Выбрать главу

– Hm, cóż… myślę, że możesz się lekko zaciąć w palec. Nie będzie bardzo boleć.

– „Mężczyzna musi zostać ogolony całkowicie, od czubka głowy po palce u nóg”.

– Słucham?!

Jenica zignorowała mnie i tłumaczyła dalej:

– „Jego skóra ma zostać wykorzystana jako pergamin, na którym należy napisać imiona zmarłych. Każda osoba, jaką znał, a która nie żyje, ma być zapisana na jego skórze czarnym atramentem. Imiona tych ludzi będą jego paszportem i ochroną w świecie zmarłych, w którym będzie częściowo zamieszkiwał. Kiedy imiona zostaną zapisane i atrament wyschnie, czarownica lub kobieta ma trzy razy wypowiedzieć słowa:»Samodivo, przyjmij nazwisko tego mężczyzny do spisu zmarłych! Zapisz je w krainie cienia i namaluj jego podobiznę na obliczu Księżyca. Ponieważ zapisujesz imiona wszystkich ludzi żywych i martwych, jego imię ma się pojawić w kolumnach krwi i ciemności zgodnie z twoją zachętą. Równocześnie w misce mają się palić razem tymianek i cukier«„.

– „Zgodnie z twoją zachętą”?

– To stare określenie, wzięte z kościelnego języka słowiańskiego. Moim zdaniem oznaczają one „osąd”, „decyzję” albo „zachciankę”.

– Ogolisz mnie całego dla czyjejś zachcianki?

– Napisano tu, że rytuał Samodivy można prześledzić do tysiąc sto osiemdziesiątego dziewiątego roku. Zazwyczaj stosowano go, jeżeli mężczyzna chciał porozmawiać ze swoim zmarłym przyjacielem… na przykład kiedy ten zmarł i nie powiedział, gdzie schował pieniądze… – No dobrze, jeśli tak ma być, to idź po krem do golenia.

Było już dobrze po północy. Księżyc świecił wysoko nad ciemnym Empire State Building, a rzeka Hudson jarzyła się jak płachta wypolerowanej stali. Co chwila zapalało się gdzieś migotanie jaskrawego światła, jakby ktoś coś spawał, i zaraz potem rozlegały się krzyki, które informowały nas, że zabójcy potworów nadal krążą po mieście i robią swoje. W powietrzu czuć było histerię, ale przynajmniej wiedzieliśmy, że strigoi uciekają.

Ponieważ opróżniliśmy wannę, Jenica musiała napełnić miskę wodą ze spłuczki toaletowej. W komodzie w sypialni ojca znalazła w mahoniowej skrzynce brzytwę. Z rycin w książce Jenicy – bardzo szczegółowych – jednoznacznie wynikało, że maszynka do golenia Gillette Mach 3 nie jest wystarczająco mitologiczna do przeprowadzenia rytuału Samodivy.

Potem Jenica posadziła mnie pośrodku kuchni, wzięła duże nożyce i przycięła mi włosy jak najbliżej skóry. Na szczęście nie było lustra, w którym bym się widział. Czułem się jak nie do końca oprawiony indyk.

Kiedy obcięła mi włosy, poszliśmy do łazienki. Ściągnąłem przepoconą bluzę, spodnie i szorty w biało-czerwone paski. Z jakiegoś powodu byłem okropnie zawstydzony, stałem więc, zasłaniając krocze dłońmi.

Jenica otworzyła brzytwę.

– Mam nadzieję, że jest ostra – mruknąłem. Przeciągnęła ostrzem po nasadzie kciuka. Cięcie natychmiast wypełniło się krwią.

– O tak, jest bardzo ostra – odparła i rozmazała krew po obu stronach ostrza, po czym possała ranę i owinęła ją kawałkiem papieru toaletowego. – Jesteś gotów?

– Chyba tak. Gól.

Zmoczyła mi głową i wtarła w nią pachnący mentolem krem. Ale zanim zaczęła, powiedziała:

– Jesteś zażenowany.

– Zażenowany? Ja? Wyglądam na zażenowanego?

– Wyglądasz. Zachowujesz się jak chłopiec.

– Tylko się zasłaniam, nic więcej…

– Wiem, co zrobimy. – Jenica wytarła dłonie w ręcznik, skrzyżowała ramiona i ściągnęła sukienkę. Pod spodem miała biały koronkowy biustonosz i białą koronkową halkę. Odwróciła się do mnie plecami. – Rozepnij.

Jeśli chodzi o biustonosze, nigdy nie byłem Harrym Houdinim, ale tym razem udało mi się rozpiąć haftki jednym ruchem. Wielkie piersi Jenicy wylały się ze stanika jak gęsty budyń. Odwróciła się do mnie przodem i położyła rękę na moim ramieniu, aby utrzymać równowagę, a drugą ściągnęła halkę. Włosy łonowe miała przystrzyżone w kształt motyla.

