Jest to więc system przypominający w działaniu układ wegetatywny organizmu żywego. Współczesna ludzkość tworzy samoorganizujący się i samodoskonalący organizm, na który składają się niezliczone grupy społeczne o pełnej autonomii i samodzielności. Powstawanie tych grup i rozpad wynika wyłącznie z bieżących potrzeb ludzi, którzy je tworzą, rola zaś tych tworów w procesie samosterowania się społeczeństwa zależy wyłącznie od ich przydatności społecznej, a więc fachowości, inicjatywy czy zgodności podjętych działań z potrzebami środowiska. W przypadku spraw spornych, zwłaszcza gdy inicjatywa wymaga znacznych środków materialnych, można zawsze zasięgnąć rady innych ludzi i maszyn myślących. Niektóre zresztą z tych grup tworzą ciała względnie trwałe, jak na przykład komisje nadzorujące realizację złożonych i kosztownych przedsięwzięć. Ich bezpośredni wpływ na losy jednostek jest jednak zredukowany niemal do zera.
— Żadnych ograniczeń?
— Oczywiście są ograniczenia swobody jednostek i grup, ale dotyczą one tylko działania mogącego zakłócić funkcjonowanie jakichś ważnych życiowo układów. Niewielkie lokalne zakłócenia są nawet pożądane dla stymulacji naturalnych odruchów samoobrony. Nadmierna stabilizacja nie sprzyja twórczej aktywności, a często prowadzi do stresów rozładowywanych w działaniu niezgodnym z potrzebami społeczności. Kiedyś były z tym nawet duże kłopoty, ale od dwóch stuleci powszechnie stosowany system wychowania indywidualnego i zbiorowego zapobiega dość skutecznie reakcjom społecznie negatywnym. Młodzież.wkraczająca w życie jest już zresztą w domu rodzinnym odpowiednio przygotowywana do tego, aby potrafiła w pełni wykorzystać te swobody, zgodnie nie tylko z własnymi, ale i społecznymi potrzebami.
Andrzej mówił i mówił, a ja zaczęłam żałować, że nie ma wśród nas Szu lub Igora, których wiedza socjologiczna była z pewnością znacznie rozleglejsza i głębsza. Przesadnie różowy obraz cywilizacji ludzkiej, przedstawiany przez Andrzeja, był chyba przyjmowany z dużą nieufnością, gdyż Urpianin zbywał go z reguły milczeniem, nawracając uparcie do rzekomej naszej krótkowzroczności w pojmowaniu postępu i ograniczoności umysłowej, spowodowanej przerostem ośrodków popędów i emocji w ludzkim mózgu.
— Jeśli na działalność istot ludzkich tak wielki wpływ wywierają emocje i uczucia, i nie chcecie tego wpływu ograniczyć z różnych, waszym zdaniem ważnych, powodów, dlaczego wasi przewodnicy nie próbują nimi sterować? — wypytywał się Urpianin. — Przecież wasz poziom techniczny umożliwia takie programowe działanie.
Tu na szczęście z odpowiedzią pośpieszyła Kora:
— Kilkaset lat temu, gdy na Ziemi toczyły się jeszcze walki o prawo do wolnego życia, niektóre grupy rządzące podejmowały takie próby. Ale od z górą trzech wieków stosowanie tego rodzaju metod jest całkowicie zakazane. Nie znaczy to, że popędy i emocje nie podlegają różnego rodzaju regulacyjnym oddziaływaniom, ale staramy się, aby owe czynniki, pobudzające lub hamujące, działały możliwie w sposób naturalny, a nie były tworzone sztucznie. Nie chodzi przecież o narzucanie wszystkim jakichś arbitralnie stworzonych ograniczeń w sferze emocji, podobnie jak nie chcemy krępować swobody myślenia i wymiany poglądów.
— Jakie regulatory? Jakie mierniki?
— Regulatory zewnętrzne i wewnętrzne. Zewnętrzne to obowiązujące w społeczeństwie ludzkim zasady postępowania i wartościowania postaw, wytworzone i utrwalone w doświadczeniu ogólnospołecznym. Nie mniej ważne, a może jeszcze ważniejsze, są regulatory wewnętrzne, mierniki psychiczne, których wzorce zapisane zostały w mózgu każdego pojedynczego człowieka w procesie wychowania i obcowania z innymi ludźmi.
— Tak jest i u nas — podchwycił Urpianin. — Dublomózg przyspiesza i wzmacnia ten zapis. To usprawnia myślenie.
