– Tylko dlatego, że ty do mnie mówisz.
– Nie możesz zostawić mnie w spokoju?
– Dobrze, nie powiem już ani słowa. Będę cichutko jak myszka.
Wytrzymał przez dwie minuty. Potem zaczął gwizdać.
Teresa odłożyła pióro i uniosła głowę znad testu.
– Dlaczego gwiżdżesz?
– Bo się nudzę.
– Włącz telewizor.
– Ale tu nic nie ma.
Trwało tak, dopóki nie skończyła. Spędziła nad testem godzinę, w redakcji zabrałoby jej to połowę tego czasu. Wzięła długi, gorący prysznic i ubrała się, wkładając zamiast bielizny kostium kąpielowy. Kevin, głodny jak wilk, znowu chciał iść do Mcdonalda, ale zdecydowanie się sprzeciwiła i zaproponowała śniadanie w małej kafejce naprzeciwko.
– Nie lubię tego jedzenia.
– Przecież nigdy tu nie jadłeś.
– Wiem.
– To skąd wiesz, że nie lubisz?
– Bo wiem.
– Od kiedy jesteś taki wszechwiedzący?
– Co to znaczy?
– To znaczy, młody człowieku, że choć raz zjemy tam, gdzie ja chcę.
– Naprawdę?
– Tak – przytaknęła. Już dawno nie tęskniła za filiżanką kawy tak jak w tej chwili.
Garrett zapukał do ich drzwi tuż przed dziewiątą. Kevin pobiegł otworzyć.
– Gotowi? – spytał.
– Jasne – odpowiedział szybko Kevin. – Tam leży mój test. Zaraz go przyniosę.
Ruszył do stołu, a Teresa wstała z łóżka i pocałowała Garretta krótko na dzień dobry.
– Jak minął ci poranek?
– Dla mnie minęło już południe. Mój syn zerwał mnie o świcie, żebym wypełniła test.
Garrett uśmiechnął się, a Kevin wrócił z kartkami.
– Proszę, panie Blake, chciałem powiedzieć, Garrett.
Garrett wziął od niego test i zaczął sprawdzać odpowiedzi.
– Mama miała kłopoty z kilkoma pytaniami, ale jej pomogłem – poinformował Kevin, a Teresa przewróciła oczami. – Jesteś gotowa do wyjścia?
– Jeśli i ty jesteś gotów – odparła, wzięła klucz do pokoju i torebkę.
– To idziemy – zawołał Kevin i pobiegł korytarzem.
Przez cały ranek i wczesne przedpołudnie Garrett uczył ich podstaw nurkowania. Poznali zasady działania sprzętu, zakładania go i sprawdzania, potem oddychania przez fajkę, najpierw przy ścianie basenu, a potem pod wodą.
– Trzeba zapamiętać, że najważniejsze jest oddychanie – wyjaśnił Garrett. – Nie wstrzymywać oddechu, nie oddychać ani za szybko, ani za wolno, tylko naturalnie.
Teresie nic nie wydawało się naturalne i okazało się, że o wiele trudniej jej to przychodzi niż Kevinowi, który niczym prawdziwy poszukiwacz przygód, już po kilku minutach pod wodą uważał, że wie o nurkowaniu wszystko, co trzeba wiedzieć.
– To łatwe – powiedział Garrettowi. – Już dziś po południu będę gotowy do pływania w oceanie.
– Jestem tego pewny, ale zajęcia muszą odbywać się w określonej kolejności.
– Jak idzie mamie?
– Dobrze.
– Czy tak dobrze jak mnie?
– Oboje doskonale sobie radzicie – rzekł dyplomatycznie Garrett.
Kevin ponownie włożył fajkę do ust i wrócił pod wodę.
– Mam dziwne uczucie, gdy oddycham – przyznała się Teresa, wypłynąwszy w tym momencie.
– Dobrze ci idzie. Rozluźnij się i oddychaj naturalnie.
– To samo powiedziałeś poprzednim razem, gdy omal się nie udusiłam.
– Zasady nie zmieniły się w ciągu ostatnich kilku minut, Tereso.
– Wiem. Zastanawiam się tylko, czy moja butla nie jest uszkodzona.
– Butla jest dobra. Dziś rano sprawdzałem dwa razy.
– Ale tej nie używasz?
– Chcesz, żebym ją sprawdził jeszcze raz?
– Nie – mruknęła i splunęła z rozpaczą. – Dam sobie radę.
Znowu zeszła pod wodę.
Kevin podpłynął i wyjął ustnik.
– Jak mama? Widziałem, że wypływała.
– Świetnie. Musi się trochę przyzwyczaić, tak jak ty.
