Выбрать главу

W programie nastąpiła przerwa. W kolejnej scenie wszyscy troje widzieli Troya leżącego gdzieś na podłodze, oplecionego drutami i przewodami tak, że przypominał Guliwera skrępowanego przez liliputów. Kamera objęła cały pokój. W jednym rogu stało dwóch strażników. Ich górne części nie były podobne, ale obydwaj mieli takie same korpusy jak ameba, którą spotkali Carol i Troy. Po przeciwnej stronie pokoju stała obok siebie para dywanów.

Poruszały się, jakby były zajęte konwersacją. Kamera znieruchomiała na jakieś dziesięć sekund. Dywany najwyraźniej przestały rozmawiać i rozpierzchły się w przeciwne strony.

Ostatni kadr transmisji przedstawiał zbliżenie głowy Troya. Do mózgu miał podłączonych ze sto sond i wtyczek. Po chwili ekran znowu zaczął śnieżyć. — Uua — powiedział po chwili Nick. — Czy mogę prosić o powtórkę?

Wstał. — Byłaś niesamowita — zwrócił się do Carol.

— Myślę jednak, że scena z tobą powinna zostać wycięta, jeśli chcemy, by film był dozwolony dla młodzieży.

Spojrzała na niego i lekko się zarumieniła. — Wybacz, Nick, ale nie jesteś zabawny. Specjalistę od humoru już mamy, i wystarczy — wskazała głową na Troya. Spojrzała na zegar obok łóżka. — Oceniam, że mamy tylko jakieś piętnaście minut na ułożenie planu. Nie więcej. Poza tym muszę się przebrać. No, to powiedz Troyowi, jaką podjąłeś decyzję i do jakiego wniosku doszedłeś co do łupu z Santa Rosa, a ja się przebiorę. — Chwyciła bluzkę, spodnie i skierowała się w stronę łazienki.

— Hej, zaraz — zaprotestował Nick. — Nie zastanowimy się nawet, kto włamał się do mojego mieszkania i do twojego pokoju?

Carol zatrzymała się w drzwiach do łazienki. — Są tylko dwie sensowne możliwości — powiedziała. — Albo marynarka wojenna, albo nasi psychiczni przyjaciele z Ambrosii.

Tak czy siak szybko się dowiemy. — Przerwała na chwilę.

Na jej ustach błądził figlarny uśmiech. — Chciałabym, żebyście obaj zastanowili się, w jaki sposób jeszcze dziś wieczorem ukraść Homerowi złoto, zanim jutro rano wrócimy na spotkanie z kosmitami.

9

Carol i Troy po raz ostatni omówili szczegóły. Spojrzała na swój zegarek. — Jest już ósma trzydzieści — powiedziała. — Jeśli bardzo się spóźnię, nabiorą podejrzeń. — Stała obok pontiaca Nicka na parkingu restauracji Pelican Resort leżącej trzy czwarte mili od posiadłości Ashforda w Pelican Point. — Gdzie on jest? — zaniepokoiła się Carol. — Powinniśmy skończyć piętnaście minut temu.

— Uspokój się aniołku — odparł Troy. — Najpierw musimy sprawdzić ten nowy mechanizm. W razie niebezpieczeństwa to może okazać się bardzo ważne. Właściwie nigdy go nie używałem — uściskiem dodał jej otuchy.

— Twoi przyjaciele z MOI ulepszyli go w oryginalny sposób.

Dlaczego musiałam podsunąć tak kretyński pomysł, mówiła do siebie Carol. Gdzie twój rozum, Dawson?

Postradałaś go…

— Słyszysz mnie? — przerwał jej zniekształcony głos-

Nicka. Brzmiał, jakby wydobywał się z dna studni.

— Tak — odpowiedział Troy używając małego walkie-

— talkie wielkości naparstka. — Ale niezbyt wyraźnie. Jak głęboko jesteś?

— Powtórz — nakazał Nick. — Nic nie zrozumiałem.

— Tak, słyszymy cię, ale niezbyt dokładnie — krzyknął Troy. Starannie wypowiadał każde słowo. — Musisz mówić powoli i wyraźnie. Jak głęboko jesteś?

— Jakieś osiem stóp — zabrzmiała odpowiedź.

