Выбрать главу

Jego pierwszą myślą było, że wygląda prześlicznie, niczym postać z pięknego obrazu. W obszernej czarnej marynarce sprawiała wrażenie drobnej i delikatnej. Na tym tle jej blada cera i tycjanowskie włosy nabierały jeszcze większego wyrazu.

– Drinka?

– Nie… To znaczy…

Giannis podszedł do niej, żeby zdjąć jej marynarkę.

– Nie, nie… Nie trzeba. – Maddie cofnęła się, ale po chwili pomyślała, jak śmiesznie to wygląda, jak bezsensowne jest odsuwanie tego, co musi mu powiedzieć. – Muszę ci coś powiedzieć. – Wzięła głęboki oddech. – Około trzech miesięcy temu skłamałam.

– Wybaczam ci – powiedział Giannis chrapliwym głosem, wpatrując się w nią z uznaniem i z lekkim rozbawieniem. Był przekonany, że to, co ona uważała za kłamstwo, mogło być tylko jakimś niedomówieniem. W końcu na własnej skórze przekonał się, że ma żelazne zasady.

– Ale nie wiesz jeszcze na jaki temat. Zmrużył oczy i przesunął wzrokiem po jej ciele, na chwilę zatrzymując go na jej pełnych, różowych ustach.

– Wyglądasz zachwycająco. Powiedz, że pójdziesz dziś wieczorem ze mną do mojego domu, a obiecuję, że nawet nie zapytam, co to było za kłamstwo, pedhi mou.

Maddie przypomniały się najintymniejsze chwile, jakie z nim przeżyła. Emanował gorącą, seksualną energią i obietnicą wyszukanej przyjemności. Na jej policzki wypłynął rumieniec.

– Czy kiedykolwiek myślisz o czymś poza łóżkiem? – zapytała sztywno.

– Nie przy tobie – zwierzył jej się Giannis szczerze.

– A jesteś w stanie poważnie porozmawiać? – zapytała, rozpinając marynarkę drżącymi palcami.

Zdjęła ją i powiesiła na oparciu krzesła, bojąc się, że lada chwila straci panowanie nad sobą. Nienawidziła się za to, że nie chce mu pokazywać się w ciąży. W końcu uznał jej ciało za bardzo atrakcyjne i zmysłowe, zanim zaczęło się zmieniać.

– G-Giannis…?-powiedziała, zwilżając czubkiem języka usta. Zakładała, że od razu zauważy zmianę jej figury.

Jego wzrok skupił się jednak na jej pełnych ustach.

– Uwielbiam twoje wargi…

Maddie zdała sobie sprawę, że czarny podkoszulek i elastyczna spódnica lepiej ukrywały jej stan, niż się spodziewała.

– Nic nie zauważyłeś?

Giannis niespiesznie napawał oczy widokiem jej zaokrąglonych kształtów. Wyobrażał ją sobie w swoim łóżku, swoim biurze, mieszkaniu, prywatnym samolocie.

– Masz wspaniałe piersi…

Maddie poczerwieniała ze wściekłości, zdenerwowania i niedowierzania, po czym odwróciła się bokiem.

– A co powiesz na mój brzuch?

Giannis zmarszczył brwi, zastanawiając się przez moment z zaskoczeniem, dlaczego wygląda, jakby połknęła poduszkę.

– Ogromny…

Jej twarz znieruchomiała i zbladła. No cóż, był szczery. Zawsze wiedziała, że jej zaokrąglona figura wyda mu się nieatrakcyjna, prawda?

– Jesteś w ciąży – wyszeptał Giannis.

ROZDZIAŁ SIÓDMY

– Czy o tym kłamstwie mówiłaś? Maddie skinęła niechętnie głową.

Giannis zacisnął pięści. W jego oczach płonął ogień.

– Tego ci nie wybaczę.

– Zdaję sobie sprawę, że jest to dla ciebie szok… Giannis poczuł ogromny gniew. Nie dość na tym, że znikła, to ukryła przed nim istnienie jego potomka. Wszystkie te miesiące, które mogli spędzić razem…

– To o wiele więcej niż tylko szok… Uniosła ku niemu twarz.

– Katastrofa? Tak to kiedyś określiłeś.

– To niesprawiedliwe. Wracasz do pierwszego dnia znajomości, żeby przytoczyć jakąś nic nieznaczącą uwagę?

– Nic nieznaczącą? Dlaczego po prostu nie przyznasz, że moje zajście w ciążę jest spełnieniem koszmaru?

Jego przystojna twarz pociemniała.

