Выбрать главу

– Wiem, wiem. Jesteśmy do pańskiej dyspozycji, młodzieńcze. Proszę powiedzieć, co mamy robić.

Ned najbardziej pragnął, żeby odeszli i zostawili go w spokoju, dobre wychowanie nie pozwoliło mu jednak tego powiedzieć i wy bąkał tylko:

– Myślałem… ee… żeby oczyścić porządnie schody. Uprzątnąć gruz. Nie chciałbym, żeby ktoś się potknął i…

– Jasne, jasne – odparł Emerson.

Wstał i można by powiedzieć, że się uśmiechnął (gdyby nie obnażył przy tym aż tylu zębów), a potem ruszył ku schodom.

– Co on chce zrobić? – zapytał Ayrton Ramzesa z udręką w oczach.

– Jeden Bóg to wie. Kiedy spodziewasz się Davisa?

– Nie przed dziewiątą. Powiedział, że będzie wcześnie, ale to właśnie jest wcześnie dla niego. Wszystko musi być gotowe na jego przyjście. Będzie chciał…

– Wiem.

– Ramzesie, co zamierza profesor?!

– Czy miałbyś coś przeciwko zrobieniu kilku zdjęć?

– Nie uda wam się. Kąt jest nieodpowiedni, wejście jest w cieniu i… No cóż, chyba możecie je zrobić, tylko żeby pan Davis tego nie zobaczył.

Odszedł pospiesznie, a Ramzes odwrócił się do Nefret, słuchającej tego z sarkastycznym uśmieszkiem.

– Biedny Ned – pokręciła głową. – Ma zbyt miękki kręgosłup. Przecież to on tu rządzi.

– Nie. Rządzi Weigall – odparł Ramzes. – A Ned jest tylko najemnym pracownikiem, któremu płaci Davis. Dwieście pięćdziesiąt funtów rocznie tobie może wydawać się niczym, ale on ma tylko to.

Mówił dość ostrym tonem, lecz dziewczyna, zamiast coś odpysknąć, uśmiechnęła się do niego.

– Touché, mój chłopcze. Kto to nadchodzi?

– Weigall. Nocował z kilkoma ludźmi w Dolinie.

Nikt nie potrafił oprzeć się urokowi Nefret. Ramzes zdawał sobie sprawę, że on sam jest zakochany po uszy, ale nawet Weigall, który miał pełne prawo nie ufać całej rodzinie Emersonów, odtajał na widok jej uśmiechu i dołeczka w brodzie.

– Będziemy na śniadaniu u pana Davisa na jego łodzi – oznajmił. – A potem tu z nim wrócimy. Mhm… co pan robi, profesorze?

Emerson odrzucił na bok kamień, który właśnie podniósł, i zaczął mu wyjaśniać swoje czynności. Ramzes, przyglądając się temu z rosnącym rozbawieniem, doszedł do wniosku, że nie docenił swego ojca. Nawet najsurowszy krytyk nie mógłby się sprzeciwić temu, co robił: Davis chciał wejść do grobowca i Emerson starał się mu to umożliwić.

– Kiedy wrócicie, wszystko będzie porządnie oczyszczone – oświadczył, odsłaniając zęby w wilczym uśmiechu. – Nie chciałbym, żeby pan Davis połamał swoje stare kości na gruzie, który zalega na stopniach. Ayrton będzie miał na nas oko, nieprawdaż, Ayrton? Może pan spokojnie iść na swoje śniadanko, Weigall.

Pożegnał inspektora serdecznym klepnięciem po plecach, a kiedy ten zniknął z widoku, natychmiast jak tygrys przyskoczył do Davida.

– Właź tam i zacznij kopiować inskrypcje z tej płyty! – polecił.

– Ależ profesorze… – zaczął młodzieniec, który wprawdzie czegoś takiego się spodziewał, nie był tym jednak zachwycony.

– Rób, co powiedziałem. A ty, Ramzesie, stań na drodze i trzymaj straż. Daj nam znak, jeśli zobaczysz kogoś, z kim wolelibyśmy się nie spotkać.

Nefret wybuchnęła śmiechem.

– Niech pan się tak nie martwi, Ayrton – parsknęła. – Nikt nie będzie pana obwiniał, bo wszyscy doskonale znają sztuczki profesora. Poza tym nikt się o tym nie dowie, jeżeli pan sam tego nie zdradzi.

Ned przyjrzał się słuchającemu z zaciekawieniem tej wymiany zdań tłumkowi gapiów, który składał się z jego ekipy i robotników Emersona. Po chwili wyraz szoku na jego twarzy ustąpił nieśmiałemu uśmiechowi.

– Coście z nimi zrobili, przekupiliście ich? – zapytał.

