Admiralicja wykładała bajońskie sumy na badania, pion naukowy Federacji obiecywał, że lada moment nastąpi przełom, dziesięciolecia mijały jedno po drugim, a hipery, jak nazywano moduły łączności kwantowej, wciąż nie wyszły poza pierwszą fazę rozwoju.
Wszystko rozbijało się o koszty transmisji, a konkretnie o ilość energii potrzebną do teleportacji danych. Zasada była prosta: im większa odległość i im „cięższa” przesyłka, tym więcej terawatów trzeba, by wiadomość dotarła do adresata. Z tego też powodu hipery stosowano znacznie rzadziej, niż życzyliby sobie tego wojskowi. Sprawdzały się świetnie w łączności wewnątrzsystemowej, zwłaszcza gdy komunikaty nadawano z powierzchni planet, gdzie utrata znacznej ilości energii nie była tak bolesna jak w wypadku okrętu. Problem ten można wyjaśnić bardzo obrazowo. Wyobraźmy sobie, że chcemy dokonać transmisji między obiektami oddalonymi o pięć godzin świetlnych, bo taki jest mniej więcej promień przeciętnego układu planetarnego. Pracujące pełną mocą reaktory najpotężniejszych pancerników pozwalały przesłać na taką odległość niecałą minutę pełnego przekazu holo bądź pięć minut prymitywnej wiadomości audio-wideo, pół godziny transmisji dźwiękowej czy wreszcie pięćset megabajtów plików tekstowych. A mówimy o przekierowaniu do hiperów stu procent mocy, którą dysponowały najdoskonalsze okręty skonstruowane przez ludzkość.
Powszechna łączność kwantowa między okrętami znajdującymi się kilkadziesiąt lat świetlnych od baz a dowództwem była zatem niemożliwa. Na takim dystansie zużyto by całą moc reaktorów do nadania zaledwie kilkuznakowej wiadomości tekstowej. Z tego właśnie powodu hipery wykorzystywano w bardzo ograniczonym zakresie i umieszczano je niemal wyłącznie na planetach, gdzie znacznie łatwiej o źródła energii potrzebnej do zasilania tych energożernych potworów.
Tym większe było zdziwienie Henryana, gdy odkrył, że Draccos komunikował się z Ruttą za pomocą hiperów. O tym, że w Pasie Sturgeona znajdowały się trzy ogromne przetwórnie rudy helonu dysponujące wystarczającym zapasem energii, by spełnić każdą fanaberię despotycznego komendanta, przypomniał sobie dopiero po chwili, kiedy minął już pierwszy szok.
Historia korespondencji obu pułkowników sięgała dnia, w którym namierzono i aresztowano Seiferta. Kilka godzin po umieszczeniu go w areszcie Rutta wysłał do dowództwa szyfrogram z opisem sytuacji i prośbą o nazwiska łącznościowców odsiadujących długie wyroki. Dwa dni później admiralicja przekazała mu tradycyjnym sposobem krótką listę kandydatów. Tylko trzej osadzeni w koloniach karnych mieli kwalifikacje szóstego stopnia – wśród nich Święcki. Pozostali dwaj trafili do kopalń za malwersacje i przemyt. Rutta sprawdził dokładnie wszystkich trzech, po czym już następnego dnia zwrócił się do admirała Okonery z wnioskiem o przydzielenie mu więźnia numer siedem dwa jeden.
Sprawę załatwiono od ręki, czego dowodem była właśnie przesłana za pomocą hiperów wiadomość tekstowa, która dotarła na Xana 4, gdy Święcki wysiadał z wahadłowca. Draccos żądał w niej od Rutty ponownego przemyślenia dokonanego wyboru, a gdy ten kazał mu się odpieprzyć (tradycyjnym sposobem), przesłał nieco dłuższy elaborat, którego treść zainteresowała Henryana najbardziej.
Nie jestem pewien, czy Pan wie, pułkowniku, że nasza placówka uznawana jest za jedną z najcięższych kolonii karnych. Mamy do czynienia z najgorszymi złoczyńcami, jacy kiedykolwiek przywdziali mundur. Człowiek, o którego poprosił Pan admiralicję, jest jednym z nich. To pozbawiony skrupułów zabójca. Zastrzelił przełożonego na oczach dowódcy okrętu i niemal całej kadry oficerskiej. Co więcej, nigdy nie przeprosił za ten czyn ani nie wyraził skruchy, chociaż śledztwo wykazało, że zabił całkowicie niewinną osobę, która, nadmieńmy, nie zrobiła niczego, aby sobie na taki los zasłużyć. A to jeszcze nie wszystko, ponieważ lista odrażających zbrodni tego odszczepieńca jest długa. Tak, to nie jedyne przestępstwo, jakie można zarzucić osadzonemu numer siedem dwa jeden.
