Выбрать главу

Tym razem znalazł sobie miejsce siedzące – głównie po to, by sprawić problem temu, kto zamierzał podrzucić mu kolejny kryształ. Obok niego przystanęły dwie kobiety. Obie były niewysokie, jedna należała do personelu medycznego, druga – nieco tęższa od koleżanki – nosiła mundur służb technicznych. Zwrócił na nie uwagę, ponieważ miały na głowie naczolniki, a w uszach słuchawki i z wypiekami na twarzy oglądały jakiś przekaz. Rozłączyły się, dopiero gdy kolejka minęła sektor wubecji.

Medyczka pokręciła głową.

– Potworność – rzuciła, spoglądając w przestrzeń.

– Potworność i bezsens – dodała jej koleżanka.

– Bezsens? – zdziwiła się medyczka.

– Z tego, co zrozumiałam – techniczka zmarszczyła brwi, jakby się koncentrowała – młody zwierzak przyniósł myśliwym wiadomość, że mają się udać do jakiegoś miejsca i złożyć ofiarę. Z siebie, rzecz jasna.

– Poważnie? – zapytała medyczka, a potem prychnęła z odrazą. – Durne zwierzaki.

Henryan posmutniał, słysząc te słowa.

DWANAŚCIE

System Xan 4, Sektor X-ray,

10.09.2354

– Wybaczcie, sierżancie, nie zrozumiałem, co powiedzieliście. – Valdez oderwał się od czytnika. Wzrok miał mętny, wyglądał, jakby wyrwano go z głębokiego zamyślenia. – Możecie powtórzyć?

Święcki uśmiechnął się pod nosem, widząc zaczerwienione oczy porucznika.

– Ujmę to zgrabniej i krócej, sir. Musimy przetestować oprogramowanie identyfikacyjne.

– Oprogramowanie identyfikacyjne? – Adiutant dowódcy nadal nic nie rozumiał. – Po jaką cholerę chcecie je testować? Czy nie wyraziliśmy się wystarczająco jasno? Macie zatykać dziury w systemie, a nie wyłapywać ludzi zamieszanych w incydenty.

– Wiem, sir. Nie zamierzam nikogo ścigać. Analizując systemy zabezpieczeń, na pańskie polecenie zresztą, zauważyłem, że pracujemy na bardzo starej wersji tego oprogramowania.

– Co wy wygadujecie, Pry? – Valdez zrobił wielkie oczy. – Aktualizujemy wszystko jak leci. Ilekroć otrzymujemy transmisje nadświetlne.

Henryan uśmiechnął się znacząco, wskazując brodą na konsolę przełożonego. Porucznik potrzebował kilkunastu sekund, by dotrzeć do odpowiednich logów.

– A to skurwyklon – jęknął, przerzucając kolejne zapisy. – Jak on to zrobił?

– To przecież banalnie pro… – zaczął Henryan, ale zamilkł w pół słowa, widząc uniesioną dłoń przełożonego.

– Tak, wiem. Zastanawia mnie tylko, dlaczego nie zauważyliśmy tego wcześniej.

– Ukrycie tych zmian też nie było trudne, zwłaszcza że Seifert wiedział doskonale, jak przekierować dane, by w logach było info o…

– Nie traktujcie mnie jak durnia, Pry.

– Myślałem, że…

– To źle myśleliście – obruszył się porucznik. – Może jestem zmęczony, ale na pewno nie głupi. Wiem, jak to można zrobić, potrzebowałem tylko chwili czasu, by sobie to wszystko poskładać. Do siebie mówiłem, nie do was – wyjaśnił na koniec usprawiedliwiającym tonem, po czym zamyślił się głębiej, co zaniepokoiło Henryana.

– Mogę przeprowadzić losowy test tej wersji oprogramowania, którą mamy – zaproponował szybko.

– Po co?

– Żeby sprawdzić, dlaczego Seifert zadał sobie tyle trudu.

– To chyba oczywiste – prychnął poirytowany zastępca dowódcy.

– I jak to zrobił – dodał Święcki.

Valdez wykonał ponaglający gest.

– Siadajcie, Pry, na dupie i bierzcie się do roboty. Stary nie może się o tym dowiedzieć. Przeprowadźcie test losowy na… dziesięciu osobach, to powinno wystarczyć. Skrajne warunki. Gradacja progresywna. Jeśli zauważycie, że coś jest nie tak, skasujcie to draństwo w diabły i zainstalujcie nową, czystą wersję oprogramowania. Zdążycie do końca zmiany? – Sierżant pokręcił z powątpiewaniem głową. – Przekieruję wszystkie bieżące zadania na chłopaków z czwartym poziomem dostępu – obiecał porucznik. – Miejmy nadzieję, że zwierzaki nie zrobią dzisiaj niczego, co będzie wymagało zaangażowania całego zespołu…

– W takim razie biorę się do roboty, sir. – Henryan zasalutował sprężyście, robiąc natychmiast przepisowy zwrot, by porucznik nie zauważył, jak bardzo ucieszył go ten rozkaz.

