Выбрать главу

Nastia całkiem zapomniała, gdzie jest i po co.

A sejf był bez dna. Sterty, zwały monet. Kolczyki, brosze, naszyjniki. Także pamiątki po egzekucjach. Sztabki, samorodki. Ale dajmy spokój z szafirami i rubinami. Trzeba myśleć o sprawach ważniejszych.

Czy jest to, o co jej chodzi?

Półki tworzą rodzaj pionowych przegródek. O, jest to, czego szukała. Płaska stalowa walizeczka.

Jeszcze jej nie otworzyła, ale już wie, że walizeczka zawiera to, co potrzebne jest Stalinowi. I Boczarowowi. Klucz do wszystkich systemów łączności Związku Radzieckiego. Walizeczka jest ciężka. Pod uchwytem — normalny zatrzask. Tylko po to, żeby przytrzymać wieko. Nastia czuła się rozczarowana.

Położyła stalową walizeczkę na podłodze, otworzyła zatrzask i podniosła wieko.

III

W środku czarny aksamit. Zupełnie jak w pudełeczku z brylantową kolią. Ale zamiast naszyjnika dwie stalowe niklowane płytki z mnóstwem otworów. Między płytkami jakaś straszliwa plątanina złotych drucików i innych drobiazgów — takie skrzyżowanie elektrotechniki ze sztuką jubilerską. Stalowe płytki pewnie są po to, żeby nie doszło do uszkodzenia przewodów. Już na pierwszy rzut oka, mimo całej tej misternej roboty, całość wydaje się niezniszczalna. Jak Chołowanow mógł tak dać się podejść? Jak Boczarow to zrobił? Jak ukradł walizkę?

Ale nie czas teraz nad tym sobie głowę łamać. Nastia zamyka walizeczkę i chowa do plecaka.

Co jeszcze Boczarow tu ukrywa? Całe garście brylantów, szmaragdów, nie oszlifowane diamenty, sztabki białego metalu. Srebro, czy platyna? Platyna. Nic ciekawego. O, są jakieś teczki. Zapieczętowane w kopertach z grubego szarego papieru. Zalakowane. Na jednej z nich napis: DUPALIN. I karykatura towarzysza Stalina. Na dwunastu innych: GRYF i portrety Chołowanowa, zrobione ołówkiem. Nieźle rysuje ten, kto je zrobił. Nastia darzy szacunkiem wszystkich, którzy mają talent w rękach. Powinno się umieć rysować. I pisać wiersze.

IV

Tę z Dupalinem też wrzuciła do plecaka. Ale co zrobić z innymi kopertami? Przeczytać. Zapamiętać. Zniszczyć.

Siedzi Nastia. Czyta.

Przed oczyma przewija jej się sekretne życie Chołowanowa, znanego w wąskich kręgach jako Gryf. Czyta Nastia i nie może się nadziwić. Toś ty taki? No, no!

V

Zrobiło się zupełnie ciemno, więc, żeby móc czytać dalej, zapaliła latarkę. Mnóstwo było dokumentów dotyczących Gryfa: stenogramy z podsłuchanych rozmów informacje z rozmaitych źródeł. Stalin miał tylko jedną teczkę. Trudno przecież objąć go obserwacją. Cały czas przebywa za murami Kremla. Albo w swoich daczach-twierdzach. Może zresztą są to materiały jeszcze sprzed rewolucji. Teczka z napisem DUPALIN nie interesuje Nasti. Opatrzona jest pieczęcią Kujbyszewskiego Zarządu NKWD i niech już tak zostanie. Towarzysza Stalina nie trzeba kontrolować. Jest poza wszelkimi podejrzeniami. Ale Gryf powinien być pod kontrolą.

Nastia przełamuje pieczęcie, otwiera teczki i chciwie czyta. Gryfa wszędzie pełno. Tu tankowanie samolotu. Tam remont. Tu go goszczą, tam zapraszają na koncert. Całe mnóstwo imprez sportowych. A wokół niego nieprzebrane zastępy dziewczyn. Istne tłumy. I zdjęcia dziewczyn w kopertach. Chołowanow na urlopie wypoczynkowym. Chołowanow w Jałcie. Chołowanow w Suchumi. Chołowanow w “Metropolu”. Siebie Nastia też znalazła. Na zdjęciu odbiera bukiet od jakiejś krzepkiej dziewuchy i ma wypisane na twarzy: Oddawaj, ździro. Bo zabiję. W kadrze jest i Chołowanow. O, znowu Nastia w białym fartuszku, ze srebrną tacą. A tu w puszystym kożuchu, jak polarnik. I Chołowanow obok. Tu znowu ona w białym granitowym pałacu, w apartamentach. Rozbiera się. Co za wstyd. Zdjęcie jest bardzo wyraźne i ostre. Wszystko widać. A Chołowanow zajmuje drugie skrzydło. Oto jego fotografie. On także się rozbiera. Także w kłębach pary zażywa rozkoszy fińskiej sauny. Także pływa w basenie. Miał tam własny basen i saunę.

