Выбрать главу

Dla porównania jednorożec chiński:

„… z kadłubem jelenia, ogonem wołu, kopytami konia; róg, który mu wyrasta z czoła, jest przedłużeniem ciała; barwa sierści na grzbiecie stanowi mieszaninę pięciu kolorów, podczas gdy podbrzusze ma bure lub złote".

Prawda, że bardzo się różnią?

– Rzeczywiście – powiedziałem.

– Inny jest także ich charakter i znaczenie. Na zachodzie jest to zwierzę niezwykle dzikie i agresywne. Rzeczywiście, róg ma dwa kubitus, to znaczy prawie metr. Według Leonarda da Vinci istnieje tylko jeden sposób, żeby ujarzmić jednorożca: trzeba wykorzystać jego popęd płciowy. Jeśli posadzić przed nim dziewicę, zapomina o swojej agresji i kładzie głowę na jej kolanach. Tylko wtedy można go schwytać. Domyślasz się, o co chodzi z tym rogiem.

– Chyba tak.

– Natomiast jednorożec chiński to wzór dobrego wychowania. Jest jednym z czterech świętych zwierząt, obok smoka, feniksa i żółwia, znajdujących się najwyżej w hierarchii trzystu sześć dziesięciu zwierząt ziemskich. Jest nadzwyczaj potulny. Kiedy idzie, uważa, żeby nie nadepnąć na jakieś żywe stworzenie, i żywi się wyłącznie suchą trawą. Żyje tysiąc lat. Jego pojawienie się wróży narodziny świętych. Na przykład, jeśli spotka go kobieta w ciąży, to znaczy, że urodzi Konfucjusza:

„W siedemdziesiąt lat później jacyś myśliwi zabili cilina, który miał jeszcze na rogu kawałek wstążeczki, przewiązany ręką matki Konfucjusza. Konfucjusz poszedł obejrzeć go i zapłakał, przeczuł bowiem, co wróży śmierć tego niewinnego i tajemniczego stworzenia, a i dlatego, że ten strzęp wstążki zawierał jego przeszłość".

Prawda, że to ciekawe? Jednorożec pojawia się w historii Chin jeszcze w trzynastym wieku. W czasie gdy Dżyngis-chan planuje podbój Indii, jego patrol wojskowy spotyka na pustyni jednorożca. Zwierzę mówi do żołnierzy ludzkim głosem:

„Już pora, by pan wasz wracał do swego kraju".

„Jeden z chińskich ministrów Dżyngis-chana w odpowiedzi na pytanie władcy wyjaśnił, że jest to zwierzę imieniem ciao-tuan, pewna odmiana cilina. Była to czwarta zima walk Dżyngis-chana na Zachodzie. Niebo, uznawszy, że już dość przelewu krwi, zesłało ostrzeżenie za pośrednictwem jednorożca. Cesarz odstąpił od swych zaborczych planów".

Jak widzisz, jednorożec na Wschodzie i na Zachodzie to dwa odmienne stworzenia. Jedno jest symbolem pokoju, drugie agresji i pożądania. Ale w jednym i drugim przypadku to wytwór ludzkiej wyobraźni i chyba tylko to stanowi ich cechę wspólną.

– Więc jednorogie zwierzę nie istniało w rzeczywistości?

– Jeden gatunek waleni nazywa się Monocerus, czyli jednorożec, ale ich róg to tylko rozrośnięty i wysunięty do przodu ząb górnej szczęki. Ten „róg" ma od dwóch do pięciu metrów długości, jest prosty i wyżłobiony dookoła tak, że przypomina śrubę. Ale to dość rzadkie zwierzę, więc mało prawdopodobne, że ludzie wiedzieli o jego istnieniu. Także wśród ssaków, które pojawiły się i wyginęły w miocenie, występowało kilka zwierząt jednorogich. Na przykład…

Wzięła do ręki Archeologię zwierząt i otworzyła ją gdzieś w drugiej połowie.

– Dwa przeżuwacze o nieparzystej liczbie rogów żyły podobno na kontynencie północnoamerykańskim w epoce mioceńskiej, a więc około dwudziestu milionów lat temu. Ten po prawej to Synthetoceras, a po lewej – Cranioceras. Obydwa mają w sumie po trzy rogi, ale faktycznie jeden róg jest samodzielnym tworem.

Wziąłem od niej książkę i spojrzałem na rysunki. Synthetoceras podobny był do sarny wymieszanej z koniem, na czole miał dwa rogi jak krowa, a z nosa wyrastał jeszcze jeden róg, długi i rozdwojony na końcu. Cranioceras miał w porównaniu z Synthetocerasem bardziej okrągły łeb, dwa rogi podobne do jelenich i trzeci ostry, zagięty do tyłu, który wrastał z tyłu głowy. Obydwa wyglądały nieco groteskowo.

