Patrik zrobił sobie pięciominutową przerwę i siedząc na słońcu przed komisariatem, jadł loda, kiedy Gösta wystawił głowę przez okno i zawołał:
– Patrik, telefon! Myślę, że powinieneś odebrać.
Patrik szybko wsunął w usta resztkę magnum i wszedł do środka. Chwycił leżącą na biurku Gösty słuchawkę i zdziwił się, słysząc, kto dzwoni. Zaczął coś bazgrać w notesie. Szybko się pożegnał i zwrócił do Gösty, który go obserwował, siedząc na swoim krześle przy biurku:
– Słyszałeś? Ktoś powybijał okna w domu Gabriela Hulta. Jedziesz ze mną rzucić okiem?
Gösta wyglądał na zdziwionego, że Patrik poprosił jego, a nie Martina, ale skinął głową.
Kiedy kilka minut później wjeżdżali w aleję prowadzącą do dworu, aż westchnęli. Rezydencja Gabriela Hulta była naprawdę wspaniała. Lśniła jak perła wśród zieleni, a wiązy rosnące wzdłuż alei kłaniały jej się na wietrze. Patrik pomyślał, że Ephraim Hult musiał być naprawdę nie byle jakim kaznodzieją, skoro dostał to wszystko.
Już sam chrzęst żwiru na ścieżce, którą szli w kierunku schodów do domu, dawał poczucie luksusu. Patrik był bardzo ciekaw wnętrza domu.
Drzwi otworzył Gabriel Hult. Patrik i Gösta dokładnie wytarli buty i weszli do przedpokoju.
– Dziękuję, że tak szybko przyjechaliście. Moja żona jest bardzo wzburzona. Nie było mnie poprzedniej nocy, wyjechałem w sprawach służbowych, więc była sama, kiedy to się wydarzyło – mówił, prowadząc ich do pięknego, wielkiego pokoju. Przez wysokie okna wpadało bardzo dużo światła. Na białej kanapie siedziała kobieta. Na jej twarzy malował się niepokój. Wstała, gdy weszli.
– Laine Hult. Dziękuję, że tak szybko przyjechaliście.
Znów usiadła, a Gabriel wskazał im kanapę naprzeciwko. Poczuli się niestosownie ubrani. Obaj byli w krótkich spodenkach. Patrik przynajmniej włożył ładny T-shirt, ale Gösta ubrany był w okropną jasnozieloną koszulę z jakiegoś syntetyku, z krótkim rękawem, we wzorek. Kontrast był tym większy, że Laine miała na sobie jasną lnianą garsonkę, a Gabriel – pełny garnitur. Musi mu być gorąco, pomyślał Patrik, życząc Gabrielowi, żeby w tym upale nie musiał stale chodzić ubrany w ten sposób. Inna rzecz, że trudno byłoby wyobrazić go sobie w czymś luźniejszym, i chyba nawet nie pocił się w tym swoim granatowym garniturze. Ale Patrikowi robiło się gorąco na samą myśl o włożeniu czegoś takiego w ten upał.
– Mąż pani opowiedział krótko przez telefon, co tu się wydarzyło. Może mogłaby pani powiedzieć nieco więcej?
Patrik uśmiechnął się do Laine uspokajająco i sięgnął po notes. Czekał.
– Więc tak. Wczoraj byłam w domu sama. Często tak jest, bo Gabriel sporo podróżuje.
Patrik dosłyszał smutek w jej głosie. Ciekaw był, czy Gabriel też go słyszy. Mówiła dalej:
– Wiem, że to głupie, ale boję się ciemności i kiedy jestem sama, najczęściej korzystam tylko z dwóch pokoi: swojej sypialni i pokoju telewizyjnego tuż obok.
Patrik odnotował, że powiedziała „moja” sypialnia i pomyślał, jakie to smutne, kiedy małżonkowie nawet nie sypiają razem. Z nim i Eriką na pewno tak nie będzie.
– Miałam właśnie dzwonić do Gabriela, kiedy zobaczyłam, że na dworze coś się poruszyło. Zaraz potem przez jedno z okien w bocznej ścianie coś wpadło, na lewo ode mnie. Zdążyłam zobaczyć, że to spory kamień, i zaraz wpadł drugi. Rozbił okno obok. Potem usłyszałam tupot nóg i na skraju lasu zobaczyłam dwa cienie.
