W dzieciństwie to uwielbiała. Tyle dzieci, z którymi można się było bawić, kąpać się i biegać między przyczepami. Tym razem koleżanki zostały w domu, w Jönköping, a najgorsze, że Tobbe również. Melanie nie może dopilnować interesu i Tobbe na pewno coś namąci z tą wstrętną Madde, co się przyczepiła do niego jak rzep do psiego ogona, a wtedy Melanie już na zawsze znienawidzi rodziców.
Nie dość że jest uziemiona na kempingu w Grebbestad, to jeszcze rodzice traktują ją, jakby miała pięć lat, a nie siedemnaście. Nie dadzą jej nawet zdecydować, co ma na siebie włożyć. Obruszyła się i obciągnęła top rozmiarów stanika bikini. Przyciasne dżinsowe szorty były wprawdzie niewygodne, wrzynały się między pośladki, ale spojrzenia chłopaków były tego warte. Do tego pantofle na platformach, do metra sześćdziesięciu dodające jej co najmniej dziesięć centymetrów.
– Jak długo mieszkasz pod naszym dachem, będziemy decydować. A teraz proszę…
Przerwało mu głośne pukanie do drzwi. Melanie, wdzięczna za tę nieoczekiwaną przerwę, pospieszyła otworzyć. Za drzwiami stał około trzydziestopięcioletni ciemnowłosy mężczyzna. Melanie wyprostowała się odruchowo, wypięła pierś. Trochę za stary jak dla niej, ale wyglądał nieźle. Poza tym mogła się podrażnić z ojcem.
– Nazywam się Patrik Hedström, jestem z policji. Mogę wejść na chwilę? Ja w sprawie Jenny.
Melanie wpuściła go. Stanęła w drzwiach tak, że musiał się o nią otrzeć.
Przywitali się i usiedli we trójkę przy stoliku.
– Może przyprowadzę żonę? Jest nad wodą.
– To nie jest konieczne, chciałbym zamienić kilka słów z Melanie. Pewnie już wiecie, że Möllerowie zgłosili zaginięcie Jenny. Powiedzieli, że byłyście wczoraj umówione na wspólny wyjazd do Fjällbacki. Zgadza się?
Zanim odpowiedziała, dyskretnie naciągnęła top, żeby pogłębić dekolt, i oblizała wargi. Policjant, całkiem sexy.
– Tak, miałyśmy się spotkać na przystanku koło siódmej i wsiąść do autobusu, który odchodzi dziesięć po. W Tanum Strand miało do nas dołączyć paru chłopaków, których niedawno poznałyśmy. Nie mieliśmy żadnych konkretnych planów, chcieliśmy się przejechać, zobaczyć, co się dzieje.
– Ale Jenny nie przyszła?
– No właśnie. Zdziwiłam się, że nie przyszła, bo chociaż nie znamy się za dobrze, wydawała się słowna. Nie mogę powiedzieć, żeby mi było specjalnie przykro, bo się do mnie przyczepiła i wcale mi nie przeszkadzało, że zostałam sama z Mickem i Freddem, to znaczy z chłopakami z Tanum Strand.
– No wiesz!
Ojciec rzucił jej wściekłe spojrzenie. Odpowiedziała tym samym.
– Ojej, o co chodzi? Nic nie poradzę, że była nudna. To nie moja wina, że zaginęła. Pewnie się zabrała do domu, do Karlstad. Gadała o jakimś facecie, którego tam poznała, więc jeżeli miała trochę oleju w głowie, to wypięła się na te gówniane wakacje na kempingu i wróciła do niego.
– Tylko spróbuj zrobić coś takiego! Ten cały Tobbe…
Patrik kiwnął ręką, by przyciągnąć ich uwagę, ale najpierw musiał przerwać kłótnię między ojcem a córką. Na szczęście umilkli.
– Czyli nie wiesz, dlaczego nie przyszła?
– Nie mam bladego pojęcia.
– A nie wiesz, czy tu, na kempingu, znała jeszcze kogoś, komu mogłaby się zwierzyć?
Melanie niby przypadkiem trąciła go gołą nogą i z zadowoleniem zauważyła, że drgnął. Faceci mają bardzo prostą konstrukcję. Choćby mieli nie wiem ile lat, tylko jedno im w głowie. Wystarczy to wiedzieć, a dadzą się zaprowadzić na koniec świata. Znów go trąciła. Nad górną wargą wystąpiły mu kropelki potu. Swoją drogą w przyczepie było duszno.
Chwilę się zastanawiała.