– Już nie musisz się czuć zażenowany – oświadczyła. Chyba żartowała. Zaczął mi sztywnieć kutas, a kiedy zabrała się do mojej głowy, do ukrycia tego faktu potrzebowałbym przynajmniej dwóch dodatkowych rąk.

Goliła mi głowę szybko i w milczeniu, wysuwając przy tym czubek języka. Robiła to bardzo dobrze, pewnie, jakby już wielokrotnie miała do czynienia z brzytwą, i tylko raz zacięła mnie lekko w ucho. Choć jej sutki kilka razy musnęły mnie w ramię, próbowałem stać nieruchomo.

Potem nasmarowała mi kremem twarz i zaczęła golić brodę. Była tak blisko mnie, że czułem, jak oddycha. Kiedy doszła do szyi, złapała mnie za podbródek, aby naciągnąć skórę. Gdy ostrze wędrowało wokół mojego jabłka Adama, zamknąłem oczy i zamarłem.

Czułem, jak metal przesuwa się po lewej stronie mojej szyi. Ale nagle brzytwa znieruchomiała. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Jenica przygląda mi się uważnie. Nie umiałem zinterpretować wyrazu jej twarzy, lecz przez głowę przeszła mi myśclass="underline" Harry, ta kobieta jest półwampirzycą, ma we krwi wirusa strigoica… Wampiry piją ludzką krew, a ona właśnie naciska brzytwą twoją tętnicę szyjną…

– Co jest? – spytałem.

Przez długą chwilę się nie odzywała. W końcu powróciła do golenia.

– Pomyślałam sobie tylko, co zrobisz, kiedy to wszystko się skończy? W dalszym ciągu będziesz zakażony.

– Przecież na ciebie nie będzie miało to żadnego wpływu. Do dziś nawet nie wiedziałaś, że masz zakażoną krew.

– Ale ja jestem kobietą. Może to działa inaczej na mężczyzn?

– Może. Jeśli zacznę jeść na śniadanie tatar, będę wiedział dlaczego.

Kiedy zrobiła ze mnie Pana Eleganckiego, uniosła mi ręce i ogoliła pachy. Nie miałem na klatce piersiowej zbyt wielu włosów – jedynie coś jakby kontur krzyża – ale je też zgoliła.

Zgoliła mi także wszystkie włosy na nogach, co było niesamowicie podniecające, zwłaszcza gdy przesuwała brzytwą po tylnych stronach moich ud. Kiedy skończyła, mój kutas sterczał jak twardy, rzeźbiony kieł, wybijając takt wraz z rytmem mojego serca. Potem wtarła mi piankę we włosy łonowe, jądra i głęboko między pośladki, uklękła przy mnie i zaczęła zbierać włosy, przed każdym następnym pociągnięciem wycierając ostrze brzytwy w papier toaletowy.

Była bardzo ostrożna, mimo to dwa lub trzy razy mnie zacięła. Po moim prawym udzie zaczęła spływać kropla krwi, którą zebrała palcem i włożyła go sobie do ust. Kiedy w dół popłynęła kolejna kropla, pochyliła się i zlizała ją.

Gdy kończyła golić mi jądra, brzytwa na ułamek sekundy zatrzymała się na napęczniałej tętnicy. Mimo woli wstrzymałem oddech. Posmakowała już mojej krwi, a teraz mogła sprawie, żeby trysnęła ze mnie jak ze szlaucha.

Jenica powiedziała jednak tylko: „Gotowe”, po czym usiadła na piętach, chlapnęła mi w krocze trzy garście wody i sięgnęła po ręcznik.

– Teraz jesteś pergaminem, Harry. Mogę zacząć na tobie pisać.

Ułożyłem się wygodnie na jej łóżku, podczas gdy ona grzebała w biurku ojca, szukając cienkiego pędzelka i buteleczki chińskiego tuszu. Poustawiała wszędzie czerwone i żółte świece, pachnące różami i wanilią. Nagi i całkowicie bezwłosy, czułem się bardzo dziwnie – jak ktoś nowo narodzony, ale także trochę tak, jakbym nie miał ciała. Zrozumiałem teraz, dlaczego buddyści golą wszystkie włosy.

Przy łóżku stało sześć zdjęć Jenicy z ojcem, każde w srebrnej ramce. Rozpoznawałem niektóre miejsca, w których zostały zrobione: Champs Elysées w Paryżu, plac Świętego Marka w Wenecji, budynek parlamentu w Londynie. Może mój wzrok był zmęczony, ale niemal na każdej fotografii ojciec Jenicy był lekko rozmyty, jakby w chwili robienia zdjęcia się poruszył. Można było jednak dostrzec, że jest dość przystojny, choć w bardzo rumuński sposób, a w lewym uchu miał kolczyk, z którego zwisał łańcuszek zakończony jakimś ozdobnym drobiazgiem.