Gdyby tamtej nocy przyszedł do Nasti, wyrzuciłaby go na zbity pysk.

Ale nie przyszedł.

VI

Usłyszała głosy. Ocknęła się. Przeszył ją niepokój. Gdzie jest? Aha, w cerkwi. Dlaczego ma zapaloną latarkę? Bo się zrobiło ciemno. Nawet nie zauważyła, kiedy. Nadeszła noc. A nocą w cerkwi znów zaczynają się tańce. I będą trwały do rana.

Drzwi się otwierają. Ktoś wchodzi.

Nastia postanowiła zamknąć sejf, żeby nie rzucało się w oczy. Ale nie udało się. Przysłoniła więc skarbiec podkładem kolejowym, żeby nie iskrzyło się brylantami. Jakoś obleci. A sama w mrok, pomiędzy filary. Do pętli z linki spadochronowej. A tamci już są. Już zapalają świece.

Nastia wdrapała się na górę. W sali z każdą chwilą robiło się jaśniej. W dole światło świec rozproszyło mrok. Na chórze, pod kopułą, panował mrok. Nastia zręcznie wśliznęła się na galerię, podciągnęła linę. Przyczaiła się. Czy jej nie zobaczyli? Nie usłyszeli?

Nie. W półmroku, na dole, służba krząta się, zajęta przygotowaniami. Nakrywa stoły.

To Nastia na schody, schodami na szczyt dzwonnicy, przez wykusz na blanki, stamtąd ostrożnie w dół, na dach, a dalej już prosta droga. Szkoda, że jest obładowana jak wielbłąd na pustyni. Albo nawet gorzej.

Co zrobić z teczkami? Wszystkich trzynastu nie uniesie daleko. W plecaku ciąży walizeczka z modułem kontroli. Szesnaście kilo.

VII

Walizeczkę zabierze ze sobą, a od teczek się uwolni. Dotyczącą Stalina — ukryje. Resztę spali. Ale gdzie ukryć? Gdzie palić? Przemyka się Nastia cichcem. Niczym lis, co ukradł kurę.

Jak ukryć teczkę towarzysza Stalina? Zakopać? Tylko jak ją później odnaleźć? Co będzie, jeśli ona schowa, a Boczarow znajdzie? Trzeba tak zrobić, żeby nie znalazł. I Nastia ciska pod nogi garść naftaliny, potem drugą. Jeszcze tytoń. Żeby psy zgubiły trop.

Siedzi Nastia pośród gęstych krzewów bzu i wyczuwa przez skórę, że w jednostce specjalnej NKWD już panuje cicha panika. Nikt jeszcze nie strzela, nie ogłasza alarmu. Ale wszyscy są w pogotowiu. To zrozumiałe. Faceci z przybytku rozrywki w cerkwi co noc widzieli ogromny, zardzewiały, przewrócony sejf. Przywykli do tego. Z psychologicznego punktu widzenia łatwo to wyjaśnić. Jeśli sejf leży na oczach wszystkich, jest zardzewiały i przewrócony znaczy, że pusty. Ktoś kiedyś go zamknął i nikt od tamtej pory nie ruszał. A dzisiaj weszli do cerkwi podziemnym korytarzem, zabrali się do roboty i nagle: co widzą? Blask brylantów z otwartego sejfu. Nie odważyli się niczego ruszyć. Znają siłę gniewu Boczarowa. Znają rękę pana. Polecieli w te pędy, donieśli i na kolanach przysięgali, że są niewinni. Noc zapada, panika narasta.

VIII

Nastia przez trawnik przemknęła do baraku. Pod ścianami stały szafy. Takie, jak w zagrodzie. Nie ma tam teraz nikogo. Barak stoi na terenie NKWD. Zamknąć go i pilnować — to jakby trzymać pod kluczem pusty karcer. Nastia się rozejrzała i dała nura do baraku. Kto wpadnie na to, żeby szukać w miejscu, gdzie wykonuje się wyroki?

Ziemia w baraku udeptana tak, jak bywają udeptane zagrody dla bydła rzeźnego w przetwórniach mięsa. Psom trudno będzie coś wywęszyć. Mieszają się tu zapachy tysięcy ludzi.