Przesyłając w załączeniu stosowne dokumenty, pragnę Pana poinformować, że podczas odbywania kary w naszej placówce wspomniany więzień dopuścił się szeregu zabójstw. Mówimy o bardzo inteligentnym złoczyńcy, który wie, jak zaplanować morderstwo, i umie zacierać za sobą ślady. Tylko dlatego nie stanął jeszcze przed kolejnym trybunałem, ale proszę mi wierzyć, to tylko kwestia czasu. Nasi śledczy kompletują właśnie dokumentację trzech zabójstw, które możemy mu przypisać z absolutną pewnością. Pracujemy także nad sześcioma kolejnymi przypadkami, których sprawcą mógł być siedem dwa jeden.
Oto z jakim człowiekiem będzie Pan miał do czynienia. Nie rozumiem, dlaczego siedem dwa jeden został wybrany, wiem tylko, że obiecano mu przedterminowe zwolnienie, jeśli wykona ściśle tajne zadanie. Ta obietnica to błąd, ogromny błąd, który staram się Panu uświadomić. Apeluję do Pańskiego honoru oficerskiego i proszę, aby rozważył Pan następujące rozwiązanie:
W ciągu tygodnia złożymy w admiralicji materiał dowodowy pozwalający na oskarżenie więźnia siedem dwa jeden o pierwsze trzy z zarzucanych mu czynów (proszę zapoznać się z załączonymi dokumentami; zobaczy Pan, że dowody, choć poszlakowe, są jednoznaczne). Nie zrobiliśmy tego wcześniej, gdyż chcieliśmy zgromadzić materiał pozwalający na postawienie mu zarzutów we wszystkich sprawach jednocześnie, aby sąd w końcu zobaczył, z kim naprawdę ma do czynienia (nad pozostałymi sześcioma przypadkami także pracujemy, ale ich udokumentowanie będzie wymagało sporo czasu). Niestety Pańska prośba o zwolnienie go uniemożliwiła nam zakończenie przygotowywanej od pewnego czasu prowokacji, dzięki której zamierzaliśmy zdobyć niepodważalne dowody winy tego zwyrodnialca.
Nie wiem, czym siedem dwa jeden zajmuje się teraz i ile ma swobody, ale jedno jest pewne: ten człowiek zrobi wszystko, by uniknąć powrotu do kolonii karnej. Wszystko bez wyjątku. Jeśli stanie Pan między nim a wolnością, nie zawaha się nawet przez moment, może mi Pan wierzyć. Mówimy o bezwzględnym socjopacie, który nie cofnie się przed najpotworniejszym czynem. Ludzkie życie nic dla niego nie znaczy.
Nie możemy dopuścić do tego, by się zorientował, że ma zostać ponownie zatrzymany, gdyż zachodzi uzasadniona obawa, iż kogoś zabije lub spróbuje odebrać sobie życie. Siedem dwa jeden doskonale zdaje sobie sprawę, że tym razem sędziowie nie dadzą się omamić i wymierzą mu najwyższy wymiar kary, czyli bezwzględne dożywocie w najcięższych kopalniach rudy helonu.
Moja propozycja jest zatem następująca: proszę przetrzymać siedem dwa jeden do momentu złożenia nowego aktu oskarżenia, nawet jeśli wcześniej wykona zlecone mu zadanie. Rozmawiałem już na ten temat z admirałem Okonerą, który zapewnił mnie, że dowództwo wycofa się z zawartej umowy, jeśli materiał dowodowy okaże się wystarczająco wiarygodny, a z tym nie powinno być większych problemów. Lada dzień bowiem spodziewamy się zdobyć zeznania, które potwierdzą większość odkrytych dotąd poszlak.
Zaklinam Pana, proszę nie robić niczego, co naraziłoby Pana na niebezpieczeństwo. Musi Pan jedynie zadbać o to, by siedem dwa jeden do ostatniej chwili nie wiedział, że postawimy go ponownie w stan oskarżenia i skażemy. Z chwilą wydania nowego nakazu aresztowania prześlemy waszej komórce Wydziału Bezpieczeństwa zestaw kodów aktywujących niespodziankę, jaką standardowo fundujemy każdemu naszemu podopiecznemu. Tylko dzięki temu zyskamy pewność, że ten zwyrodnialec nie wymknie się wymiarowi sprawiedliwości. A może być Pan pewien, że urządziłby wam tam piekło, gdyby wyczuł, co dla niego szykujemy.
Jak Pan widzi, pułkowniku, nasz plan nie wymaga żadnej aktywności z Pańskiej strony. Wystarczy, że postara się Pan, aby siedem dwa jeden miał zajęcie do momentu, gdy moi ludzie wkroczą na scenę…
Henryan zaklął w myślach. Z pisma wynikało niezbicie, że komendant kolonii karnej nie zamierza odpuścić. Rzut oka na załączniki uświadomił sierżantowi, że Draccos przygotował naprawdę paskudną niespodziankę i chce obarczyć go winą za śmierć kilku samobójców. Dowody zostały tak spreparowane, aby wszystkie poszlaki wskazywały na umyślne działanie osoby trzeciej, którą zdaniem śledczych był on. Co ciekawe, przypisywano mu też sprawstwo w wypadkach, o których nawet nie słyszał. To wszystko jednak nie miało najmniejszego znaczenia. Sędziowie trybunału będą go widzieć tak, jak zostanie przedstawiony w tych dokumentach, a to oznaczało pewne dożywocie.