Выбрать главу

– Jedna osoba wie – odpowiedział sobie Bekacz. – Mianowicie ja.

– Camilla, gdzie ona jest? – załkała Rebecka.

– Wszystko w swoim czasie – odparł Bekacz.

– Czy mogę zwrócić uwagę, że właśnie trwa, albo może powinno trwać, przesłuchanie świadka – przypomniał sędzia.

Bekacz miał tak nierozumiejące spojrzenie, że sędzia uściślił:

– Adwokat Braxén wezwał tę kobietę w charakterze świadka.

– Aha – zaczął Bekacz. – Rzeczywiście o tym zapomniałem. Ignorancja prokuratora skierowała moje myśli w innym kierunku.

Posortował dokumenty, znalazł w końca właściwy i się odezwał:

– Rebecka Lind była słabą uczennicą. Zakończyła edukację na ósmej klasie z ocenami, które nie kwalifikowały jej do liceum. A wcale nie była taka najgorsza ze wszystkiego.

– Była dobra z moich przedmiotów – stwierdziła świadek. – Jedna najlepszych uczennic, jakie kiedykolwiek miałam. Rebecka miała dużo własnych pomysłów dotyczących zwłaszcza warzyw i produktów naturalnych. Miała świadomość, że w dzisiejszych czasach większość artykułów spożywczych sprzedawanych w supermarketach jest w taki czy inny sposób toksyczna.

– Czy świadek uważa tak samo?

– Tak. Zdecydowanie.

– To oznaczałoby, że garnirowane steki i grogi z whisky, którymi na przykład prokurator i ja sam podtrzymujemy naszą nędzną egzystencję, są karygodne.

– Tak – odrzekła świadek. – Bezsprzecznie karygodne. To styl życia, który szkodzi nie tylko ciału, lecz także duszy i zdolności jasnego myślenia. Podobnie palenie tytoniu prowadzi do uszkodzeń mózgu. Człowiek po prostu tępieje od palenia. Rebecka z kolei wcześnie zdała sobie sprawę z wagi zdrowego stylu życia. Kupiła działkę warzywną i zawsze była gotowa korzystać z darów natury. Dlatego nosiła nóż przy pasku. Dużo z nią rozmawiałam.

– O biodynamicznej brukwi?

Bekacz ziewnął.

– Między innymi. Ale chciałam podkreślić, że Rebecka jest rozsądną dziewczyną. Nie ma może dużego formalnego wykształcenia, ale to jej świadomy wybór. Nie chce obciążać umysłu mnóstwem nieistotnych informacji. Jedyne, co właściwie ją interesuje, to kwestia, czy można uratować przyrodę przed całkowitym zniszczeniem. Nie interesuje się polityką, prócz tego, że uważa społeczeństwo za tak niezrozumiałe, iż jego przywódcy muszą być albo przestępcami, albo ludźmi chorymi psychicznie.

– Nie mam więcej pytań – zakończył swoje przesłuchanie Bekacz.

Teraz wyglądał na znudzonego i myślącego głównie o tym, by iść do domu.

– Mnie interesuje ten nóż – odezwał się Buldożer, wyskakując nagle ze swojego miejsca.

Podszedł do stołu i wziął nóż do ręki.

– To zwykły nóż ogrodniczy – stwierdziła Hedy-Marie Wiren. – Ten sam, który zawsze ma przy sobie. Jak wszyscy widzą, trzonek jest zniszczony, a narzędzie nosi ślady częstego używania.

– Niemniej może być postrzegany jako niebezpieczna broń.

– Z tym bym się nie zgodziła. Nie próbowałabym nim nawet zabić wróbla. Poza tym Rebecka ma zdecydowanie negatywny stosunek do przemocy. Nie pojmuje, jak można ją stosować, i nie wyobraża sobie, że mogłaby nawet uderzyć kogoś w twarz.

– Ja jednak obstaję przy opinii, że jest to niebezpieczna broń – upierał się Buldożer i pomachał nożem ogrodniczym.

Nie wyglądał jednak na szczególnie przekonanego i choć uśmiechnął się przyjaźnie do świadka, musiał zmobilizować całą dobroduszność, by przyjąć jej następną wypowiedź ze swoją słynną pogodą ducha.

