Выбрать главу

Kiedy dotarli na miejsce, Autumn poinstruowała Lily, by przygotowała na rano strój do jazdy konnej.

– Markiz przyjeżdża! – zawołała do służącej. – Będzie się do mnie zalecał, a potem wyjdę za niego.

– Nie rozumiem, dlaczego panienka tak długo zwlekała z podjęciem decyzji – odezwała się służąca. – Każdy głupi mógł się domyślić, że to mężczyzna dla pani. Wszyscy się bali, że jego też pani odrzuci.

Autumn zaśmiała się.

– Chciałam, żeby zalecał się do mnie jak należy. Trzech konkurentów do ręki to za dużo dla każdej dziewczyny. Przeważnie kłócili się tylko między sobą i zupełnie mnie ignorowali.

– Teraz nie będzie panienka ignorowana – zauważyła. – Ten Francuz, którego pani wybrała, to nie chłopiec, ale mężczyzna. Oczy mu płoną, kiedy na panienkę patrzy. Podobno Francuzi to wspaniali kochankowie – zachichotała.

Autumn klepnęła ją żartobliwie.

– Mama chyba nie chciałaby usłyszeć takich opinii z twoich ust, Lily. Toramalli pewnie też nie. Chyba z czasem nauczyłaś się nie tylko francuskiego i zdaje mi się, że twoja wiedza w większym stopniu pochodzi od lokaja o imieniu Marc niż brata Bernarda – zażartowała.

Lily przynajmniej się zaczerwieniła, co rozbawiło Autumn.

– Och, milady, ależ z panienki niegrzeczna dziewczyna.

Wieczorem matka i córka zasiadły przy kominku w salonie. Każda z nich odziana była w ciepłą aksamitną suknię i miała ciepłe kapcie na nogach, bo wieczór okazał się chłodny. Razem zapiekały nad ogniem chleb z serem. Robiły tak, kiedy Autumn była jeszcze mała i mieszkały w Glenkirk. Popijały słodkie, białe wino i zjadały ostatnie gruszki w tym sezonie. Podano je pokrojone w talarki i polane miodem.

– Szkoda, że nie może tak być zawsze – odezwała się Autumn do matki. – Jesteśmy bezpieczne i o nic nie musimy się martwić.

– Masz dziewiętnaście lat i nadeszła pora, żebyś stała się dorosła – odparła Jasmine. – Oboje z ojcem chroniliśmy cię przed światem, bo byłaś naszą najmłodszą córeczką.

– Nigdy nie byłam z tego powodu nieszczęśliwa – rzekła Autumn z uśmiechem.

– Nie, nie byłaś – zgodziła się matka. – Powiedz mi, skąd nagle ta niechęć do dorosłego życia? Chodzi o Sebastiana? Masz co do niego wątpliwości? Wiesz, że wybór należy do ciebie. Jeśli dojdziesz do wniosku, że on ci nie odpowiada, poprę twoją decyzję.

– Bycie czyjąś żoną to dla mnie wielka zmiana – powiedziała Autumn.

Jasmine pogłaskała ją po mahoniowych włosach, kiedy córka usiadła tuż przy jej kolanach.

– Nie myśl, że bycie żoną to coś złego. Myśl raczej o tym, jak będzie, kiedy zakochasz się w markizie i kiedy zostaniesz jego kochanką. To najważniejsze. Jeśli będziesz czuła, że nie możesz bez niego żyć, że chcesz z nim spędzić całe życie, że chcesz urodzić mu dzieci, dopiero wtedy możesz postanowić być jego żoną.

– Ale jak to właściwie jest, kiedy się tak kogoś kocha, mamo? Skąd mam wiedzieć, że to właśnie to, kiedy już się zdarzy? Czuję się niemądrze, zadając takie pytania. Obserwowałam uczucie między tobą i ojcem, ale sama nie jestem pewna, jak to jest, kiedy się kocha. – Westchnęła głęboko. – A jeśli Sebastian nie jest tym mężczyzną i zrozumiem to dopiero po fakcie? Będę jak w pułapce, mamo!

– Nie potrafię wyjaśnić dokładnie, czym jest miłość, Autumn. Mogę ci tylko powiedzieć, że gdy już się zdarzy, sama to zrozumiesz. Tak było w moim przypadku. Twoje siostry też to odkryły i ty na pewno się dowiesz. Obawiasz się markiza?

– Nie. Lubię go, ale jego arogancja doprowadza mnie do szału!

Jasmine roześmiała się.

