Objętość: 12 ark. aut.
Termin dostarczenia maszynopisu: 30 maja 1985
Powieść ma być pierwszym tomem cyklu powieściowego powiązanego osobami głównych bohaterów. Są nimi przedstawiciele, a raczej inspektorzy Federacji Planet, która zrzesza większość istniejących od stuleci, rozproszonych po Galaktyce ośrodków ludzkiej cywilizacji. Wiele z tych społeczności od dawna jest izolowanych od macierzystego Układu Słonecznego lub utrzymuje z nim tylko luźny i sporadyczny kontakt. Federacja, której centrum stanowi stara Ziemia, usiłuje utrzymać i zacieśnić powiązania pomiędzy planetami, na których ongiś, w epoce intensywnej ekspansji w Kosmos, osiedli ludzie. Ponowne obudzenie poczucia solidarności gatunkowej pomiędzy ludźmi należącymi do różnych, nieraz dalece różniących się systemów społeczno-ekonomiczynch i światopoglądowych, nie jest łatwe. Ludzie z różnych planet posiadają nieraz dość odmienne poglądy i dążenia, rozbieżne interesy, swoiste obyczaje. Federacja usiłuje uratować w nich wszystkich te pierwiastki, które stanowią o ich człowieczeństwie. Warunkiem przynależności do Federacji oraz korzystania z jej pomocy ekonomicznej i wsparcia moralnego jest zobowiązanie do przestrzegania pewnych postanowień statutowych. Członkowie Federacji im zawsze wywiązują się z tych zobowiązań i stąd potrzeba okresowej, w miarę dyskretnie przeprowadzonej inspekcji warunków lokalnych na planetach. Także w wypadku, gdy jakaś planeta zgłasza chęć przystąpienia do Federacji, inspektorzy muszą upewnić się co do szczerości i wiarygodności kandydatów.
Federacji przyświecają jednak i inne cele oprócz kulturalno-ekonomicznego. Ale tylko nieliczni członkowie najwyższych władz Federacji znają najważniejszy powód, dla którego próbuje się skonsolidować ludzkość rozproszoną po sporym obszarze Galaktyki. Otóż niedawne obserwacje wykazały istnienie innego centrum cywilizacyjnego, odległego wprawdzie, lecz niewątpliwie zdolnego zagrozić ludziom rozproszonym po planetach i uwikłanym w swoje partykularne interesy i lokalne międzyplanetarne konflikty i animozje. Obcy, co do których brak na razie dokładnych danych, są najwyraźniej znacznie lepiej zjednoczeni niż ludzie. Nic nie wiadomo o ich zamiarach, lecz najprawdopodobniej wiedzą o istnieniu ludzi. Trudno przewidzieć:, czy i w jaki sposób mogliby zagrozić ludziom; być może spróbują otwartej agresji wobec słabszych, peryferyjnych ogniw ludzkości albo może zaczną działać subtelniej, wykorzystując i wygrywając wewnętrzne rozczłonkowanie i rozgrywki między „ludzkimi" planetami.
Istnienie Obcych jest z różnych strategicznych względów utajnione, przynajmniej w chwili, gdy rozpoczyna się akcja powieści.
Ekipa inspekcyjna – posługując się najnowszym prototypem unikalnego (i także utajonego) kosmolotu nadprzestrzennego (zdolnego do przenoszenia się prawie natychmiast w odległe rejony Galaktyki) – jest w stanie zaskoczyć kontrolowanych, zanim ich służby wywiadowcze na Ziemi zdołają donieść (w normalnym, radiowym trybie) o zamierzonej kontroli. W ten sposób uzyskany obraz sytuacji jest w miarę prawdziwy, bo nie ma czasu na preparowanie rzeczywistości, by oszukać inspektorów.
W niniejszej powieści ekipa inspekcyjna wyrusza do odległego układu zawierającego dwie planety, które zgłosiły chęć przystąpienia do Federacji. Układ leży na peryferiach obszaru zaludnionego i może być terenem działania forpoczt wywiadowczych Obcych – a więc ekipa ma także poufne zadania zbadania sytuacji pod tym względem. Jej oficjalnym celem jest ocena warunków na planetach oraz próby mediacji między tymi planetami, bo każda z nich zastrzega, iż jej udział w Federacji uwarunkowany jest nieprzyjęciem… tej drugiej. Świadczy to o jakichś głębokich rozdźwiękach między bliskimi sąsiadami – które to animozje mogą być wykorzystane przez Obcych w celu uchwycenia przyczółka w obszarze działania humanoidów.
