— Jak to spalić? — Nastia aż zaniemówiła. — Przecież do muzeum!
— To nie dzieła sztuki. Zwyczajnie, człowiek się zamyśli i kreśli coś machinalnie na kartce.
— No to co? Wszystko jedno, do muzeum! — Nastia rzuciła okiem na kartkę, zwracając ją Poskriebyszewowi. I rzeczywiście, nie nadaje się do muzeum. Cała kartka upstrzona wilkami i diabełkami. A rysunki bynajmniej nie natchnione, ani to Rafael, ani Rembrandt. Nastia przyznała w duchu: Stalin źle rysuje. Gorzej nawet niż Picasso.
W tym momencie uchyliły się drzwi do gabinetu Stalina:
— Proszę wejść.
Weszła.
— Towarzyszko Strzelecka, zainteresowały nas propozycje dotyczące hotelu. Prawie wszystko, co proponujecie, zostało już zrobione.
— Towarzyszu Stalin, logika prowadzi tym samym tropem.
— Ale idąc tym tropem zaszłyście dalej niż ja. Opowiedzcie o zasłonach, wentylacji i oświetleniu.
— Towarzyszu Stalin, podsłuch to dobra rzecz, ale dużo lepiej byłoby widzieć wyraz twarzy, gesty. Zdarza się, że jakiś cwaniak domyśla się, że może być na podsłuchu i gestem nakazuje milczenie. Dobrze jest móc widzieć te sygnały. W ogóle obserwacja człowieka, który nie wie, że jest obserwowany, daje znacznie więcej niż najlepszy podsłuch. Nowy system wentylacji w hotelu “Moskwa” będzie miał potężne kanały doprowadzające świeże powietrze. Żeby lepiej się oddychało. System wentylacyjny zmniejszy powierzchnię użytkową, ale umożliwi naszym ludziom swobodne przemieszczanie się i obserwację pokoi przez kratki wentylacyjne. Aby kontrolę wizualną można było prowadzić też w nocy, trzeba pozdejmować te ciężkie kotary i zawiesić półprzeźroczyste firanki. Hotel “Moskwa” ma wielkie okna. Wystarczy doświetlić budynek z zewnątrz i każdy pokój będzie wystarczająco oświetlony, 24 godziny na dobę.
— Skoro logika doprowadziła nas tym samym tropem do wspólnych konkluzji, to i obiekt naszych zainteresowań może na to wpaść.
— Jeden się domyśli i zachowa ostrożność, inny nie. W hotelu “Moskwa” są setki pokoi, przez 365 dni w roku z pewnością można się tego i owego dowiedzieć. Nawet jeśli jakiś ważny osobnik myśli, że może być podsłuchiwany, to mało prawdopodobne, by wpadł na to, że w dodatku jest obserwowany.
— Doskonale. Towarzyszu Chołowanow, trzeba w Ameryce pilnie zamówić najlepszych speców od wentylacji.
— Już się tym zająłem.
— Trzeba zbudować takie kanały, żeby nasi ludzie mogli się w nich bezszelestnie przemieszczać.
— To tylko kwestia odpowiednich rozwiązań technicznych.
— I żeby dźwięki z jednego pokoju nie dochodziły do sąsiednich.
— Będę to miał na uwadze, towarzyszu Stalin.
— Trzeba też zadbać, by ci Amerykanie nie wypaplali później wszystkiego.
— Zajmę się tym osobiście, towarzyszu Stalin.
— Ale jak skłonimy przedstawicieli najwyższego kierownictwa, żeby odwiedzając stolicę stawali akurat w hotelu “Moskwa”? Jeżeli wprowadzimy takie zalecenie, będą się mieć na baczności. A bez zalecenia mogą się zatrzymywać u przyjaciół, albo w innych hotelach. Zresztą każdy ma własny wagon, albo i pociąg z wagonem sypialnym, łazienką, biblioteką, bufetem i co tam jeszcze mu potrzebne do życia. Przebudujemy hotel, a oni nie będą w nim mieszkać. Nie pomyśleliście o tym.
Nastia spojrzała w tygrysie oczy wodza narodów i cichym głosem zaprzeczyła:
— Myślałam.
W czasie gdy towarzysz Stalin patrzył wymownie na Chołowanowa, Nasti ni stąd, ni z owad przyszedł do głowy Sewastian. Jego karty.
Jak wygląda kipisz celi? Otwierają drzwi. Rewidują wszystkich czterech. Każą zdjąć ubrania. Obmacują łachy. Sprawdzają golasów od stóp do głów. Każą im stanąć na środku celi. Przeszukują całe pomieszczenie począwszy od drzwi, zgodnie ze wskazówkami zegara. Potem znowu oglądają ubrania, znowu każą im przysiadać i rewidują celę w odwrotnym kierunku. A czego nie sprawdzają? Tak jest!
