Była tuż po trzydziestce, ubrana w białą, długą wieczorową suknię. Jej mąż był w czarnym smokingu. Prawie łysy, na skroniach krótkie, jasne, siwiejące włosy. Miał dobre, ciepłe oczy.
Amanda zapytała Nicka, czy chce herbaty. Skinął głową, jej wnuczka, Jennifer, zniknęła w korytarzu. Amanda odwróciła się i ujęła ręce Nicka. — Cieszę się, że przyszedłeś, Nicki. Tęskniłam za tobą. Od czasu do czasu słyszę coś tu i tam o tobie albo o twojej łodzi, ale takie wiadomości z drugiej ręki często są zupełnie nieprawdziwe.
Co porabiałeś? Nadal przez cały czas czytasz? Masz dziewczynę?
Roześmiał się. Amanda wcale się nie zmieniła. Nigdy nie była amatorką banalnych rozmów. — Dziewczyna? — powiedział Nick. — Ten sam problem co zwykle. Te, które są inteligentne, okazują się albo bezczelne, albo uczuciowo głupie, albo jedno i drugie. Te, które są wrażliwe i uczuciowe, nigdy nie czytają książek. — Z jakiegoś powodu przyszła mu na myśl Carol Dawson i nie zastanawiając się dodał — Z wyjątkiem może… — ale nie dokończył, a w zamian powiedział: — Potrzebuję kogoś takiego jak ty.
— Nie, Nicki — zaprzeczyła Amanda nagle poważniejąc. Złożyła ręce na kolanach i przez chwilę patrzyła po pokoju. — Nie — powiedziała po cichu, a jej głos nabrał siły, gdy z powrotem odwróciła się, by spojrzeć na Nicka.
— Nawet ja nie jestem wystarczająco doskonała dla ciebie.
Pamiętam dobrze wszystkie twoje fantastyczne wizje pięknej, młodej boginki. W jakiś sposób połączyłeś wszystko to, co najlepsze w kobietach z twoich ulubionych powieści z twoimi młodzieńczymi marzeniami. Zawsze wydawało mi się, że stawiasz kobiety na piedestale. Muszą być królowymi lub księżniczkami. Ale w dziewczynach, z którymi akurat się spotykasz, poszukujesz słabości, znaków pospolitości i oznak tego, co w zachowaniu najbardziej zwykłe.
Zupełnie jakbyś liczył na to, że okaąą się niedoskonałe, że wykryjesz rysy w ich urodzie tak, żeby usprawiedliwić swój brak zainteresowania.
Nadeszła Jennifer z herbatą. Nick poczuł się nieswojo.
Zapomniał już, jak to jest rozmawiać z Amandą. Zgłębianie uczuć i jej spontaniczne obserwacje wyjątkowo niepokoiły go tego rana. Nie przyszedł do niej po to, by analizowała jego nastawienie do kobiet. Zmienił temat.
— Co do skarbu — powiedział schylając się, by podnieść torbę. — Wczoraj, gdy nurkowałem, znalazłem coś bardzo interesującego. Pomyślałem, że może ty wcześniej widziałaś już coś takiego. — Wyjął trójząb i podał go Amandzie. Omalże go nie upuściła, ponieważ nie była przygotowana na to, że jest taki ciężki. — Na litość boską — powiedziała. Jej chuda ręka, w której trzymała przed sobą złoty trójząb, drżała z wysiłku. — Z czego to może być zrobione? — zdziwiła się. — To jest za ciężkie na złoto.
Nick pochylił się do przodu i zabrał przedmiot. Trzymał go, podczas gdy Amandą wodziła palcami po wyjątkowo gładkiej powierzchni. — Nigdy niczego takiego nie widziałam, Nicki. Nie potrzebuję wyjmować wszystkich książek i fotografii dla porównania. Taka doskonałość wykończenia była nieosiągalna w technologii, jaka panowała w Europie w czasie lub po erze galeonów. To musi być współczesne, ale nie umiem powiedzieć ci nic więcej. Gdzieś ty to znalazł?
Opowiedział jej zaledwie zarys historii, jak zwykle starannie uważając, by nie dać jej zasadniczych informacji.
Nie była to kwestia umowy z Carol i Troyem. Poszukiwacze skarbów tak naprawdę nikomu nie ufają. Ale podzielił się z Amandą myślą, że być może ktoś ukrył właśnie ten przedmiot, a i pozostałe, żeby je później wydobyć. Nick uparł się, że ten jego pomysł stanowi bardzo wiarygodne wytłumaczenie śladów na dnie oceanu.
