Выбрать главу

Kiedy wynurzyli się z tego zamętu doznań, spojrzeli sobie w oczy i uśmiechnęli się.

– Frank czeka na ciebie w gabinecie – przypomniała Nancy.

– Chodźmy, księżniczko – zaprosił ją Sean podając jej rękę.

23

Frank Latella zreasumował pokrótce fakty.

– Musimy działać z maksymalną ostrożnością – zalecił ludziom ze swojego sztabu. – To sprawa bardzo delikatna. Im mniej szumu, tym lepiej. Nie możemy włączyć w to innych rodzin ani prosić o pomoc. Tu chodzi o życie chłopca. Musimy sami to załatwić.

Wszyscy zastanawiali się nad powodami, które zmusiły La Mannę do przerwania rozejmu w tak obrzydliwy sposób, który łamał wszelkie zasady i zapowiadał pojedynek do ostatniej kropli krwi. Nie było wątpliwości co do wyniku pojedynku. Jeden z przeciwników nigdy się nie podniesie. Nikt nie odważył się poprosić o wyjaśnienia. Każdy był przekonany, że Frank Latella zna powody i że zapozna ich z nimi, kiedy uzna za stosowne.

– Mój wnuk został porwany cztery godziny temu – podjął Frank sprawdzając godzinę na zegarku, który wyciągnął z kieszonki kamizelki. – I jeszcze się nie odezwali. To jasne, że La Manna bawi się trzymając nas w niepewności. Teraz on jest górą. W tej chwili mamy związane ręce. Możemy tylko czekać – dodał nakręcając zegarek.

– Czy domyślasz się, czego mogą zażądać? – odważył się José Vicente.

– Domyślam się. Wszyscy będziemy się musieli do tego przyzwyczaić – odpowiedział Frank. – La Manna zażąda mojej głowy. Mamy porachunki jeszcze z czasów komisji Kefauvera. Najbardziej gorzką pigułkę musiał przełknąć, kiedy powiedzieliśmy mu o perwersyjnych rozrywkach jego żony. Czekał tylko na pretekst, żeby skoczyć nam do gardła. Teraz znalazł – rozumował z właściwym sobie spokojem. Wyglądał jak szachista czekający na kolejny ruch przeciwnika. Uważny, ostrożny, analizujący w myśli wszelkie możliwe ruchy i ewentualne kontrposunięcia.

Każda rodzina przechodziła swoje trudne okresy. Prześladowane przez rząd w czasie, gdy walczyły o supremację na najlepszych rynkach: narkotyków, prostytucji, w grach hazardowych, musiały angażować swe siły jednocześnie na dwóch frontach i starać się inwestować kapitał w legalną działalność: budownictwo, rzeźnie, supersamy, magazyny, fabryki odzieżowe.

Frank Latella był pierwszym, który opuścił stado dinozaurów na wymarciu, jak określano szefów starej daty. Wyszedł z obiegu, ale nie z zaczarowanego kręgu, i musiał walczyć metodami organizacji. Była jednak różnica. O ile przedtem wystarczyło usunąć ojca chrzestnego, padrino, aby przenieść swój racket pod jurysdykcję zwycięskiej rodziny, o tyle teraz, kiedy protekcja, loterie, wymuszenia pieniędzy przeszły w ręce nowej generacji małych, krwiożerczych przestępców, a szefowie inwestowali swoje pieniądze w legalną działalność, śmierć szefa nie oznaczała automatycznie przejścia do zwycięskiej organizacji.

Coraz częściej płatni zabójcy byli zastępowani przez prawnych prokurentów, którzy zamiast broni używali pakietów akcji. Było jasne dla wszystkich, że La Manna zażąda przelania na swoje konto wszystkich akcji spółek Latelli.

– La Manna zażąda wszystkiego, co nasza rodzina posiada – sprecyzował. – Wszystko w zamian za Juniora. Zebrałem was tutaj, ponieważ jesteśmy współudziałowcami niektórych przedsiębiorstw. Należy podjąć odpowiednie kroki, aby zminimalizować wasze straty – kontynuował Latella. Następnie zwrócił się do José Vicente. – Klub należy do ciebie w pięćdziesięciu procentach. Pomyślałem, że mógłbyś zapewnić sobie drugą połowę za symboliczną sumę. Chyba, że odpowiada ci jako wspólnik ktoś z rodziny Chinnici – potrafił jeszcze zażartować.

– Zgoda – podziękował José. – Zgadzam się z każdą twoją decyzją.

