Выбрать главу

— Zanim zrobisz jeszcze trochę zdjęć, może zechcesz wytłumaczyć swemu niedoświadczonemu czarnemu koledze, gdzie my do kurwy jesteśmy? To znaczy, ostatnie co pamiętam, to to że zeszliśmy pod łódź, żeby poszukać dziury. Chyba ją znalazłem, ale muszę powiedzieć, że to trochę peszy być w gościnie u nie wiadomo kogo. Zechciałabyś zapomnieć na chwilę o dziennikarstwie i powiedzieć mi, dlaczego jesteś taka opanowana?

Carol znajdowała się przed jedną z wklęsłych niebieskich płyt ściany. Na wysokości jej oczu widniały w płycie dwa lub trzy wgłębienia ułożone w koła czy raczej w elipsy.

Jak myślisz, co to jest? — zastanawiała się głośno. Głos miała przytłumiony, jakby dobiegał z oddali. — Carol!

Troy prawie krzyczał. — Przestań. Natychmiast przetan. Nie możemy sobie — tutaj rozkosznie spacerować, jakbyśmy zwiedzali jakiś wzorcowy dom. Musimy się naradzić. Gdzie my jesteśmy? Jak się stąd wydostaniemy? Zapewniam cię, że z dna oceanu jest do brzegu trochę więcej niż dwie godziny! Chwycił ją za ramiona i potrząsnął.

Powoli przytomniała. Rozejrzała się powoli po całym pomieszczeniu, a potem spojrzała na Troya. — Jezu — powiedziała. — Cholera. — Spostrzegł, że lekko drży i chciał ją objąć. Dała mu znak, by ją zostawił. — Nic mi nie jest.

Prawie nic. — Carol wzięła parę głębokich oddechów, a potem uśmiechnęła się: — Tak czy inaczej na pewno mam tu niesamowity materiał. Znowu rozejrzała się po pomieszczeniu. — Troy — powiedziała marszcząc brew — jak się tutaj dostaliśmy? Nie widzę drzwi, wyjścia, nic.

— Dobre pytanie — skomentował Troy. — Bardzo dobre pytanie, na które chciałbym znać odpowiedź. Myślę, że te wariackie kolorowe ściany obracają się. Wydaje mi się, że gdy byłem pod wodą, widziałem, że ściany kręciły się. Jedyne, co możemy zrobić, to odepchnąć je i znaleźć wyjście. — Usiłował wcisnąć ręce w szczelinę, w miejscu połączenia czerwonych i niebieskich części ściany. Nie udało mu się.

Carol zostawiła Troya i zaczęła chodzić po pomieszczeniu. Przystanęła i szybko zdjęła niewygodny strój do nurkowania. Została w samym kostiumie kąpielowym. Wydawało się, że zamierza zbadać i sfotografować każdą z płyt.

Troy zdjął butlę z gazem i kombinezon. Z brzękiem rzucił je na jasną metalową podłogę. Przez chwilę obserwował Carol.

— Carol, Carol! — krzyknął i na jego twarzy pojawił się szeroki, wymuszony uśmiech. — Czy zechciałabyś mi powiedzieć, co my właściwie robimy? To znaczy, mimo wszystko, aniołku, może mógłbym ci pomóc?

— Szukam czegoś, co mówi „zjedz mnie” albo „wypij mnie” — odpowiedziała z nerwowym uśmiechem.

— No jasne — mruknął Troy — tego należało się spodziewać.

— Pamiętasz Alicję w Krainie Czarowi — zapytała Carol spod przeciwległej ściany pokoju. Trafiła na długą wąską wypukłość, która przypominała uchwyt. Wystawała z jednej z czerwonych płyt. Kiwnęła na niego ręką. Podszedł, oboje usiłowali przekręcić uchwyt. Bezskutecznie. Porażka zniechęciła Carol.

Troyowi wydało się, że dostrzegł u niej pierwsze oznaki paniki, gdy zobaczył, jak zapamiętale błądzi oczami przeszukując pomieszczenie. Podniósł się i niczym żołnierz stanął na baczność.

Do synka swego mów surowo i bij go, jeśli kicha:

Chce tylko dręczyć, daję slowo, Więc niech nie budzi licha — Zrób awanturę maluchowi… Stłucz go, gdy zacznie prychać… Bo on to wszystko na złość robi… I wie, jak się naprzykrzać.

