– Zgadzam się – oznajmił Rhyme. – White Plains.
– Skąd jesteście tacy pewni? – spytała Sachs. – Monelle powiedziała, że samochód był beżowy lub srebrzysty.
– Ponieważ przestępca starał się ukraść samochód jak najdalej od swojej kryjówki – wyjaśnił Rhyme. – Mówiłeś, że to ford?
Sellitto zapytał Emmę. Po chwili uniósł wzrok.
– Taurus. Tegoroczny model. Ciemnopopielate wnętrze. Numery rejestracyjne nie mają znaczenia.
Rhyme skinął głową.
– Pierwsza rzecz, którą zmienił, to tablice rejestracyjne. Podziękuj Emmie i powiedz, że może położyć się spać, ale niech nie oddala się zbytnio od telefonu.
– Lincoln, mam coś! – zawołał Mel Cooper.
– Co?
– Ta maź na zapałkach. Sprawdzam właśnie w bazach danych nazwy produktów. – Zerknął na ekran. – Odsyłacze… Prawdopodobnie jest to Kink-Away. Murzyni używają tego do prostowania włosów.
– Politycznie niepoprawne, ale pomocne. Wskazuje to na Harlem. Zgadzacie się ze mną? To bardzo ogranicza liczbę kościołów.
Banks zaczął przeglądać gazety.
– Doliczyłem się dwudziestu dwóch kościołów w Harlemie.
– Kiedy rozpoczynają się msze?
– W trzech kościołach o ósmej; w sześciu – o dziewiątej; w jednym – wpół do dziesiątej; w pozostałych – o dziesiątej lub jedenastej.
– Wybierze którąś z mszy rozpoczynających się najwcześniej. Dał nam dużo czasu na znalezienie miejsca.
– Mamy ponownie do dyspozycji ludzi Haumanna – rzekł Sellitto.
– Co z Dellrayem? – spytała Sachs. Przypomniała sobie niepocieszonego agenta, który stał samotnie na rogu ulicy.
– Co nas obchodzi? – mruknął Sellitto.
– Powinniśmy go zaangażować. On też chce mieć udział w złapaniu przestępcy.
– Perkins powiedział, że Dellray jest do naszej dyspozycji – przypomniał Banks.
– Czy rzeczywiście go potrzebujemy? – zapytał Sellitto, marszcząc czoło.
– Pewnie – orzekła Sachs.
– Tak – zgodził się z nią Rhyme. – Będzie kierował grupami operacyjnymi FBI. Potrzebuję ludzi przy każdym kościele, przy wszystkich wyjściach. Ale nie powinni rzucać się w oczy. Nie możemy go wystraszyć. Może powinniśmy go złapać na gorącym uczynku.
Zadzwonił telefon Sellitta. Wysłuchał informacji, zamknął oczy.
– Jezu!
– Nie – mruknął Rhyme.
Detektyw wytarł spoconą twarz.
– Pod numer 911 dzwonił portier z hotelu w śródmieściu. Kobieta z małą córką dzwoniła do hotelu z lotniska La Guardia. Mówiła, że już bierze taksówkę, ale do tej pory się nie zjawiła. Portier uznał, że w związku z porwaniami w mieście powinien zadzwonić na policję. Kobieta nazywa się Carole Ganz. Jest z Chicago.
– Cholera – mruknął Banks. – Mała dziewczynka też? Może powinniśmy wydać zakaz poruszania się taksówek w mieście, dopóki nie złapiemy przestępcy.
Rhyme był wyczerpany. Bolała go głowa. Przypomniał sobie, jak badał miejsce przestępstwa w fabryce amunicji. Nitrogliceryna wyciekała z dynamitu i skapywała mu na ramię, gdy szukał śladów. Po wybuchu tak go bolała głowa, że nic nie widział.
Zamigotał ekran komputera.
– E-mail – oznajmił Cooper.
Wywołał informację.
– W laboratorium zbadali pod mikroskopem polaryzacyjnym próbki celofanu, które zgromadził oddział specjalny. Sądzą, że kawałek celofanu, który znaleźliśmy na kości w piwnicy domu na Perłowej, pochodzi z sieci sklepów ShopRite.
– Doskonale! – zawołał Rhyme. Spojrzał na charakterystykę. – Thom, wykreśl wszystkie sklepy z wyjątkiem ShopRite. Jakie lokalizacje nam pozostały?
Przyglądał się, gdy Thom wykreślał sklepy, pozostawiając tylko cztery.
