Выбрать главу

– Co u ciebie? – spytała ją Mali, gdy w przerwie piły kawę. – Jakie masz plany?

Przez chwilę ich spojrzenia zetknęły się i Mali uderzył chłód bijący z oczu młodej kobiety.

– Można mieć różne plany – rzuciła Laura. – Ale zdarza się, że nie idzie tak, jak się planuje. A co będę robiła? To chyba nie twoja sprawa.

Mali poczerwieniała.

– Nie zamierzałam do niczego się wtrącać – odparła cicho. – Ale zrozumiałam, że… Jesteś jeszcze młoda, Lauro…

– A co to ma do rzeczy? – ucięła dziewczyna. – Ty i tak zawsze przeprowadzisz swoją wolę, Mali. Powinnam to wiedzieć. Popełniłam błąd, nie przypuszczałam, że postanowiłaś go wziąć za męża. Wszyscy mówili, że nie chcesz wychodzić za mąż.

– Jeśli chcesz powiedzieć, że zabrałam ci Havarda, to nieprawda – odparła Mali. – Nie wiedziałam, że ty… według słów Havarda nie było między wami… niczego.

– Doprawdy?

Laura utkwiła w Mali wzrok i odrzuciła na plecy długie włosy.

– Tak, tak mówił Havard – dodała Mali bezradnie. -Powiedział, że…

– Sądzisz, że powiedziałby ci o nas, skoro mógł dostać ciebie i Stornes na dokładkę? Musiałby być głupi. Ja nie mam żadnego dworu do zaoferowania. Miałam tylko… tylko siebie – dodała, rumieniąc się.

Mali nie odpowiedziała. Poczuła tylko ssącą niepewność. Wstała. Co ta dziewczyna wygadywała? Sugerowała, że ona i Havard…

To nie mogła być prawda! Mali podeszła do zlewu, drżącymi rękami wzięła szklankę i nalała zimnej wody.

Chyba nie mógł z nią się przespać? Przecież by nie skłamał. Poza tym to jeszcze dziewczyna, pomyślała, rzucając spojrzenie na postać na krześle. Wyładniała, Mali zauważyła to już wtedy. Była ładna, kształtna i kusząca. Ale czy Havard…

I tak nie miała z tym nic wspólnego, upomniała się w myślach. Był wtedy wolny i miał prawo robić, co chce. Nagle aż ją zamroczyło. Jeśli był z Laurą na trawie czy gdzie tam, dziewczyna mogła być w ciąży! Nie, byłoby już po niej widać, pomyślała, przesuwając mokrą dłonią po czole. A może? Zależy, jak długo oni… byli razem. Mogli być, dopóki ona nie odkryła, że jest w ciąży!

Ale on przecież powiedział… Tak, co on właściwie powiedział? Mali poczuła palącą zazdrość. Odprowadziła Laurę wzrokiem, gdy ta wstała pozbierać filiżanki po kawie. Była szczupła w talii, nic nie było znać. Ale po niej też nie było nic znać! Młode dziewczyny, które jeszcze nie rodziły, długo mogły chodzić szczupłe, nawet do czwartego miesiąca. Musiała go o to znów spytać, pomyślała. Musiała to wiedzieć, choć zdawała sobie sprawę, że nie powinna. To, co było pomiędzy nimi, to już przeszłość.

Gdy położyli się do łóżka, Havard przyciągnął ją do siebie i odgarnął jej włosy.

– Co z tobą? – spytał. – Nie jesteś taka jak zwykle, od kiedy wróciłaś z Oppstad. Źle się czujesz?

Mali leżała przez chwilę, milcząc. Czuła, że nie powinna pytać Havarda o Laurę, bo to jego sprawa. A gdy by tak on spróbował wypytywać ją? Nie podobałoby jej się to, o nie! Mimo to zazdrość i niepewność nie dawały jej spokoju.

– Nie, dobrze – odparła, przytulając się do niego. -Ale ja… ja…

– Powiedz wreszcie – uśmiechnął się. – Coś cię gryzie, widzę to.

– Spotkałam Laurę – zaczęła Mali powoli, wtulając twarz w jego szyję, by nie widział jej rumieńców. -I ona… nie była zadowolona, że to ja za ciebie wyszłam.

Nie odpowiedział, leżał tylko, obejmując ją. Mali w końcu odsunęła się i spojrzała na niego. On patrzył na nią spokojnie.

– Wiem, że nic mi do tego – mruknęła Mali z zażenowaniem. – Byłeś wtedy kawalerem i mogłeś robić to, co chciałeś. Aleja widziałam wtedy w noc świętojańską, gdy przyszedłeś z Laurą, że ona…

Zamilkła, nie wiedząc, jak ma spytać o to, co ją najbardziej gnębiło. Havard bynajmniej jej nie pomagał.