Inspektorzy badają stosunki na obu planetach, stwierdzając na pierwszy rzut oka sytuację zupełnie znośną. Dopiero po bliższym zbadaniu sprawy okazuje się, że obie – każda na swój sposób – oparte są na „niezbyt" uczciwym traktowaniu społeczeństwa: jedna utrzymuje je w posłuszeństwie drogą dobrze zamaskowanego terroru (broń masowego rażenia wymierzona permanentnie w skupiska ludzkie, gotowa zniszczyć, na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności, całe miasta w odwecie za indywidualne lub grupowe protesty wobec władzy); druga – stwarza swym obywatelom iluzję praworządności i odpowiedzialności władców za ich czyny: co pewien czas karze się i zamyka w obozie pracy nieuczciwych urzędników wysokiego szczebla, ludzie są usatysfakcjonowani i choć warunki bytowe są dość surowe, z ufnością obdarzają kredytem zaufania nowych urzędników, których przecież można będzie rozliczyć z ewentualnych nadużyć, co też następuje niebawem. Tylko że – jak stwierdzają przybyli inspektorzy – domniemany „obóz pracy", pilnie strzeżony i niedostępny z zewnątrz, okazuje się być enklawą dobrobytu i „prawdziwego świata", gdzie emerytowani złodzieje publicznego dobra spędzają czas na spożywaniu prywatnych owoców swej publicznej działalności, utrzymywani, jako „więźniowie", przez ciężko pracującą resztę społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że na swych stanowiskach starają się jak najszybciej zasłużyć sobie na taką „karę"…
Inspektorzy stwierdzają, że żadna z tych dwu planet nie dorosła do przyjęcia do Federacji. Jednak ze względu na podejrzenie, iż cała ta sytuacja jest inspirowana i stymulowana przez Obcych w ramach ich strategicznych celów, inspektorzy uważają, iż należy roztoczyć kontrolę nad tym układem gwiezdnym. Z uwagi na bezpieczeństwo całego „ludzkiego" obszaru Galaktyki agenci Federacji posuwają się do stosowania metod i środków sprzecznych wprawdzie z zasadami, którym hołduje sama Federacja, jednak… niezbędnych z pragmatycznych względów. Podejmując swe działania nie mogą usprawiedliwiać się prawdziwymi motywacjami, narażają się więc na niechęć i krytykę nieświadomych sy-. tuacji ludzi. Inspirując przemiany społeczne na kontrolowanych planetach, starają się pokrzyżować domniemane plany Obcych.
3.Tytuł roboczy: „Macki"
Umowa z „Alfą" z dnia 25 lutego 1984.
Objętość: 12 ark. aut.
Termin dostarczenia maszynopisu: 30 września 1985
W normalność świata z jego codziennymi problemami, plagami społecznymi i międzyludzkimi konfliktami wkracza dodatkowy czynnik pochodzenia zewnętrznego. Nie wspominają o tym masmedia, lecz znaczna część społeczeństwa Ziemi zdaje sobie sprawę z faktu, iż nasza planeta penetrowana jest przez agentów innej cywilizacji. Lepiej poinformowani wiedzą nawet, że Ziemią interesuje się nie jedna, lecz dwie obce cywilizacje. Jakie są ich cele – można się jedynie domyślać. Mówi się na przykład, że toczy się gra o opanowanie Systemu Słonecznego, który leży mniej więcej pośrodku drogi między dwoma odległymi ośrodkami cywilizacyjnymi.
Nic jednak nie jest pewne poza tym, że ludzkość została już w poważnym stopniu zinfiltrowana przez agentury dwóch rywalizujących ze sobą sił, cywilizacyjnie zaawansowanych na tyle, że nasza cywilizacja nie liczy się w tej rozgrywce. Należy się spodziewać, że nie będziemy w stanie obronić naszej suwerenności, a może nawet – uratować istnienia, gdy którakolwiek z obcych sił (lub co gorsza, obie na raz) zechce zawładnąć naszym układem planetarnym – na przykład jako bazą pośrednią dla o-brony przed drugą lub jako przyczółkiem dla planowanego ataku.
Spekulacje dotyczące istoty i celów obu obcych sił nie są głównym tematem powieści. Kreśli ona raczej obraz sytuacji w ludzkim społeczeństwie wobec niejawnej, lecz wyczuwalnej infiltracji przez Obcych
Trzeba tu wyjaśnić, że jedni i drudzy Obcy posługują się w swych wywiadowczo-dywersyjnych celach wyłącznie agentami-ludźmi zwerbowanymi do współpracy i opłacanymi korzyściami, jakie są w ramach naszej wiedzy i techniki – innym ludziom niedostępne (środki odmładzające i przedłużające życie, przywracające męskość, stymulatory przyjemności i niezwykłych wrażeń, bezśladowe bronie oraz inne niezwykłe urządzenia techniczne etc.).