Выбрать главу

– Odważne słowa, mamo. – W głosie Ramzesa brzmiało rozbawienie, choć jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. – Mniemam jednak, że nie sprzeciwisz się podjęciu pewnych środków ostrożności?

– Na przykład?

– Takich, jakie proponowała pani Vandergelt. Przede wszystkim kilku strażników, pilnujących domu w dzień i w nocy. Nikt z nas nie będzie wychodził z domu sam czy w towarzystwie tylko jeszcze jednej osoby. Musimy być czujni i nie ufać nikomu.

– To się odnosi także do ciebie i Davida – oświadczył Emerson. – Jutro idziesz z nami do Doliny.

– Oczywiście, ojcze.

Emerson nie spodziewał się tak szybkiej zgody. Jego surowa twarz rozjaśniła się uśmiechem.

– Zobaczysz, że ci się spodoba, mój chłopcze. Oczyściliśmy już wejście do grobu piątego, a Ayrton znalazł niszę z dzbanami zasobowymi.

– Naprawdę? To bardzo interesujące, ojcze.

– Właśnie. Znasz teren, prawda? – Emerson odsunął talerz i wziął z patery garść owoców. – To jest numer piąty, ta figa to wejście do grobowca Ramzesa Czwartego…

Nawet największe zagrożenie nie mogło odebrać mu na długo radości wykopalisk. Nie protestowałam, kiedy wysypał na stół garść cukru, żeby pokazać przybliżone położenie znaleziska Ayrtona. Dzięki jego wspaniałej pewności siebie powróciła także moja. Wstyd mi teraz było, że poddałam się słabości, mimo że trwało to zaledwie chwilę. I jakie głupie były te myśli o niezgodzie! Wszyscy byliśmy sobie całkowicie oddani, a Ramzesa z Davidem łączyła więź silniejsza niż braci.

Z manuskryptu H

Ramzes czekał, siedząc na parapecie i obserwując smugi światła padające zza zamkniętych okiennic pokoju rodziców. Pewnie się sprzeczali, jak zwykle zresztą. Skończy się to tak jak zawsze, ale tej nocy cholernie się przeciągało.

Dziedziniec trwał w ciszy, oświetlony księżycem. Ojciec nie zgodził się na pomysł matki, żeby zainstalować lampy, a Ramzes oczywiście go poparł. Najlepszą metodą było nie odstraszanie intruzów, lecz pochwycenie ich na gorącym uczynku. Było jednak mało prawdopodobne, że coś takiego się powtórzy. „Oni” nie musieli ryzykować zakradania się do domu, były łatwiejsze sposoby.

Podjęto niektóre z sugerowanych przez Ramzesa środków ostrożności. Na oknach sypialni rodziców i byłego pokoju Nefret – a obecnie jego – założone zostały kraty. Można je było zdjąć, ale robiło się przy tym mnóstwo hałasu. Bramę zamknięto na zasuwę, a jarzący się obok niej ognik papierosa świadczył o obecności Mustafy, drugiego syna Daouda.

Wreszcie smugi światła w oknie rodziców zgasły. Ramzes odczekał jeszcze trochę i opuścił nogi na ziemię.

Nefret jeszcze nie spała i najwyraźniej miała towarzystwo, bo coś mówiła. Czyżby rozmawiała z tym przeklętym kotem? Nie sądził.

Podsłuchiwanie to obrzydliwy zwyczaj, ale, jak to kiedyś powiedział matce, diabelnie przydatny. Nie powinienem tego robić, pomyślał i przyłożył ucho do drzwi.

– Musisz mu powiedzieć, Davidzie… to nie w porządku.

– Wiem – odparł David tak cicho, że Ramzes ledwo odróżniał słowa. – Próbowałem, ale on…

Nie zdawał sobie sprawy, że naciska klamkę. Drzwi otworzyły się nagle. Siedzieli razem na łóżku. Chłopak ukrył twarz w dłoniach, a Nefret objęła go ramieniem.

– Och! – zawołał David, opuszczając dłonie.

– Przepraszam… – Ramzes cofnął się o krok. – Nie wiedziałem, że tu jesteś.

– Właśnie mieliśmy iść cię poszukać – powiedziała Nefret, zrywając się z miejsca. – Wejdź i zamknij drzwi.

– Przepraszam za najście. Pójdę już.

– Co się stało? – zapytała. – Ręka ci dokucza?

– Nie, zupełnie nie. Ja tylko…

– Zamknijże te drzwi, do diabła. – Zrobiła to za niego i pchnęła go na najbliższe krzesło. – Zmienię ci jednak opatrunek. Przynieś miskę wody, Davidzie.

Przecięła bandaże i zanurzyła jego rękę w wodzie, która natychmiast nabrała zielonkawego odcienia. Nefret ściągnęła bandaże.

