Выбрать главу

– Ale zrobiłam już tyle przygotowań…

Giannis szybko zapewnił ją, że jego pracownicy wszystkim się zajmą. Był przygotowany na każdy jej argument. Przyjmował wszystkie jej zarzuty, wytrzymał łzy wściekłości i atak histerii. Jej największym problemem było to, że ludzie będą się z niej śmiali. Odmówiła jego propozycji jak najszybszego złożenia wspólnego oświadczenia. W rzadkim dla niego geście wyrozumiałości pozwolił jej samej wybrać czas i treść takiego ogłoszenia.

Czując, że jego zmiana zdania będzie dla niej bardzo trudna, ofiarował jej pudełko z biżuterią. Kupił je jako prezent ślubny.

– Proszę, przyjmij to jako dowód mojej sympatii i szacunku.

Krista zareagowała na błysk biżuterii jak wąż na muzykę zaklinacza. Wspaniały komplet wysadzany diamentami i szafirami, należący kiedyś do jednej z europejskich dynastii królewskich, wydobył z jej ust ekstatyczne jęki rozkoszy. Nagle znowu zaczęła się uśmiechać.

Kiedy wychodził, powiedziała pogodnie:

– Poczekam, aż ci minie. Rzucił jej krótkie spojrzenie.

– Nie minie.

Potrząsnęła głową, rozrzucając wspaniałe blond włosy wokół pięknej twarzy.

– Jestem idealna dla ciebie. Wszyscy tak mówią. Kiedy znów się zejdziemy, będziemy jak Romeo i Julia.

– To koniec, Krista. – Giannis oparł się pokusie poinformowania jej, jak skończył się romans Romea i Julii. Poczuł przypływ wspaniałego poczucia wolności. Wiedział, że nigdy już się nie oświadczy.

Trzydzieści sześć godzin po zakończeniu negocjacji w Dubaju Giannis wrócił do Londynu. Nie wybaczył jeszcze Maddie tego, jak zachowała się w trakcie ich ostatniego spotkania, ale nie mógł się doczekać, kiedy ją znowu zobaczy. Pojechał prosto do jej mieszkania, mając nadzieję, że ją zaskoczy.

To on jednak przeżył prawdziwe zaskoczenie, kiedy okazało się, że nikt nie otworzył mu drzwi. Następnego dnia Nemos dowiedział się, że wyprowadziła się, nie podając adresu. Giannis nalegał, żeby wejść do jej mieszkania i przeszukać je. Nie mógł uwierzyć, że jej nie ma.

Dlaczego? Żadna kobieta nigdy przed nim nie uciekła. Dlaczego ona to zrobiła? Pragnęła go równie mocno, jak on pragnął jej. O co jej chodziło? W jednej chwili całowała go, jakby nie mogła bez niego żyć, a w następnej… Ogarnęła go frustracja. Ile"czasu upłynie, zanim zdołają odnaleźć? Może nigdy mu się to nie uda? Sparaliżowała go ta myśl.

Dopiero kiedy wrócił do limuzyny, Nemos pochylił się ku niemu, żeby mu coś podać.

– To było w śmieciach.

Opakowanie testu ciążowego. Więc najwyraźniej martwiła się – o wiele bardziej niż on. Czy dlatego wydał jej się nieczuły? Skrzywił się. Dlaczego to słowo wciąż do niego powracało? Po prostu uważał, że to niemożliwe, żeby jedyny wypadek z zabezpieczeniem, jaki mu się kiedykolwiek zdarzył, miał prowadzić do poczęcia. I miał rację, prawda? Teraz przynajmniej jednak zrozumiał, dlaczego była tak wściekła, kiedy się ostatni raz widzieli.

Magazyn był czytany wielokrotnie i okładka zaczęła się odrywać. Nawet z drugiego końca poczekalni Maddie rozpoznała jednak zdjęcie Giannisa i Kristy. Podniosła się z siedzenia i chwyciła gazetę. Wydanie było sprzed kilku tygodni. Przez środek zdjęcia biegł zygzak, rozdzielający parę, a pod spodem tytuł: „Porzucona?". Zbyt niecierpliwa, żeby usiąść, zaczęła kartkować gazetę, w poszukiwaniu artykułu. Niestety nie było w nim zbyt wiele informacji.

Tajemniczy „przyjaciel" informował, że ślub roku został odwołany. Nie podawał przyczyny. Zarówno Giannis, jak i Krista odmawiali komentarzy i prosili o uszanowanie ich prywatności. Maddie wzięła głęboki oddech i przycisnęła magazyn do piersi.

– Panno Conway? – Pielęgniarka poprosiła ją do gabinetu.

– I to jest pierwsza pani wizyta u nas? – westchnął lekarz w średnim wieku, ważąc ją i mierząc jej ciśnienie. – Jest pani co najmniej w piątym miesiącu ciąży.