– A to oznacza, że jest pan albo złośliwy, albo po prostu głupi – rzekła świadek. – Pali pan? A może pije alkohol?

– Nie mam więcej pytań – rzucił Buldożer.

– Przesłuchanie świadka zostało zakończone – oznajmił sędzia. – Czy ktoś ma jeszcze pytania przed wywiadem i mowami końcowymi?

Adwokat Braxén podniósł się, cmokając, i pokuśtykał powoli w stronę podium.

– Wywiady rzadko są czymś więcej niż zadaniami rutynowymi, napisanymi po to, by ich autor mógł zarobić pięćdziesiąt koron czy ile to teraz jest. Dlatego chcę sam, i mam nadzieję, że inne odpowiedzialne osoby też, zadać Rebece Lind kilka pytań.

Zwrócił się po raz pierwszy do oskarżonej.

– Jak się nazywa król Szwecji?

Nawet Buldożer wyglądał na zaskoczonego.

– Nie wiem – odrzekła Rebecka Lind. – Czy trzeba wiedzieć takie rzeczy?

– Nie – odparł Bekacz. – Nie trzeba. Czy wie pani, jak nazywa się premier?

– Nie. Kto to jest?

– Szef rządu i najważniejsza osoba kierująca polityką kraju.

– W takim razie jest draniem – zakomunikowała Rebecka Lind. – Wiem, że Szwecja pozwoliła na budowę elektrowni atomowej w Barsebäck w Skanii, zaledwie dwadzieścia pięć kilometrów od centrum Kopenhagi. To znaczy, że rząd ponosi winę za zniszczenie środowiska.

– Rebecko – zaczął przyjaznym tonem Buldożer Olsson. – Jak możesz się znać na takich sprawach jak energia atomowa, skoro nawet nie znasz nazwiska premiera?

– Moi przyjaciele o tym rozmawiają, ale się nie interesują polityką.

Bekacz dał wszystkim czas, by to rozważyli. Potem kontynuował:

– Zanim odwiedziła pani tego dyrektora banku, którego nazwisko niestety zapomniałem prawdopodobnie na zawsze, nie była pani w siedzibie żadnego banku?

– Nie. Nigdy.

– Dlaczego nie?

– Co miałabym tam robić? Banki są przecież dla bogatych. Ja i moi przyjaciele nigdy nie chodzimy do takich miejsc.

– Ale teraz pani tam poszła – zdumiał się Bekacz. – Dlaczego?

– Ponieważ potrzebowałam pieniędzy. Jeden z moich znajomych zasugerował, że można je pożyczyć w banku. Kiedy ten okropny dyrektor powiedział, że są banki zarządzane przez naród, pomyślałam, że może tam uda mi się dostać pieniądze.

– Więc kiedy poszła pani do banku PK, naprawdę pani myślała, że będzie mogła wziąć tam pożyczkę?

– Tak, ale bardzo się zdziwiłam, że poszło tak łatwo. Nawet nie zdążyłam powiedzieć, ile potrzebuję.

Buldożer, który teraz zrozumiał, na czym zbudowana jest linia obrony, wtrącił się pospiesznie:

– Rebecko. – Uśmiechnął się szeroko. – Są rzeczy, których ja po prostu nie rozumiem. Jak przy dzisiejszych mediach można nie mieć pojęcia o najprostszych faktach dotyczących społeczeństwa?

– Wasze społeczeństwo nie jest moje – odrzekła Rebecka Lind.

– To nieprawda, Rebecko – zaprzeczył Buldożer. – Żyjemy razem w tym kraju i wspólnie odpowiadamy za to, co jest dobre, a co złe. Ale ja pytam, jak można nie słyszeć tego, co mówią w radiu albo w telewizji, i nie zwracać uwagi na to, co piszą w gazetach?

– Nie mam radia ani telewizji, a w gazetach czytam tylko horoskopy.

– Ale chodziła pani dziewięć lat do szkoły, prawda?

– Tam próbowali nas tylko nauczyć mnóstwa bzdur. Nie słuchałam.