Patrik notował. Gösta od wejścia nie powiedział ani słowa. Przedstawił się tylko. Patrik spojrzał na niego pytająco. Może chciałby uzyskać jasność co do szczegółów incydentu? Ale Gösta milczał, wpatrując się w skórki przy swoich paznokciach. Równie dobrze mógłbym przyjść z manekinem, pomyślał Patrik.
– Mają państwo jakieś podejrzenia co do motywu?
Gabriel odpowiedział natychmiast, jakby chciał uprzedzić Laine, która właśnie otwierała usta:
– Nie, myślę, że to najzwyklejsza zawiść. Ludzi zawsze kłuło w oczy, że teraz mieszka tu nasza rodzina, i było może kilka pijackich najść albo wybryków, w sumie dość niewinnych. Nie przejmowałbym się tym, gdyby nie moja żona. Uparła się, żeby powiadomić policję.
Spojrzał na nią z niezadowoleniem. Laine nagle się ożywiła i odpowiedziała spojrzeniem pełnym złości. Ta złość musiała rozpalić jakąś tlącą się w niej iskrę, bo nie patrząc na męża, powiedziała spokojnie:
– Uważam, że powinniście porozmawiać z Robertem i Johanem, bratankami mojego męża, i zapytać, gdzie byli wczoraj wieczorem.
– Laine, naprawdę nie powinnaś!
– Nie było cię wczoraj, nie wiesz, jakie to paskudne uczucie, kiedy ci niecały metr od głowy leci taki kamień. Mogły mnie trafić. Poza tym wiesz równie dobrze jak ja, że to ci dwaj idioci!
– Laine, przecież się umówiliśmy… – mówił Gabriel przez zaciśnięte zęby.
– To ty się umówiłeś! – zignorowała męża i umocniona w tej niezwykłej odwadze zwróciła się do Patrika: – Jak powiedziałam, nie widziałam ich, ale mogłabym przysiąc, że to oni. Ich matka, Solveig, była tu dzisiaj i zachowała się bardzo nieprzyjemnie, a jej synowie to prawdziwe zakały, więc… Przecież wiecie, nieraz mieliście z nimi do czynienia.
Patrik i Gösta skinęli głowami. Nie dało się zaprzeczyć, że od dawna, i to zatrważająco regularnie, miewali do czynienia z osławionymi braćmi Hult, już w czasach, gdy byli jeszcze pryszczatymi kajtkami.
Laine spojrzała wyzywająco na Gabriela, jakby chciała się przekonać, czy odważy się zaprzeczyć. Ale on z rezygnacją wzruszył ramionami, dając do zrozumienia, że umywa ręce.
– Jaki był powód awantury z ich matką? – zapytał Patrik.
– Ta kobieta nie potrzebuje powodu, żeby wywołać awanturę. Zawsze nas nienawidziła, ale wczoraj dowiedziała się, że znaleziono w Wąwozie Królewskim szczątki tych dziewczyn, i zupełnie wyszła z siebie. W swojej głupocie uznała, że to dowodzi, że Johannes, jej mąż, został niewinnie oskarżony. A o to obwiniała Gabriela.
Laine mówiła ze wzburzeniem, coraz głośniej, wskazując dłonią na męża. Gabriel sprawiał wrażenie nieobecnego.
– Właśnie… przejrzałem starą dokumentację z okresu zaginięcia obu dziewczyn i widziałem, że złożył pan na policji doniesienie na brata. Mógłby pan o tym opowiedzieć?
Twarz Gabriela ledwie widocznie drgnęła. Wyglądał na zakłopotanego. Ale odpowiedział spokojnie:
– To było wiele lat temu. Ale jeśli pyta pan, czy podtrzymuję, że widziałem brata z Siv Lantin, to odpowiedź brzmi: tak, owszem. Byłem w szpitalu w Uddevalli u syna, który chorował na białaczkę. Wracałem samochodem do domu. Na drodze do Bräcke zobaczyłem samochód brata. Zdziwiło mnie, że jeździ po nocy, więc przyjrzałem się i wtedy zobaczyłem dziewczynę. Siedziała obok, z głową na jego ramieniu. Wyglądała, jakby spała.
– Skąd pan wie, że to była Siv Lantin?