— Twój scenariusz wydaje mi się bardzo nieprawdopodobny — powiedziała Amandą. — Chociaż muszę przyznać, że jestem zbita z tropu i wcale nie mam lepszego — wyjaśnienia. Może panna Dawson ma jakieś informacje, Piątek które rzucą trochę światła na pochodzenie tych rzeczy. Ale prawie na pewno się nie pomyliłam. Osobiście widziałam czy przeglądałam fotograficzne zbliżenia każdego co bardziej znaczącego fragmentu skarbu odkrytego w Keys w ciągu ostatniego wieku. Mógłbyś mi dzisiaj pokazać jakąkolwiek rzecz a prawdopodobnie powiedziałabym ci, w którym z europejskich krajów została wykonana i w której dekadzie. Jeżeli ten przedmiot pochodzi z zatopionego statku, to jest to współczesny statek. Prawie na pewno po drugiej wojnie światowej. Prawie na pewno nie mogę ci pomóc.
Nick włożył z powrotem trójząb do torby i zbierał się do wyjścia. — Poczekaj chwilę, zanim pójdziesz Nicki — powiedziała Amanda i wstała. — Chodź tu. — Wzięła go pod rękę i podprowadziła tuż przed wielki obraz. — Polubiłbyś Waltera, on także był marzycielem. Uwielbiał poszukiwać skarby. Co roku spędzaliśmy tydzień albo dwa na jachcie na Karaibach pod pozorem szukania skarbów. A tak w ogóle po to, by wzajemnie dzielić się marzeniami. Od czasu do czasu znajdowaliśmy na dnie oceanu różne przedmioty, których nie znaliśmy i snuliśmy dziwaczne domysły, żeby wyjaśnić ich pochodzenie. Prawie zawsze znajdowało się jakieś prozaiczne wyjaśnienie, które było poniżej naszych wyobrażeń.
Nick stał obok niej z torbą na prawym ramieniu. Amanda odwróciła się do niego i miękko położyła rękę na jego przedramieniu. — Ale to nieważne. Nieważne, mimo że po tych wszystkich latach zostaliśmy prawie z pustymi rękami.
Bo zawsze odnajdywaliśmy prawdziwy skarb. Naszą wzajemną miłość. Zawsze wracaliśmy do domu odnowieni, roześmiani i pełni wdzięczności, że życie umożliwiło nam wspólne spędzenie kolejnego tygodnia, dziesięciu dni, w czasie których roiliśmy sobie, fantazjowaliśmy i razem tropiliśmy skarby.
Oczy miała czułe i pełne oddania, głos niski, ale pełen uczucia. — Nie wiem, kiedy i czy w ogóle przyjdziesz, Nicki, ale jest parę spraw, o których swego czasu chciałam ci powiedzieć. Jak chcesz, możesz o nich nie myśleć, bo to bredzenie starej moralizatorki, ale już nigdy mogę nie mieć okazji, by ci o nich powiedzieć. Masz wszelkie zalety, które kochałam w Walterze. Inteligencję, wyobraźnię, wrażliwość, ale coś jest nie tak. Jesteś samotny z wyboru. Twoje marzenia o skarbie i intensywność twojego życia, to nie ty.
Bardzo mi przykro, że to widzę. — Na chwilę przerwała i z powrotem spojrzała na obraz. Potem pozbierała myśli i mówiła jakby do siebie. — Bo kiedy będziesz miał siedemdziesiąt lat i spojrzysz wstecz na to, czym było twoje życie, nie będziesz pamiętał o tym, co robiłeś sam. Będziesz sobie przypominał nieznaczne dotknięcia, chwile gdy twoje życie wzbogacało się dzięki sekundom spędzonym z przyjacielem czy z ukochaną. Właśnie to wspólne odczuwanie cudu zwanego życiem pozwala nam pogodzić się z tym, że jesteśmy śmiertelni.
Nick nie był przygotowany na poruszające spotkanie z Amandą. Myślał, że skończy się w minucie, że zapyta ją o trójząb, a potem odejdzie. Patrząc wstecz zdał sobie sprawę, że przez te wszystkie lata traktował Amandę bardzo niedelikatnie. Ofiarowała prawdziwą przyjaźń, a on nią wzgardził wyrzucając ją zupełnie ze swojego życia, kiedy ich wzajemne stosunki przestały mu już odpowiadać.
Skrzywił się, gdy zrozumiał, jakim jest samolubem.
Kiedy szedł powoli ulicą bezmyślnie patrząc na wygodne, stare domy zbudowane ponad sto lat temu, wziął głęboki oddech. Zbyt wiele wrażeń, jak na jeden poranek.