– Powinnam się przebrać.
Domyśliwszy się, że chciała założyć coś, co ukryje jej kształty przed jego wzrokiem, Giannis chwycił ją za rękę. Instynkt ostrzegł go, że była nieśmiała i nie był to najlepszy moment, żeby powiedzieć jej o czekających na nią w garderobie ubraniach, które dla niej zamówił.
– Nie. Nie przebieraj się. Wyglądasz na zrelaksowaną i to jest jedna z rzeczy, które w tobie lubię. Zjemy kolację na tarasie.
Maddie w swoim życiu nie oczekiwała, ani nie otrzymywała komplementów. Zawsze stała z boku, zawsze potrzeby innych ludzi miały pierwszeństwo. Jego słowa, to jedna z rzeczy, które w tobie lubię, rozgrzały ją od środka. Gdyby miała odwagę, zapytałaby, co jeszcze w niej lubi.
Giannis podniósł słuchawkę wewnętrznego telefonu i przemówił w obcym języku. Odłożył ją i zaczął ściągać koszulę.
– Muszę wziąć prysznic.
Jej uwagę przyciągnął widok jego nagich, brązowych ramion i potężnie zbudowanej klatki piersiowej. Kiedy przeciągnął się, jej wzrok powędrował na jego płaski brzuch. Nigdy wcześniej nie patrzyła tak na mężczyznę, ale teraz trudno jej było oderwać od niego wzrok.
Giannis zauważył, jak na niego patrzy.
– Theos… Ty mała oszustko, pragniesz mnie tak samo, jak ja ciebie!
Zawstydzona, Maddie poczerwieniała aż po cebulki włosów i rozchyliła usta, chcąc zaprotestować. Jak on to zgadł?
– Zaprzeczaj na własne ryzyko – ostrzegł ją Giannis zmysłowym tonem, którego intymność wywołała w niej dreszcze. -I nie zapominaj, że nie możesz się do mnie zbliżyć, nie pozwalając nam obojgu na wyrażanie swojego pożądania.
Powiedziawszy to, zostawił ją samą. Kiedy tylko zniknął z jej pola widzenia, zapragnęła, żeby wrócił. Naturalna ostrożność przegrała. Była szczęśliwa, że znajduje się w Maroku, czuła ekstatyczną radość na myśl, że jest z nią Giannis. Przez moment siła tych nowych uczuć przeraziła ją, ale szybko się otrząsnęła. No i co z tego, że nie jest tą wrażliwą i spokojną osobą, za którą zawsze się uważała? Jeśli będzie potem cierpieć, to trudno. Lepiej kochać i stracić, niż nie kochać w ogóle.
Włożyła haftowane pantofle, które znalazła przy łóżku, i wyszła na skąpany w słońcu taras. Upał zelżał nieco. Jedna część tarasu przykryta była kopułą z witraży, ocieniającą kanapy i marmurowy stolik już zastawiony porcelaną i kryształami. Hamid zaoferował jej drinka, ona jednak wybrała sok. Usiadła na rozłożystej kanapie, podwijając nogi pod siebie, i postanowiła dokończyć artykuł, który zaczęła czytać w podróży.
– O czym czytasz?
Giannis szedł w jej stronę, z włosami wilgotnymi po prysznicu, ubrany w szyte na miarę kremowe spodnie i koszulę w paski.
Maddie streściła artykuł o brytyjskim polityku, którego po raz drugi przyłapano na zdradzie chorej żony.
– Mam nadzieję, że żona da mu popalić. – Potrząsnęła głową i westchnęła. – Niewierność to paskudna rzecz.
Giannis zatrzymał się, zachowując niezmieniony wyraz twarzy.
– Nie zawsze.
– Chyba tak nie myślisz? – Maddie była zaskoczona jego odpowiedzią. Ona miała na ten temat zdecydowane poglądy. – Spójrz na wszystkie te kłamstwa i oszustwa, które wiążą się z niewiernością. To powoduje tyle nieszczęścia. Wyobraź sobie, przez co musi teraz przechodzić ta biedna kobieta i jej nastoletnie dzieci…
– To przykre.
– To więcej niż przykre – powiedziała z naciskiem Maddie, wstając. – To złe! Moja matka zdradzała mojego ojca z jego najlepszym przyjacielem. To kompletnie zniszczyło tatę. Nigdy nie zdradziłabym niczyjego zaufania. Szczerość jest zawsze najlepszym wyjściem, a lojalność wiele dla mnie znaczy.
Giannis opuścił nieco powieki, rzęsami zasłaniając błyszczące oczy.
