Выбрать главу

Gdy dotarli do stóp dzielnicy Albaicin, w której się wychował, serce zaczęło mu bić szybciej. Tę część Granady zamieszkiwali w większości muzułmanie, dlatego niewiele różniła się ona od dzielnic po drugiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej.

Ucieszył się na widok kobiet w chustach, wiele z nich ubranych było w tradycyjne galabije zakrywające je od szyi aż po stopy.

Aromat kwiatu pomarańczy mieszał się tu z zapachem skór obrabianych przez rzemieślników w sklepikach pnących się po wąskich i krętych uliczkach pośród białych domków z burymi dachami, otoczonych drzewkami pomarańczowymi i cyprysami.

Brama Arco de las Pesas na placu Larga przypominała świetność emiratu Granady pod panowaniem Nasrydów, podobnie jak zbiornik na wodę w dawnym meczecie na placu San Salvador.

Dotarłszy do domu rodzinnego, Mohamed nareszcie poczuł się bezpieczny. Nic złego nie groziło mu tu, gdzie przeżył tyle szczęśliwych lat, pomimo trudu, z jakim przyszło jego ojcu utrzymać rodzinę. Udało mu się to dzięki pomocy żony. On harował na budowie, ona pracowała na godziny, sprzątając domy dobrze sytuowanych mieszkańców Granady. Wtedy Albaicin był miejscem zapomnianym przez niewiernych, gdzie mieszkali tylko ci, których nie stać było na wynajęcie lokum w innym punkcie miasta.

W ostatnich latach tutejsza społeczność muzułmańska pomnożyła się i zaczęła na powrót zajmować ten zakątek miasta, który przed wiekami lśnił własnym blaskiem.

Zaparkował kilka metrów od domu. Kazał Fatimie i dzieciom zaczekać w samochodzie, a sam poszedł sprawdzić, czy kogoś zastał.

Zapukał do drzwi, najpierw delikatnie, potem mocniej; natychmiast usłyszał śpiewny głos matki:

– Idę, już idę!

Kobieta, która stanęła na progu, wydała z siebie okrzyk, w którym mieszały się lęk i radość.

– Synku! Mohamedzie! Allach mnie wysłuchał! Wróciłeś! Objęła go mocno. Wtulił głowę w szyję matki, wdychając subtelny cytrynowy zapach jej ulubionej wody toaletowej.

– Mamo, nic się nie stało, wszystko dobrze! A gdzie ojciec?

– Myśleliśmy… już myśleliśmy, że spotkało cię coś złego… Twój ojciec dopiero co wyszedł, teraz pracuje w nocy jako stróż na budowie. Jest już za stary, by chodzić po rusztowaniach. No, ale wejdź, synku, wejdź. Co za wspaniała niespodzianka!

– A Laila?

Matka wypuściła go z objęć, ręce opadły jej wzdłuż ciała, jakby nagle opuściły ją siły.

– Ma się dobrze, lada moment wróci.Mohamed przypomniał sobie, że Hasan ostrzegł go w związku z jego siostrą. Tylko dlaczego? Postanowił zapytać o to matkę później, najpierw musiał przedstawić jej swoją nową rodzinę.

– Mamo, ożeniłem się, mam żonę i dzieci.

– Ożeniłeś się? Kiedy? Twój ojciec będzie niezadowolony, że nie zapytałeś go o zgodę!

– Moją żoną jest najmłodsza siostra Hasana. Fatima była żoną Jusufa, który… zginął jako męczennik. Hasan uczynił mi wielki zaszczyt, oddając mi swą siostrę i przyjmując mnie do rodziny. Fatima dała Jusufowi dwoje dzieci, teraz są to moje dzieci, wasze wnuki. Zajmiesz się nimi i Fatimą…

Kobieta zajrzała synowi w oczy i zrozumiała, jak bardzo się zmienił.

Pojęła w okamgnieniu, że stracił niewinność – właśnie na tym owa zmiana polegała.

Nie był już młodym idealistą, wierzącym w lepszą przyszłość. Jego oczy zdradzały udrękę i strach, ale także determinację.

– Twoja żona będzie dla mnie jak córka, a jej dzieci jak wnuki. Mam nadzieję, że wkrótce doczekasz się własnego potomstwa, które rozjaśni mi starość. No, ale gdzie oni są?

