Выбрать главу

Wreszcie nie ma uzasadnienia dla posługiwania się przez Tacyta nazwą „chrześcijanie", która była niezwykle rzadko stosowana w tamtych czasach, nawet przez samych wyznawców. Poza tym Tacyt nie wymienia imienia Jezusa najwyraźniej dlatego, że Go nie znał, a przecież w I wieku chrześcijaństwo było już rozpowszechnioną sektą i imię jej założyciela powinno być znane. Przytoczmy jeszcze jeden argument świadczący o możliwym fałszerstwie relacji Tacyta. Był on pierwszym historykiem i pisarzem, który wspomniał, że za Nerona prześladowano chrześcijan. Przed nim nikt tak nie twierdził.

Dla Kościoła, który stał się Kościołem państwowym, fakt, że w archiwach cesarskich nie znaleziono żadnego dokumentu potwierdzającego historyczność Jezusa ani nawet sprawozdania Piłata z procesu i ukrzyżowania, wymagał skorygowania. Tak powstały tzw. "Acta Pilati" – ewidentne fałszerstwo. Nie ma więc niczego, żadnego obiektywnego, pozachrześcijańskiego dokumentu, potwierdzającego prawdziwość wydarzeń opisanych w ewangeliach.

Prawda Ewangelii?

W poznaniu prawdy o życiu Jezusa najmniej pomocne są dla nas dokumenty chrześcijańskie. Są to przede wszystkim cztery Ewangelie oraz inne pisma Nowego Testamentu. Istnieje też wiele dokumentów chrześcijańskich z II i późniejszych wieków, które nie zostały zaliczone do kanonu biblijnego. Są to zwłaszcza ewangelie apokryficzne, do których często odwoływaliśmy się w poprzednich książkach z serii Biblioteki Klubu da Vinci, szczególnie w książce „Kod Judasza". Tam też zamieszczony został specjalny rozdział poświęcony kształtowaniu się kanonu Nowego Testamentu wraz z chronologią powstawania poszczególnych pism. Nie ma więc potrzeby zajmowania się tym ponownie, a zainteresowanych tym problemem Czytelników odsyłamy do książki „Kod Judasza", bardzo interesującej także z innych powodów.

Według tradycji chrześcijańskiej, dwie z Ewangelii, wg św. Jana i św. Mateusza, zostały spisane przez bezpośrednich świadków, uczniów Jezusa. Pozostałe Ewangelie, św. Marka i św. Łukasza, napisane miały być na podstawie relacji, głównie św. Piotra i Marii. Dziś nikt z naukowców nie potwierdza słuszności tej tezy. Najstarszym pismem Nowego Testamentu nie były Ewangelie a Listy św. Pawła. Powstały one między 54 a 90 rokiem n.e. Paweł z Tarsu, pierwotnie Szaweł, był faryzeuszem i prześladowcą chrześcijan. Nawrócił się jednak, gdyż miał widzenie w drodze do Damaszku. Ewangelie powstawały wiele lat po śmierci Jezusa, choć dokładne daty są sporne. Szacunki dla poszczególnych tekstów wahają się od kilkunastu lat przed rokiem 70 n.e., czyli około trzydzieści lat po ukrzyżowaniu, do pierwszej czy nawet drugiej dekady II wieku, czyli nawet osiemdziesiąt lat po opisywanych wydarzeniach.

O autorach Ewangelii historia nie wie nic. O żadnym z nich nie można nawet powiedzieć, że jest osobą tożsamą z postacią, której imię nosi.

Podobnie jest z autorem Listów św. Piotra. Chociaż nazywa siebie uczniem o imionach Szymon Piotr i podaje się za naocznego świadka wydarzeń, nie jest tożsamy z uczniem Szymonem Piotrem wymienionym w Ewangeliach i Dziejach Apostolskich. Nieznany autor obu listów przybrał imię Piotra zapewne dlatego, by wzmocnić swój autorytet i dodać własnym słowom większej wagi. Identycznie jest z Listami Jakuba i Judy, braćmi Jezusa. Ich autor chciał się wesprzeć autorytetem rodziny Zbawiciela. Opisywana praktyka nie jest niczym zaskakującym. Własność intelektualna i twórcza jest wynalazkiem współczesności. W tamtych czasach nikt nie liczył się z zasadami, które dla nas współczesnych są oczywiste, a wówczas były zupełnie nieznane. Używano cudzych imion i nazwisk niemal w dowolny sposób, by przez to wzmocnić znaczenie tego, co chciało się powiedzieć. W Starym Testamencie sporo tekstów przypisywanych jest wielkim postaciom historycznym. Jednak większość psalmów Dawida i przysłów Salomona ma tyle wspólnego z królem Dawidem i jego synem, co Pięcioksiąg z Mojżeszem. Przypisywanie autorstwa jednej z Ewangelii św. Janowi, umiłowanemu uczniowi Jezusa, który stał pod krzyżem przeżywając mękę Mistrza i któremu Ten w ostatnich chwilach życia powierzył w opiekę Matkę Swoją, jest zupełnym absurdem. Ewangelia ta powstała najwcześniej po 90 roku naszej ery. Datowanie jej napisania na pierwszą dekadę II wieku jest najbardziej wiary godne. Oznaczałoby to, że Jan Ewangelista pisząc swoje dzieło musiałby mieć około stu lat, wiek niemal nieosiągalny w tamtych czasach.

