Innymi słowy życie w rodzinie Osborne'ów wróciło do normy.
Następnego wieczoru Teresa opowiedziała Kevinowi o wakacjach spędzonych na Cape, a potem o wyprawie do Wilmington. Wspomniała o Garretcie, starając się nie wzbudzać niepokoju syna. Kiedy wyjaśniła mu, dlaczego jadą odwiedzić Garretta w najbliższy weekend, Kevin nie wyglądał na zadowolonego. Gdy jednak napomknęła, jak Garrett zarabia na życie, zaczął przejawiać zainteresowanie.
– Czy to znaczy, że mógłby nauczyć mnie nurkować? – spytał.
– Powiedział, że cię nauczy, jeśli tylko będziesz chciał.
– Świetnie – odparł i wrócił do swoich zajęć.
Kilka dni później zabrała go do księgami, żeby sobie wybrał kilka czasopism o nurkowaniu. Nim byli gotowi do wyjazdu, Kevin znał na pamięć każdą najdrobniejszą część sprzętu do nurkowania, jaką można sobie było kupić, i wyraźnie marzył o zbliżającej się przygodzie.
Tymczasem Garrett zagrzebał się w pracy. Ślęczał do późna, rozmyślając o Teresie. Zachowywał się niemal tak samo jak po śmierci Catherine. Kiedy wspomniał ojcu, że tęskni za Teresą, ten tylko uśmiechnął się i pokiwał głową. Baczne spojrzenie ojca sprawiło, że Garrett zaczął się zastanawiać, co mu chodzi po głowie.
Już wcześniej uzgodnili z Teresą, że będzie najlepiej, jeśli nie zatrzyma się w domu Garretta. Było lato i niemal wszystkie pokoje w mieście były już zarezerwowane. Na szczęście Garrett znał właściciela małego motelu przy plaży, niedaleko od jego domu, i mógł załatwić im pokój.
Kiedy wreszcie nadszedł dzień przyjazdu Teresy i Kevina, Garrett kupił trochę jedzenia, wymył ciężarówkę, wziął prysznic i pojechał na lotnisko.
Włożył spodnie khaki, sandały i koszulę, którą kupiła mu Teresa.
Czekał w napięciu przy wyjściu.
Przez ostatnie dwa tygodnie uczucie, jakie żywił do Teresy, wyraźnie się pogłębiło. Już wiedział, że to, co ich związało, nie wynikało wyłącznie z pociągu fizycznego. Silna tęsknota, jaką odczuwał, świadczyła o czymś trwalszym, głębszym. Gdy wyciągnął szyję, żeby poszukać jej wśród pasażerów, ogarnął go niepokój. Już dawno nic takiego nie odczuwał. Dokąd go to zaprowadzi?
Gdy Teresa z Kevinem wysiadła wreszcie z samolotu, całe zdenerwowanie zniknęło. Była taka piękna – piękniejsza, niż zapamiętał. Kevin wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciu i bardzo przypominał matkę. Miał już ponad metr pięćdziesiąt, ciemne włosy i oczy Teresy. Był chudy, a długie ręce i nogi sprawiały wrażenie, jakby rosły szybciej niż reszta ciała. Ubrany był w bermudy, trampki Nike i koszulkę z koncertu „Hootie i Blowfish”. Widać w wyborze garderoby kierował się stylem lansowanym przez Mtv – pomyślał Garrett i nie potrafił opanować uśmiechu. Boston, Wilmington… Jakie to miało znaczenie. Dzieci to dzieci.
Teresa spostrzegła go i pomachała na powitanie. Garrett podszedł do nich i sięgnął po torby. Zawahał się, niepewny, czy powinien pocałować ją przy Kevinie, ale Teresa wspięła się na palce i musnęła ustami jego policzek.
– Garrett, chciałabym, żebyś poznał mojego syna – powiedziała z dumą.
– Cześć, Kevin.
– Witam, panie Blake – odparł chłopiec sztywno, jakby Garrett był jego nauczycielem.
– Mów mi po imieniu – zaproponował Garrett i wyciągnął rękę. Kevin uścisnął ją niepewnie. Do tej pory żaden dorosły, oprócz Annette, nie pozwolił zwracać się do siebie w ten sposób.
– Jak minął lot? – zapytał Garrett.
– Dobrze – odparła Teresa.
– Jedliście coś?
– Jeszcze nie.
– Może coś przekąsimy, zanim zawiozę was do motelu?
– Dobry pomysł.
– Gdzie chciałbyś pójść? – zwrócił się Garrett do Kevina.
