Выбрать главу

– To prawda. Nie przepadałem za Mireille, ale uznałem, że pomysł Lorenza, by wysłać ją na zamek jako córkę hrabiego, to okazja, której nie powinniśmy zmarnować. Wiedzieliśmy jednak, że pan nie zgodzi się na nasz plan. Może pan zwrócić się do mojej agencji, by przysłano kogoś innego na moje miejsce, rozumiem, że stracił pan do mnie zaufanie – rzekł spokojnie Matthew Lucas.

– Tak też zrobię, zapewniam pana, że tak zrobię. A co do ciebie, Lorenzo… Myślę, że faktycznie powinieneś wrócić do Rzymu, skoro masz zostać dziadkiem. Tobie również już nie ufam.

– Rozumiem, Hans, nie mam ci tego za złe.

– Bo nie możesz mieć mi tego za złe. Dobrze, podsumujmy więc… No, ale gdzie, u diabła, podziały się Laura White i Andrea Villasante? Przecież prosiłem, by powiadomiono je o zebraniu…

W tej samej chwili do gabinetu wpadła asystentka Andrei Villasante, Diana Parker, zmieniona na twarzy. Trzej mężczyźni zamarli, spoglądając na nią pytająco.

– Potworność! Potworność! – szlochała Diana.

– Co się stało? – zawołał Hans Wein. – Na miłość boską, niech pani mówi!

Do gabinetu weszła jedna z sekretarek, a za nią pozostali pracownicy biura. Wszyscy byli poruszeni. Wreszcie Diana Parker odzyskała głos:

– Nie żyją! Mój Boże, to straszne!

Dwie minuty później wkroczył inspektor brukselskiej policji. Chciał rozmawiać z Hansem Weinem.

– Dziś rano kobieta spacerująca po parku z psem znalazła ciała Laury White i Andrei Villasante. Pies zaciągnął jąna miejsce, gdzie leżały zwłoki. Lekarz sądowy orzekł, że śmierć nastąpiła około dwudziestej. Znaleziono również dwie torby z rzeczami osobistymi denatek, panie White i Villasante wracały najprawdopodobniej ze squasha.

Wszyscy zamilkli poruszeni. Nagle okazało się, że dział dotknęła plaga zabójstw. Zamordowano nie tylko Mireille, ale również Laurę i Andreę. Ale dlaczego je?

– Jak zginęły? – zapytał Hans Wein, próbując nad sobą zapanować, mimo poruszenia.

– Podcięto im gardła. Bardzo mi przykro – powiedział inspektor belgijskiej policji.

– Dobry Boże! – wykrzyknął Panetta.

– Prawdopodobnie próbowały się bronić, może nawet jedna z nich usiłowała uciec, ale zabójca… zabójca był najwyraźniej zawodowcem.

– O jakim zawodowstwie pan mówi? – zapytał nerwowo Hans Wein.

– Kieszonkowcy nie działają w ten sposób – wyjaśnił zmieszany inspektor.

Diana zaczęła opowiadać, że zadzwoniła do niej Andrea, namawiając, by poszła z nią i Laurą na sąuasha, a potem na kolację, ale ona odmówiła, bo była już umówiona z inną koleżanką do kina.

– Gdybym przyjęła zaproszenie, byłabym teraz martwa! – mówiła wystraszona.

– Aresztowano już kogoś? – zapytał Panetta.

– Jeszcze nie. Chciałem właśnie zapytać, czy przychodzi państwu do głowy powód, dla którego ktoś chciałby zamordować Laurę White i Andreę Wlasante, bo ja wiem… coś związanego z ich życiem osobistym lub pracą… – zagadnął inspektor.

– A nie mógłby to być zwykły przestępca i napaść w celach rabunkowych? – odpowiedział pytaniem na pytanie Matthew Lucas.

– Raczej nie. W torbach ofiar znaleziono portfele i wszystkie karty kredytowe. Skontaktowaliśmy się z bankami… nikt nie próbował wyciągnąć pieniędzy z kont ofiar. Najdziwniejsze, że nie natrafiliśmy na odciski palców, na nic, co naprowadziłoby nas na ślad zabójcy lub zabójców. Proszę mi powiedzieć, czy ktoś mógłby mieć jakiś powód, by je zabić?

Hans Wein wyprostował się zakłopotany pytaniem policjanta.

– Nie, inspektorze, mówimy o dwóch wzorowych urzędniczkach, osobach bardzo odpowiedzialnych, godnych zaufania.

– Przepraszam, że zadaję państwu takie pytanie, ale za każdym morderstwem kryje się jakiś motyw, a moje zadanie polega na ustaleniu go i zatrzymaniu mordercy.