— Zejdź do szesnastu i spróbuj jeszcze raz — powiedział Troy. — Zorientujemy się, czy to będzie działać w głębszej części groty.

— Jak mu idzie? — spytała Carol, kiedy czekali aż Nick się wynurzy.

— To jest całkiem nowy system wbudowany w regulator — odpowiedział Troy. — Pracuje wtedy, kiedy mówiąc wydychasz powietrze. To mały aparat nadawczoodbiorczy zamontowany w ustniku z przymocowaną słuchawką. Niestety, nie działa poniżej dziesięciu stóp.

Prawie minutę później Carol i Troy usłyszeli bardzo niewyraźny dźwięk. Ledwo można w nim było rozpoznać głos Nicka. Troy wsłuchiwał się przez chwilę. — Nie rozumiemy, Nick. Dźwięk słaby. Wracaj. Carol musi jechać. — Troy wcisnął w urządzeniu guzik, dzięki czemu wiadomość została powtórzona parokrotnie.

Wręczył aparat Carol. — Wszystko gra, aniele. Jesteś gotowa. Około dziewiątej powinniśmy być w wodzie. Pół godziny później, jak dobrze pójdzie, będzie po wszystkim.

Zajmij ich swoimi pytaniami. Powinnaś wyjść najpóźniej o dziesiątej trzydzieści i pojechać prosto do mieszkania Nicka. Będziemy tam z twoim samochodem. — Uniósł brwi. — I mam nadzieję, że ze złotem.

Carol wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się do Troya.

— Boję się — powiedziała. — Wolałabym się spotkać z dywanem lub nawet z którymś z tych strażników, niż z tą trójką. — Otworzyła drzwi samochodu. — Czy naprawdę uważasz, że powinnam jechać autem Nicka? Nie będą w związku z tym czegoś podejrzewali?

— Zastanawialiśmy się już nad tym, aniołku — odparł Troy ze śmiechem. Delikatnie wepchnął ją do samochodu.

— Oni już wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi. Poza tym potrzebujemy twojego kombi na ekwipunek do nurkowania, plecaki, złoto i ołów. — Zamknął drzwi i przez otwarte okno lekko pocałował ją w policzek. — Trzymaj się dzielnie — powiedział. — I nie ryzykuj niepotrzebnie.

Carol uruchomiła samochód i cofnęła na środek parkingu. Pomachała do Troya i zniknęła w ciemnej alei prowadzącej przez bagna na krańce wyspy. Drogę oświetlał jedynie widoczny ponad drzewami księżyc, który zbliżał się do pełni. W porządku, Dawson, pomyślała, teraz już nie możesz się wycofać. Bądź tylko spokojna i ostrożna.

Jechała bardzo powoli. Przemyślała jeszcze raz plan na wieczór. Potem zaczęła myśleć o Nicku. Nie popuści. Tak jak ja. Ciągle nienawidzi Homera i Grety za to, że go oszukali. Nie mógł się doczekać, żeby zanurkować po to złoto. Uśmiechnęła się, gdy skręcała na kolisty podjazd prowadzący do domu Homera Ashforda. Mam tylko nadzieję, że coś tam dla niego zostało.

Po chwili Carol dzwoniła do drzwi. Homer otworzył i przywitał ją. — Spóźniła się pani — powiedział uprzejmie.

— Myśleliśmy, że pani już nie przyjdzie. Greta pływa w basenie. Chce pani przebrać się i dołączyć do niej?

— Dziękuję, kapitanie, ale nie zamierzam dziś wieczorem pływać — odpowiedziała Carol. — Doceniam pańską propozycję, ale jestem tutaj przede wszystkim po to, żeby pracować. Wolałabym zacząć wywiad tak szybko, jak to możliwe. Nawet przed kolacją, jeśli nikt nie będzie miał nic przeciwko.

Homer poprowadził Carol do olbrzymiego salonu i zatrzymał się obok okazałego baru. Na ścianie nad barem wisiała wspaniała rzeźba w drewnie przedstawiająca pływającego Neptuna. Carol poprosiła o trochę białego wina.

Homer bezskutecznie próbował ją namówić na coś mocniejszego.

Na jednym końcu ogromnego salonu stał bilardowy stół.