– Zakochał się w tobie i obawia się, że cię straci – wyjaśniła. – Stara się przybrać maskę męskiej wyższości, co moim zdaniem może być czasem denerwujące. Wszyscy mężczyźni tak postępują. Nawet twój ojciec był taki. Jak sądzisz, dlaczego uciekłam, kiedy król rozkazał mi wyjść za niego? Nie zwracał uwagi na to, czego ja pragnę. Był Jamesem Leslie, księciem Glenkirk. Robił, co do niego należało, i był posłuszny woli króla. Oburzało mnie to. Zastanawiałam się, czy naprawdę mnie kocha, czy żeni się ze mną tylko dlatego, że tak kazał mu król. Nie wiedziałam, czy mnie pragnie, czy tylko chce być prawnym opiekunem mojego dziecka z nieprawego łoża, należącego poniekąd do rodu Stuartów. Nigdy mi tego nie powiedział. Stwierdził jedynie, że mam wybrać dzień naszego ślubu, a on się stawi gdzie trzeba. Trudno to uznać za komplement.

Autumn zachichotała.

– Co to za skandal, o którym nikt w rodzinie nie chciał mi powiedzieć, a o którym szeptali wszyscy dorośli?

– Wiem, o czym mówisz – roześmiała się Jasmine. – Chyba jesteś już na tyle dorosła, by ci powiedzieć. Krótko po tym, jak przyjechałam z Indii do Anglii, mieszkałam z dziadkami de Marisco. Wujek Robin wydawał swoją słynną ucztę w wigilię Trzech Króli. Twój ojciec, który był jego przyjacielem, przebywał wtedy w Lynwood House. Moja przyrodnia siostra, Sybilla postanowiła wtedy zostać jego żoną, ale Jemmie nie zwracał na nią uwagi. Tej nocy on i ja, oboje owdowiali, poczuliśmy potrzebę niewielkiej pociechy. Zostaliśmy nakryci razem w łożu. Kiedy Jemmie nie zaproponował od razu, że się ze mną ożeni, mój ojczym zażądał tego od niego, ale zanim twój ojciec cokolwiek powiedział, ja obwieściłam, że za niego nie wyjdę. Uznałam, że to już koniec znajomości. Dziadkowie natychmiast zaaranżowali moje małżeństwo z Rowanem Lindleyem. Nie wiedząc, że Jemmie się we mnie zakochał, żyłam sobie szczęśliwie z nowym mężem. Kiedy kilka lat później, po śmierci Rowana, król rozkazał nam się pobrać, nie wiedziałam, co czuje do mnie Jemmie Leslie. Pragnęłam, by mnie ktoś kochał. Wcześniej kochało mnie trzech cudownych mężczyzn i wiedziałam, że bez miłości małżeństwo będzie nijakie w porównaniu z wcześniejszymi.

– Więc zakochałaś się w tacie?

– Chyba kochałam go od dawna, od czasu tego nieszczęsnego skandalu – odparła Jasmine. – Cały czas jednak ukrywałam te uczucia, bo sądziłam, że do niczego nie prowadzą. Ależ się myliłam!

– Ale to wciąż nie wyjaśnia mi, czym jest miłość – odezwała się Autumn.

– Nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie, ma fille. Mogę ci tylko podpowiedzieć, że kiedy już znajdziesz miłość, będziesz wiedziała, że to ona. Nie istnieje inna odpowiedź. Musisz mi uwierzyć i zaufać. – Poklepała ją po ramieniu. – A teraz, moja droga, idź na górę i dobrze się wyśpij. Pewna jestem, że markiz przyjedzie dość wcześnie, żeby cię zabrać na przejażdżkę. Teraz, skoro został sam na polu walki, będzie chciał cię oczarować i jak najszybciej mieć w swoim łożu.

Autumn wstała i pochyliła się, by pocałować matkę.

– Dobranoc, mamo – rzekła i poszła do swojej sypialni.

Lily zdążyła już rozłożyć swoje posłanie i zasnąć głęboko, a Autumn leżała jeszcze, nie mogąc zasnąć.

Zapytała matkę, czym jest miłość, mając nadzieję, że otrzyma jasną i zrozumiałą odpowiedź, której jednak Jasmine nie potrafiła jej udzielić. Co właściwie czuła, kiedy po raz pierwszy napotkała wzrok Sebastiana d'Oleron? Powiedziała matce, że wtedy nad strumieniem nie przestraszyła się go. Strach wiązał się raczej z mieszanymi uczuciami, które wtedy zagościły w jej sercu.

Wstała z łóżka i podeszła do okna. Światło księżyca odbijało się od gładkiej powierzchni jeziora. Nie rozumiała uczuć, które teraz gościły w jej sercu. Może dlatego właśnie do tej pory trzymała go na dystans, kokietując jednocześnie księcia de Belfort i hrabiego de Montroi. Czuła się jak małe dziecko, któremu zaproponowano wybór pośród słodyczy i kiedy wreszcie wybrało, nie jest pewne, czy słusznie.