– Laura chyba myślała wiele o tobie – mówiła dalej, bawiąc się guzikiem koszuli, w której spal. – Powiedziała, że… Zasugerowała, że wy dwoje… że wy…

– A co to jest właściwie? – spytał nagle. – Przesłuchanie?

– Nie, nie, to nie tak, ale…

– Sądziłem, że już rozmawialiśmy o Laurze – powiedział. -1 masz rację, to nie twoja sprawa. Ale rozumiem, o co chcesz spytać: czy ją miałem, czy nie. A co za różnica? Nie zdradziłem cię w każdym razie, bo niezależnie od tego, co się między nami zdarzyło, było to, zanim uznałaś mnie za odpowiedniego kandydata na męża!

Mali dosłyszała irytację w jego głosie i skuliła się. -1 pytałaś mnie już o to raz. Powiedziałem ci wtedy, że między nami nie było nic poważnego. Ale co, nie wierzysz mi? Chcesz szczegółów?

– Nie, wierzę – wyszeptała, zarzucając mu ręce na szyję. – Nie powinnam pytać, ale ja… chyba jestem zazdrosna – dodała, czując łzy pod powiekami.

Havard leżał chwilę bez słowa. Potem uniósł się na łokciu i spojrzał na nią.

– Zazdrosna – mruknął, ujmując jej podbródek i zmuszając, by na niego spojrzała. – Nie wiem, Mali. Może tylko chcesz mieć kontrolę nad wszystkim. Nie podoba ci się myśl, że mógłbym mieć Laurę.

– Pomyślałam tylko, że jeśli ona… jeśli jest…

– W ciąży – dokończył. W jego oczach coś zabłysło, nie wiedziała, czy złość, czy rozbawienie. – Nie jest – rzekł spokojnie. – Więc skandalu nie będzie, a już z pewnością nie z tego powodu. A teraz nie chcę więcej o tym mówić – uciął. – Laura Granvold jest przeszłością. W każdym razie dla mnie. Powinna więc być przeszłością i dla ciebie.

Mali leżała bez ruchu i czuła łzy spływające po policzkach. Słowa Havarda bolały. A może jednak jej nie kochał? Bo dlaczego by tak mówił?

Przecież wiedziała, że miał przed nią inne kobiety, świadczyły o tym jego umiejętności w łóżku. Coś innego byłoby nienormalne, skoro jest tak przystojny! Wcześniej nie zastanawiała się nad tym. Ale ta Laura…

Ta zarozumiała młódka, pomyślała Mali z niechęcią. Nie chciała, by Havard porównywał ją z tą ładną i szczupłą dziewczyną, która może nawet była dziewicą. A ona… Dziewictwa na pewno nie mogła mu ofiarować.

Aż się wzdrygnęła, gdy poczuła jego dłoń wsuwającą się pod koszulę nocną. Chciała się odsunąć.

– Ale z ciebie gąska – wyszeptał z uśmiechem. – Czy naprawdę możesz być zazdrosna o taką dzierlatkę jak Laura? Nie sądziłem, że w ogóle możesz być zazdrosna…

Jego usta przykryły jej usta, dłonie powędrowały wzdłuż brzucha, po okrągłych biodrach i rozdzieliły jej uda. Mali oddała się pieszczotom, choć właściwie nie chciała. Powinien jej odpowiedzieć, pomyślała. Ale on wiedział, jak ją podniecić, by tylko wzdychała z tęsknoty, by go poczuć jak najbliżej. I gdy wreszcie, jakby od niechcenia, wszedł w nią, pękła w niej tama. Przeszła ją fala najwyższej rozkoszy, zanim jeszcze zdążył się poruszyć.

Oszalała z podniecenia zaplotła na nim nogi i przyciągnęła go mocno do siebie. Nigdy jeszcze nie była tak chętna, tak rozgrzana. Uświadomiła sobie, że to właśnie z powodu Laury i myśli, że oni robili to razem. Widok ich nagich, splecionych ciał stanął jak żywy w jej wyobraźni. Niemal słyszała jęki Laury, niemal widziała Havarda, jak rozdziela jej uda, jak…

Uniosła się i przewróciła na niego, zaczęła pieścić jego ciało, ustami skubała i ssała jego brodawki, aż wzdychał z przyjemności. Czubkiem języka dotknęła jego męskości, a wtedy aż się wzdrygnął, przerzucił ją na prześcieradło i położył na niej. Nigdy jeszcze ich jazda nie była bardziej szalona! Gdy wreszcie opadł obok niej, zdyszany. Mali z uśmiechem pogładziła go po policzku.