Выбрать главу

Ta Zewnętrzna Muszla obejmowała pięćdziesiąt tysięcy nie zbadanych systemów gwiezdnych i była tysiąc razy większa od starej, centralnej Kolonii. W okresie między Cyklami 425 a 430, prawie połowa głównych inicjatyw zawartych w proklamacjach cykli tyczyła tak czy inaczej eksploracji Zewnętrznej Muszli. (Godzi się przypomnieć, że w czasie tych pięciu cykli zastanawiano się, poświadczają to dokumenty, czy taka gwałtowna ekspansja bazy naszej wiedzy nie rnoże aby doprowadzić do nieprzewidzianych skutków, ale negatywiści, jak ich nazywano, przepadli w morzu zbiorowej fascynacji eksploracyjnym szaleństwem). Potem, w Cyklu 433, nowa klasa naszych międzygwiezdnych bezzałogowych pojazdów, zaprojektowanych specjalnie po to, by badały i klasyfikowały liczne światy Zewnętrznej Muszli, natknęła się podczas wyprawy na wielki, opuszczony statek kosmiczny nieznanego pochodzenia. W trakcie starannych, przeprowadzonych na miejscu badań bezskutecznie starano się skorelować inżynieryjne elementy statku z którąś ze znanych technologii podróży kosmicznych.

Rada Przywódców, ignorując ostrzeżenia licznych komitetów, odholowała tajemniczy statek z powrotem do jednego z rozwiniętych miast Wewnętrznej Muszli. Tam go wystawiono i szczegółowo zbadano. Potwierdziły się początkowe przypuszczenia. Statek nie pochodził z żadnego miejsca w granicach Kolonii. Rada Inżynierów doszła do wniosku, że techniczna biegłość budowniczych statku była w przybliżeniu taka, jaką mieli Koloniści w Erze Geniuszu. Ale kiedy ten statek został zbudowany? I skąd pochodził? I najważniejsze: kto go zbudował?

Rada Przywódców, postanawiając przywrócić opuszczony statek cywilizacji ostatecznie sprawiła, że niepokojące pytanie o jego pochodzenie pozostanie najważniejszą kwestią, jaka będzie zaprzątała umysły Kolonistów. Chaotyczne poszukiwania wszelkich możliwych informacji ponownie zaczęły destabilizować kulturę. Krążyły plotki wyjaśniające nierozwiązane i niepokojące kwestie. Przeważała opinia, że statek jest prototypem zbudowanym przez Kolonistów, który nigdy nie został wdrożony do produkcji i który z jakiegoś powodu pominięto w oficjalnej Encyklopedii Pojazdów Kosmicznych.

Ta opinia potwierdzała generalną skłonność Kolonistów do wiary w to, że z natury rzeczy przewyższali wszelkie inne formy życia.

Zaistniała nawet możliwość, by ostatecznie rozproszyć owe wątpliwości, ale Rada Przywódców ożywiła zbiorowe niepokoie ogłaszając w Proklamacji Cyklu 434, że dalekosiężny nowy projekt Kolonii zakłada rozbudowę nowej generacji urządzeń odbiorczych w Zewnętrznej Muszli. Zadaniem tych urządzeń miało być przechwytywanie i dekodowanie wszelkich spójnych radiowych emisji pochodzących z Przełęczy.

Był to wyraźny sygnał, że przywódcy byli przekonani, iż milczący statek pochodzi spoza Kolonii.

W Cyklach 435 i 436 fale niepokojących informacji zachwiały Kolonią. Najpierw przedwcześnie ogłoszono, że udało się odszyfrować wiele przekazów spoza Kolonii. Ten przeciek potwierdzała szerząca się plotka o mocarstwach położonych gdzieś w galaktyce i o tym, że niektóre z nich ewolucyjnie stoją znacznie wyżej od Kolonii. Ta przerażająca myśl zakorzeniła się na dobre pół cyklu, zanim Rada Astronautów w odpowiedzi na rozpowszechniane półprawdy ostatecznie nie obwieściła, że zaledwie garść tych przekazów można przypisać Mocarstwu # 2, którego centrum aktywności znajdowało się w odległości około dwustu świetlnych milicykli.

Wkrótce potem kolejne zaskakujące oświadczenie Rady niedwuznacznie stwierdzało, że przekazy Mocarstwa # 2 pochodzą ze źródła położonego nie dalej niż w odległości stu pięćdziesięciu świetlnych milicykli, a więc trzy razy większej niż wynosi średnica obszaru pozostającego pod panowaniem Kolonii!

W Cyklu 438, zanim odebrano Orędzie Przywódcy, zlekceważono radę, żeby Kolonia rozważnie rozporządzała zasobami informacji. Co prawda, utajniono pośpiesznie plany sporządzone na wypadek katastrofy wyciszając niepokój o to, że Mocarstwo # 2 może prowadzić nasłuch wszystkich naszych transmisji. Te działania uznano powszechnie za krok we właściwym kierunku. Jednak w tym samym czasie zintensyfikowano eksplorację Zewnętrznej Muszli, która doprowadziła do odkrycia nowych form życia Typu E i w konsekwencji do tego, że ukrywano fakt organizowania obław na zagrożone gatunki. Wszelkie sugestie, by ograniczyć program badań i zmniejszyć ich tempo, lekceważono. I rzeczywiście, w Cyklu

442, Kompleks Zoologiczny stworzył kilka sztucznych planet tylko po to, by nadal prowadzić eksperymenty nad możliwościami genetycznymi form życia Typu E.

Wtedy nadeszło Orędzie od Mocarstwa # 2. Proste, bezpośrednie, przerażające. Zakodowane było w naszym najpilniej strzeżonym algorytmie szyfrowania. Potwierdzało fakt, że wzajemnie wiemy o swoim istnieniu i proponowało rozpoczęcie dwustronnej komunikacji. Nic więcej. Zakończenie Orędzia…

…To nie obawa przed wrogim nastawieniem Mocarstwa # 2 uzasadnia nasz sprzeciw wobec kontynuowania eksploracji Zewnętrznej Muszli. Przeciwnie. Jako historycy uważamy, że narastające obawy co do możliwej agresji ze strony Mocarstwa # 2 są nieuzasadnione. Badania wykazały, że zależność między wysokością współczynnika agresji a zdolnością przekształcenia się w społeczeństwo zdolne dotrzeć poza granice pojedynczego systemu słonecznego, jest odwrotnie proporcjonalna. W istocie, prawdopodobieństwo, że społeczeństwo rozwinięte w tym stopniu co nasze mogłoby zachować agresję i żądzę terytorialnej ekspansji w swym ogólnym psychologicznym wizerunku, jest znikome.

Niemniej jednak tak pamiętne wydarzenia, jak przyjęcie Orędzia od Mocarstwa # 2 domagają się refleksji i syntezy a nie dalszych eksploracji. Nasze zasoby powinniśmy wykorzystywać na to, by zgłębić i zrozumieć ogólną skalę skutków, jakie Orędzie wywrze na nasze społeczeństwo, nie zaś marnować je na zuchwałe projekty repatriacyjne. To kwestia priorytetu. I jeszcze raz potwierdza się, że obrońcy frontieryzmu, którzy przedkładają informacyjny i technologiczny rozwój nad stabilność naszego społeczeństwa, są ślepi na to, że ich niebezpieczne dążenia prowadzą do zguby…

PIĄTEK

1

Nick Williams obudził się o piątej rano i nie mógł z powrotem zasnąć. Jego wyobraźnia była zbyt pobudzona nieustannym tropieniem wydarzeń poprzedniego dnia i ich możliwych następstw w dniu nadchodzącym.

To samo zjawisko często mu się przydarzało, gdy był w średniej szkole w Yirginii, a potem parę razy podczas studiów na Harvardzie, zwykle tuż przed wielkimi zawodami pływackimi. Jeżeli jego organizm był za bardzo podniecony, umysł nie mógł wyłączyć się na tyle, by pozwolić mu zasnąć.

Przez prawie całą następną godzinę leżał w łóżku usiłując zmusić się do dalszego spania dla odmiany folgując swoim rojeniom, że to co znalazł poprzedniego dnia, jest dopiero zaczątkiem znaleziska — bezmiaru drogocennych skarbów. Nick uwielbiał fantazjować. Zawsze z łatwością wyobrażał sobie wszystkie sceny z powieści, które tak uwielbiał czytać. Teraz przez chwilę widział nagłówki z Miami Herold obwieszczające o odkrytym przez niego złotym skarbie zatopionym w okolicach wybrzeża Key West.