– Rozumiem, inspektorze, niech więc pan wykonuje swoją pracę. Ale proszę również zrozumieć nasze zdenerwowanie i żal, straciliśmy bliskie nam osoby. Laura White była moją asystentką, a bez Andrei Wlasante nasz dział nie mógłby w ogóle funkcjonować…

Po wyjściu inspektora policji Hans Wein wykrzyknął:

– Co się, u licha, dzieje? To przecież jakiś obłęd!Doszedłszy do siebie, Diana Parker podała więcej szczegółów dotyczących jej ostatniej rozmowy z Andreą Villasante:

– Andrea wyjechała na urlop, Laura również, ale obie wróciły przed czasem. Andrea wyjaśniła, że Laura chce spalić adrenalinę, więc idą pograć w sąuasha. Zapytała, czy chcę się do nich przyłączyć…

– Hans, jedna z nich była informatorką… – oznajmił Panetta.

– Czyją informatorką? O czym ty mówisz?

– Przecież mówiłem ci, że mamy w biurze „kreta”, inaczej dlaczego Karakoz stałby się nagle taki ostrożny? Na dobrą sprawę, dopóki Mireille nie wkręciła się na zamek, krążyliśmy po omacku. To właśnie Mireille potwierdziła nasze podejrzenia o związkach hrabiego ze Stowarzyszeniem. Laura albo Andrea pracowały dla Karakoza lub dla Stowarzyszenia.

– Oszalałeś! Przecież dział bezpieczeństwa zlustrował wszystkich naszych pracowników! Poza tym znałem dobrze Laurę i Andreę, były to kobiety wyjątkowe, oddane pracy, niezdolne popełnić tak potwornej zdrady.

– Jedna z nich zdradziła – upierał się Panetta.

– Więc dlaczego je zabito?

– Nie wiem, może dlatego, że informatorką przestraszyła się, że zostanie zdemaskowana lub ponieważ z jakiegoś powodu przestano jej ufać. W Rzymie nie dokonano zamachu, przed którym ostrzegała nas Mireille, a Hiszpanie złapali dwóch terrorystów ze Stowarzyszenia, którzy wcześniej czy później puszczą farbę.

– Może Mireille Beziers się pomyliła i zamach w Rzymie nie był w ogóle planowany? A jeśli chodzi o terrorystów zatrzymanych w Hiszpanii, to zwykłe ofiary losu, mięso armatnie: jeden był drobnym przestępcą, któremu w więzieniu zrobiono wodę z mózgu, drugi, Mohamed Amir, to student pochodzący z dobrze zintegrowanej muzułmańskiej rodziny osiadłej w Granadzie. Ów Amir jest zresztą szwagrem znanego frankfurckiego imama. A tak na marginesie, jego siostrę zamordowano w ten sam feralny Wielki Piątek, najwyraźniej chodzi o morderstwo honorowe. Ofiara żyła na zachodnią modłę, była feministką i występowała przeciwko radykalnym islamistom. Zamordował ją jej kuzyn, by oczyścić honor rodziny. Nie, te dwa typki nie powiedzą nam już dużo więcej. Rozmawiałem z inspektorem Garcią, nie sądzi, by udało się coś z nich wyciągnąć.

– Ja również rozmawiałem z inspektorem. Hiszpanie nie mają wątpliwości, że ci dwaj terroryści należą do Stowarzyszenia, podobnie jak Hakim, który wysadził się w Jerozolimie. No i mają poważny problem z tą wsią, Canos Blancos, której burmistrzem był Hakim. Być może to baza Stowarzyszenia, ale hiszpańskie władze muszą mieć się na baczności, by gazety nie oskarżyły ich o ksenofobię – dodał Matthew Lucas.

– Hans, nalegam, byś zastanowił się nad tym, co ci powiedziałem – odezwał się Panetta.

– Nie pozwolę, byś kalał dobre imię Laury i Andrei!

– Powiedziałbym raczej, że boisz się, by nasz dział nie został poddany kwarantannie z powodu przecieków! – odciął się Panetta.

– To, co mówisz, to tylko i wyłącznie hipoteza. Nakazuję ci uszanować zmarłych. Nie kalaj dobrego imienia dwóch niewinnych kobiet. Powiem ci, co się stało: Laura i Andrea są ofiarami zwykłego przestępcy. Może chciał je okraść, ale stawiały opór, więc je zabił, a potem ktoś go spłoszył i sprawca uciekł, porzucając łup. Zresztą, sam nie wiem… Ale wiem na pewno, że nie będę obrzucał błotem ani Andrei i Laury, ani naszego działu.