– Dobrze. Kiepsko bym się czuł, gdybym tylko ja dostał uprawnienia, a ona nie.
– Nie martw się o to. Tylko ćwicz dalej.
– W porządku.
Po kilku godzinach w wodzie oboje, Kevin i Teresa, byli bardzo zmęczeni. Podczas lunchu Garrett opowiedział im o swoich podwodnych przygodach. Kevin bez końca zadawał pytania. Garrett na wszystkie cierpliwie odpowiadał. Teresa stwierdziła z ulgą, że umieją ze sobą rozmawiać.
Zatrzymali się na chwilę w motelu, by zabrać książkę i kolejny test. Potem Garrett zawiózł ich do siebie. Chociaż Kevin postanowił, że od razu zacznie czytać następny rozdział, gdy tylko znajdą się na miejscu – nieoczekiwanie zmienił plany. Stanął w salonie i zapatrzył się na ocean.
– Mogę iść do wody, mamo?
– Chyba nie – odparła spokojnie. – Spędziliśmy w basenie prawie cały dzień.
– Mamo, proszę? Nie musicie iść ze mną. Możecie patrzeć z ganku.
Zawahała się, a Kevin wiedział, że ją przekonał.
– Proszę – powtórzył z błagalnym uśmiechem.
– Dobrze, możesz iść. Tylko nie płyń na głębinę.
– Nie popłynę, obiecuję! – zawołał z entuzjazmem. Złapał podany przez Garretta ręcznik i pobiegł prosto do wody.
Garrett i Teresa usiedli na ganku. Obserwowali go, jak zaczął się chlapać.
– Niezwykły młody człowiek – powiedział spokojnie Garrett.
– Rzeczywiście – przyznała. – Wydaje mi się, że cię polubił. Przy lunchu, kiedy poszedłeś do łazienki, powiedział, że jesteś świetny.
Szeroki uśmiech zagościł na twarzy Garretta.
– Bardzo się cieszę. Ja też go polubiłem. Jest jednym z moich najlepszych uczniów.
– Mówisz tak, żeby mi sprawić przyjemność.
– Nie, to nie tak. To prawda. Spotykam dużo dzieciaków na moich kursach, a on jest bardzo dojrzały i otwarty. Poza tym jest miły. Zbyt wiele dzieci jest rozpieszczonych, ale u niego tego nie zauważyłem.
– Dziękuję.
– Mówię poważnie. Słuchałem twoich opowieści i nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. To naprawdę wspaniały dzieciak. Dobrze go wychowałaś.
Sięgnęła po jego rękę i pocałowała ją lekko.
– Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczą twoje słowa. Nie spotkałam zbyt wielu mężczyzn, którzy chcieliby o nim rozmawiać, nie wspominając już o spędzeniu z nim czasu.
– To ich strata.
Uśmiechnęła się lekko.
– Skąd zawsze dokładnie wiesz, co powiedzieć, abym poczuła się lepiej?
– Może to ty wydobywasz ze mnie moje najlepsze cechy?
– Może.
Wieczorem Garrett zabrał Kevina do wypożyczalni wideo, żeby wypożyczyć dwie kasety, które chłopiec chciał obejrzeć. Potem dla całej trójki zamówił pizzę. Pierwszy film oglądali razem w saloniku. W pewnym momencie Kevin zrobił się senny, a o dziewiątej już spał przed telewizorem. Teresa potrząsnęła nim lekko, mówiąc, że czas wyjść.
– Nie możemy przespać się tutaj? – wymamrotał rozespany.
– Uważam, że powinniśmy wrócić do motelu – odparła spokojnie.
– Mamo, zostańmy, taki jestem zmęczony.
– Jesteś pewien? – spytała, ale Kevin już szedł chwiejnie w kierunku sypialni. Usłyszeli jęk sprężyn, gdy padł na łóżko Garretta. Poszli za nim i zajrzeli przez drzwi. Już spał.
– Chyba nie dał ci wyboru – szepnął Garrett.
– Nadal nie wiem, czy to dobry pomysł.
– Zachowam się jak prawdziwy dżentelmen, obiecuję.
– Nie martwię się o ciebie, po prostu nie chcę, żeby Kevin odniósł niewłaściwe wrażenie.
– Czy rozumiesz przez to, że nie chcesz, aby Kevin zauważył, że nam na sobie zależy? Uważam, że już o tym wie.
– Wiesz, o co mi chodzi.
– Tak, wiem. – Wzruszył ramionami. – Jeśli chcesz, żebym pomógł ci przenieść go do ciężarówki, z przyjemnością to zrobię.
Teresa patrzyła na syna bez słowa, przysłuchiwała się jego równemu oddechowi. Był stracony dla świata.