Выбрать главу

– Dobrze się im przyjrzałeś?

– Myślę, że bardzo dobrze.

– Widziałeś kiedyś zdjęcia Errola Swade’a?

– Tak, pewnie, przez jakiś czas były we wszystkich gazetach.

– Czy to był ten sam facet, którego widziałeś?

– Z całą pewnością – odparł bez wahania Ned. – Nie ma co do tego cienia wątpliwości.

Myrron przetrawił tę informację. A zatem byli tam owej nocy. W klubie tenisowym „Old Oaks”. Myron mylił się. Lucinda Elright też się myliła. Swade i Yeller nie byli kozłami ofiarnymi.

– I co wy dwoje zrobiliście potem? – zapytał.

– No wiesz, ona i tak miała już dość problemów. Nie potrzebowała tego rodzaju rozgłosu. Zaprowadziłem ją z powrotem na przyjęcie. Nikomu nic nie powiedzieliśmy. Val i tak była półprzytomna, zaszokowana – i nic dziwnego. No, sam pomyśl. Wychodzi ze mną, żeby odegrać się na swoim chłopcu, a w tym czasie on zostaje zamordowany. Upiorne, no nie?

Myron skinął głową.

– Bardzo.

I właśnie coś takiego, pomyślał Myron, mogło być bezpośrednim powodem załamania tej i tak już wykończonej nerwowo dziewczyny.

43

Myron i Jessica dotrzymali obietnicy. Nie rozmawiali o morderstwach. Tulili się i oglądali w telewizji Nieznajomych w pociągu, jedząc dania na wynos z tajskiej restauracji. Kochali się. Znów się tulili, oglądali Okno na podwórze i pili HäagenDazs. Znowu się kochali.

Myron czuł przyjemne oszołomienie. Na chwilę zapomniał o świecie Valerie Simpson, Alexandra Crossa, Curtisa Yellera, Errola Swade’a i Franka Ache’a. To było dobre. Zbyt dobre. Zaczął rozmyślać o przedmieściach, domku z podjazdem, ale zaraz odepchnął te myśli od siebie.

Kilka godzin później blask wschodzącego słońca przywrócił go do rzeczywistości. Przez chwilę korciło go, żeby znów od niej uciec. Leżąc obok Jessiki, miał ochotę objąć ją i nie ruszać się z łóżka. Bo i po co? Czy było tam coś, co mogłoby się równać z tym rajem?

Nie znalazł odpowiedzi na to pytanie. Jessica mocniej przytuliła się do niego, jakby czytała w jego myślach, ale nie trwało to długo. W milczeniu ubrali się i pojechali na stadion. Czekały ich wielkie emocje. Ostatni wtorek turnieju US Open. Finałowe pojedynki kobiet i półfinałowe mężczyzn. W pierwszym meczu dnia druga rakieta turnieju, Thomas Craig, grał z największą niespodzianką tych zawodów, Duane’em Richwoodem.

Kiedy przeszli przez bramę stadionu, Myron oddał Jessice przedarty bilet.

– Spotkamy się na trybunie. Muszę porozmawiać z Duane’em.

– Teraz? – spytała. – Przed najważniejszym meczem w jego karierze?

– Tylko chwilkę.

Wzruszyła ramionami, obrzuciła go sceptycznym spojrzeniem i wzięła bilet.

Pośpieszył do kwater graczy, pokazał strażnikowi przy wejściu swój identyfikator i wszedł do środka. Pomieszczenie było dość skromne jak na kwaterę zawodników biorących udział w turnieju Wielkiego Szlema. Pachniało pudrem dla niemowlaków. Duane siedział samotnie w kącie. Miał na uszach słuchawki walkmana, odchylił głowę. Myron nie wiedział, czy oczy ma zamknięte, czy otwarte, ponieważ Duane jak zwykle nosił przeciwsłoneczne okulary.

Gdy do niego podszedł, Duane nacisnął palcem wyłącznik walkmana. Obrócił głowę w kierunku nadchodzącego. Myron widział swoje odbicie w jego okularach. Przypomniały mu się okna limuzyny Franka.

Twarz Duane’a była nieruchoma jak maska. Powoli zdjął słuchawki z uszu i zawiesił je sobie na szyi, jak chomąto.

– Odeszła – powiedział powoli. – Wanda mnie rzuciła.

– Kiedy? – zapytał Myron.

Pytanie było głupie i bezsensowne, ale nie wiedział, jak zareagować.

– Dziś rano. Co jej powiedziałeś?

– Nic.

– Słyszałem, że była u ciebie – rzekł Duane.