– Nie mów mi, co myślę i co czuję – powiedział gniewnie. – To, co zrobiłaś, jest nie do przyjęcia. Myślałem, że nie zajdziesz w ciążę, ale zaszłaś. I w tym momencie wszystko się zmieniło, dla każdego nas.

– Jak?

Giannis cofnął się o krok, żeby lepiej się jej przyjrzeć. Kobiety w ciąży nigdy go wcześniej nie interesowały, ale fascynował go jej zaokrąglony brzuch. Gdzieś w głębi duszy czuł satysfakcję. Nosiła jego nasienie.

– To dziecko jest moje – powiedział. – Miałem prawo brać udział w podejmowaniu każdej decyzji.

Maddie skrzywiła się, pragnąc, żeby przestał wpatrywać się w jej brzuch.

– Ja to widzę inaczej.

– Więc powinnaś nauczyć się patrzeć na to moimi oczami. Zobacz, jakiego bałaganu już narobiłaś! – rzucił oskarżycielskim tonem. – Jak śmiałaś odejść, nie powiedziawszy mi, że oczekujesz mojego dziecka?

– Nie narobiłam bałaganu! – Maddie zacisnęła dłonie w pięści. Jej zielone oczy lśniły szmaragdowym blaskiem. – Myślałam, że robię tobie i twojej narzeczonej przysługę.

– Nonsens! Uciekłaś dlatego, że byłem zaręczony. To miała być kara i zemsta.

Giannis oderwał od niej spojrzenie płonących oczu i podszedł do okna. Był głęboko zmartwiony tym, że nie poprosiła go o pomoc. Żadna kobieta nigdy nie okazała wobec niego takiego braku zaufania.

– Więc co się stało z tymi twoimi szlachetnymi zasadami? – zapytał. – Byłaś z nich taka dumna. Gdzie były, kiedy odchodziłaś ode mnie, nie informując, że zostaniesz matką mojego dziecka?

Maddie poruszyła się niespokojnie.

– Naprawdę myślałam, że robię najlepszą rzecz…

– A ja słuchałem, kiedy mówiłaś o swoich zasadach, i ufałem ci. – Giannis rzucił jej zimne spojrzenie.

– A jednak mnie okłamałaś…

– Dla mnie to był trudny okres. Czułam się winna – mruknęła Maddie nieszczęśliwym tonem. – Ale jeszcze teraz przeze mnie zerwałeś zaręczyny…

Giannis zesztywniał. Ta myśl zaniepokoiła go.

– Nie odegrałaś żadnej roli w tym zerwaniu. Mam nadzieję, że to uspokoi twoje sumienie.

– Tak.

Ale Maddie nie myślała w tej chwili o swoim sumieniu. Jego odpowiedź była niczym sztylet wbity prosto w jej serce. Nie śmiała na niego spojrzeć. Po chwili ból zmienił się w okropne poczucie upokorzenia. Kiedy tylko dowiedziała się o zerwaniu zaręczyn Giannisa i Kristy, znalazła wymówkę, żeby się z nim skontaktować i do niego wrócić. Jaka była zadufana w sobie, myśląc, że ich romans mógł skłonić go do zmiany zdania co do małżeństwa z Kristą.

– Nie kłam już więcej. Spodziewam się więcej po tobie, pedhi mou – powiedział Giannis, wpatrując się w jej drobną postać. Jego gniew powoli ustępował. Nawet będąc w ciąży, wyglądała wspaniale. Zaczął już przyzwyczajać się do jej zmienionych kształtów, zaczynały mu się one nawet podobać. W końcu to on był za nie odpowiedzialny.

Maddie czuła się strasznie. Poczuła mdłości. Nie była dla niego nikim szczególnym. Na jej czoło wystąpił pot. Przerażona, że zwymiotuje w jego obecności, starała się przestać o tym myśleć. Wzięła głęboki oddech, żeby uspokoić zawroty głowy, i po omacku zaczęła szukać za sobą krzesła.

– Giannis, ja… – Kiedy atak mdłości się nasilił, odwróciła się gwałtownie w stronę drzwi, chcąc wyjść z pokoju. Nagle jednak przed oczami zrobiło jej się ciemno i zemdlała.

Przez moment Giannis wpatrywał się w nią z przerażeniem. Za chwilę jednak zareagował, naciskając guzik alarmowy na zegarku, żeby wezwać ochronę.

Maddie wróciła do przytomności i wydała z siebie jęk, kiedy oślepił ją flesz aparatu.

– Co… Co się dzieje?