– To bujda.

Zamarłem.

– Skąd wiesz?

– Prowadzę sprawy jej ciotki. Dina Levinsky wielokrotnie przebywała w zakładzie dla nerwowo chorych. Przed kilkoma laty odsiedziała kilka miesięcy za czynną napaść. Nigdy nie wyszła za mąż. I wątpię, żeby miała jakikolwiek wernisaż. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Przypomniałem sobie udręczoną twarz Diny, jak pobladła, gdy spytała: „Ty wiesz kto cię postrzelił, prawda, Marc?”. Co chciała przez to powiedzieć, do licha?

– Musimy to przemyśleć – rzekł Lenny, drapiąc się po brodzie. – Zamierzam popytać tu i ówdzie. Zadzwoń do mnie, jeśli czegoś się dowiesz, dobrze?

– Taak, dobrze.

– I obiecaj mi, że już nie będziesz z nimi rozmawiał. Jest prawie pewne, że zechcą cię aresztować. – Podniósł rękę, uciszając mnie, zanim zdążyłem zaprzeczyć. – Mają dość dowodów, by uzyskać nakaz aresztowania, a może nawet wyrok skazujący. To prawda, że jeszcze nie dopięli sprawy na ostatni guzik. Pomyśl jednak o sprawie Skakela. Mieli jeszcze mniej dowodów, a jednak został skazany. Dlatego obiecaj mi, że nic im nie powiesz, jeśli tutaj wrócą.

Obiecałem, ponieważ policja znów była na złym tropie.

Współpracując z nimi, nie odzyskałbym córeczki. Na tym stanęło.

Lenny zostawił mnie samego. Poprosiłem, żeby zgasił światło.

Spełnił moją prośbę. Mimo to w pokoju nie zrobiło się ciemno. W salach szpitalnych nigdy nie jest całkiem ciemno. Usiłowałem zrozumieć, co się stało. Tickner zabrał ze sobą te dziwne zdjęcia. Żałowałem, że ich nie zostawił. Chciałem lepiej im się przyjrzeć, gdyż w żaden sposób nie potrafiłem wytłumaczyć sobie ich istnienia. Czy były prawdziwe? Nie można było wykluczyć fotomontażu, szczególnie teraz, w wieku cyfrowej fotografii i obróbki. Może to było właściwe wyjaśnienie?

Może po prostu zostały zręcznie zmontowane? Ponownie zacząłem zastanawiać się nad wizytą Diny Levinsky. O co naprawdę jej chodziło? Dlaczego zapytała, czy kochałem Monice? Dlaczego sądziła, że wiem, kto mnie postrzelił? Rozmyślałem nad tym wszystkim, kiedy otworzyły się drzwi. – Czy w tym pokoju leży facet zwany Ogierem w Kitlu?

Przyszła Zia.

– Cześć.

Weszła i skwitowała moją horyzontalną pozycję niedbałym machnięciem ręki. – To ma usprawiedliwić twoją nieobecność w pracy?

– Zeszłej nocy miałem być pod telefonem, tak?

– Uhm.

– Przepraszam.

– Ponieważ cię nie złapali, wyciągnęli mnie z wyra. Dodam, że przerwali mi przyjemny erotyczny sen. – Zia kciukiem wskazała drzwi. – Tamten wielki czarnoskóry facet na korytarzu.

– Ten z ciemnymi okularami zsuniętymi na czubek wygolonej głowy?

– To on. Policjant?

– Agent FBI.

– Jest nadzieja, że zdołasz nas poznać? Wynagrodziłbyś mi ten przerwany sen.

– Spróbuję to zrobić, zanim mnie aresztuje.

– Może być i potem.

Uśmiechnąłem się. Zia usiadła na brzegu łóżka. Opowiedziałem jej, co się stało. Nie wysuwała swoich teorii. Nie zadawała pytań.

Tylko słuchała i kochałem ją za to. Właśnie doszedłem do tego, że jestem teraz głównym podejrzanym, kiedy zadzwonił mój telefon komórkowy. Jako lekarze, oboje byliśmy zdziwieni. W szpitalu obowiązuje kategoryczny zakaz używania komórek. Pospiesznie chwyciłem aparat i przyłożyłem do ucha.

– Marc?

Dzwoniła Rachel.

– Gdzie jesteś?

– Jadę za pieniędzmi.

– Co?!