– Ale pieniądze… – rzekł Buldożer – pieniądze to coś, co interesuje wszystkich.

– Mnie nie.

– Skąd brała pani pieniądze na utrzymanie?

– Z opieki społecznej. Ale potrzebowałam bardzo mało. Aż do teraz.

Sędzia streścił monotonnym głosem wywiad, które nie był taki nudny, jak założył z góry adwokat Braxén.

Rebecka Lind urodziła się trzeciego stycznia 1956 roku i dorastała w środowisku niższej klasy średniej. Jej ojciec był kierownikiem biura w niewielkim przedsiębiorstwie w branży budowlanej. Relacje w rodzinie były dobre, ale Rebecka zaczęła się wcześnie buntować przeciw rodzicom, a jej sprzeciw osiągnął apogeum, kiedy miała szesnaście lat. Była wyjątkowo niezainteresowana szkołą i zakończyła edukację po dziewiątej klasie. Nauczyciele określali jej zasób wiedzy jako przerażająco niski – choć nie brakowało jej inteligencji, miała dziwne i nierealistyczne nastawienie do życia. Nie mogła dostać żadnej pracy ani specjalnie się o to nie starała. Kiedy skończyła szesnaście lat, w domu powstały takie niesnaski, że się stamtąd wyprowadziła. Ojciec powiedział w wywiadzie, że tak było najlepiej dla obu stron, ponieważ rodzice mieli inne dzieci, które bardziej odpowiadały ich oczekiwaniom. Najpierw mieszkała w domku na działce, który dostała w mniej lub bardziej stałe użytkowanie od znajomego i który zatrzymała także później, kiedy udało jej się dostać małe mieszkanie w starej kamienicy w południowej części Sztokholmu. Na początku roku 1973 poznała amerykańskiego dezertera z wojsk NATO i zamieszkała razem z nim. Nazywał się Jim Cosgrave. Rebecka Lind wkrótce zaszła w ciążę, czego też pragnęła, i w styczniu 1974 roku urodziła córeczkę, Camillę. Mała rodzina zaczęła teraz przeżywać trudności. Cosgrave chciał pracować, ale nie mógł dostać żadnej pracy, bo miał długie włosy i był cudzoziemcem. Jedynym zajęciem, jakie znalazł podczas lat spędzonych w Szwecji, były dwa letnie tygodnie pracy na zmywaku na promie kursującym do Finlandii. Poza tym tęsknił za Stanami Zjednoczonymi. Miał dobre przygotowanie zawodowe i myślał, że bez większych trudności urządzi siebie i rodzinę, jak tylko wróci do domu. Dlatego na początku lutego nawiązał kontakt z ambasadą amerykańską i zgłosił gotowość dobrowolnego powrotu, jeśli otrzyma pewne gwarancje. Zależało im, żeby wrócił do kraju, i obiecali, że dostanie tylko symboliczną karę. Zwrócili też uwagę, że chroni go umowa z państwem szwedzkim. Poleciał do Stanów 12 lutego. Rebecka zakładała, że poleci za nim w marcu, a rodzice chłopaka obiecali, że pomogą jej z pieniędzmi. Mijały jednak miesiące, a Cosgrave nie dawał znaku życia. Poszła do opieki społecznej i dowiedziała się, że nic nie można zrobić, ponieważ Cosgrave jest obywatelem innego państwa. To wtedy Rebecka postanowiła pojechać do USA na własną rękę, żeby się dowiedzieć, co się stało. Po pieniądze zwróciła się do banku z wiadomym rezultatem. Ocena jej osoby była w zasadzie pozytywna. Wynikało z niej, że Rebecka troskliwie opiekuje się dzieckiem, nigdy nie wpadła w żaden nałóg ani nie przejawiała skłonności przestępczych. Była niezmiennie prawdziwa, ale przejawiała życiową postawę oderwaną od rzeczywistości oraz oznaki nadmiernej łatwowierności. Oceniono krótko także Cosgrave’a: zdaniem znajomych był młodym mężczyzną, który wiedział, czego chce, nie próbował uchylać się od obowiązków i bezwarunkowo wierzył w przyszłość swoją i swojej rodziny w Stanach Zjednoczonych.