Выбрать главу

W samolocie Ferdinand rozdarł kopertę i przejrzał kartki, na których zwięźle przedstawiono tragiczne losy rodziców Miriam. Pomyślał, że przyjdzie mu opowiedzieć synowi nie tylko o ostatnich godzinach życia jego matki, ale również o bestialskiej śmierci jego dziadków.

Cztery dni później David przyjechał do Paryża. Wypłakali razem cały zapas łez i rozmawiali o Miriam, ojej rodzicach, o przeszłości i przyszłości.

– Dziękuję, tato, że wysłałeś mnie do Izraela. Uratowałeś mi życie, przewidziałeś, co się stanie… A ja, głupi, nie chciałem wyjeżdżać! Gdybym został…

– Nie myśl o tym. Wyjechałeś i żyjesz, tylko to się liczy. Teraz musisz żyć za siebie, za mamę, za dziadków… Oni na pewno myśleli o tobie tam, w Oświęcimiu, i było im lżej na sercu, bo wiedzieli, że jesteś bezpieczny.

David się zmienił. Był teraz pewnym siebie młodym człowiekiem, miał cel, o który chciał walczyć.

– Tak, tato, jestem syjonistą. Syjonizm to nic innego jak powrót do ojczyzny, coś, co powinniśmy byli zrobić wiele wieków temu, bo w ten sposób uniknęlibyśmy tego koszmaru. Dlatego mimo sprzeciwu Anglików stworzyliśmy oddziały samoobrony. Nie, nie chodzi o regularną armię, bo chodzimy bez mundurów, a i broni mamy niewiele, ale jesteśmy gotowi walczyć o naszą ziemię. Żydzi potrzebują własnej ojczyzny, w przeciwnym razie Holokaust może się powtórzyć. Ileż razy wypędzano nas z domu, z krajów, które uważaliśmy za ojczyznę? Ileż pogromów nas jeszcze czeka? O nie, mowy nie ma, nigdy więcej nie pozwolimy się prowadzić na rzeź jak owce tylko dlatego, że jesteśmy Żydami, nie chcemy się już czuć obywatelami drugiej kategorii. Będę walczył, tato, muszę. Mama by tego chciała. Sam mi mówiłeś, że przeciwstawiła się tej wrednej dozorczyni i dlatego ją pobito, skatowano na śmierć. Gdyby żyła, poparłaby mnie, a ciebie namawiałaby, żebyś jechał ze mną do Palestyny. Mimo brytyjskiego sprzeciwu nadal przyjeżdżają do nas żydowscy imigranci. Podobno Powołano angielsko-amerykańską komisję, która analizuje teraz tę nieludzką Białą Księgę wydaną w 1939 roku przez Brytyjczyków w celu ograniczenia napływu Żydów do Palestyny. Teł świnie…

– Synu!

– Tatusiu, Żydzi mogą nareszcie osiedlać się w Palestynie i korzystają z okazji. Bardzo mi zależy, byś był tam razem ze mną…

– Masz rację, synu, musisz walczyć. Ale ja byłbym obłudnikiem, osiedlając się w Palestynie. Będę cię odwiedzał, przyjeżdżał do ciebie, ale nie mogę uczestniczyć w twoim marzeniu o budowaniu żydowskiego państwa. Gdyby twoja matka żyła… To twoje marzenie, synku, i popieram cię z całego serca, bez względu na to, co zrobisz, nawet jeśli będzie to nie po mojej myśli. Proszę cię tylko, byś nie zapomniał, czego uczyliśmy cię z mamą, pamiętaj, że nie ma znaczenia, jakim imieniem zwracasz się do Boga ani w jaki sposób się do niego modlisz. Strzeż się fanatyzmu, proszę cię o to w imieniu twojej matki, która brzydziła się fanatykami.

David spojrzał na ojca z powagą i rozpłakał się.

– Bóg? Ja już nie wierzę w Boga, tato. Nie wierzę, bo modliłem się, by oddał mi matkę, a on mnie nie wysłuchał. Gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby, aby sześć milionów niewinnych ludzi zginęło w komorach gazowych. Myślisz, że oni się nie modlili, nie błagali Boga o zmiłowanie, o litość? Gdzie on wtedy był? Nie raczył ocalić niewinnych od śmierci? Nie mógł? Dlaczego pozwolił, by zakatowano mamę?

– Synu, nie obwiniaj Boga za to, co zrobił Hitler.

– Nawet jeśli Bóg istnieje, dopuścił do tej rzezi. Daliście mi świeckie wychowanie, dlatego nie mów mi teraz o Bogu. Będę walczył, by nigdy więcej nikt nie mógł nas bezkarnie mordować. Będę walczył o dom dla wszystkich Żydów, o ojczyznę, w której; będziemy się mogli schronić przed prześladowaniami. Nie liczyłem się dla Boga, gdy go potrzebowałem, a teraz Bóg przestał siej liczyć dla mnie. Co jeszcze może nam zrobić?

