Martin kiwnął głową i wskazał na papiery.
– Sprawdziłem wszystkie doniesienia z ostatnich lat o przestępstwach na tle seksualnym. Żadne nie pasuje do przypadku Sary. Kilka postępowań trzeba było umorzyć ze względu na brak dowodów. Jest jeden wyrok. Pamiętasz ojca, który zgwałcił własną córkę?
Patrik skinął głową. Niewiele mieli równie obrzydliwych spraw.
– Pamiętam, Torbjörn Stiglund. Chyba jeszcze siedzi?
– Tak, zadzwoniłem, żeby sprawdzić. Nawet jeszcze nie wychodził na przepustkę. Można go skreślić. Poza tym jest kilka gwałtów, ale na dorosłych, i pojedyncze przypadki zachowań agresywnych, też przeciw dorosłym. Pojawiło się znajome nazwisko. – Martin wskazał palcem leżący przed nim segregator. Patrik widział go ostatnio na własnym biurku. – Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że wziąłem z twojego pokoju księgę o rodzinie Florinów?
– Ależ skąd, oczywiście, nie mam. Masz na myśli doniesienia Lilian na Morgana Wiberga?
– Właśnie. Twierdzi, że zakradał się pod jej okno i podglądał, kiedy się przebierała.
– Czytałem – odparł Patrik ze znużeniem. – Szczerze mówiąc, nie wiem, co o tym myśleć, ale nie bardzo jej wierzę. Wygląda to na wzajemne obrzucanie się oskarżeniami, a także na marnowanie czasu i środków policji.
– Zgadzam się. Ale nie możemy obojętnie przejść obok faktu, że w sąsiedztwie Sary mieszka podglądacz. Sam wiesz, że przestępstwa na tle seksualnym często od tego się zaczynają – powiedział Martin.
– Wiem, wiem, ale wydaje mi się to naciągane. Załóżmy, że Lilian Florin mówi prawdę, chociaż w to wątpię. W takim razie Morgan podglądał dorosłą kobietę i nic nie wskazuje na to, żeby go interesowały dzieci. W dodatku nie wiemy nawet, czy śmierć Sary była poprzedzona czynem nierządnym. Sekcja zwłok niczego takiego nie dowiodła. Ale może rzeczywiście warto bliżej przyjrzeć się Morganowi i porozmawiać z nim.
– Mógłbym pojechać z tobą? – zapalił się Martin. – Chyba że zdążyłeś się przywiązać do Ernsta.
Patrik skrzywił się.
– Nie ma obaw. Jeśli o mnie chodzi, możesz jechać. Pytanie tylko, co na to Mellberg.
– Co szkodzi spytać. Ostatnio jakby trochę się uspokoił. Kto wie, może na starość zaczyna mięknąć…
– Nie wierzę – roześmiał się Patrik. – Ale zapytam. W razie czego jedziemy po południu, bo mam jeszcze trochę papierkowej roboty.
– Super, zdążę jeszcze to załatwić. – Martin wskazał na leżącą przed nim stertę doniesień. – Może nawet napiszę sprawozdanie. Ale nie spodziewaj się za dużo, nie wydaje mi się, że znajdę tu coś takiego jak przypadek Sary.
Patrik kiwnął głową.
– Zrób, co się da.
Gösta przysypiał przed komputerem. Głowa mu opadała na pierś. Budził się i myślał o tym, żeby znowu nie zasnąć. Żeby tak wyciągnąć się na chwilę. Krótka drzemka i można dalej pracować. Jak w Hiszpanii. Tam doceniają znaczenie sjesty. Nie to co w Szwecji. Trzeba codziennie tyrać osiem godzin i jeszcze udawać, że ma się dobry humor i zapał do pracy. Okropny kraj.
Drgnął, kiedy usłyszał głośny dzwonek telefonu.
– Cholera – zaklął. Znajomy numer na wyświetlaczu nie poprawił mu nastroju. Czego ta baba znów chce? Przypomniał sobie, że zważywszy na okoliczności, powinien okazać współczucie. Zebrał się w sobie i sięgnął po słuchawkę.
– Gösta Flygare, komisariat policji w Tanumshede.
Była nieznośnie podniecona. Musiał prosić, żeby się uspokoiła, bo nie mógł jej zrozumieć. Nie pomogło. Musiał powtórzyć:
– Proszę mówić wolniej, ledwo panią rozumiem. Niech pani weźmie głęboki oddech i powtórzy jeszcze raz.