Posługując się mimo wszystko pewnym uproszczeniem, usprawiedliwionym charakterem tej publikacji, możemy stwierdzić, że dobór tekstów Nowego Testamentu został zakończony dopiero w IV wieku. Na synodzie w Kartaginie w 397 roku ustalono tzw. Kanon Nowego Testamentu, a mimo to teksty te aż do XII wieku poprawiano kilkakrotnie. Kościół hierarchiczny w zasadzie jeszcze w czasach II Soboru Watykańskiego zakazywał wiernym czytania Biblii, był to bowiem przywilej zarezerwowany wyłącznie dla kapłanów

Wiarygodność historyczna Nowego Testamentu jest wątpliwa. Ewangelie nie zawierają prawdy historycznej. Są one zręcznie spreparowanym dziełem ludzkim, służącym zbudowaniu Kościoła jako instytucji hierarchicznej, państwowej. Wszystko, co w nauczaniu pierwszych chrześcijan nie odpowiadało unii z cesarstwem, zostało zakazane i zniszczone, a wyznawcy skazani na śmierć.

Ewangelie i inne opowieści Nowego Testamentu spisane zostały w języku greckim, który był wówczas w powszechnym użyciu jako, obok oczywiście łaciny, język cesarstwa. W Palestynie posługiwali się nim wyłącznie ludzie wykształceni, zajmujący wysokie miejsca w hierarchii królewskiej i religijnej. Nie ma żadnego dowodu, że mogłyby być one napisane wcześniej w języku hebrajskim lub aramejskim, które były używane przez większość mieszkańców Izraela. Nie wiemy, czy Jezus znał grekę; tym bardziej nie mamy pewności, że znali ją domniemani autorzy Ewangelii. Byli to bowiem ludzie prości, nieposiadający najczęściej nawet umiejętności czytania i pisania, a cóż dopiero posługiwania się trudnym językiem greckim, w którym niektóre słowa nabierają znaczenia dopiero w kontekście całej wypowiedzi, a tłumaczone pojedynczo znaczą zupełnie coś innego. Jest to więc kolejny dowód, że prawdziwych autorów Ewangelii należy szukać gdzie indziej, że są to dzieła napisane przez głęboko wykształconych intelektualistów, znawców religii i świata antycznego.

Ewangelia znaczy w języku greckim „dobra nowina". Nazwa wywodzi się pierwotnie od zapłaty udzielanej posłańcowi, który przynosił dobrą informację. Z czasem zaczęto ewangelię utożsamiać z samą wiadomością. Znaczenie tego wyrazu było bardzo szerokie. Pierwszy dzień sprawowania władzy przez nowego cesarza, swoiste jego narodziny, nazywano euangelionem, tj. początkiem dobrych nowin dla świata.

Słowo „ewangelia" ma też niejako sens techniczny. Jest to bowiem każde opowiadanie o życiu Jezusa. W tym znaczeniu ewangelią możemy nazywać nie tylko cztery utwory, które weszły w skład kanonu kartagińsko-nicejskiego, ale też wszystkie pisma opowiadające o życiu i zbawczej męce Odkupiciela. „Ustnie przekazywaną Dobrą Nowinę utrwalono na piśmie wtedy, gdy poczęły się tego domagać potrzeby Kościoła" – czytamy we wstępie ogólnym do Ewangelii zawartym w wydaniu Starego i Nowego Testamentu przygotowanym i opracowanym z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich. Kościół sam więc przyznaje dziś, że nie są to dokumenty natchnione Duchem Świętym przez samego Boga, ale zwykłym opowiadaniem spisanym dla bieżących potrzeb Kościoła. A my dodajmy – także dla władzy państwowej.