Ferdinand nie znał odpowiedzi na pytania syna ani na swoje; własne, nie wiedział nawet, dlaczego zaprząta sobie teraz głowęj Bogiem. Czyżby był to rezultat niezliczonych godzin badańL i rozmyślań nad katarami, prześladowaniami heretyków, inkwizycja™ i tyloma innymi okrucieństwami popełnionymi w jego imię?

Gdy znów musiał się rozstać z synem, poczuł się wewnętrzniejB rozdarty. David wracał do Eretz Israel, jak nazywał Palestynę.

David był ostatnim elementem łączącym go z życiem, ze światem, dlatego Ferdinand musiał znaleźć sposób, by nie zerwać tego ogniwa.

A teraz nie mógł się już doczekać ponownego spotkania z synem, do którego wybierał się za miesiąc lub dwa – zaraz po ukończeniu prac nad kroniką brata Juliana i opublikowaniu jej wyników przez uniwersytet w postaci rozprawy naukowej. Również hrabia d’Amis niecierpliwie wypatrywał owocu tylu lat pracy przerwanej przez wojnę.

15

Miesiąc później, tuż przed wyjazdem Ferdinanda do Izraela, kierownik wydziału historii wezwał go do swego gabinetu. Ku swemu zdumieniu Ferdinand zastał tam nie tylko przełożonego, ale również trzech księży.

– Poznaj, proszę, ojca Neversa z nuncjatury papieskiej we Francji, ojca Grilla z Kancelarii Stolicy Apostolskiej oraz jego sekretarza, Ignacia Aguirre – przedstawił gości kierownik.

– Bardzo mi przyjemnie – Ferdinand podał duchownym rękę, nijak nie potrafiąc sobie wytłumaczyć ich obecności.

– Moi goście sami przedstawią powód swej wizyty oraz prośbę, z jaką się do nas zwrócili – wyjaśnił kierownik.

Ojciec Nevers i ojciec Grillo wymienili szybkie spojrzenia, ustalając, który z nich ma pierwszy zabrać głos. Wybór padł na Francuza.

– Profesorze Arnaud – zaczął Nevers – przejdę od razu do rzeczy…

– O tak, byłbym wdzięczny – poprosił Ferdinand coraz bardziej zdziwiony.

– Wiemy, że pracował pan dla hrabiego d’Amisa.

– Proszę wybaczyć, ale to nie do końca prawda – przerwał duchownemu mediewista. – Zapewne pan kierownik wyjaśnił panom, że prowadziłem badania kroniki spisanej przez dominikańskiego zakonnika podczas oblężenia Montsegur. Dokument ten trafił w moje ręce właśnie za pośrednictwem hrabiego d’Amisa, który poprosił mnie, abym potwierdził jego autentyczność. Następnie hrabia podpisał z uniwersytetem umowę umożliwiającą mi dogłębne zbadanie tego cennego świadectwa oraz poszerzenie naszej wiedzy na temat wojen albigeńskich, a zwłaszcza kształtowania się Francji w jej dzisiejszych granicach. Tym właśnie zajmowałem się w ostatnich latach. Pracowałem dla uniwersytetu, nie dla osoby prywatnej, a wyniki moich badań zostały opublikowane pod egidą uczelni.

– A jednak pozostawał pan w stałym kontakcie z hrabią cTAmisem – stwierdził tym razem ojciec Grillo nienagannym francuskim.

– Tak, oczywiście, musiałem zbadać również rodzinne archiwa hrabiego, dlatego dość często odwiedzałem jego zamek, z wyjątkiem okresu wojny.

– Moi goście zapoznali się już z wynikami pańskich badań – wtrącił kierownik wydziału – co mnie zresztą mile zaskoczyło.

– Przypuszczam, że niepokoi panów fakt, iż w dzisiejszych czasach publikuje się rozprawę analizującą krucjatę przeciwko katarom, mogę jednak zapewnić, że moja praca jest pozycją stricte naukową, bynajmniej nie zamierzałem atakować Kościoła za jego dawne błędy – wyjaśnił Ferdinand tonem, w którym pobrzmiewało pewne rozdrażnienie.

– Panie Arnaud, nie przyszliśmy tu roztrząsać dawnych zdarzeń ani zamierzchłych decyzji Kościoła. Interesuje nas teraźniejszość, a nie wnioski autora jakiejś rozprawy naukowej na temat tego, co wydarzyło się w trzynastym wieku – odrzekł przedstawiciel nuncjatury, ojciec Nevers.

– Doskonale, proszę więc powiedzieć w czym rzecz – zniecierpliwił się Ferdinand.