Dotarło. Lilian zaczęła jeszcze raz, od początku. Gösta słuchał z rosnącym zdziwieniem. Nie spodziewał się, że sprawy przyjmą taki obrót. Wygłosił kilka uspokajających słów, żeby skłonić ją do rozłączenia się, a potem chwycił kurtkę i poszedł do Patrika.
– Hedström?
Nawet nie próbował pukać. Zresztą Patrik pracował przy otwartych drzwiach, więc mógł mieć pretensje wyłącznie do siebie, że ludzie wchodzą bez pukania.
– Słucham?
– Przed chwilą dzwoniła Lilian Florin.
– I co?
– Tam się chyba coś stało. Ona twierdzi, że Kaj ją pobił.
– Co ty mówisz? – Patrik odwrócił się do niego.
– No właśnie. Podobno Kaj był u niej dopiero co, wydzierał się na nią, a kiedy kazała mu się wynosić, rzucił się na nią z pięściami.
– To jakieś szaleństwo – powiedział z niedowierzaniem Patrik.
Gösta wzruszył ramionami.
– W każdym razie tak powiedziała. Obiecałem, że zaraz będziemy.
Pokazał swoją kurtkę.
– Tak, oczywiście – odpowiedział Patrik, podnosząc się z krzesła i sięgając po wiszącą na haku kurtkę.
Dwadzieścia minut później znów znaleźli się przed domem Florinów. Zapukali. Lilian otworzyła natychmiast i wpuściła ich do domu. Ledwie zdążyli przekroczyć próg, gdy zaczęła wymachiwać rękami.
– Zobaczcie, co mi zrobił! – Wskazała na lekkie zaczerwienienie na policzku, a potem, podciągnąwszy rękaw swetra, na czerwony ślad na ramieniu. – Jak go nie zamkniecie za to… – Nakręcała się coraz bardziej. Z podniecenia prawie nie mogła mówić.
Patrik chciał ją uspokoić. Położył rękę na jej ramieniu.
– Zaraz się tym zajmiemy, obiecuję. Czy badał panią lekarz?
Potrząsnęła głową.
– Nie, a powinien? Uderzył mnie w twarz, potem szarpnął za ramię, ale chyba nie stało się nic poważnego – przyznała niechętnie. – A może potrzebne są wam dowody, zdjęcia czy coś takiego? – Twarz Lilian na moment pojaśniała, ale Patrik rozwiał jej nadzieje.
– Nie, wystarczy, że my widzieliśmy. Pójdziemy teraz do Kaja, żeby z nim porozmawiać, a potem zastanowimy się, co zrobić. Chciałaby pani zadzwonić po kogoś?
Lilian przytaknęła.
– Poproszę moją przyjaciółkę Ewę, żeby do mnie przyszła.
– Dobrze. Niech pani dzwoni po nią, a na razie napije się kawy i postara się uspokoić. Wszystko będzie dobrze – Patrik mówił, jakby jej wierzył, ale coś go zaniepokoiło w jej dramatycznym wystąpieniu. Coś się nie zgadzało.
– Może powinnam złożyć formalne doniesienie? Wypełnić jakieś zgłoszenie i tak dalej? – zapytała Lilian z nadzieją w głosie.
– Później. Najpierw musimy porozmawiać z Kajem – władczym tonem powiedział Gösta, ale Lilian nie zamierzała się zadowolić pustymi obietnicami.
– Jeśli macie zamiar przymknąć oko, bo nie chce wam się interweniować, kiedy napadają na bezbronną kobietę, zapewniam, że do tego nie dopuszczę. Na początek zatelefonuję do waszego szefa, a jak będzie trzeba, zwrócę się do gazet…
Gösta przerwał jej tyradę głosem twardym jak staclass="underline"
– Zapewniam, że nie będziemy patrzeć przez palce, ale jak powiedziałem, najpierw rozmowa z Kajem. Potem załatwimy to od strony formalnej. Jeśli ma pani jakieś zastrzeżenia, proszę dzwonić ze skargą do naszego szefa, Bertila Mellberga. Jeśli nie, zaraz do pani wrócimy.
Po krótkiej wewnętrznej walce Lilian doszła do wniosku, że pora ustąpić.
– Skoro tak, idę dzwonić do Ewy. Liczę, że niedługo wrócicie – mruknęła posępnie. Nie mogła się jednak powstrzymać i ze złością trzasnęła drzwiami tak mocno, że słychać było w całej okolicy.
– Co o tym sądzisz? – Patrik był zdziwiony. Nie przypuszczał, że Gösta potrafi budzić taki respekt.
– Sam nie wiem… – odparł Gösta, przeciągając słowa. – Coś mi się… nie zgadza.