Nastia w porę się pohamowała, by nie krzyknąć z radości. Uświadomiła sobie, że siedzi w gabinecie Stalina i że omawiają całkiem inny problem.
Myślałam o tym, towarzyszu Stalin. Musimy zadbać o reklamę hotelu.
— My, komuniści, nie zajmujemy się reklamą.
— To nie będzie taka zwykła reklama, ale reklama nie wprost. Najlepsza strategia to działanie pośrednie. Chcemy zniszczyć Niemcy, powinniśmy zaatakować Rumunię. Podobnie jest w świecie reklamy. Głosić, że hotel “Moskwa” jest najlepszy na świecie, to jak atak frontalny. Mało skuteczne. Wybierzmy inną drogę. Zróbmy tak, by wszystkie ważne chwile w życiu naszych przywódców kojarzyły im się z wizerunkiem hotelu “Moskwa”, żeby stale mieli go przed oczami…
— Ciekawe… Mówcie dalej, towarzyszko Strzelecka.
— Trzeba rzucić na rynek nowy, dobry gatunek wódki i umieścić wizerunek hotelu “Moskwa” na etykietce. Najbardziej znaczące wydarzenia w życiu człowieka zawsze są obficie zakrapiane. Później wspomina się te chwile. Rodzi się odpowiednie skojarzenie. Wszystkie pamiętne wydarzenia w życiu każdego naszego przywódcy w niepojęty dla niego sposób, w głębokiej podświadomości, kojarzą się z wizerunkiem hotelu “Moskwa”. I ciągnie go do tego hotelu jak do najlepszych wyczynów młodości.
— To będzie dziwna etykietka. Symbolami Moskwy są wieże kremlowskie, sobór Wasyla Błogosławionego, symbolem mógłby być Teatr Wielki, ale żeby umieścić na etykietce po prostu jakiś hotel… To się wyda dziwne i podejrzane.
— Tylko w pierwszej chwili. Po tygodniu wszyscy się przyzwyczają do nowej etykietki.
— A jak nazwiemy tę nową wódkę? Moskowskaja już jest.
— Może Stolicznaja?
ROZDZIAŁ 8
Północna ściana pomieszczenia pozbawiona jest okien. W południowej są tylko drzwi z hartowanej stali. Natomiast ściany wschodnia i zachodnia mają po trzy okna. Okna wielkości trzech postawnych mężczyzn: wymyślne żelazne ramy, wielobarwne szkło.
Towarzysz Stalin polecił odwołać Nastię z kontroli akustycznej. Byle głupi potrafi słuchać, o czym gadają inni. Towarzysz Stalin rozkazał skierować Nastię do pracy analitycznej. I zapewnić jej odpowiednie warunki.
Gdy towarzysz Stalin wydaje polecenie, wtedy jedyne, co pozostaje Chołowanowowi, to stanąć w postawie zasadniczej i strzelić obcasami:
— Rozkaz, zapewnić warunki!
Jakie? Przede wszystkim przestronny, jasny pokój.
— Ta salka się nada?
— Idealna.
— Nie za duża?
— Ani trochę.
Co jeszcze? Ściany i przepierzenia trzeba wyłożyć korkiem. Skąd wziąć korek? To problem Chołowanowa. Stalin położył nacisk na słowo “zapewnić”.
Korkowe płytki o rozmiarach 61x61x5 centymetrów sprzedaje brytyjska firma ERCOL. Mieści się w Reading, po drodze z Londynu do Bristolu. Trzeba posłać samolot do Londynu.
Chołowanow zacisnął zęby, ale korek sprowadził. Wytapetowali nim ściany. Korek przypadł Nasti do gustu.
Co mogło być wcześniej w tym pomieszczeniu? Może pracownia malarza ikon? Czy nie dlatego są tu tak ogromne okna?
O takim pomieszczeniu do pracy można tylko marzyć. Stare żelazne drzwi zastąpiono nowoczesnymi, stalowymi. Przyczepiono tabliczkę: WSTĘP WZBRONIONY! A pod spodem:
WSTĘP:
1. Tow. CHOŁOWANOW
2. Tow. prof. PIERZIEJEW
3. Tow. STRZELECKA
Profesor Pierziejew jest psychologiem. Pracuje w monasterskich piwnicach. Tylko on i Chołowanow mają prawo wejść do wielkiej jasnej sali, w której urzęduje Nastia. Są tu gośćmi. A Nastia stałym pracownikiem.