Выбрать главу

– Claus von Stietencrott, dyrektor kasyna – uśmiechnął się. – Proszę mi pozwolić wyrazić swój podziw. Nigdy nie spotkałem jeszcze gracza, którego każde obstawianie byłoby grą va banque.

– Dziękuję – powiedział von Finckl drżącym głosem, nie ośmielając się spojrzeć w stronę Sophie. – Pański podziw to dla mnie zaszczyt.

– Nie, to dla mnie zaszczyt – von Stietencrott wykonał szybki ruch i dwa kieliszki rozdzwoniły się perliście. – Po takiej przegranej nie powiedział pan: „Cóż mi po pańskim podziwie!” albo „Idź pan do diabła!”, lecz zareagował jak prawdziwy dżentelmen. Dżentelmenów traktujemy w naszym kasynie z pełnym uszanowaniem i zawsze, gdy fortuna przestaje być dla nich łaskawa, oferujemy im pożyczkę w dowolnej wysokości bez konieczności pozostawiania jakiegokolwiek zastawu. Czy życzy pan sobie takiej pożyczki?

WROCŁAW, PIĄTEK 13 GRUDNIA, GODZINA JEDENASTA WIECZOREM

Elisabeth Pflüger kończyła właśnie trzecie „Gnosienne” Erika Satie i jej biały fortepian rozkroplił się dźwiękami padającego deszczu, kiedy pokojówka weszła do salonu, oznajmiła pilne połączenie telefoniczne z Wiesbaden i zapytała, gdzie panna Pflüger raczy odebrać. Elisabeth raczyła odebrać w salonie i skrzyżowawszy swe zgrabne nogi na szezlongu, zapytała służącą zirytowanym głosem, kto ma czelność przeszkadzać jej o tak późnej porze. Kiedy się dowiedziała, stłumiła gniew i przyłożyła do ucha słuchawkę. Po serii łkań, szlochów, zapewnień o miłości i przyjaźni usłyszała prośbę o pomoc i poradę.

– Błagam cię, Elisabeth, powiedz, co mam począć… On wszystko przegrał…

– Ten von Finckl, o którym mi pisałaś? Dziś umyślny odebrał list z pociągu z Wiesbaden i przyniósł mi…

– Tak, von Finckl. Dyrektor kasyna zaproponował mu pożyczkę bez zastawu, ale on odmówił i poprosił o wymianę na żetony weksli i czeków, które miał ze sobą. Kiedy spełniono jego prośbę – przegrał wszystko. Nie ma czym zapłacić za hotel. Wtedy przyjął ofertę szefa kasyna, ale ta oferta była już inna… Inna pożyczka z zastawem… Tym zastawem mam być ja…

Męska dłoń przycisnęła widełki telefonu. Elisabeth spojrzała przez wezbrane łzy na barona von Hagenstahla i poczuła ulgę, że nie musi już wysłuchiwać płaczu przyjaciółki.

– Ty nic nie zdziałasz – powiedział cicho baron. – Teraz tylko ja mogę jej pomóc. Wiem, co oznacza w kasynie zastaw z pięknej młodej kobiety. Va banque.

WIESBADEN, PIĄTEK 13 GRUDNIA, PÓŁNOC

– Von Stietencrott wypłacił von Fincklowi za jego weksle i czeki tysiąc marek – Richter mówił cicho, bojaźliwie rozglądając się po parku wokół kasyna. – Von Finckl zagrał jak zwykle va banque i przegrał. Wtedy szef zaoferował pożyczkę, ale z gwarancją. Tą gwarancją ma być panna Isabelle Lebetseyder. Szef wycenił ją na trzy tysiące marek. To jest taka pożyczka.

– Nic nie rozumiem, Richter – Knüfer trząsł się z zimna. – Mają grać o pannę Lebetseyder?

– Tak – Richter naciągnął kapelusz na oczy. – I to jutro przy moim stole. O północy. Na jednej szali von Finckl stawia swoją przyjaciółkę, na drugiej von Stietencrott trzy tysiące marek. Jeśli wygra reżyser, dostanie żetony na tę kwotę, jeśli wygra szef – panna Lebetseyder zostanie na jakiś czas w naszym kasynie. Jest to tylko jedna gra czarne-czerwone. Nic więcej. Jedna gra. Va banque.

