Выбрать главу

Podczas gdy plateau Al-Andalus rozpościerały się wysoko pod słońcem, jej rzeki płynęły głębokimi parowami, podobnie jak maghrebskie wadi, lecz te nigdy nie wysychały, były bardzo długie, a przekraczanie ich wcale nie należało do łatwych. W przeszłości najlepiej rozwijało się tu miasto Saragossa, gdzie wspaniały, kamienny most spinał brzegi jednej z największych rzek, Ebro. Miasto wyludniło się, jedynie jacyś wędrowni handlarze i pasterze skupiali się w okolicy mostu, zajmując kamienne budowle, które wyglądały, jakby sam most lub jego duch wybudował je przez sen. Reszty miasta właściwie nie było, zarosło chaszczami i sosnami. Most jednak stał. Zbudowany był z wielkich obrabianych kamiennych bloków, tak wygładzonych przez deszcz i wiatr, że wyglądały niczym polerowane. Pojedyncze elementy łączyły się ze sobą na tyle precyzyjnie, że nie sposób było wetknąć pomiędzy nie monety ani nawet paznokcia. Na obu brzegach, jak objaśnił Ibn Ezra, znajdowały się fundamenty mostu — dwie przysadziste, kamienne wieże, wzniesione na litej skale. Ezra przyglądał się im z wielkim zainteresowaniem, podczas gdy karawana przeszła na drugą stronę, gdzie rozbito obóz. Bistami spojrzał na szkic architektoniczny mostu sporządzany przez Ibn Ezrę.

— Czyż nie jest piękny? Jak równanie. Siedem półkolistych łuków, z jednym większym pośrodku, ponad tonią. Każdy most rzymski, jaki widziałem, jest umiejętnie wtopiony w krajobraz. Prawie zawsze używano kamiennych łuków, które gwarantowały wystarczającą nośność, choć nie sięgały zbyt daleko. Musiano więc zestawiać ich więcej obok siebie, wszystkie były z ciosanego kamienia, tak jak te ogromne, kwadratowe bloki, które przylegają do siebie całą powierzchnią, tak że nic nie jest w stanie ruszyć ich z miejsca. Nie ma w tym nic specjalnego. Sami moglibyśmy zrobić coś takiego, wystarczyłoby poświęcić trochę czasu i trudu, jedyny problem tkwi w zabezpieczeniu fundamentów przed powodzią. Widziałem już kilka, bardzo solidnych rozwiązań, w postaci drewnianych słupów ze stalową końcówką, powbijanych w dno rzeki. Jeżeli coś miałoby zawieść, to będą to fundamenty. Czasem Rzymianie stosowali szybsze rozwiązania, używali ogromnych kamieni, lecz w ten sposób jedynie tamowali rzekę i zwiększali jej napór, na to, co by do niej włożyli. — Tam, skąd pochodzę, rzeki co rusz zrywają mosty — powiedział Bistami. — Wtedy ludzie po prostu budują je od nowa.

— Zgadza się, ale tak trwały most jak ten jest chyba o wiele bardziej elegancki. Zastanawiam się, czy istnieje jakaś literatura na ten temat. Nie widziałem tutaj żadnych ksiąg. Biblioteki, które po sobie zostawili, są w opłakanym stanie — same księgi rachunkowe i okazjonalne wycinki z pornografią. Jeśli kiedykolwiek było tam coś więcej, to już dawno poszło na podpałkę. Na szczęście kamienie również mogą opowiadać swoje historie. Spójrzcie, te kamienne bloki były tak równo ciosane, że do ich łączenia nie potrzeba było zaprawy murarskiej, a te wystające stalowe kołki służyły pewnie do mocowania rusztowań. — Mogołowie zamieszkujący Sindh również byli dobrymi budowniczymi — powiedział Bistami, mając na myśli idealne sklepienia w grobowcu Chishtiego — lecz stawiali głównie świątynie i forty, mosty najczęściej wznoszono z bambusa i osadzano na kamiennych stosach. Ibn Ezra skinął głową.

— To najczęściej spotykany sposób. Może jednak ta rzeka nie wylewa aż tak szeroko. Okolica wygląda na suchą.

