Выбрать главу

Wchodząc po schodach w stronę otwartych drzwi, Giannis wzmocnił uchwyt, w którym ją niósł.

– Paparazzi – mruknął. – Czekali przed hotelem i jechali za nami aż dotąd. Krwiopijcy!

– Gdzie jesteśmy?

– W prywatnej klinice. Chcę, żeby cię zbadano.

– Byłam u lekarza dziś rano – zaprotestowała Maddie.

– Nie pomógł ci najwyraźniej.

– Po prostu nie jadłam nic od śniadania. Wiem, to nie było mądre. Postaw mnie na ziemi – jęknęła. – Jestem w stanie sama iść.

Giannis ostrożnie postawił ją na podłodze. Jednak znów zakręciło jej się w głowie i musiała chwycić jego rękaw, żeby złapać równowagę.

– Nic więcej nie mów – powiedział, chwytając ją znów na ręce. – Pozwól mi robić to, co umiem najlepiej.

Maddie świadoma była obecności innych ludzi wokół nich: Nemosa i jego ekipy, lekarzy. Wszyscy się w nich wpatrywali.

– Na przykład rozkazywać innym? – powiedziała. Napięcie widoczne w jego twarzy zelżało i roześmiał się. Pochylił dumną głowę i szepnął jej do ucha:

– Wiele rzeczy robię lepiej niż inni, glikia mou. Maddie poczuła szalone pragnienie objęcia go i przytulenia się mocno, zapamiętania tej chwili, żeby mogła ją wspominać, kiedy już go przy niej nie będzie. Giannis położył Maddie na kozetce w przytulnym gabinecie. Ona zaś wyprosiła go za drzwi i odpowiedziała na mnóstwo pytań lekarza.

– Słyszę bicie dwóch serc – powiedział cicho lekarz. – Jestem prawie pewien, że nosi pani bliźniaki.

Maddie wstrzymała oddech, ale uśmiechnęła się, przypomniawszy sobie swoją utraconą siostrę.

Giannis czekał na korytarzu, kiedy wywieziono ją z gabinetu na wózku.

– Chcą jeszcze mi zrobić USG – powiedziała przepraszającym tonem. – Nic mi nie jest.

– Tego dowiemy się od lekarzy. Chciałbym być obecny przy tym badaniu.

Kiedy Maddie spojrzała na monitor, zapomniała o wszystkim, zahipnotyzowana wyraźnym, trójwymiarowym obrazem.

– Dziecko… – wyszeptał Giannis z zachwytem. Nie spodziewał się, że zobaczy malutką twarz.

– Och… Jest taki piękny – powiedziała Maddie. Giannis wziął ją za rękę.

– Będziemy mieli chłopca?

– Chce pani wiedzieć?

– Tak… Myślę, że tak – szepnęła Maddie.

– Jedno dziecko jest chłopcem…

– Może pan rozpoznać to na tym etapie? – Giannis wpatrywał się w monitor z zachwytem. – Więc będziemy mieli syna. Ale co miał pan na myśli, mówiąc,jedno dziecko"?

– Będę miała bliźniaki – powiedziała Maddie z radością.

– Trudno powiedzieć przy takim ułożeniu dzieci, ale jestem prawie pewien, że drugie dziecko jest dziewczynką.

– Theos mou… bliźniaki. – Giannis był wstrząśnięty. Zacisnął rękę mocniej na jej dłoni.

– Są zdrowe? – zapytała Maddie z zaniepokojeniem.

Lekarz zapewnił ją, że wszystko w porządku. Nakazał jej przestać się martwić, więcej jeść i dużo spać.

Giannis z wielką ostrożnością posadził ją na wózku. Był oszołomiony. Dwoje dzieci – syn i córka – jego krew. Był zaskoczony poczuciem zadowolenia i oczekiwania, które go przepełniało. Do tej pory był przekonany, że nie zależy mu na posiadaniu dzieci. Jednak w chwili, w której zobaczył ich małe twarzyczki na ekranie, coś w nim się zmieniło.

– Zabiorę cię teraz do domu. Zjesz, jak kazał lekarz, a potem odpoczniesz.

Pod tylne drzwi podjechała limuzyna. Kiedy wyjechali zza rogu, tłum paparazzich przed głównym wejściem zagotował się, zbyt późno orientując się, że przegapił ich wyjście z kliniki.

– Mój apartament jest niedaleko.

Na jej twarz padł cień. Złożyła ręce na brzuchu, unikając jego wzroku.

– Nie, proszę. To nie jest dobry pomysł. Wolałabym pojechać do hotelu…

– Nie bądź niemądra – powiedział Giannis autorytarnie.