Głęboki mars na twarzy Carol świadczył, że wydawało jej się, iż Troy na chwilę postradał rozum. — To była chyba Królowa Kier — roześmiał się Troy. — Dokładnie nie jestem pewien. Ale nauczyłem się tego do przedstawienia, gdy byłem w piątej klasie. Carol odprężyła się i mimo strachu także roześmiała. Podeszła i pocałowała Troya w policzek. — Ostrożnie, tylko ostrożnie — powiedział mrugając oczami. — Czarni łatwo się podniecają.

Carol wsunęła rękę pod ramię Troya, gdy przestali — krążąc po pokoju — badać ściany w poszukiwaniu jakiegoś śladu prowadzącego do wyjścia. Żart Troya sprawił, że Carol poczuła się swobodniej. — Gdy byłam w ósmej klasie, mój czarny nauczyciel powiedział, że Alicja to rasistowska powieść. Twierdził, że to znamienne, że Alicja śledziła właśnie białego królika. Powiedział, że żadna miła biała dziewczynka nigdy nie wytropiłaby w dziurze czarnego królika. — Zatrzymał się przed następną czerwoną płytą. — No no — powiedział. — A tutaj co mamy?

Z daleka czerwona płyta przypominała pozostałe. Jednak z bliska, z odległości kilku stóp, wzorki złożone z małych białych kropek były z wierzchu naznaczone punktami czerwonej farby. Szereg prostokątnych pól obwiedzionych białymi kropkami ozdabiał środek płyty. — Hej, aniołku — powiedział Troy na próżno naciskając pola — nie wydaje ci się, że to przypomina klawiaturę?

Carol dołączyła do Troya i zaczęła się zabawa. Prawie przez minutę stali przy czerwonej płycie dotykając palcami każdego z obrysowanych pól i mocno naciskając.

Nagle Carol odeszła od płyty, odwróciła się i ruszyła na wprost. — Dokąd idziesz? — krzyknął Troy. Carol odwróciła się i omal się nie potknęła o leżący na podłodze sprzęt do nurkowania. — Mam zwariowany pomysł — zawołała.

— Nazwij to kobiecą intuicją, albo czym tam chcesz.

— Wyciągnęła rękę w stronę czerwonej płyty, przy której mocowali się z uchwytem. Teraz z łatwością go odciągnęła i natychmiast usłyszała zgrzyt. Odskoczyła przestraszona, gdy cała płyta odwinęła się ujawniając ciemny otwór wystarczająco duży, by wjechała do niego ciężarówka. Troy podszedł i oboje wpatrywali się w próżnię.

— Jasna dupa — zdumiał się — Czy mamy tam wejść?

Carol skinęła głową: — Jestem pewna, że tak.

Spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy. — A skąd to wiesz?

— Bo to jest jedyne stąd wyjście — odpowiedziała.

Troy rzucił ostatnie spojrzenie na dziwny pokój o powyginanych kolorowych ścianach. To, co powiedziała Carol, było bezsprzecznie logiczne. Wziął głęboki oddech, chwycił Carol za rękę i oboje weszli do czarnego tunelu.

Z ledwością mogli dostrzec bladą smugę światła padającą za nimi z pokoju, w którym pozostawili sprzęt do nurkowania. Wewnątrz czarnego jak smoła korytarza pouszali się bardzo powoli, ostrożnie. Troy jedną ręką trzymał się ściany, drugą obejmował Carol. Głos ich ciężkich oddechów przyśpieszonych strachem odbijał się od kolistych ścian. Nie rozmawiali. Troy dwukrotnie zatrzymał się. Odśpiewał dwie linijki popularnej piosenki, by zagłuszyć własny niepokój, ale Carol powstrzymała go. Chciała wszystko słyszeć, gdyby dobiegły ich jakieś inne dźwięki.

W pewnym momencie ścisnęła jego rękę i zatrzymała się.

— Słuchaj! — nakazała szeptem. Troy wstrzymał oddech.

Zapanowała kompletna cisza, choć z oddali dochodził do nich bardzo cichy dźwięk, który nie całkiem potrafiła zidentyfikować. — To muzyka — powiedziała Carol. — Wydaje mi się, że słyszę muzykę.

Troy wytężył słuch. Bezskutecznie, dźwięk był poniżej jego progu słyszalności. Pociągnął Carol za rękę. — To pewnie w twojej głowie — powiedział. — Chodźmy.

Skręcili i światło za nimi znikło. W tunelu przebywali już jakieś piętnaście minut. Carol ogarniało zwątpienie. — A co, jeżeli prowadzi donikąd? — zapytała Troya.

— To nie miałoby sensu — odpowiedział szybko. — Ktoś zbudował to w jakimś celu. To jest oczywiście korytarz łączący różne pomieszczenia. Zamilkł.