Выбрать главу

Ale skoro nauczył się wyświetlać myśli, doszedłem do wniosku, że pokaże mi również, co znajduje się w czarnej skrzynce. I rzeczywiście. To, co zobaczyłem, było wspaniałą ekranizacją jądra świadomości. Niestety, to twór tak zagmatwany i niejasny, że nie nadawał się do oglądania. Potrzebne były cięcia. Normalny montaż, jak w filmie. Należało pociąć i posklejać ten zbiór luźnych wyobrażeń. Pewne rzeczy wyrzucić, a resztę poskładać w spójną całość z wyraźną fabułą.

– Fabułą?

– Proszę się tak nie dziwić – rzekł profesor. – Wybitny kompozytor potrafi wyrazić swoją świadomość za pomocą dźwięków, malarz za pomocą kolorów i kształtów, a pisarz potrzebuje do tego fabuły. Nawet najwierniejszy dokument nie odda swej treści, jeśli nie będzie uporządkowany. Oczywiście zmiany, których dokonałem, sprawiły, że nie były to już dokładnie kopie waszych świadomości, ale właśnie dzięki tym zmianom świadomość w znacznej mierze stała się zrozumiała. Poza tym przygotowując te „wizualne wersje", nie zamierzałem z nich korzystać, toteż nie wszystko musiało się zgadzać. Robiłem to wyłącznie dla własnej przyjemności.

– Dla przyjemności?

– Tak. To moje hobby. Jeszcze przed wojną pracowałem jako asystent przy montażu filmów. Znam ten fach od podszewki. Dlatego wykonałem tę pracę sam, bez niczyjej pomocy, zamknąwszy się w laboratorium. A potem po kryjomu wyniosłem do domu filmy. To mój majątek.

– A więc sfilmował pan świadomość wszystkich dwudziestu sześciu cyfrantów?

– Tak. Wszystkich. Nadałem im jeszcze tytuły, które stały się równocześnie tytułami czarnych skrzynek. Tytuł pańskiej brzmi „Koniec Świata", nieprawdaż?

– Tak. Zawsze zastanawiało mnie, skąd taki dziwny tytuł.

– O tym jeszcze porozmawiamy. Pozwoli pan, że skończę z jednym. Nikt więc nie wiedział, że udało mi się sfilmować waszą świadomość. Ja też nikomu o tym nie powiedziałem. Chciałem kontynuować te badania gdzie indziej. Miałem już dość pracy dla Systemu. Wyprowadziłem badania z najtrudniejszego etapu i stwierdziłem, że moja misja jest skończona. Złożyłem rezygnację. Tymczasem System nie chciał jej przyjąć. Zbyt dużo wiedziałem. Gdybym przeszedł na stronę symbolantów, cały plan z tasowaniem spaliłby na panewce. Oni wychodzą z założenia, że każdy, kto nie z nimi, jest przeciwko nim. Kazali mi czekać trzy miesiące. Powiedzieli, że mogę sobie badać, co mi się podoba, albo w ogóle nic nie robić, i jeszcze dobrze mi za to zapłacą. W ciągu trzech miesięcy skonstruują jakiś niezwykły system zabezpieczeń i wtedy będę mógł ich opuścić. Jestem człowiekiem wolnym, mam to we krwi od urodzenia, i bardzo źle znoszę, jeśli odbiera mi się wolność, ale pomyślałem, że ostatecznie nie były to złe warunki i postanowiłem jakoś przeczekać te trzy miesiące. Ale jak człowiek siedzi bezczynnie, to nic dobrego z tego nie wynika. Z nudów przyszło mi do głowy, żeby do waszych mózgów podłączyć jeszcze jeden obwód. To właśnie poprawione przeze mnie jądro waszej świadomości. I zrobiłem to.

– Dlaczego?

– Po pierwsze chciałem zobaczyć, jaki to odniesie skutek. Jak będzie funkcjonować świadomość uporządkowana cudzą ręką. W historii ludzkości nikt jeszcze tego nie zbadał. Był też drugi powód. Chciałem odegrać się na Systemie. Skoro oni wykorzystali mnie do własnych celów, dlaczego ja nie miałbym postąpić z nimi tak samo? Chciałem mieć nad nimi przewagę w postaci tej jednej, nieznanej im funkcji waszych mózgów.

– Tylko dlatego? – oburzyłem się. – Tylko dlatego wprowadził pan do naszych głów ten poplątany obwód pełen prądu, niczym elektrowóz?