– Północna część West Side, West Village, Chelsea i południowa część East Side.
– Ale mógł kupić kości zupełnie gdzie indziej.
– Oczywiście, że mógł, Sachs. Mógł je kupić w White Plains, gdy przyjechał tam ukraść samochód. Albo w Cleveland podczas odwiedzin u swojej matki. Ale zawsze nadchodzi moment, gdy przestępca zaczyna czuć się pewnie i przestaje starannie zacierać ślady. Głupi lub leniwy przestępca wrzuca dymiący jeszcze pistolet do pojemnika na śmieci obok własnego domu i wraca do niego szczęśliwy. Bardziej inteligentny – wkłada broń do pojemnika z gipsem i zatapia go w rzece. Błyskotliwy – włamuje się do zakładu i odparowuje pistolet w piecu. Nasz przestępca jest oczywiście inteligentny, ale jak inni nie jest doskonały. Jestem pewien, że zakładał, iż nie będziemy mieli czasu ani ochoty, by szukać jego kryjówki – skupimy się na podrzuconych wskazówkach. Tu się pomylił. Właśnie na podstawie innych śladów go znajdziemy. A teraz zobaczymy, czy potrafimy więcej powiedzieć o jego kryjówce. Mel, znalazłeś coś na ubraniu ostatniej ofiary?
Jednak zanieczyszczona woda zmyła wszystko z ubrania Everetta.
– Sachs, mówiłaś, że walczyli ze sobą: przestępca i Everett.
– Trudno to nazwać walką. Everett chwycił go za koszulę.
Rhyme cmoknął.
– Muszę być bardzo zmęczony. Gdybym o tym pomyślał, kazałbym ci wyskrobać brud zza jego paznokci. Mimo że był pod wodą…
– Tutaj jest – powiedziała, pokazując dwie torebki.
– Wyskrobałaś?
Skinęła głową.
– Ale dlaczego dwie torebki?
– Z lewej ręki, z prawej ręki – powiedziała, unosząc kolejno torebki.
Mel Cooper wybuchnął śmiechem.
– Nawet ty nie pomyślałeś o osobnych torebkach dla każdej ręki. To wspaniały pomysł.
– Różnicowanie rąk na podstawie śladów za paznokciami może mieć jedynie marginalne znaczenie w kryminalistyce – gderał Rhyme.
– Ejże – zawołał Cooper, wciąż się śmiejąc. – Oznacza to, że jest to doskonały pomysł, ale zdenerwowało go, że nie wpadł na niego pierwszy.
Technik zbadał materiał.
– Znalazłem pył z cegły – oznajmił.
– Nie widziałam cegieł w pobliżu miejsca przestępstwa – powiedziała Sachs.
– To są bardzo małe ziarnka. Coś na nich osiadło. Nie wiem co. – Może pył pochodzi z tunelu rzeźni? Tam ściany były z cegieł, prawda? – odezwał się Banks.
– Pył tam osiadł w większych ilościach po strzałach naszej bohaterki – powiedział Rhyme, spoglądając ponuro na Sachs. – Kiedy wyciągała swoją broń, przestępcy już tam nie było. – Zmarszczył czoło, próbując odruchowo wychylić do przodu. – Mel, chcę zobaczyć ten pył ceglany pod mikroskopem. Czy to możliwe?
Cooper przyjrzał się komputerowi Rhyme’a.
– Myślę, że da się coś zrobić. – Połączył mikroskop ze swoim komputerem, a następnie z dużej walizki wyciągnął długi, gruby kabel. Użył go do połączenia dwóch komputerów. Do compaqa Rhyme’a wprowadził odpowiednie oprogramowanie. Po pięciu minutach zadowolony Rhyme mógł oglądać na ekranie obraz z mikroskopu.
Oczy kryminalistyka wpatrywały się w ogromne, znacznie powiększone kawałki cegły. Roześmiał się głośno.
– Przechytrzył się. Widzicie te plamki na cegle?
– Co to? – zapytał Sellitto.
– Wygląda jak klej – zauważył Cooper.
– Właśnie. To jest klej pochodzący z wałka do zbierania włosów zwierząt. Przezorni przestępcy używają takich wałków do usuwania śladów z ubrań. Ale tym razem ta metoda zawiodła. Niewielkie kawałki kleju pozostały na ubraniu i zatrzymały pył ceglany pochodzący z jego domu. Właśnie ten pył dostał się pod paznokcie Everetta.