Выбрать главу

– Straciłem mnóstwo pieniędzy – skarżył się Raymond.

– Wiem.

– Żądam wyjaśnień, nie zamierzam tego tak zostawić.

– Wyjaśnię panu wszystko, gdy zbadam, co się stało. Tymczasem będzie pan musiał uzbroić się w cierpliwość.

– Żądam rezultatów! – wrzasnął Raymond.

– Czy pan oszalał?! Teraz możemy tylko i wyłącznie przyczaić się i zachować spokój. Chce pan, żeby nas wszystkich aresztowano? Mam nadzieję, że dzwoni pan z bezpiecznego połączenia…

– Korzystam z nowej karty SIM.

– Musimy bardzo uważać, może ktoś nas wydał, moi ludzie byli przygotowani…

W mózgu Raymonda pobrzmiewały wciąż słowa Salima al-Bashira: „Może ktoś nas wydał…”. Ale kto? Nikt nie znał szczegółów planu, członkowie zarządu fundacji Pamięci o Katarach nie mieli pojęcia o etapach całej operacji, od rana wydzwaniali do niego zaniepokojeni tym, co usłyszeli w telewizji.

Odezwał się jeden z telefonów komórkowych hrabiego. Ten odebrał natychmiast i wzdrygnął się, słysząc głuchy głos Łącznika:

– Hrabio, gdzie jest pańska córka?

Raymonda zaskoczyło pytanie Łącznika. Co go obchodzi Catherine?

– Dlaczego pan pyta?

– Bo to osoba niezwykła, potrafi się teleportować.

– Do czego pan zmierza?

– Pańska córka od trzech tygodni przebywa w Kalifornii u przyjaciółki, dość znanej malarki, i próbuje dojść do siebie po depresji, w którą wpędziła ją śmierć matki. A ponieważ jest to dziewczę nietuzinkowe, jednocześnie urzęduje tutaj, razem z panem, poznając miejsca, gdzie spędziła młodość jej mamusia.

– Co pan wygaduje? – Raymond czuł, że zaczyna brakować mu powietrza.

– Prosiłem, by był pan bardzo ostrożny. Zepsuł pan wszystko, jest pan skończonym durniem. To przez pana operacja się nie powiodła. Pański przyjaciel al-Bashir nie będzie zadowolony, gdy usłyszy, że Stowarzyszenie wyłożyło się z powodu lekkomyślności żałosnego sentymentalnego starucha. Al-Bashir stracił wartościowych ludzi. Stowarzyszenie nie wybacza błędów, a pan, hrabio, popełnił błąd najstraszniejszy.

– Zaraz rozmówię się z Catherine.

– Proszę się nie ośmieszać. Co jej pan niby powie? Myśli pan, że powie, dla kogo pracuje? Każdy z nas powinien wiedzieć, kiedy wybije jego godzina, a pana godzina, hrabio, już wybiła. Do widzenia.

Hrabia d’Amis nalał sobie kieliszek calvadosu, po czym wypił go duszkiem. Usiadł na kilka sekund, by uporządkować myśli. Nie było dla niego żadnego ratunku. Żadnego.

Wstał, usiadł za biurkiem i wezwał Edwarda. Po niecałych dwóch minutach majordomus zapukał do drzwi.

– Edwardzie, powiedz mojej córce, że chcę z nią porozmawiać. Widział, jak wchodzi beztroska, z uśmiechem na twarzy. Nie, nie była podobna ani do Nancy, ani do niego, ale była wesoła i piękna, dni, które razem spędzili, wydały mu się podarkiem od niebios.

– Chciałeś mnie widzieć? Byłam u siebie, czytałam po raz kolejny Kronikę brata Juliana. No proszę, dostałam na jej punkcie hopla prawie jak ty – rzuciła, siadając naprzeciwko niego.

Uśmiechnął się do niej, sięgnął do pierwszej szuflady biurka i wyciągnął rewolwer. Gdy do niej celował, Catherine spojrzała na niego z niedowierzaniem, ale nie zdążyła się uchylić. Wypalił do niej z bliska, prosto w głowę. Dziewczyna runęła na ziemię z twarzą zalaną krwią.

Raymond patrzył, jak pada, aż w końcu łzy przesłoniły mu widok. Potem włożył sobie rewolwer do ust i nacisnął spust.

Na odgłos strzałów Edward wpadł do gabinetu – chwilę potem jego rozdzierający krzyk słychać było w całym zamku.

46

Hans Wein słuchał w milczeniu Lorenza Panetty. Dyrektor Centrum do Walki z Terroryzmem z trudem skrywał oburzenie.