– Widzę to.
– Wierz mi, gdybyś nie był samotny, nie byłoby mnie tutaj – dodała Maddie.
Na taras wszedł Hamid, niosąc pierwsze danie. Mistrzowsko ukrywając zmieszanie tym, co właśnie odkrył, Giannis przywołał mężczyznę gestem dłoni i poprosił Maddie, żeby usiadła. Na stole zaczęły pojawiać się różne talerze, a Giannis w tym czasie analizował sytuację. Maddie nie wiedziała, że był zaręczony.
Założył, że cały świat o tym wiedział. Jego narzeczona starała się ten fakt nagłośnić tak bardzo, jak to było możliwe. Jedna z greckich telewizji nakręciła nawet o nich dokument, który później pokazywano w połowie krajów świata. Maddie jednak o niczym nie miała pojęcia.
Oczywiście będzie musiał jej powiedzieć, pomyślał ponuro. Stwierdził jednak, że teraz nie jest to odpowiedni moment. Nie po jej tyradzie na temat niewierności.
– Twoje trzymanie się zasad jest takie młodzieńcze i idealistyczne – powiedział leniwie. – Moja prababcia w pełni by się z tobą zgodziła, ale ona ma ponad dziewięćdziesiątkę i jej wartości wykute są w granicie. Maddie uniosła podbródek.
– Pewnie jestem trochę staroświecka, ale czas i doświadczenie nie zmienią moich poglądów – odparła.
– A jaka jest reszta twojej rodziny?
– Mam mnóstwo krewnych.
– Masz szczęście. – Maddie zabrała się do jedzenia z apetytem i entuzjazmem, które wywołały lekki półuśmiech na jego ustach. Był przyzwyczajony do kobiet, które w jego towarzystwie prawie nic nie jadły.
– Ja zostałam zupełnie sama i naprawdę brakuje mi rodziny.
Giannis obserwował, jak dziękuje służącym. Była bardzo piękną, ale jednocześnie bardzo zwyczajną dziewczyną, z ogromnymi pokładami ciepła i uroku. Czy to właśnie jej zwyczajność tak go pociągała? Czy to dlatego pragnął coraz więcej? W łóżku była niezwykła. Tak, to dlatego jej tak potrzebował. Chodziło tylko o seks. Nie pasowała do jego świata, ale pragnął jej, a zawsze dostawał to, na czym mu zależało.
Kiedy słońce zaszło, zapalono szklane, kolorowe latarnie. Opowiedział jej historię o tym, jak natknął się na to miejsce jako nastolatek na wyprawie wspinaczkowej z przyjaciółmi.
Maddie obdarzyła go szerokim uśmiechem. Właśnie zaczęła dostrzegać w nim człowieka, który spełnił największe marzenie jej umierającej siostry. Wiedziała, że któregoś dnia powie mu o tym, odkryje swoją tożsamość, ale teraz nie chciała podejmować smutnego tematu. Nie chciała też, żeby patrzył na nią jako na wdzięczną i podziwiającą go nastolatkę, której wtedy nawet nie zauważył.
Pojawiła się lekka bryza i Maddie zadrżała w swojej jedwabnej sukni, zaskoczona tym, jak bardzo spadła temperatura.
– Robi się chłodno – zauważyła.
– Pustynne noce są na wiosnę zimne. – Giannis wziął ją za rękę i poprowadził do środka.
Kiedy znaleźli się w delikatnie oświetlonej sypialni, zdecydowała, że chce dzielić z nim łóżko w każdym znaczeniu tego słowa. Było już za późno, żeby cofnąć czas, pomyślała, tocząc ostatnią walkę. Po co wznosić między nimi takie sztuczne bariery? Czy było to szczere, skoro ona też chciała znów doświadczyć tej intymności?
Pochyliła głowę i zaczęła obracać między palcami jeden guzik jego koszuli. Ogarnęła ją nagła nieśmiałość. To było wyzwanie, powiedzieć mu, że chce iść z nim do łóżka, skoro przez cały wieczór starała się trzymać dystans.
– Nie muszę już dłużej czekać – powiedziała w końcu, krzywiąc się na dźwięk swoich słów.
Słysząc tę niecodzienną deklarację, Giannis chwycił ją na ręce.
– Następną dobę spędzę z tobą w łóżku, pedhi mou!
– Tylko bądź ostrożny – powiedziała zawstydzona.
– Ostrożny? – Spojrzał na nią, nie rozumiejąc.
– Ten wypadek z prezerwatywą… – przypomniała mu, skrępowana.