– Nie, ale są już w drodze. Laboratorium twierdzi, że mamy piękne czarno-białe fotki. To prawdopodobnie ślady butów sportowych. Mają typowy zygzakowaty wzór. I są dość duże, rozmiar 10. Na razie to wszystko, co wiem.
– Doktor Struel uważa, że Errki raczej nie byłby zdolny do popełnienia morderstwa. Powiedziała mi, że gryzie tylko wtedy, kiedy ktoś go sprowokuje.
– Ona? Gryzie? – Skarre rzucił mu badawcze spojrzenie. – To doktor jest kobietą? Czy powiedziała ci też, czego można się spodziewać po Errkim jako zakładniku?
– Uważa, że się wycofa, bo zawsze przyjmuje pozycję obronną. Z drugiej strony, niewiele wiemy o osobowości bandyty.
– Być może milo razem spędzają czas.
– Takie rzeczy zdarzały się wcześniej. Ale mnie chodzi o coś innego. Co by się stało, gdyby bandyta dowiedział się, że jego zakładnika poszukuje policja w związku z zabójstwem?
Skarre uśmiechnął się lekko.
– Pewnie by się przestraszył i puściłby go wolno.
– Możliwe. I nie można wykluczyć, że słucha radia.
– Ale dziennikarze nie wiedzą, że zakładnik to ten sam człowiek, którego widziano przy zagrodzie Halldis Horn.
– To tylko kwestia czasu, nie sądzisz?
Wpatrywał się w drzwi wiodące do długiego korytarza, wzdłuż którego ciągnęły się szeregi gabinetów.
– To duży budynek. Niedługo coś i tak wycieknie.
– I wtedy może się zrobić niebezpiecznie, prawda?
Sejer spojrzał na podwładnego.
– Co ty byś zrobił na jego miejscu? Spróbuj użyć tej części twojego umysłu, która rozumuje jak przestępca.
– Dobrze, ale pamiętaj, że to nieznaczna część! – zastrzegł Skarre. – No cóż, miałbym ochotę go wypuścić. Zwłaszcza że jest niezrównoważony umysłowo i pewnie niełatwo się z nim dogadać. Ale jeżeli doszli do jakiegoś porozumienia – kontynuował – wtedy nie można wykluczyć, że zaczną sobie nawzajem pomagać. W takim wypadku nie istniałby żaden powód, by jeden z nich wydał drugiego. Obaj złamali prawo. Gdyby jednak doszło do sprzeczki…
– Jeden z nich jest szalony, a drugi ma broń – dokończył Sejer. – Musimy ich znaleźć, zanim nawzajem się pozabijają. Proponuję kontrolowany przeciek do prasy.
– Myślisz, że wtedy bandyta wypuści Errkiego?
– Być może. Poza tym chciałbym, żebyś poszedł do sklepu spożywczego Briggena i porozmawiał z właścicielem. To u niego Halldis zamawiała zakupy. Jest jedynym człowiekiem, który widywał ją regularnie raz w tygodniu od wielu lat. Musieli się dobrze znać. Dowiedz się też, kim jest Kristoffer, facet, który przysłał jej list. Jadłeś już coś?
– Tak. A ty jakie masz plany?
– Jadę do Guttebakken pomówić z chłopcem, który znalazł ciało. A potem do szpitala.
– Po co?
– Żeby zobaczyć, czy mają tam jakieś informacje na temat śmierci matki Errkiego.
– Ależ to sprawa sprzed szesnastu lat!
– Jestem pewny, że coś znajdę. Zanim jednak ruszysz w drogę, przynieś miotłę.
– Co?
– Miotłę. Znajdziesz ją u dozorcy.
– Dzisiaj już nikt nie używa mioteł – wyjaśnił Skarre cierpliwie. – Ich rolę przejęły mopy.
– Znajdź więc mopa albo cokolwiek na długim kiju.
Skarre wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z mopem. Trzonek był wykonany z włókna szklanego, tak samo jak ten od motyki, należącej do Halldis.
Sejer ustawił się.
– Ja jestem Halldis Horn – powiedział – a ty jesteś mordercą.
– Żaden problem – powiedział Skarre, stając przed nim.
– Jestem na schodach i trzymam motykę. Oczywiście, jestem wyższy niż ona i kij jest dłuższy. Ale prawdopodobnie trzymałbym ją właśnie tak: dłonie razem, blisko środka.
Skarre skinął głową.
– Wychodzisz z domu i natykasz się na mnie. Chwyć za motykę. No chwytaj, Jacob.