– Czekają w samochodzie, na placyku. Już po nich idę.

Fatima zastanawiała się, jak przyjmie ją teściowa. Miała nadzieję, że jako siostra Hasana może liczyć w Granadzie na takie same względy i szacunek, jakimi cieszyła się wśród muzułmanów we Frankfurcie, nie była jednak tego do końca pewna.

Teściowa objęła ją, czule ucałowała dzieci i zaprosiła wszystkich do środka.

– Założę się, że umieracie z głodu i jesteście zmęczeni podróżą. Zaczekamy na Lailę, żeby zjeść razem kolację. Tymczasem pokażę wam, gdzie możecie zostawić rzeczy. Mohamed i ty, Fatimo, zamieszkacie w jego dawnym pokoju, obok niego jest drugi, mniejszy, w sam raz dla dzieci. Dotychczas służył nam za graciarnię.

– Pokaż im dom, a ja pójdę zobaczyć się z ojcem. Gdzie jest budowa, na której pracuje?

– Lepiej zaczekaj z tym do jutra. Ojciec nie lubi, gdy zawracamy mu głowę w pracy, chyba że chodzi o sprawę niecierpiąca zwłoki.

Mohamed nie oponował, wiedział, że matka ma rację. Ojciec rzeczywiście mógł się rozzłościć, gdyby zjawił się niezapowiedzianie w jego miejscu pracy. Był człowiekiem powściągliwym i sumiennym, starał się nie zwracać na siebie uwagi.

Mohamed wypakował bagaże z samochodu i raz jeszcze pouczył dzieci, by były grzeczne:

– Mój tata – tłumaczył im – jest sprawiedliwy, ale w razie potrzeby nie waha się sięgnąć po pas. Nie znosi wrzasków i bieganiny po domu. Uważajcie, żeby niczego nie ubrudzić i nie odzywajcie się niepytane.

Wystraszone dzieci pokiwały główkami. Wyczuwały zdenerwowanie matki na widok tej starszej kobiety, mamy Mohameda, ich nowego ojca. Granada również wydawała im się dziwnym miastem, zupełnie innym niż Frankfurt, gdzie się urodziły.

Godzinę później, gdy za oknami panował już mrok, usłyszeli skrzypnięcie drzwi wejściowych, a zaraz potem szybkie kroki na kafelkach z wypalanej gliny.

Laila weszła do salonu, krzyknęła z radości i rzuciła się bratu na szyję.

– Ty tutaj! Ależ się cieszę! Dzisiaj jest wielki dzień! Dlaczego nie uprzedziłeś, że przyjeżdżasz?

Mohamed słuchał uśmiechnięty jej paplaniny, czując, jak zalewa go fala rozczulenia. Bardzo kochał swoją o trzy lata starszą siostrę, która w dzieciństwie była jego powierniczką i wybawicielką – nieraz ratowała mu skórę, gdy coś przeskrobał i ojciec już, już miał sięgnąć po pas. Zapamiętał Lailę jako małą, dzielną buntowniczkę, gotową zawsze pomagać najsłabszym, łącznie z bezpańskimi kotami i psami z okolicy, które przygarniała i ku rozpaczy matki i złości ojca chowała na tylnym podwórku.

Laila była drobna jak matka, miała wielkie ciemnokasztanowe oczy, czarne włosy i białą skórę. Nie była pięknością, ale w jej spojrzeniu kryło się tyle mocy i determinacji, że nie sposób było jej czegokolwiek odmówić.

Mohamed zdziwił się, widząc siostrę z odkrytymi włosami, ubraną na zachodnią modłę w spódnicę i sweter, jednak nic nie powiedział – miał zbyt dobry humor, by wdawać się w kłótnię z siostrą, zresztą byli u siebie w domu, z dala od obcych spojrzeń.

Matka podała kolację w salonie i przez dłuższą chwilę gawędzili o błahostkach: Mohamed wypytywał o pracę ojca, o dawnych znajomych, o zmiany, jakie zaszły w Granadzie, o sytuację polityczną w Hiszpanii…Zajadając deser przygotowany przez matkę, zagadnął Lailę ojej studia.