Myron milczał.

– Powiedziałeś jej, że widziałeś mnie w hotelu?

– Nie.

Duane zmienił kasetę w walkmanie.

– Wynoś się.

– Jej na tobie zależy, Duane.

– W ciekawy sposób to okazuje.

– Po prostu chciała wiedzieć, co się stało.

– Nic się nie stało.

Te okulary były irytujące. Twarz Duane’a była zwrócona do Myrona i wydawało się, że chłopak na niego patrzy, ale kto wie?

– Ten mecz jest ważny – powiedział Myron – ale nie tak jak Wanda.

– Myślisz, że o tym nie wiem?

– Zatem powiedz jej prawdę.

Nieruchoma twarz Duane’a rozciągnęła się w uśmiechu.

– Nic nie rozumiesz.

– No to mi wyjaśnij.

Chłopak, bawił się walkmanem, wkładając i wyciągając kasetę.

– Myślisz, że jak powiem prawdę, to wszystko będzie dobrze, ale nie znasz tej prawdy. Mówisz jak ci, którzy głoszą, że prawda cię wyzwoli, ale nie masz o tym pojęcia. Prawda nie zawsze czyni wolnym, Myronie. Czasem może zabić.

– Nie uda ci się jej ukryć – powiedział Myron.

– Udałoby się, gdybyś zostawił to w spokoju.

– Ktoś został zamordowany. Tego nie można tak zostawić.

Duane znów założył słuchawki na uszy.

– Może należało – rzekł.

Zapadła cisza. Spoglądali na siebie. Myron słyszał cichy szum muzyki w słuchawkach walkmana. Powiedział do Duane’a:

– Byłeś przy tym, jak zamordowano Alexandra Crossa. Byłeś w klubie z Yellerem i Swade’em.

Wciąż patrzyli na siebie. Nieco dalej, przy drzwiach pojawił się Thomas Craig. Niósł kilka rakiet tenisowych i sporą torbę. Obok niego wyrósł strażnik z krótkofalówką. Skinęli głowami Duane’owi.

– Czas wyjść na boisko, panie Richwood.

Duane wstał.

– Przepraszam – powiedział do Myrona. – Zaraz zaczynam mecz.

Przeszedł obok Thomasa Craiga. Ten uśmiechnął się uprzejmie. Duane zrobił to samo. Elegancki sport, tenis. Myron odprowadził ich wzrokiem. Przez kilka minut siedział w pustej szatni. W oddali usłyszał oklaski, gdy gracze wyszli na boisko.

Zaraz zacznie się mecz.

Myron wrócił na trybunę. W trakcie meczu, a dokładnie podczas czwartego seta, w końcu zrozumiał, kto zamordował Valerie Simpson.

44

Kiedy Myron zajął swoje miejsce, stadion był już zapełniony. Duane i Thomas Craig jeszcze się rozgrzewali, posyłając piłki łatwymi lobami, które przeciwnik bez trudu mógł odbić. Kibice kręcili się, zmieniali miejsca, witali i starali się być widoczni. W loży honorowej siedziały te same znakomitości, co zwykle: Johnny Carson, Alan King, David Dinkins, Renee Richards, Barbra Streisand, Ivana Trump.

Jake i jego syn Gerard podeszli do trybuny.

– Widzę, że dostaliście bilety – zauważył Myron.

Jake kiwnął głową.

– Niezłe miejsca.

– Dla moich przyjaciół wszystko co najlepsze.

– Mówiłem o twoich – powiedział Jake.

Wieczny żartowniś.

Jake i Gerard przez chwilę pogawędzili z Jessicą, a potem wrócili na swoje miejsca, których nawet przy dużej dozie wyobraźni nie dałoby się nazwać niezłymi. Myron przyglądał się widzom. Mnóstwo znajomych twarzy. Był tam senator Bradley Cross ze swoją świtą, w skład której wchodził stary kumpel jego syna, Gregory Caufield. Frank Ache pojawił się w tym samym zamszowym wdzianku, w którym Myron widział go poprzedniego dnia. Skinął głową Myronowi. Ten udał, że tego nie zauważył. Kenneth i Helen Van Slyke też tam byli – co za niespodzianka. Siedzieli kilka rzędów wyżej. Myron próbował przechwycić spojrzenie Helen, ale ona bardzo starała się go nie dostrzegać. Ned Tunwell i spółka (nie mylić z Barneyem i spółką, pomimo uderzającego podobieństwa), zajmowali tę samą lożę co zwykle. Ned też udawał, że nie widzi Myrona. Dzisiaj wyglądał na mniej ożywionego.