Wein zwołał wszystkich pracowników centrum na zebranie, by omówić to, co się stało, i ostatnią rzeczą, jakiej oczekiwał, było wyznanie Panetty.

Wicedyrektor centrum był wyraźnie przygnębiony. W Wielki Piątek w nocy przeżył poważny napad stanów lękowych, który z początku wziął za zawał.

Przez cały piątek z duszą na ramieniu czekał w Rzymie na zapowiedziany zamach. Na szczęście jego najczarniejsze przeczucia się nie sprawdziły. Policja przeszukała dokładnie bazylikę Świętego Krzyża Jerozolimskiego, ale nie znalazła tam nic podejrzanego. Ojciec Aguirre upierał się, że do zamachu musi dojść właśnie tam.

Panetta nie przestawał się zastanawiać, co się stało, dlaczego Stowarzyszenie odstąpiło od pierwotnego zamiaru. Czyżby wpadka w Santo Toribio skłoniła terroiystów do zaszycia się w ich norach?

Najbardziej jednak zdenerwował go telefon od paryskiego przedstawiciela Centrum do Walki z Terroryzmem donoszący o samobójstwie hrabiego d’Amisa i zabiciu jego córki. Panetta krzyknął przeraźliwie, czym wszystkich wystraszył. Oblał się potem, serce zaczęło bić mu z zawrotną prędkością, poczuł, że zaczyna mu brakować powietrza. Został przewieziony do kliniki Gemelli, gdzie poddano go dokładnym badaniom. Dyżurujący lekarz stwierdził u niego stan lękowy spowodowany stresem. Ale Panetta wiedział lepiej, co mu dolega: wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. Przyczynił się do śmierci Mireille Beziers.

W poniedziałek z samego rana wsiadł do samolotu do Brukseli, choć Hans Wein zachęcał go, by został w Rzymie i odpoczął. Panetta wiedział jednak, że musi się wytłumaczyć przed szefem – w przeciwnym razie sprawa nigdy nie zostanie zamknięta. I oto był teraz w brukselskiej siedzibie Centrum do Walki z Terroryzmem, składając przed oniemiałym i oburzonym Hansem Weinem najtrudniejsze w swym życiu wyznanie.

– Poprosiłem Mireille, by dostała się na zamek d’Amis. Najpierw nie była przekonana, ale potem się zgodziła. Wiedziałem, że chce się wykazać, bo jest inteligentna oraz ambitna i uważa, że ludzie z naszego działu potraktowali ją niesprawiedliwie. Wymyśliłem, by podała się za spadkobierczynię Raymonda de la Pallisiere, bo hrabia nie znał córki, nie widział jej na oczy. Matthew Lucas postarał się o dokładne informacje o Catherine de la Pallisiere, Mireille je sobie przyswoiła na tyle, by móc udawać córkę hrabiego. Udało jej się, oszukała starego arystokratę. Dzięki niej dowiedzieliśmy się o planowanych zamachach i o tym, że mają zostać dokonane w Jerozolimie, w Santo Toribio, w Stambule i w Rzymie. Mireille narażała życie, by ratować życie niewinnych ludzi i uniemożliwić Raymondowi i Stowarzyszeniu przelanie niewinnej krwi. Nie przypuszczałem, że zostanie zdemaskowana… Ja… przykro mi, wiem, że jestem winien jej śmierci.

– Bo to prawda. Nie miałeś prawa organizować tej akcji bez mojej wiedzy i zgody, kłamiąc, że twoim informatorem na zamku d’Amis jest jeden ze służących hrabiego. Naraziłeś tę dziewczynę na niebezpieczeństwo, przez ciebie straciła życie. Na tobie spoczywa cała odpowiedzialność za to, co się stało.

– Gdyby nie Mireille, nie uniknęlibyśmy zamachów – zwrócił mu uwagę Panetta. – To ona zadzwoniła z zamku z informacją o knowaniach hrabiego. Bez informacji od niej niewiele byśmy wskórali. Powiedziała mi o wszystkim podczas naszej ostatniej rozmowy, więcej już się ze mną nie kontaktowała. Mireille uratowała wiele ludzkich istnień.

– Być może, nigdy nie dowiemy się, co by było, gdyby…

– Na miłość boską, Wein, jestem łajdakiem, bo przyczyniłem się do śmierci tej dziewczyny, ale nie idź w moje ślady, lekceważąc jej poświęcenie!

W tej samej chwili do gabinetu wszedł Matthew Lucas z oczami zaczerwienionymi od zmęczenia. Od trzech dni prawie nie zmrużył oka. Wiadomość o śmierci Mireille bardzo go poruszyła.- Matthew, ty także mnie okłamałeś – zwrócił się do niego z wyrzutem Hans Wein.