– Brut. Jak mogłaś nie rozpoznać? Thom, dodaj do charakterystyki, że przestępca używa taniej wody kolońskiej.
– Mam kolejny włos – oznajmił Cooper. Technik umieścił go pod mikroskopem. – Bardzo podobny do tego, który znaleźliśmy wcześniej. To samo źródło. Lincoln, coś dla ciebie. Jest taki sam. Kasztanowy.
– Obcięty czy złamał się w naturalny sposób?
– Obcięty.
– Dobrze, zatem wiemy więcej o kolorze jego włosów – powiedział Rhyme.
Gdy Thom zaczął pisać „kasztanowe”, Sellitto krzyknął:
– Nie pisz tego!
– Co?!
– Oczywiście, że nie ma kasztanowych włosów – kontynuował Rhyme.
– Myślałem…
– Może mieć włosy każdego koloru, tylko nie kasztanowe. Jasne, rude, czarne…
– Stara sztuczka – dodał detektyw. – Idziesz obok zakładu fryzjerskiego i ze śmietnika wyciągasz kilka włosów. Potem rozrzucasz je na miejscu przestępstwa.
– No nie! – Banks z entuzjazmem przyjął kolejną informację.
– Okay. Teraz włókno – powiedział Rhyme.
Cooper umieścił włókno w mikroskopie polaryzacyjnym.
– Wykazuje dwójłomność 0,053.
– Nylon 6 – stwierdził Rhyme. – Jak wygląda?
– Szorstkie. Przekrój kołowy. Jasnoszare.
– Okładzina.
– Tak. Sprawdzę w bazie danych. – Po chwili oderwał wzrok od komputera. – Hampstead Textile 118B.
Rhyme westchnął niezadowolony.
– Źle? – zapytała Sachs.
– Najpowszechniej stosowana okładzina w bagażnikach. Używana od piętnastu lat przez różnych producentów samochodów. Beznadziejna sprawa… Czy jest coś na włóknie? Skorzystaj ze skaningowego mikroskopu elektronowego.
Technik włączył mikroskop. Ekran zaświecił niepokojącym niebieskozielonym światłem.
Włókno na monitorze wyglądało jak gruba lina.
– Coś tutaj jest. Kryształy. Dużo ich. Używają dwutlenku tytanu, żeby nie było połysku. To może być to.
– Przeprowadź analizę chromatograficzną.
– Za małe włókno. Musiałbym całe zużyć.
– No to zużyj.
– Pożyczenie dowodów od FBI to jedno, a zniszczenie ich to co innego – delikatnie wtrącił się Sellitto. – Nie jestem pewny, czy możemy to zrobić, Lincoln. W razie rozprawy sądowej…
– Musimy to zrobić.
– O Boże. – Banks westchnął.
Sellitto z ociąganiem skinął głową i Cooper umieścił włókno w komorze chromatografu. Urządzenie syknęło. Chwilę później ekran zamigotał – pojawiły się na nim sygnały.
– Długie łańcuchy polimeru. Nylon. Słaby sygnał. Jest coś jeszcze. Chlor, detergent…To płyn do czyszczenia.
– Przypominam sobie, że dziewczyna mówiła, że samochód pachniał czystością. Sprawdź, jaki to płyn.
Cooper zaczął przeszukiwać bazę danych.
– Płyn został wyprodukowany przez Pfizer Chemicals. Sprzedawany jest pod nazwą Tidi-Kleen przez Baer Automotive Products.
– Doskonale! – krzyknął Lincoln Rhyme. – Znam firmę. Sprzedaje płyn w dużych partiach, głównie wypożyczalniom samochodów. Zatem przestępca jeździ samochodem z wypożyczalni.
– Czy nie jest to dla niego zbyt ryzykowne? – zapytał Banks.
– Ukradł go – mruknął Rhyme, jakby młody policjant pytał, ile jest dwa dodać dwa. – Trzeba sprawdzić numery. Czy Emma jeszcze pracuje?
– Prawdopodobnie poszła już do domu.
– Obudź ją. Niech sprawdzi wszystkie przypadki kradzieży samochodów z wypożyczalni.
– Zaraz to zrobię – powiedział podenerwowany Sellitto. Zapewne zniszczone dowody nie dawały mu spokoju.
– A ślady butów? – zapytała Sachs.
Rhyme przyjrzał się elektrostatycznemu obrazowi, który wykonała Sachs.
– Nietypowe. Zdarta jest zewnętrzna strona podeszew.
– Może jest szpotawy? Ma palce nóg zwrócone do środka? – Thom zastanawiał się głośno.