Knüfer poczuł drżenie kolan.

– Zimno tu w tym parku – warknął. – Richter, chodźmy, do cholery, czegoś się napić. Prowadź pan.

Krupier poprawił rękawiczki i pobiegł szybko przez park. Za nim ruszył Knüfer. Nocne Wiesbaden ustrojone było świątecznymi lampionami. Mimo adwentu winiarnia „Ente” w „Nassauer Hof” tętniła życiem. Pod pomnikiem cesarza Fryderyka pękały na mrozie wargi całującej się namiętnie pary. Wąsaty oberpolicmajster instruował jakiegoś podpitego jegomościa, jak ma trafić pod Termy Cesarza Fryderyka. Richter wciągnął Knüfera za rękaw do jednej z bram, gdzie mieściła się swojska knajpa pachnąca cebulowym serem „Hankas mit Musik”. Usiedli w jakimś ciemnym kącie i krupier zamówił dwa kufle grzanego wina Appelwol.

– Niech pan mi powie, Richter – Knüfer położył na stole dziesięciomarkowy banknot – jak długo panna Lebetseyder, w wypadku przegranej von Finckla, pozostałaby w kasynie i co miałaby tam robić.

– Za to, co panu powiedziałbym – Richter rozczapierzył palce na banknocie. – Za to, co panu powiem – poprawił się – mogę stracić pracę… Ale pal licho! Pan jest moim dobrym duchem… Jest u nas jeszcze jedno kasyno… Nieoficjalne… W piwnicach… Tam grają bardzo bogaci klienci. Krupierkami są nagie, piękne kobiety. Jeżeli gracz wygra bardzo wysoką kwotę – wysokość jej jest uzależniona od umiejętności i nałogu gracza – jako prezent otrzymuje na jedną noc tę krupierkę, która go obsługiwała. Nawet nie zdaje pan sobie sprawy, jak żądza zaślepia tych facetów. Rzadko któremu udaje się wygrać dziewczynę, tracą góry złota, a jednak wciąż przychodzą… Dla panny Lebetseyder będą grali jak wariaci. Wystarczy na nią spojrzeć. Nasz szef wie, co robi…

– Jak długo panna Lebetseyder miałaby pracować w tajnym kasynie? – Knüfer ponowił pytanie.

– Obligatoryjnie dwa miesiące. Przedłużenie jest dobrowolnym wyborem naszej blond Wenus.

– Kiedy odbędzie się gra?

– Jutro o północy. Szef chce powiadomić kilku zaprzyjaźnionych z nim dziennikarzy i klientów nieoficjalnego kasyna, którzy chętnie obejrzą nowy towar. Myślę, że pana też zaprosi, po tym jak wygrał pan na moim stole sporo forsy.

– Nie bierze pan pod uwagę jeszcze jednego – Knüfer starał się ukryć drżenie rąk, kiedy wychylał gorące wino pachnące goździkami i cynamonem – że ta panna może się nie zgodzić. I że von Finckl nie musi wcale przegrać.

– Nie sądzę – odparł Richter i zasunął brudną firankę, która, gdyby była w całości, oddzielałaby ich stolik od reszty sali. – Widziałem w kasynie wielu straceńców, którzy traktowali grę jako ostateczną i jedyną możliwość zdobycia pieniędzy. Wszyscy oni na ogół się ukrywali i byli równie autentyczni jak ten reżyser arystokrata, który z daleka trąci Żydem, i ta pseudo-Austriaczka o bawarskim akcencie. Straceńcy zrobią wszystko dla kolejnej szansy.

– Dziękuję panu, Richter – Knüfer rzucił na stół jeszcze jeden banknot. Chciał odejść, lecz krupier przytrzymał go za rękaw. Jak na swój wiek był bardzo silny. Najwidoczniej muskuły wyrobiło mu nie tylko koło ruletki.