– Zadziwiające – mruknęła. – To cholerstwo chyba zadziałało. Opuchlizna znacznie zmalała.

– Wygląda okropnie – powiedział zduszonym głosem David.

– Bo jest zielone – odparła.

– W każdym razie przypomina gnijące mięso – zauważył Ramzes. – Ale czuję się rzeczywiście lepiej. To pewnie Kadija dała ci jakieś swoje smarowidło?

– Wsunęła mi je do ręki, kiedy ciocia Amelia nie patrzyła. Podobno kobiety z jej rodu przekazują sobie przepis od pokoleń. Muszę kiedyś zabrać próbkę do domu i poddać analizie w laboratorium. Jaki by tu temat poruszyć, żeby odwrócić twoją uwagę… Wiem! Sir Edward. Czy sądzisz, że on może być Mistrzem Występku w przebraniu?

Bolało mocno. Ramzes zacisnął zęby.

– Więc przyszło ci to jednak do głowy? – mruknął.

– Wiesz co, jesteś niemożliwy! Mógłbyś przynajmniej wyglądać na zaskoczonego, kiedy przedstawiam taką sensacyjną teorię. Myślałam o tych wszystkich niby to przypadkowych pojawieniach się rycerskiego sir Edwarda. Ostatnio widzieliśmy go, kiedy mieliśmy przeprawę z Riccettim i gangiem złodziei starożytności. To sir Edward uratował ciotkę Amelię z rąk jednego z tych rzezimieszków. Szedł za nią tego dnia z powodów, których nigdy nie umiał zadowalająco uzasadnić…

– Nie cytuj ojca – uciął niecierpliwie Ramzes. – Jemu się zdaje, że każdy mężczyzna, który spotyka się z matką, jest w niej szaleńczo zakochany.

– Ale sir Edward nie był w niej zakochany, prawda? Więc dlaczego za nią szedł? Riccetti chciał odzyskać kontrolę nad nielegalnym rynkiem starożytności w Egipcie… ten konkurencyjny gang także. Przecież któryś z nich mógł być właśnie Sethosem.

– Ciekawy pomysł – mruknął w zamyśleniu David. – Sir Edward pasuje do opisu. Ma sześć stóp wzrostu, jest mocno zbudowany… No i jest Anglikiem.

– Jest za młody – sprzeciwił się Ramzes.

– Na co za młody? Z wyglądu ma niecałą czterdziestkę, ale to przecież mistrz kamuflażu. Nie wiesz, w jakim wieku był Sethos, kiedy go pierwszy raz spotkałeś. Zresztą młody człowiek też może być bardzo inteligentny i zdolny do wielkiego uczucia.

Ramzes zesztywniał. Nefret przerwała bandażowanie jego ręki.

– Za mocno?

– Nie. Ale skończ już z tym, dobrze?

– Niewdzięczny brutal – odparowała urażona. – Jest jeszcze jedna podejrzana rzecz – dodała. – Kiedy spotkaliśmy tego dżentelmena po raz pierwszy, mówił o sobie jak o ubogim krewnym, młodszym synu, który musi zarabiać na utrzymanie. A teraz opowiada, że stał się niezależny finansowo dzięki spadkowi po wuju. Co w takim razie robi w Egipcie? Wykazał wprawdzie pewne zainteresowanie archeologią i znajomość przedmiotu, ale gdyby to było autentyczne, wróciłby tu już wcześniej, prawda? Dlaczego zjawił się akurat teraz? Proszę bardzo, mój chłopcze. Zrobione.

– Dziękuję. – Ramzes poruszył palcami, które pozostawiła odkryte. – Nie chciałbym negować twojej intrygującej teorii, ale przychodzi mi do głowy zupełnie inny powód przyjazdu sir Edwarda i nie ma on nic wspólnego z przestępstwem.

Nefret przysiadła na piętach i uśmiechnęła się.

– Ja.

– Tak, ty.

– Jest zainteresowany, to prawda – odparła spokojnie. – A byłby nawet bardziej, gdybym go zachęciła.

– Otwarcie z nim flirtowałaś!

– Oczywiście – zachichotała. – Bo to zabawne. Ależ z ciebie purytanin, Ramzesie! Jeśli przyniesie ci to ulgę, nie jestem zakochana w sir Edwardzie. Jest przystojny i czarujący, ale nie darzę go uczuciem.

– W takim razie to nie z nim spotykałaś się w… Przepraszam, to nie moja sprawa.

– W Londynie? – Chichot Nefret przeszedł w śmiech. – To rzeczywiście nie twoja sprawa, ale gdybyś nie był taki cholernie dociekliwy, sama bym ci powiedziała. To był student medycyny z Saint Barfs. Jako z gruntu niewinne stworzenie, sądziłam, że pociąga go mój umysł… ale tak nie było. Możemy wrócić do tematu?