— Tak, ale nie tylko o to chodzi. Nasze doświadczenie uczy, że niezbędne do prawidłowego rozwoju gatunku jest zarówno to, co usprawnia procesy prawidłowego rozumowania, jak i to wszystko, co pozwala nam lepiej i głębiej odczuwać więź z innymi istotami naszego gatunku, a także co stanowi nasz świat przeżyć wewnętrznych.
Normy moralne i zasady postępowania muszą być wsparte nie tylko słusznością logiczną, ale przede wszystkim uczuciami, jakie wywołują. Uczucia społeczne człowieka związane są nierozdzielnie z doznaniami wynikającymi z więzi kulturowej, z bogactwa emocji, jakich dostarcza nam nie tylko poszerzanie wiedzy i władzy nad naturą, ale także twórczość estetyczna: literatura, teatr, sztuki plastyczne, muzyka. Nie wiem, czy pojmujesz, o co mi chodzi? Chcę powiedzieć, chcę ci wytłumaczyć, że na to, czym jest człowiek, składa się nie tylko sprawny aparat myślowy, ale także pragnienia, marzenia, emocje. A więc radość…
— Radość można zapisać w pamięci i odtworzyć w dublomózgu!
— Nie rozumiemy się. Nie chodzi nam o proste doznawanie rozkoszy, lecz głęboko sięgający w psychikę ludzką proces doznawania radości twórczej, radości z życia, z odczuwania piękna przyrody…
— Czyli naturalne psychiczne bodźce rozwoju cywilizacyjnego. Na niższym szczeblu rozwoju niezbędne. Na szczeblu wyższym może je w pełni zastąpić, i to w stopniu o wiele doskonalszym, przewodnictwo dublomózgu i Pamięć Wieczysta.
— A więc koło się zamknęło — westchnęła Kora z rezygnacją. — On swoje i my swoje. Andrzej jednak nie miał jeszcze zamiaru dać za wygraną. Przeciwnie, przygotowywał się właśnie do głównego ataku.
— Załóżmy, że wasze społeczeństwo jest, a jeśli nie jest, Io będzie w przyszłości, idealnie zharmonizowane i że nie wystąpią żadne niezamierzone skutki waszego działania. Ale czy istnieje dostateczna gwarancja, że wasza struktura społeczna, narzucona społeczeństwu ludzkiemu, nie spowoduje nieprzewidzianych następstw, nie wywoła niebezpiecznych zaburzeń.
— Wiem, o czym myślicie! Niepokoi was Lu. Czujecie, że może stać się waszym przewodnikiem. Ale przecież takie jest logiczne prawo rozwoju. Ten, kto wie najlepiej, co robić, kto ma umysł najdoskonalszy, będzie przewodził. I dlatego Lu powinien stać się w przyszłości waszym przewodnikiem.
— Jeśli uznamy jego przewodnictwo. Ale przecież…
— Że my go wam przysyłamy? A cóż w tym złego? Jeśli jego umysł jest doskonalszy od waszego, nie widzę podstaw, abyście nie mieli przyjąć jego przewodnictwa.
— A jeżeli on…
— Trzeba stworzyć takie warunki, aby wykluczyć niebezpieczeństwo działania przeciw społeczeństwu. Gwarancją będzie sprawność dublomózgu Lu i Pamięć Wieczysta. Wasza Pamięć Wieczysta — zastrzegł głos z konwernomu — przez was zaprojektowana, zbudowana, wypełniona wiedzą, zgodnie z waszymi potrzebami.
— A jeśli Lu będzie decydował o tych potrzebach?
— To niemożliwe! Przecież przede wszystkim rozum! To decyduje. Myślicie o niebezpieczeństwie…
Głos umilkł. Czyżby Urpianie zastanawiali się nad tym, że to, co mówią prymitywne istoty z Ziemi, nie jest pozbawione sensu?
Milczeliśmy również, oczekując dalszych słów gospodarza, gdy naraz uniósł się on w górę i znikł w obłoku mgły, który ukazał się pod sufitem.
Zostaliśmy sami, ale tylko na chwilę, bo znów nie wiadomo skąd zjawił się przed nami Lu. Widocznie „audiencja” była skończona.
Jak potoczą się dalej nasze losy, Lu nie wiedział albo też nie chciał powiedzieć. Był małomówny i zimny, jeśli w ogóle można nazwać jego poprzedni stosunek do nas ciepłym. Odpowiadał na pytania monosylabami, spełniając raczej funkcję wykonawcy poleceń niż gospodarza.