– Niewykluczone. Ale wtedy starte byłyby też obcasy. – Rhyme studiował odciski. – Sądzę, że dużo czyta.
– Czyta?
– Usiądź tu na krześle – Rhyme powiedział do Sachs. – Pochyl się nad stołem i udawaj, że czytasz.
Usiadła i uniosła wzrok.
– I co?
– Udawaj, że odwracasz kartki książki.
„Odwróciła” kilka kartek. Znów uniosła wzrok.
– Dalej. Czytasz grubą „Wojnę i pokój”.
Gdy odwracała kartki, skłaniała głowę. Po chwili odruchowo skrzyżowała nogi. Podłogi dotykała tylko zewnętrzną stroną podeszew.
Rhyme zwrócił wszystkim na to uwagę.
– Thom, umieść to w charakterystyce. Ale postaw znak zapytania. Teraz przyjrzymy się odciskom palców.
Sachs powiedziała, że nie zabrała tego wyraźnego odcisku palca.
– Jest wciąż w biurze FBI.
Ale Rhyme nie był zainteresowany tym odciskiem. Chciał zobaczyć ten, który Sachs zdjęła ze skóry dziewczyny.
– Bardzo niewyraźny – powiedział Cooper. – Nie mieści się nawet w kategorii C. Nie może być użyty do porównań.
– Nie chcę prowadzić identyfikacji. Interesuje mnie ta linia. – Była półokrągła i znajdowała się na środku poduszki palca.
– Co to jest? – spytała Sachs.
– Myślę, że blizna – powiedział Cooper. – Stara. Skaleczenie było bardzo głębokie, prawdopodobnie do kości.
Rhyme zaczął myśleć o wszystkich rodzajach blizn i znaków na skórze, które widział w ciągu swojej pracy. Dawniej, zanim praca większości ludzi zaczęła polegać na przerzucaniu papierów i stukaniu w klawiaturę, łatwiej można było określić wykonywany zawód, patrząc na ręce. Zajęcie wypisane było dużymi literami: zdeformowane poduszki palców u maszynistek, ślady ukłuć u krawców, odciski po piórze i ślady atramentu u stenografów i księgowych itd. Miejsca stwardnienia naskórka były charakterystyczne dla wykonywanego zawodu.
Ale ta blizna nic nie mówiła Rhyme’owi. Przynajmniej na razie. Odcisk będzie można wykorzystać, gdy znajdą przestępcę.
– Co jeszcze? Odcisk kolana. To dobrze. Będzie można określić, co ma na sobie. Pokaż go, Sachs. Wyżej! Workowate spodnie. Ostry kant świadczy, że zostały uszyte z materiału naturalnego. Jest ciepło, zatem przypuszczam, że spodnie są bawełniane, nie wełniane. Nie sądzę, by nosił spodnie z jedwabiu.
– Cienka bawełna, nie drelich – powiedział Cooper.
– Ubranie sportowe – podsumował Rhyme. – Thom, dopisz to do charakterystyki.
Cooper wrócił do komputera.
– Nie mamy szczęścia z liściem. Nie pasuje do żadnego wzorca z bazy danych.
Rhyme znów położył głowę na poduszkę. Ile mają czasu? Godzinę? Dwie?
Księżyc. Brud. Słona woda…
Spojrzał na Sachs, która stała samotnie w rogu pokoju z opuszczoną głową. Wpatrywała się w dowody. Miała zmarszczone czoło, intensywnie myślała. Ile razy on sam stał w takiej pozie, usiłując…
– Gazeta! – krzyknęła nagle, unosząc wzrok. – Gdzie jest gazeta? – Zaczęła szybko rozglądać się po stołach. – Dzisiejsza gazeta…
– O co chodzi, Sachs? – zapytał Rhyme.
Wzięła „New York Timesa” od Jerry’ego Banksa i zaczęła go szybko przeglądać.
– Ta ciecz… na bieliźnie – zwróciła się do Rhyme’a. – Czy może to być woda morska?
– Woda morska? – Cooper zamyślił się nad wynikami analizy. – Oczywiście! Woda, chlorek sodu, inne sole. Olej i fosforany. To zanieczyszczona woda morska…
Rhyme i Sachs spojrzeli na siebie i jednocześnie powiedzieli:
– Przypływ!
Uniosła gazetę otwartą na prognozie pogody. Znajdował się tam diagram faz księżyca identyczny ze znalezionym na miejscu przestępstwa. Pod spodem znajdował się wykres pływów.
– Maksimum przypływu za czterdzieści minut.