– Był tu taki, jakiś kujon, spotykali się tutaj latem. Znają się chyba od dzieciństwa. Palant, ale ona też nie za bardzo coolerska, więc pewnie się dogadywali.
– Może wiesz, jak się nazywa albo gdzie go znajdę?
– Przyczepa jego rodziców stoi w trzecim rzędzie. Ma daszek w białobrązowe pasy, a przed nią rośnie cholerne mnóstwo pelargonii.
Patrik podziękował i czerwieniąc się, znów przecisnął się koło Melanie.
Stanęła w drzwiach w uwodzicielskiej pozie i pomachała mu ręką. Ojciec wrócił do kazania, ale udawała głuchą. I tak nie powie nic, czego warto by słuchać.
Patrik ruszył przed siebie. Spocił się, nie tylko z powodu upału. Z ulgą wydostał się z ciasnej przyczepy i szedł przez zatłoczony kemping. Kiedy ta mała wypięła na niego swoje drobne piersi, czuł się jak pedofil, a kiedy jeszcze zaczęła go trącać nogą, zupełnie nie wiedział, co ze sobą zrobić. Czuł się bardzo nieswojo. Niewiele miała na sobie, mniej więcej jakby się okryła chustką do nosa. Uderzyła go myśl, że być może za siedemnaście lat jego własna córka ubierze się w ten sposób i będzie kokietować starszych facetów. Wzdrygnął się i pomyślał z nadzieją, że może jednak będzie chłopiec, bo zna się na nastoletnich chłopcach i wie, jak funkcjonują. Ta mała wydała mu się istotą z kosmosu – jej makijaż, biżuteria… Nie umknęło mu, że miała kolczyk w pępku. Chyba jest za stary na takie rzeczy, bo nie uznał tego za seksowne. Raczej groźne ze względu na ryzyko zakażenia i brzydkiej blizny. To oczywiście kwestia wieku. Do tej pory pamiętał, jak matka go zwymyślała, gdy pewnego razu wrócił do domu z kolczykiem w uchu, a miał wtedy dziewiętnaście lat. Kolczyk zniknął jeszcze szybciej, niż się pojawił – i to był jego ostatni numer tego rodzaju.
Błądził wśród przyczep stojących tak gęsto, że prawie się stykały. Nie potrafił pojąć, dlaczego ludzie z własnej woli spędzają urlop stłoczeni jak śledzie w beczce. Z drugiej strony rozumiał, że wiele osób pociąga takie życie, poczucie wspólnoty z osobami, które tak jak oni co roku wracają w to samo miejsce. Część przyczep już nie zasługiwała na to miano, ponieważ z różnych stron dobudowano do nich namioty. Przypominały całoroczne domki.
W końcu spytał o drogę i trafił do przyczepy opisanej przez Melanie. Siedział przed nią wysoki, chudy i okropnie pryszczaty chłopak. Na widok czerwonych i białych pryszczy Patrikowi zrobiło się go żal. Najwyraźniej nie mógł się powstrzymać i kilka wycisnął, chociaż groziło to bliznami, które będzie widać jeszcze długo po ustąpieniu trądziku.
Stanął przed chłopakiem i osłonił oczy przed słońcem. Zapomniał okularów, zostały w komisariacie.
– Cześć, jestem z policji. Rozmawiałem z Melanie, która mieszka kawałek dalej. Powiedziała mi, że znasz Jenny Möller. Zgadza się?
Chłopak w milczeniu kiwnął głową. Patrik usiadł obok niego na trawie. Widział, że w odróżnieniu od tamtej lolitki jest naprawdę przejęty.
– Mam na imię Patrik, a ty?
– Per.
Patrik zmarszczył brwi. Czekał na dalszy ciąg.
– Per Thorsson. – Chłopak przez cały czas wyrywał z ziemi kępki trawy i nie patrząc na Patrika, powiedział: – To moja wina, że jej się coś przydarzyło.
– Jak to? – Patrik drgnął.
– Przeze mnie uciekł jej ten autobus. Spotykamy się tutaj co roku, od dzieciństwa. Zawsze było bardzo fajnie. Ale odkąd poznała tę małpę Melanie, zrobiła się jakaś wredna. Bez przerwy tylko Melanie to, Melanie tamto, Melanie powiedziała… nic tylko gadała o dupie Maryni. Dawniej z Jenny można było porozmawiać o ważnych sprawach, a teraz nic, tylko o kosmetykach, ciuchach i innych gównach. Nawet nie miała odwagi jej powiedzieć, że ma się ze mną spotkać, bo Melanie uważała mnie za jakiegoś kujona czy ofermę.