– Ale w końcu wymarły wszystkie zwierzęta o nieparzystej liczbie rogów – powiedziała, odbierając mi książkę. – W ogóle zwierzęta takie należały do rzadkości. Zresztą nie tylko ssaki, również wśród prehistorycznych gadów istniał tylko jeden trójrożny wyjątek. Chodzi o to, że zwierzęta posługują się rogami do skoncentrowanego ataku, dlatego nie potrzebują aż trzech rogów. To tak, jak z widelcem, jeśli ma trzy zęby, wzrasta opór i trudniej jest go wbić. Poza tym jeśli jeden z rogów natrafi na przeszkodę, wzrasta prawdopodobieństwo, że żaden z rogów nie ugodzi przeciwnika. I jeszcze jedno, dotyczy to walki z kilkoma przeciwnikami, jeśli zwierzęciu uda się wbić rogi w jednego przeciwnika, to nie ma czasu, żeby je wyciągnąć i obronić się przed drugim.

– Opór trzech rogów jest zbyt duży – dodałem.

– Właśnie – powiedziała i przystawiła trzy palce do mojej piersi, udając, że usiłuje wbić je do środka. – To wady wielorożnych. Teraz jednorożne. Jeśli dwa rogi są sprawniejsze od trzech, to jeden musi być jeszcze lepszy. Ale ma wady. To się wiąże z symetrycznością budowy ciała zwierząt. Wszystkie zwierzęta zachowują równowagę, rozkładając swe siły równomiernie – po lewej i po prawej stronie. Symetryczność ciała to podstawowa reguła, która przesądza o sposobie ich zachowania. W nosie mamy dwie dziurki i tak dalej, nawet usta są symetryczne i praktycznie funkcjonują w ten sposób, jakby to były dwie oddzielne połówki. W zasadzie tylko pępek jest jeden, ale to pozostałość po zanikłym organie.

– A penis?

– Penis i wagina to też para.

– Aha.

– Najważniejsze są oczy, pełnią funkcję wieży kontrolnej, dlatego osadzenie rogu tuż przy oku jest najrozsądniejsze. Dobrym przykładem może być nosorożec. Ma strasznie słaby wzrok. To kaleka. Przeżył jedynie dzięki temu, że jest trawożerny i ma niezwykle twardą skórę. Podobnie było z trójrożnym gigantycznym gadem. Natomiast jednorożec nie pasuje do tego modelu. Nie ma grubej skóry i w ogóle jest jakiś taki…

– Bezbronny – dopowiedziałem.

– Tak. Jak sarna. Jeśli do tego byłby krótkowidzem, miałby niewielką szansę na przeżycie. Nawet gdyby miał wysoko rozwinięty zmysł węchu i słuchu. Zaatakowany, nie mógłby uciec. Poza tym posługiwanie się jednym rogiem jest bardzo niebezpieczne. To tak jak z przednimi i tylnymi zębami. Tylnymi można gryźć mocniej, prawda? To jest związane z równowagą ciała, o której mówiłam przed chwilą. Zwierzę traci równowagę, gdy posługuje się jednym ciężkim rogiem. No jak? Zgodzisz się, że jednorożec to dość wybrakowany towar?

– Rzeczywiście – odparłem. – Mówisz bardzo przekonująco.

Uśmiechnęła się i przesunęła palcami po mojej piersi. – Ale to jeszcze nie koniec. Teoretycznie jednorożec miał szansę na przeżycie. To jest w tej sprawie najważniejszy punkt. Domyślasz się, w jaki sposób?

Złożyłem ręce na piersiach i zastanowiłem się. Odpowiedź mogła być tylko jedna.

– Nie miał naturalnych wrogów – powiedziałem.

– Brawo! – Pocałowała mnie w usta.

– W takim razie wyobraź sobie sytuację, w której jednorożec nie miałby naturalnych wrogów.

– Żył w miejscu odciętym od reszty świata. Na płaskowyżu, jak w Świecie zaginionym Conan Doyle'a albo w miejscu otoczonym wysokimi górami.

– Wspaniale! Zachował się przekaz o odkryciu czaszki jednorożca właśnie w takim miejscu.

Przełknąłem ślinę. Zaczynało się robić gorąco.

– Odnaleziono ją w tysiąc dziewięćset siedemnastym na froncie rosyjskim. We wrześniu.

– A więc na miesiąc przed rewolucją październikową; trwa jeszcze pierwsza wojna światowa, rząd Kiereńskiego – zauważyłem.

– Natrafił na nią żołnierz podczas kopania rowu. Pomyślał, że to czaszka krowy albo większej sarny, i zostawił ją w tym samym miejscu. Byłaby tam leżała w zapomnieniu do końca świata, gdyby porucznik dowodzący oddziałem nie był akurat asystentem na wydziale biologii petersburskiego uniwersytetu. Porucznik czaszkę podniósł i dokładnie obejrzał. Odkrył, że nie należała do żadnego ze znanych mu zwierząt. Natychmiast skontaktował się ze swoim promotorem na uczelni i czekał na przybycie ekipy badawczej. W tym czasie w Rosji panował straszny zamęt, na front nie docierała żywność, amunicja, leki, co rusz wybuchały strajki, więc oczywiście żadna ekipa nigdy do niego nie dotarła. A gdyby nawet dotarła, nie miałaby czasu na badania, bo armia rosyjska cofała się właśnie w pośpiechu i wkrótce tereny te należały już do Niemiec.