Nie tylko zarobił kolejnego plusa u przełożonych, ale zyskał też szansę na wyrobienie sobie lepszej pozycji negocjacyjnej w kontaktach z Bogami. A ta była mu teraz bardzo potrzebna. Tylko spiskowcy mogli mu pomóc w realizacji pewnego ryzykownego planu. Gdyby nie zmiany w oprogramowaniu, musiałby prosić ich o przysługę, co oznaczałoby konieczność zrobienia czegoś dla nich, a tego, z wiadomych względów, wolał uniknąć. Jeśli udowodni im jednak, że jest w stanie namierzyć każdego, spiskowcy powinni zrozumieć, że lepiej z nim nie zadzierać. Kobietę, która odebrała od niego kryształ, mógł znaleźć w znacznie prostszy sposób, na przykład przyciskając Zajcewa, który musiał ją znać, ale zamierzał rozegrać to po swojemu, aby Bogowie otrzymali wyraźne ostrzeżenie.

Zdenerwowany zastępca dowódcy pojawił się przy konsoli Święckiego kilka minut później. Widząc, że porucznik zmierza w jego kierunku, Henryan uruchomił generator losowy, dzięki któremu wybrał dziewięć spośród dziesięciu celów analizy porównawczej. Ujęcie sylwetki tajemniczej kobiety, która odebrała od niego kryształ, dodał wcześniej.

– Zdążycie przed końcem zmiany? – zapytał raz jeszcze porucznik, zerkając z niepokojem w kierunku stanowiska dowódcy. Marny był z niego konspirator.

Święcki skinął głową.

– Rozpoczynam właśnie testy na losowo wybranych członkach załogi stacji – poinformował. – To w pełni zautomatyzowany proces, którego nie muszę doglądać przez cały czas. Wystarczy, że będę autoryzował kolejne fazy poszukiwań, co zajmuje moment, zatem nawet jeśli Godbless wymyśli kolejną niecierpiącą zwłoki obserwację… – Zawiesił głos, czując, że nie musi dodawać nic więcej.

– Świetnie – ucieszył się Valdez, poklepał go po ramieniu, po czym ruszył chwiejnym krokiem w stronę wyjścia. – Dajcie mi sygnał, Pry, gdy zakończycie pełną diagnostykę.

– Tak jest – powiedział Henryan, odprowadzając go wzrokiem.

Nadeszła pora, by komputery stacji odwaliły za niego większą część roboty.

* * *

Sprawa okazała się trudniejsza, niż przypuszczał. W ciągu pierwszego kwadransa poszukiwań system stacji rozpoznał aż sześć z dziesięciu osób wybranych do testu, chociaż Święcki podał wyjątkowo skąpe dane wyjściowe. Wgrywał do pamięci tylko jedno ujęcie z holokamery monitoringu przedstawiające – w najlepszym wypadku – słabo widoczny fragment sylwetki człowieka w gęstym tłumie. Aby skomplikować poszukiwania, wykasował wszystkie informacje dotyczące miejsca, w którym dokonano nagrania. Kolejnym ograniczeniem było wyłączenie zdecydowanej większości opcji, takich choćby jak sprawdzanie identyfikatorów baterii kombinezonu czy ustalanie numerów seryjnych urządzeń elektronicznych, które można było dostrzec na wybranych hologramach. Zgodnie z procedurami prowadzący test powinien włączać je stopniowo, począwszy od najmniej istotnych, i to tylko w przypadku, gdyby oprogramowanie nie radziło sobie z zadaniem.

Pierwszej korekty Henryan dokonał dopiero w dwudziestej siódmej minucie testu, gdy system powiadomił go o niemożności identyfikacji pozostałych czterech obiektów. Włączenie kolejnego modułu analizującego zwiększyło liczbę trafień do ośmiu. Trzecie rozszerzenie ujawniło dziewiąty cel w pięćdziesiątej trzeciej minucie poszukiwań. Za to ostatni, dziesiąty obiekt – ten właściwy – wciąż wymykał się wszechwidzącemu oku systemu, i to mimo zaprzęgnięcia do pracy wszystkich dostępnych modułów analizujących.

Święcki zgrał zapis całej sesji na mikrokryształ, a następnie przeinstalował oprogramowanie i przeprowadził nowy test, tym razem nie ingerując w generator losowy. Dzięki temu osiągnął stuprocentową wykrywalność już po włączeniu drugiego rozszerzenia. Na pół godziny przed końcem zmiany mógł przesłać porucznikowi zwięzły raport. Kryształy z oboma testami trafiły do jego kieszeni. Miał szczery zamiar wgrać zawartość tego drugiego do terminala w swojej kabinie – zgodnie z życzeniem wubecji. I tak nie zdołałby ukryć przed zmiennikiem grzebania w oprogramowaniu, niech zatem czarni myślą, że został ich pieskiem. To także była część planu.