– W czwartym – poinformowała go Maddie. – Byłam u lekarza w Southend w szóstym tygodniu. Wszystko było w porządku.

Lekarz nic nie powiedział. Jeśli nie myliła się co do dat, to było niedobrze. Była w widocznej ciąży. Wyglądała na wychudzoną i zmęczoną i nie podobało mu się jej ciśnienie. Zbadał ją i powiedział, że chciałby wysłać ją na dalsze badania do szpitala.

– Myślę też, że nie powinna pani pracować – dodał.

– Pracuję tylko po kilka godzin, raz tu, raz tam. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby tego nie robić.

– Chce pani urodzić to dziecko? Maddie zbladła i pokiwała głową.

– Więc musi pani odpoczywać i dbać o siebie.

Maddie ogarnął strach. Jedyną rzeczą, która utrzymywała ją przy zdrowych zmysłach, od kiedy opuściła Londyn, była perspektywa posiadania dziecka. To prawda, czuła się potwornie zmęczona, straciła apetyt i kilka kilogramów, ale nie przyszło jej do głowy, że ciąża może być zagrożona. Teraz była przerażona.

Skoro Giannis nie był już zaręczony, to nie było już chyba powodu, dla którego nie miałaby do niego zadzwonić i poprosić o pomoc? Nagle doszła do wniosku, że jej dziecko jest ważniejsze niż jej duma i uczucia.

Upłynęły miesiące, od kiedy Giannis wręczył jej wytłaczaną wizytówkę, którą wciąż nosiła w torebce. Zanim straciła determinację, poszła do centrum handlowego w poszukiwaniu telefonu. Wybierała numer jego komórki bardzo powoli. Jej serce biło tak szybko, że omal nie upuściła słuchawki. Giannis powiedział coś po grecku.

– Halo… To ja… – powiedziała niepewnie.

Po drugiej stronie słuchawki Giannis wstał z siedzenia. Nagle wszystkie jego myśliwskie instynkty obudziły się do życia.

– Miałem nadzieję, że się w końcu odezwiesz – powiedział. – Gdzie jesteś?

Jego głęboki, niski głos przywołał wspomnienia, o których Maddie starała się zapomnieć. Jej oczy nieoczekiwanie zwilgotniały.

– Jestem w Reading – powiedziała. – Muszę się z tobą zobaczyć.

– Kiedy tylko zechcesz. Podaj mi swój adres, wyślę po ciebie samochód – powiedział Giannis.

Nie będąc gotowa na okazanie tak dużego zaufania, Maddie położyła dłoń na swoim brzuchu.

– Nie. Dziś wieczorem przyjadę pociągiem do Londynu.

Giannis był doświadczonym negocjatorem i wiedział, kiedy nie należy naciskać. Wyczuł w jej głosie ostrożność.

– Gdzie chcesz się spotkać? U mnie w mieszkaniu?

– Nie.

Giannis zaproponował, że samochód odbierze ją ze stacji i zawiezie do hotelu na kolację.

– Będziemy mieli spokój – powiedział. Był zdecydowany wyciągnąć ją z kryjówki, chociaż taktyka perswazji wobec kobiety była mu do tej pory obca.

Maddie nie chciała przekazywać mu tej informacji w miejscu publicznym.

– Muszę z tobą porozmawiać w cztery oczy.

– Dobrze, wynajmę oddzielną salę.

Giannis poczuł przypływ satysfakcji i zniecierpliwienia. Tęskniła za nim. To jasne. W jej głosie usłyszał ślad łez, a mimo to trzymała się z daleka przez trzy cholerne miesiące! Zdał sobie sprawę, że jest na nią wściekły. Musiał pokazać jej, że do niego należy, w najbardziej intymny sposób, tak żeby nigdy już nie uciekła. Z tym ekscytującym obrazem przed oczyma wyobraźni Giannis odwołał wszystkie swoje popołudniowe spotkania.

Mimo że dzień był gorący, Maddie włożyła długą marynarkę, która w zadziwiający sposób ukryła jej zmieniające się kształty. Nemos powitał ją ciepłym uśmiechem i przeprowadził przez zatłoczony dworzec, po czym zawiózł do hotelu. We foyer panowała onieśmielająca cisza, właściwa bardzo ekskluzywnym miejscom. Poczuła, jak wilgotnieją jej dłonie ze zdenerwowania. Nerwy miała napięte jak postronki.

– Pan Petrakosjest tutaj…-Nemos otworzył drzwi do prywatnego gabinetu i zobaczyła go. Wysokiego, ciemnowłosego i zabójczo przystojnego w srebrnoszarym garniturze. Widziała tylko jego, na niczym innym nie była w stanie skupić wzroku.