– Nie mamy dużo czasu. Należy działać natychmiast. Moi prawnicy są do waszej dyspozycji. Jeśli o ciebie chodzi, Sean – dodał zwracając się do Irlandczyka – radzę ci przejąć w całości restauracje, których jesteś wspólnikiem, zanim La Manna położy na tym łapę. A ty, John – zwrócił się do Galante – będziesz musiał mi odstąpić akcje, które posiadasz. Należą do spółki, którą La Manna będzie chciał przejąć w całości. Jesteś szczerym i zaufanym przyjacielem. Odważnym chłopcem. Spłacę cię co do grosza.

John Galante skinął ręką, że się zgadza i dodał:

– Nie ma sprawy.

– Jeśli uznasz, że będzie to dla ciebie korzystne, możesz z nim pracować. Nie jestem w stanie zapewnić wam przyszłości – kontynuował zwracając się do wszystkich. – To dotyczy każdego z was. Zwolnijcie także waszych chłopców z jakichkolwiek zobowiązań. Od tego momentu mogą wybierać nowego pana. Frank Latella zamyka z powodu zaprzestania działalności – zaryczał ironicznie stary lew, aby ukryć wzruszenie i tym żartobliwym stwierdzeniem rozładować dramatyczną i poważną atmosferę.

Latella przypominał generała planującego bezwarunkową kapitulację narzuconą mu przez nieprzyjaciela.

Telefon porywaczy uczynił klęskę bardziej realną i okrutną, ale również uchylił wrota nadziei.

Dzwonił Charly Imperante. Odpowiedział John Galante.

– Frank chce rozmawiać ze swoim wnukiem, zanim rozpocznie jakiekolwiek negocjacje – rzucił John energicznym głosem.

– Zgoda – powiedział Charly.

John przekazał słuchawkę Latelli. Głos Juniora, jasny i głęboki, skandował:

– Czuję się dobrze. Powiedzieli, że będę mógł szybko wrócić do domu. Mam ci powiedzieć, że aby tak się stało, musisz natychmiast przyjąć ich warunki. Wiem, że postąpisz słusznie – powiedział zdecydowanie i z dumą.

– Jutro będziesz z powrotem w domu, chłopcze – zapewnił go. – Masz moje słowo. A teraz daj mi Charliego.

Charly Imperante i Frank Latella znali się dobrze. Razem pracowali i byli przyjaciółmi. Teraz rozmawiali, stojąc po dwóch różnych stronach barykady, ale rozmawiali z nieukrywanym szacunkiem.

– Zajmujesz się teraz porywaniem dzieci – rzucił mu Frank.

– To nie był mój pomysł.

– I tak gówno.

– Wojna to gówno. Świat to gówno. My wszyscy jesteśmy gównem.

Frank przełknął ślinę, ale ucisk w piersiach nie zelżał.

– Uważaj, żeby chłopcu nic się nie stało.

– Jest bardzo dobrze traktowany. Bądź spokojny. Nie rób głupstw, a chłopcu nie spadnie włos z głowy.

– Zgoda, Charly.

– Joe ma dla ciebie dokładne warunki. Dam ci go.

– Nie – zaoponował stary. – Tym zajmą się moi prawnicy. Mają rozkaz zaakceptować jego warunki. Chcę jutro widzieć Juniora w domu.

– Pokonałem cię, stary – warknął La Manna w słuchawkę. – Jesteś skończony! – ryczał śmiejąc się wulgarnie na całe gardło.

– Wiem – wymruczał Latella, zanim odłożył słuchawkę. – To naprawdę koniec – dodał zwrócony do swoich ludzi, którzy spoglądali po sobie bezradni i zdezorientowani.

– Co zrobisz? – zapytał José Vicente.

– Teraz idę odpocząć – zakończył Frank. – Jestem bardzo zmęczony.

24

Nancy prowadziła pontiaca koloru barwinka. Był wspaniały, słoneczny dzień i mimo oczekującego ją zadania była wyjątkowo spokojna, prawie szczęśliwa. Pozostawiła za sobą Brooklyn, przejechała przez most Verrazzano i przez Staten Island dojechała do Clove Lakes Park. Zgodnie z planem zatrzymała się w pobliżu budki telefonicznej. Jej zadanie było proste: miała przejąć Juniora i wrócić do domu, przedtem zaś zadzwonić i powiadomić o uwolnieniu. W Coney Island dołączyć mieli do nich Sean i Carmine Russo, aby eskortować ich do rezydencji w Greenwich. Dopiero wtedy pełnomocnik La Manny miał opuścić biura prawników Latelli z dokumentami potwierdzającymi przekazanie wskazanej spółce całego majątku Franka. To Joe La Manna wybrał Nancy do tej delikatnej operacji, a Latella natychmiast zaakceptował.