– Lubię Mcdonalda.
– Och, złotko, nie – wtrąciła szybko Teresa, ale Garrett powstrzymał ją gestem dłoni i powiedział:
– Mcdonald mi odpowiada.
– Jesteś pewien? – spytała Teresa.
– Absolutnie. Ciągle tam chodzę. Kevin wyglądał na zadowolonego z jego odpowiedzi. Poszli we trójkę po bagaż.
– Dobrze pływasz, Kevin? – spytał Garrett, gdy wyszli z budynku lotniska.
– Dość dobrze.
– Miałbyś ochotę na kilka lekcji nurkowania w ten weekend?
– Owszem. Przygotowywałem się do tego – odparł, przyjmując rzeczowy ton osoby dorosłej.
– Cieszę się. Miałem nadzieję, że to powiesz. Jeśli dopisze nam szczęście, to może przed powrotem zdobędziesz uprawnienia.
– Co to znaczy?
– Otrzymasz zezwolenie umożliwiające ci nurkowanie w wybranym przez ciebie rejonie. To coś w rodzaju prawa jazdy.
– Można zrobić je w kilka dni?
– Jasne. Trzeba zdać egzamin pisemny i spędzić kilka godzin pod wodą z instruktorem. W ten weekend będziesz moim jedynym uczniem, powinniśmy więc mieć dość czasu… chyba że twoja mama też chce się uczyć.
– Świetnie! – zawołał Kevin. Potem odwrócił się do Teresy. – Będziesz się uczyć, mamo?
– Nie wiem, może.
– Powinnaś – rzekł Kevin. – Będzie fajnie.
– Ma rację, nie zaszkodzi spróbować – dodał Garrett z łobuzerskim uśmiechem. Wiedział, że się im nie oprze i prawdopodobnie się zgodzi.
– Dobrze – mruknęła. – Ale jak zobaczę rekina, zrezygnuję.
– Są tu rekiny? – spytał Kevin szybko.
– Pewnie zobaczymy kilka rekinów, ale są małe i nie niepokoją ludzi.
– Jak małe? – spytała Teresa i przypomniała sobie opowieść o spotkaniu z rybą młotem.
– Tak małe, że nie musisz się nimi przejmować.
– Jesteś pewien?
– Absolutnie.
– Świetnie – rzekł Kevin.
Teresa zerknęła na Garretta, zastanawiając się, czy mówił prawdę.
Załadowali bagaż do samochodu i pojechali, by coś zjeść. Nie zabrało im to dużo czasu i Garrett odwiózł Teresę i Kevina do motelu. Pomógł im się rozlokować, potem poszedł do ciężarówki i po chwili wrócił z książką i papierami pod pachą.
– Co to jest? – zainteresował się Kevin.
– Książka i testy, które musisz przeczytać przed egzaminem. Nie martw się. To tylko tak groźnie wygląda. Trzeba trochę poczytać. Jeśli chcesz zacząć już jutro, musisz przeczytać dwie pierwsze części i wypełnić pierwszy test.
– Czy to trudne?
– Nie, dość łatwe, ale trochę pracy trzeba włożyć. W książce znajdziesz odpowiedzi, których nie jesteś pewien.
– Czy to znaczy, że mogę w czasie wypełniania testu zaglądać do książki?
Garrett skinął głową.
– Tak. Kursanci rozwiązują testy w domu. Jestem pewien, że wszyscy korzystają z książki. Chodzi o to, żebyś uczciwie nauczył się wszystkiego, co niezbędne. Nurkowanie to ogromna frajda, ale może okazać się niebezpieczne, jeśli nie będziesz wiedział, co zrobić. – Garrett podał książkę Kevinowi i mówił dalej. – Jeśli uda ci się do jutra przeczytać około dwudziestu stron i wypełnić jeden test, pójdziemy na basen na pierwszą część ćwiczeń do egzaminu praktycznego. Nauczysz się nakładać sprzęt i trochę popływamy.
– Nie będziemy pływać w oceanie?
– Jutro nie. Najpierw musisz poświęcić trochę czasu na zaznajomienie się ze sprzętem. Będziesz gotów po kilku godzinach ćwiczeń. Prawdopodobnie wypłyniemy w poniedziałek i wtorek i wtedy po raz pierwszy zanurzysz się w oceanie. Jeżeli spędzisz w wodzie wymaganą liczbę godzin, to, zanim wsiądziesz do samolotu, dostaniesz tymczasowe zaświadczenie. Potem wyślesz pocztą zgłoszenie i za dwa tygodnie również pocztą otrzymasz odpowiedni dokument.