– Przekupiliśmy i zastraszyli – odparła wesoło Nefret. – Oni uważają, że Ramzes jest blisko spokrewniony ze wszystkimi demonami Egiptu. Może pomarańczę?

Wypełniając polecenie ojca, Ramzes usadowił się w miejscu, z którego mógł widzieć drogę aż do oślego parku. Emerson łamał w tej chwili wszystkie zasady etyki archeologicznej, nie wspominając już o jego własnych. Ramzes, który także nigdy nie pozwalał, by zasady stawały mu na drodze do celu, ochoczo w tym uczestniczył. Płatki złota na płycie ledwie się trzymały i każde poruszenie na mostku, każdy oddech mogły naruszyć kolejne. Po kilku dniach relief mógł całkowicie zniknąć. Ojciec zaproponował Davisowi pomoc sir Edwarda jako fotografa i Davida jako rysownika, ale ten odrzucił ofertę. Chciał mieć pełną kontrolę nad „swoim” odkryciem.

Ramzes rozprostował zesztywniałe palce, przeklinając w duchu sam siebie za głupotę, która mu teraz nie pozwoliła na udział w całej zabawie. Gdyby nie dał się ponieść własnemu wyobrażeniu siebie jako romantycznego wybawiciela, byłby zastosował kilka nieeleganckich, lecz skutecznych ciosów, których się nauczył w podejrzanych dzielnicach Londynu i Kairu. Uderzył jednak bandziora w szczękę w stylu przyjętym w szkolnym boksie i właśnie zbierał tego owoce. Pewne czynności mógł wykonywać lewą ręką, ale kopiowanie hieroglifów wymagało delikatności i precyzji, niemożliwych teraz do uzyskania.

Wzdrygnął się, usłyszawszy, że ktoś nadchodzi. Był to jednak tylko Abdullah. Miał posępną minę.

– Muszę cię o czymś powiadomić, mój synu – powiedział.

– Czy chodzi o Daouda, mój ojcze? Nie kłopocz się tym, nikt się na niego nie złości. W każdym razie nie tak bardzo.

– Nie, to nie o to chodzi. Postaraj się, żeby Nur Misur się o tym nie dowiedziała, jeśli to możliwe. Z Nilu wyłowiono dziś następne zwłoki, zmasakrowane tak samo jak poprzednie. Tym razem to kobieta.

11

Nie sądziłam, by takie drobiazgi jak przyjazd rodziny czy niebezpieczeństwo wiszące nad nami wszystkimi i pilna konieczność zastanowienia się nad dalszymi posunięciami mogły odciągnąć Emersona od pracy, postanowiłam więc jak najszybciej do niego dołączyć. Przyznam, że kierowała mną również ciekawość, lecz głównym moim celem było nakłonienie Emersona do wcześniejszego powrotu do domu.

Wyjście bez słowa i pozostawienie naszych gości samym sobie byłoby jednak niegrzeczne i być może ryzykowne, musiałam więc zaczekać, aż utrudzeni podróżnicy się wyśpią. Pierwsza obudziła się Lia. Jej okrzyk zaskoczenia zbudził Evelyn, a kiedy tam weszłam, zastałam obie w czułym uścisku.

Podczas późnego śniadania odkryłam bez zdziwienia, że zatroskanie Waltera losem córki teraz, gdy była już bezpieczna, zmieniło się w skrajną irytację. To normalna rodzicielska reakcja w takich przypadkach. Reakcja Lii też była właściwa dla osoby w jej wieku. Dobrze przespana noc przywróciła jej pełnię sił i chociaż wyraziła żal, że musieli się o nią martwić, nie sądziłam, by rzeczywiście go czuła. Jej twarz była zarumieniona z podniecenia i szczęścia, natomiast jej rodzice wyglądali na postarzałych o dziesięć lat.

Przybycie sir Edwarda zmusiło Waltera do przerwania pedagogicznej pogadanki. Oboje z Evelyn doskonale znali młodego człowieka i wyrazili radość z ponownego spotkania. Bez oporów dał się namówić do wypicia z nami kawy.

– Zastanawiałem się, pani Emerson, czy poczyniła już pani plany na dzisiejszy dzień – oznajmił. – Czy zleci mi pani coś do zrobienia?

Ta uwaga, choć taktowna, otrzeźwiła mnie. Wyjaśniłam, że chcę zaczekać na powrót Emersona i reszty, żeby przedyskutować nasze plany nie tylko na dzisiaj, lecz w ogóle na najbliższą przyszłość.

– Dlatego na razie przejdę się do Doliny – rzuciłam mimochodem. – A wy zostańcie tutaj.

Moja rozsądna propozycja spotkała się jednak z gwałtownym sprzeciwem, który u każdego ze zgromadzonych przy stole biesiadników przybrał inną formę – od wydętych warg i urażonego spojrzenia Lii po głośno wyrażone oburzenie Waltera.