– Hotele są drogie, ale nie mam wyboru, jeśli nic innego nie uda się znaleźć… Potrzebuję teraz twojej finansowej pomocy. Będę wdzięczna, jeśli pomożesz mi znaleźć mieszkanie na stałe i umożliwisz radzenie sobie samodzielnie.

– Ale ja nie zostawię cię teraz samej. Nie mam zamiaru spuszczać cię z oczu, pedhi mou.

Maddie spojrzała na niego kątem oka i napotkała jego wzrok. Serce w jej piersi podskoczyło. Jeden rzut oka na jego przystojną twarz przepełnił ją emocjami, pragnieniem i pożądaniem. Odwróciła wzrok i wpatrzyła się w przestrzeń. Nigdy przy nim nie zachowywała się rozsądnie. Była głupia, niedojrzała i słaba. Teraz jednak nadszedł czas; żeby skończyć z takim zachowaniem. Jej dzieci potrzebowały matki, która będzie postępować dorośle.

– Giannis… Czy mógłbyś mnie przez chwilę posłuchać? – zapytała napiętym głosem. – Muszę być niezależna. Nie będę dobrze się czuła w twoim mieszkaniu. Spałeś ze mną, a ja przypadkowo zaszłam w ciążę. To jedyny powód, dla którego tutaj z tobą jestem. Nie musisz udawać, że jest inaczej.

Giannisowi nie spodobało się to, co usłyszał. Oddalała się od niego teraz, kiedy chciał zatrzymać ją przy sobie.

– Ale jest inaczej…

– Nie, nie jest. – Maddie poczuła ucisk w gardle. Długo nie zapomni jego deklaracji, że nie miała nic wspólnego z jego zerwanymi zaręczynami. Jednak, mimo że jego szczerość bolała, była mu za nią wdzięczna. Jej nadzieje i marzenia runęły w gruzy. Kochała go. Była w nim beznadziejnie zakochana. Ale on czuł inaczej. Musiała nauczyć się z tym żyć, a im mniej czasu będzie spędzała w jego towarzystwie, tym lepiej.

– Maddie… – Giannis był zdecydowany przekonać ją do swojego punktu widzenia. Jeśli nie zostanie w jego mieszkaniu, będzie źródłem stałych zmartwień. Jak inaczej będzie wiedział, gdzie jest, z kim i czy dba o siebie?

– Mam nadzieję, że będziesz się interesował naszymi dziećmi, kiedy się urodzą, i że oboje będziemy zachowywać się jak cywilizowani ludzie – szepnęła. Oczy piekły ją od powstrzymywanych łez. Pochyliła głowę.

Giannis miał właśnie powiedzieć, że jej groźba, że odejdzie z ich nienarodzonymi dziećmi, była aktem niesprawiedliwej agresji, której nie miał zamiaru zaakceptować. Ale wtedy zdarzyło się coś, przez co zmienił zdanie. Na jej zaciśnięte dłonie spadła jedna łza. Zamarł w szoku. Potarła oczy i wymamrotała przeprosiny.

– Proszę, nie rób tego – powiedziała, kiedy próbował objąć ją ramieniem.

Giannis czuł się sfrustrowany swoją bezsilnością. Drżała, ale nie chciała przyjąć jego pocieszenia. Podał jej śnieżnobiałą chusteczkę. Łzy, które wcześniej uważał tylko za przemyślaną kobiecą broń, miały na niego zadziwiająco silny wpływ, kiedy płakała Maddie. Czuł się paskudnie. Była zmęczona, nieszczęśliwa i nosiła jego dzieci. Postanowił ustąpić jej i zawieźć ją do hotelu.

Następnego dnia Maddie obudziła się po nocy twardego snu. Zjadła dobry posiłek, wzięła ciepłą kąpiel i zasnęła, jak tylko przyłożyła głowę do poduszki.

Kiedy się obudziła, jej bagaż z pensjonatu w Reading już na nią czekał. Ubrana w elastyczne spodnie i zwykły podkoszulek właśnie jadła śniadanie, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zakładając, że to obsługa hotelu przyszła zabrać naczynia, Maddie otworzyła drzwi bez pytania.

– Widzę, że wiesz, kim jestem. Mogę wejść? – zapytała Krista Spirydou.

Maddie najpierw zbladła, a potem poczerwieniała. To Krista zamknęła drzwi i z gracją usiadła na krześle. Maddie nie mogła od niej oderwać wzroku. Miała wspaniałe blond włosy, opadające na wąskie ramiona niczym jedwabna kurtyna, błyszczące turkusowe oczy i była idealna.

– Widzę, że jesteś zmieszana – zauważyła Krista. – Nie ma takiej potrzeby. Mam rozwiązanie wszystkich naszych problemów.