Выбрать главу

Ale dawno już skończyła z czymś takim. To teraz było całkiem inne. Głębokie, przerażające i niebezpieczne!

Lemuryjczyk? Lilja nie wiedziała, że wpada w tę samą pułapkę, w którą wpadły właśnie dwie inne młode kobiety, bo za bardzo się zbliżyły do czarujących, przystojnych Lemuryjczyków, nie miała jeszcze pojęcia o tym, co przytrafiło się Indrze i Sol. Ale istniała różnica. I Ram, i Kiro życzyli sobie bliższej znajomości z Indrą i Sol. Goram natomiast niczego takiego nie pragnął, jeśli chodzi o Lilję. Była dla niego tylko młodą, ufną dziewczyną, która nie zawsze zachowuje się rozsądnie. Nie znała jeszcze tej potężnej siły przyciągania, którą Lemuryjczycy są w stanie zmobilizować, gdy życzą sobie uczuć kobiety w odpowiedzi na własne zaangażowanie.

Goram nie chciałby, żeby ta młoda dziewczyna się w nim zakochała. Sytuacja byłaby zbyt skomplikowana, po części ze względu na jej trudną rodzinę, po części ze względu na samą Lilję. Była zbyt młoda i zbyt niewinna, pochodziła ze środowiska pełnego przesądów i staroświeckich przekonań. W niczym nie przypominała dziewcząt z Ludzi Lodu i krewnych czarnoksiężnika.

Drżącymi rękami Lilja pakowała swoje rzeczy przed wyjazdem do Sagi, gdzie zacznie pracować w szpitalu. Wszystko stało się tak szybko, nie miały z matką czasu nad niczym się zastanowić, niczego przemyśleć, ale obie bardzo chciały jak najszybciej opuście swoich dotychczasowych sąsiadów.

Ale będzie gadania! O dwóch braciach, zabranych przez Strażników. O znęcaniu się męża wyniosłej pani Anderson nad rodziną! Cóż to za skandal!

Fakt, że rodzina Silasa będzie narażona dokładnie na to samo, nikogo nie martwił. Tamta rodzina bowiem znajdowała się, zdaniem pani Anderson, na znacznie niższym poziomie. Wiadomo było tylko, że ów Strażnik, który ma na imię Goram, odwiedził jeszcze raz szkołę i rozprawił się z grupą starszych chłopaków, którzy prześladowali tak wielu pierwszoklasistów, a już zwłaszcza „nietoperza”. Fakt, bo nawet solidne rodziny z sąsiedztwa w ten sposób nazywały chłopca, nie zastanawiając się wcale, co takie małe, samotne dziecko może odczuwać.

Praca? Lilja będzie pracować po raz pierwszy w swoim życiu. Wiedziała, że do jej obowiązków będą należeć najprostsze czynności w szpitalu. Przenoszenie jednych rzeczy, przynoszenie innych, sprzątanie i mycie, pomaganie pielęgniarkom… Nic takiego, ale mimo to się cieszyła. Bo może on od czasu do czasu tam zajrzy?

Och, nikt nie może się dowiedzieć, o czym Lilja myśli w każdej sekundzie doby. Co by ludzie powiedzieli? Mama z pewnością by zemdlała. A ojciec… Nie, ojciec nie powie nic, został zamknięty czy coś takiego.

Jaką ulgę sprawiała jej myśl o tym! Nie bać się już więcej ojca, w każdym razie przez bardzo długi czas. Móc odsunąć od siebie wszystkie złe i przykre myśli.

Silas i jego rodzina zdążyli się już przeprowadzić do nowego domu, mama chłopca zadzwoniła do mamy Lilji i z wielkim entuzjazmem opowiadała, że wszystko jest fantastyczne, dom leży na pięknym wzgórzu koło miasta Saga. Z balkonu widać rozległy ogród, a sąsiedzi wydają się bardzo sympatyczni! W trudnych chwilach obie szwagierki bardzo się do siebie zbliżyły i Lilja z radością zauważyła, że matka również jest w stanie pokazać lepszą i cieplejszą stronę swojej osobowości.

Były gotowe do drogi, czekały tylko na gondolę, kiedy nadszedł meldunek o nowej katastrofie…

Podczas transportu obu aresztowanych braci, brutalny ojczym Silasa siedział i coś przez cały czas mamrotał pod nosem. Jego strażnik zrozumiał część słów, które nie były przeznaczone dla osób postronnych. Najwyraźniej Anderson domyślił się w jakiś sposób, że to chyba Lilja doniosła na niego i brata. Przeklinał i wymyślał, że „obedrze ze skóry tę przeklętą zdrajczynię, jak tylko ją złapie”.

