Выбрать главу

– John… och, John. Potrzebuję ciebie…

W oddali zawyły syreny i usłyszeliśmy tupot nadbiegających nóg.

Dopiero we wrześniu byłem w stanie pojechać znowu do rezerwatu Round Valley. Pożyczyłem rzęchowatego pacera i razem z Jane wybraliśmy się na sobotę i niedzielę, zatrzymując na noc w Willitis, w Mendocino County. Zanim dotarliśmy do domu George'a Tysiąc Mian, nad doliną było już południe. Zaparkowaliśmy samochód. Weszliśmy schodami na balkon. Czekał tam starszy surowy i spokojny Indianin, Walter Biegnąca Krowa. Podaliśmy sobie ręce ceremonialnie.

Pijąc herbatę, ściszonymi głosami opowiedzieliśmy Walterowi o wszystkim, co wydarzyło się przy Pilarcitos Street, o przyjściu Kujota i o tym, co zrobił George Tysiąc Mian, aby nam pomóc. Powiedzieliśmy mu też, że George miał rozległy atak wieńcowy w momencie śmierci Kujota. Walter Biegnąca Krowa słuchał w ciszy, kiwając od czasu do czasu głową. Po pokoju przesuwały się promienie słoneczne, a z oddali, z lasu, dobiegały długie, smutne wołania ptaków.

Wreszcie Indianin powiedział:

– Odważnie odszedł George Tysiąc Mian. Według oceny współczesnych, wiecie, był jednym z naszych największych magów. Może nigdy nie mógłby szybować jak orzeł, tak jak latali cudotwórcy w przeszłości, ale wytężył swe siły do granic, a za to możemy mu wszyscy być wdzięczni.

– Musiałem to opowiedzieć komuś, kto potrafi uwierzyć – powiedziałem cicho. – W San Francisco uznano to za zwykłe zabójstwo. Według oficjalnej wersji wszystko, co się wydarzyło, było dziełem szaleńca, który ostatecznie skoczył z mostu.

– Cóż – powiedział Walter Biegnąca Krowa. – Chyba wszystkie kultury potrzebują jakichś racjonalnych podstaw. Nawet magia indiańska na swe słabe strony.

– Czy Kujot kiedykolwiek powróci? Popatrzył na mnie badawczo. Jego twarz była zupełnie poważna.

– Być może, choć raczej nie za naszego życia. Nie pomniejszam twojego czynu, ale ktoś taki jak ty nie zdoła usunąć Kujota na wieczność. A włosy Wielkiego Potwora unoszą się na wodach oceanu.

– Jeśli mówimy o włosach, to jest coś, co chciałbym zrobić.

Otworzyłem torebkę plastykową, którą przywiozłem ze sobą, i wyjąłem wysuszony, szczeciniasty skalp demona Kujota. Walter Biegnąca Krowa popatrzył na to przez długą chwilę z mieszaniną obawy i podziwu, potem odezwał się:

– Dobrze, że przywiozłeś to tutaj. George Tysiąc Mian podziękuje ci za to…

W ostatnim świetle dnia wyszliśmy na balkon. Przywiązałem skalp Kujota do poręczy, obok skór i śniegowców. Potem staliśmy, patrząc na kładący się indiański wieczór. Wiatr mierzwił długą trawę i rozkołysał trofeum należące do George'a Tysiąc Mian. Było to w czasie, gdy ciepłe dni bladły, w Miesiącu Schnącej Trawy, który następuje po Miesiącu Demona.

Graham Masterton

***