– No cóż, postąpiłem niegodnie. Pan tego nie zrozumie, ale powiadam panu, ciekawość naukowca jest nieokiełzana. Weźmy na przykład sprawę doświadczeń na ludziach w obozach koncentracyjnych. Ja też, oczywiście, ubolewam nad tym faktem, ale zdarza mi się myśleć w ten sposób: jak można było, do cholery, zmarnować taką szansę. Skoro już się na to zdecydowali, dlaczego pracowali tak nieudolnie, z takimi marnymi efektami? Zapewniam pana, że w głębi duszy wszyscy naukowcy myślą podobnie. Poza tym nie zrobiłem nic, co zagrażałoby waszemu życiu. Potroiłem tylko to, co już i tak było podwójne. Ot, trochę zmieniłem przebieg prądu, nie powiększyłem przy tym wcale objętości waszych mózgów. To tak, jakbym używając tych samych liter, napisał jeszcze jedno słowo.

– Dlaczego w takim razie wszyscy oprócz mnie zginęli?

– Nie wiem – odparł profesor. – Rzeczywiście zginęło dwudziestu pięciu z dwudziestu sześciu cyfrantów, których mózgi przystosowaliśmy do tasowania. I wszyscy zginęli tak samo. Położyli się wieczorem do łóżka, a rano byli już martwi.

– Mnie czeka podobny los?

– Proszę poczekać, sprawa nie jest taka prosta – powiedział profesor, wiercąc się pod kocem. – Śmierć tych dwudziestu pięciu ludzi nastąpiła w półrocznym przedziale czasu. Między czternastym a dwudziestym miesiącem po operacji. Wszyscy bez wyjątku zmarli właśnie w tym czasie. Natomiast pan żyje i tasuje, chociaż minęły już trzy lata i trzy miesiące. Oznacza to, że pan jeden musiał wyróżniać się czymś szczególnym.

– Wyróżniać się? Co pan przez to rozumie?

– Chwileczkę. Swoją drogą, czy od czasu operacji nie dokucza panu jakaś dziwna dolegliwość? Na przykład przywidzenia, omamy słuchowe albo chwilowa utrata przytomności?

– Nie – odparłem. – Nie mam przywidzeń ani omamów. Jedynie chyba zapachy. Stałem się bardziej wrażliwy na zapachy niektórych owoców.

– Tak, to stwierdziliśmy u wszystkich. Zapachy owoców mają wpływ na działanie przełącznika. Nie wiem dokładnie dlaczego. Nie wywołują one jednak przywidzeń, omamów ani zapaści?

– Nie – odpowiedziałem.

– Hm… – zastanawiał się chwilę. – Coś jeszcze?

– Owszem, zauważyłem to przed chwilą, zdawało mi się, że odsłoniłem część mojej ukrytej pamięci. To chyba zdarzało mi się wcześniej, ale w bardzo ulotnej formie. Tym razem czułem to bardzo długo i wyraźnie.

– Niestety, to nie była pańska pamięć – stwierdził stanowczo profesor. – To tylko sztuczny pomost. Pomiędzy pańską świadomością a świadomością, którą poprawiłem i wprowadziłem do pańskiego mózgu, istnieje naturalna różnica. Pan stara się obecnie wyrównać tę różnicę, dopasować do siebie obie części.

– Nie rozumiem. Do tej pory nie czułem tego tak wyraźnie.

– To moja wina. W danych, które dałem panu do tasowania, zakodowany był sygnał, który otworzył pański trzeci obwód. Ale proszę mi nie przerywać. Wtedy trudniej mi wytłumaczyć, a i pan niewiele z tego zrozumie.

Wyjąłem jeszcze raz butelkę i napiłem się whisky. Sprawa wyglądała znacznie gorzej, niż myślałem.

– System wezwał mnie, gdy zmarło pierwszych ośmiu cyfrantów. Polecono mi wyjaśnić przyczynę ich śmierci. Prawdę mówiąc, nie chciałem wracać do Systemu, ale ostatecznie to był mój wynalazek i sprawa dotyczyła życia lub śmierci pozostałych cyfrantów. Nie mogłem tego tak zostawić. Szczegółowo zapoznano mnie z okolicznościami śmierci i wynikami sekcji mózgów. Jak już mówiłem, cała ósemka zmarła w ten sam sposób. Nie mieli żadnych obrażeń. Śmierć nastąpiła we śnie. Po prostu przestali oddychać. Idealna bezbolesna śmierć. Na twarzy nie było śladów cierpienia.

– Nie dowiedział się pan, co było przyczyną śmierci?