Konwojenci się widocznie zagapili, albo zawiodło coś innego, akurat bowiem w momencie, gdy stalowe drzwi miały się zamknąć za łobuzami, ojczym Silasa zdołał złapać kluczyk do swoich kajdanków i zbiec. Ojca Lilji powstrzymano w porę, ale wściekły ojczym Silasa uciekł. Strażnik, którego uderzył, nadal jest nieprzytomny.

Po zbiegu wszelki ślad zaginął.

Kiedy Goram usłyszał o wszystkim, przeniknął go zimny dreszcz. Lilja? Gdzie ona jest?

Zarządził natychmiast ochronę nowego domu rodziny. Ale Lilja i jej matka jeszcze nie opuściły miasta nieprzystosowanych.

Chyba nigdy nie rozwinął większej szybkości!

Dotarł do obu kobiet akurat w momencie, kiedy wsiadały do dużej, jeżdżącej po ziemi ciężarowej gondoli, wypełnionej całym ich majątkiem. Goram przywiózł z sobą dwóch uzbrojonych Strażników, którzy mieli konwojować ciężarową gondolę oraz matkę Lilji. Dziewczyną chciał się zająć sam.

– Nie będzie bezpieczna, dopóki nie znajdziemy jej wuja – tłumaczył protestującej matce. – Dlatego ja się nią zajmę, będę strzegł Lilji osobiście tak, żeby nic się nie stało. W przeciwnym razie nie zaznam spokoju. Mam teraz do spełnienia pewne sekretne zadanie z kilkoma godnymi zaufania osobami. Z nami Lilja będzie bezpieczna.

– No, a my? Rodzina mojej szwagierki i ja?

– To nie na was on chce się mścić. A wasze nowe mieszkania są niczym twierdza. Ja chcę tylko czuwać nad Lilją. Ochraniać ją własnym życiem, jeśli tak można powiedzieć – dodał z uśmiechem.

Matka dziewczyny przyglądała mu się surowo i badawczo. „Tylko bez żadnych głupstw!”, mówiło jej spojrzenie. Spojrzenie Gorama zdawało się odpowiadać: „Nigdy by mi nawet coś takiego do głowy nie przyszło”. Głośno dodał:

– Udajemy się do takiej części Królestwa Światła, której Anderson nigdy nie znajdzie, nie wie o jej istnieniu, więc nawet nie będzie tam szukał.

Matka dziewczyny westchnęła.

– No dobrze. To jesteśmy umówieni. Ale czy ja nie powinnam jechać z wami?

– To by było dla mnie wielkie utrudnienie. Musiałbym wtedy ochraniać dwie osoby.

– Rozumiem. Niech pan jej dobrze pilnuje!

– Z narażeniem życia!

Lilja podczas tej rozmowy stała jak ogłuszona. Zbyt wiele spadło naraz na jej głowę. Ktoś ją ściga i chce się zemścić. A Goram będzie ją ochraniał, z narażeniem własnego życia. Jakie to dramatyczne! I jakie romantyczne zarazem! A poza tym nieopisanie straszne! Nagle zapragnęła móc opowiedzieć o wszystkim swoim koleżankom w klasie. Ale przecież skończyła już szkołę, a poza tym wątpiła, czy one by zrozumiały, jakie to piękne być ochranianą przez Lemuryjczyka.

Po prostu nie miała z kim podzielić się swoją cudowną tajemnicą. Lilja bowiem wciąż była w tym wieku, kiedy dziewczęta bardzo chętnie rozmawiają o swoich małych miłosnych historiach, jeszcze z tego nie wyrosła.

Owszem, jest ktoś taki. Owa sympatyczna kelnerka z cukierni. Teraz jednak nie mogła się z nią spotkać. Lilja więc musiała sama przeżywać to cudowne, co ją spotkało.

Goram poprosił, by wsiadła do gondoli. Tym razem mieli lecieć tylko oni dwoje. Samotni pod Świętym Słońcem ruszyli bardzo szybko w stronę zewnętrznego świata, jak mieszkańcy miasta nieprzystosowanych nazywali pozostałe części Królestwa Światła. Serce tłukło się w piersi Lilji tak mocno, jakby miało pęknąć. Nie miała odwagi spojrzeć wprost na swojego towarzysza, widziała tylko jego długie, szczupłe dłonie oparte na kierownicy. Jakież są piękne! Widok tych dłoni i myśli przepełniające jej głowę sprawiały, że jej ciałem wstrząsały leciutkie, rozkoszne, zakazane dreszcze. Poczuła wyrzuty sumienia, że w ten sposób myśli o Lemuryjczyku, i musiała odwrócić głowę.

Wylądowali niespodziewanie szybko. Lilja stwierdziła, że znajdują się koło szpitala. Bo przecież miała tu zacząć pracę, czyż nie? A może ma się tutaj po prostu schronić? Nie, Goram powiedział, że zabierze ją w jakąś tajemniczą podróż. Do nieznanych części Królestwa Światła.