Skarre popatrzył przez chwilę na trzonek, a potem nagle chwycił go oburącz. Automatycznie jedną dłonią złapał powyżej, a drugą – poniżej miejsca, w którym trzymał ją Sejer.
– Zostań w tej pozycji przez chwilę.
Sejer analizował układ czterech dłoni.
– Odciski palców Halldis były mniej więcej tutaj, na środku trzonka. Na samym dole znaleźliśmy inny odcisk, całkiem mały. I drugi tu, powyżej. Co oznacza, że morderca wyrwał jej motykę z dłoni tak samo jak ty, jednym ruchem. Potem zamachnął się i uderzył. Ale możesz mi powiedzieć, Jacob, gdzie się podziała reszta odcisków?
Skarre zastanowił się przez chwilę.
– Może je starł, ale ponieważ spieszyło mu się, usunął tylko kilka z nich?
– I zostawił odciski kobiety nietknięte na środku trzonka? To raczej mało prawdopodobne.
– A jeżeli jego palce zostawiają niewyraźne odciski?
– Dlaczego miałyby być niewyraźne?
– Nie mam zielonego pojęcia. Może kiedyś mocno sparzył się w palce? Wtedy nie miałby odcisków.
– Teraz chyba dajesz się ponieść fantazji.
– Zgoda. – Skarre podrapał się w głowę. – Ja też tego nie rozumiem.
– Czy odciski odpowiadają tym, które znaleziono w domu?
– Sprawdzają to w laboratorium.
– Jest w tym coś bardzo dziwnego. – Sejer pokręcił głową.
– Nie wierzę w bardzo dziwne rzeczy – stwierdził Skarre. – Uważam, że wszystko musi mieć jakieś logiczne wytłumaczenie i zwykle ma. Może ten Errki ogryza palce? Dość dziwny z niego facet. Czy lekarka wspomniała coś o tym?
– O ogryzaniu palców?
– Popatrz na to – powiedział Skarre, wyciągając dłoń. – Popatrz na mój palec wskazujący, przy samym opuszku. Co widzisz?
– Nic specjalnego. Ale jest jakiś taki… błyszczący.
– Właśnie. Ten palec nie zostawia odcisków. A wiesz dlaczego?
– Poparzyłeś się?
– Nie, jakiś czas temu kapnęła mi na niego kropla superkleju.
– Ale to tylko jeden z dziesięciu.
– Mówię tylko, że musi istnieć jakieś logiczne wyjaśnienie, no nie? Pani doktor uważa, że jej pacjent jest niezdolny do zabójstwa? – zapytał.
– Tak.
– Wierzysz jej?
– Nie można zaprzeczyć, że do pewnego stopnia udało jej się poznać chłopaka, a poza tym ma solidne kwalifikacje jako psychiatra.
– Ale ty zwykle nie bierzesz takich opinii pod uwagę. Ja myślę, że sprawa jest prosta jak drut. Uważam, że to on zamordował Halldis.
– Za długo rozmawiałeś z Gurvinem.
– Staram się tylko myśleć racjonalnie. Errki dorastał tutaj. Wiedział, kim jest Halldis. Nikt jej nigdy nie odwiedzał, z wyjątkiem właściciela sklepu spożywczego. Errkiego widziano przy jej farmie tego samego rana, kiedy dokonano zabójstwa. A chłopak jest bardzo chory.
– Chcesz się założyć? – zapytał Sejer z uśmiechem.
– Pewnie, dlaczego nie.
– No to ja się założę, że on tego nie zrobił.
– Jeśli przegrasz, pójdziesz ze mną do King's Arms i upijesz się w sztok.
Sejer zadrżał na samą myśl o czymś takim.
– A jeśli ty przegrasz, skoczysz ze spadochronem, zgoda?
– Hm, w porządku.
– Czy mogę dostać to na piśmie?
– Nie ufasz słowu chrześcijanina?
– Oczywiście.
Sejer potrząsnął głową i oparł mopa o ścianę.
– Lepiej już jedź. Ale jest jedna rzecz, o której powinieneś wiedzieć. Nie wszystko da się racjonalnie wyjaśnić.
Otworzył szufladę, żeby zasygnalizować koniec rozmowy.
– Kup sobie parę butów z cholewkami – poradził.
– Po co?
– Do skoku ze spadochronem. Nie połamiesz nóg w kostkach.
Wychodząc z gabinetu szefa, Skarre lekko pobladł.