Wieczorem Ibn Ezra zaprezentował mały pokaz dźwigów i wyciągów, jakich Rzymianie musieli używać do transportu ogromnych skalnych bloków. Porozstawiał drewniane trójnogi i porozciągał linki. Jego widownię stanowili przede wszystkim sułtan z żoną, lecz grono pozostałych obserwatorów było dość liczne, a inni pojawiali się na chwilę w świetle pochodni i odchodzili. Ludzie zadawali Ibn Ezrze pytania i dzielili się uwagami. Wszyscy byli skupieni w jednym miejscu, kiedy nagle w świetlnym kręgu pojawił się przywódca sułtańskiej kawalerii, Sharif Jalil, z dwoma swoimi jeźdźcami. Prowadzili ze sobą trzeciego, oskarżonego o kradzież i najwyraźniej nie po raz pierwszy. Kiedy sułtan omawiał przypadek z Sharifem, Bistami dowiedział się, że oskarżony mężczyzna nie miał najlepszej reputacji z powodów, które wszyscy znali, lecz nikt o nich nie rozmawiał — prawdopodobnie chodziło o pociąg do chłopców. Bistami poczuł lęk, który z wolna przeradzał się w przerażenie. Przypomniał sobie sceny z Fatepur Sikri, surowe prawo szariatu domagające się obcinania dłoni złodziejom, a mężczyzn uprawiających miłość z mężczyznami (był to występek częsty wśród chrześcijańskich krzyżowców) skazywano na śmierć.

Mawji Darya podszedł do mężczyzny, wykręcił mu ucho, jakby karcił niegrzeczne dziecko, i rzekł:

— Brakuje ci u nas czegoś? Dołączyłeś do nas w Maladze i jedyne, co miałeś robić, aby stać się częścią naszego miasta, to pracować.

Sułtanka skinęła głową na te słowa.

— Gdybyśmy tylko zechcieli, moglibyśmy skorzystać z prawa do ukarania cię w sposób, jaki by ci się nie spodobał. Jeśli nie wierzysz, to idź i porozmawiaj z naszymi jednorękimi jeńcami. Moglibyśmy również porzucić cię i przekonać się, jak sobie dajesz radę z tutejszymi mieszkańcami. Romowie uważają, że tylko oni mają prawo kraść, i nie lubią, jak się ich okrada. Bardzo szybko by się ciebie pozbyli. A teraz mnie posłuchaj, wszystko to cię spotka, jeśli Sharif jeszcze raz cię do mnie przyprowadzi. Zostaniesz wyłączony z rodziny i uwierz mi — spojrzał znacząco na żonę — będziesz tego żałował.

Mężczyzna wybełkotał coś uniżenie (był pijany, Bistami od razu to zauważył), po czym wyprowadzono go, a sułtan pozwolił Ibn Ezrze kontynuować prezentację o rzymskich mostach.

Później Bistami odwiedził jeszcze sułtankę w dużym, królewskim namiocie i skomplementował otwartość i przyjazność ich dworu. — Nie będzie tu żadnych zasłon — odpowiedziała ostro Katima — ani izarów, ani hidżabów, które ukrywały kalifów przed ludźmi. Hidżab byt pierwszym krokiem w stronę despotyzmu kalifów. Mahomet nigdy taki nie był, nigdy! Jego pierwszy meczet był zgromadzeniem przyjaciół. Każdy miał do niego dostęp i każdy mógł się wypowiedzieć. Mogło przecież tak zostać, wtedy meczet byłby miejscem… innych zwyczajów, gdzie przemawialiby mężczyźni i kobiety. To właśnie zapoczątkował Mahomet, kimże jesteśmy, żeby to zmieniać? Dlaczego podążać za radą tych, którzy wznoszą mury i stają się despotami? Mahomet pragnął, aby ludzi prowadził wspólny duch, a osoba odpowiedzialna za wszystkich była jedynie hakamem, arbitrem. Tytuł ten najbardziej sobie upodobał, z niego był najbardziej dumny, wiedziałeś o tym?

— Tak. — Lecz kiedy odszedł do nieba, Muawiya ustanowił kalifat i w meczetach porozstawiał straże. Od tamtej chwili trwa tyrania. Islam zmienił się z pokornego oddania w surowe podporządkowanie, z meczetów wygnano kobiety, wygnano je z ich prawowitego miejsca! To przecież istna parodia islamu!

Zaczerwieniła się na twarzy i drżała od tłumionych emocji. Bistami jeszcze nigdy nie widział takiej zapalczywości i piękna w jednej postaci. Nie mógł się skoncentrować, był pełen myśli, jednocześnie i na wielu poziomach. Kiedy skupiał się na jednym ciągu myślowym, czuł jak unoszą go i porywają pozostałe. Byt niespokojny, musiał przestać hołdować swoim myślom, musiał pozwolić, aby wszystkie ich dopływy zlały się ostatecznie w jeden nurt. — Tak — powiedział.

Odwróciła się i podeszła do kolejnego ogniska, gdzie jednym zwinnym ruchem usadowiła się wygodnie w fałdach swojej sukni, pośrodku grupy bezrękich i jednorękich mężczyzn. Przywitali ją radośnie i poczęstowali czarką kawy, wypiła duży łyk, odstawiła krzemionkę na ziemię i rzekła do jednego z nich: