– Porozmawiamy w mieszkaniu – uciął rozmowę Giannis.
Winda zawiozła ich bezszelestnie do jego apartamentu na najwyższym piętrze. Cały był urządzony w błyszczącym kamieniu i drewnie. Pomieszczenia były ogromne i miały wysoki sufit. Wraz z rozmieszczonymi tu i tam pojedynczymi meblami i współczesnymi rzeźbami, apartament sprawiał wrażenie nowoczesnej galerii sztuki.
Maddie nie traciła czasu i od razu przeszła do rzeczy.
– Krista złożyła mi propozycję. Wiesz, o co chodziło?
– Skąd miałbym wiedzieć?
– Stąd, że musiałeś z nią wczoraj rozmawiać. Wiedziała już, że spodziewam się bliźniaków.
– Paparazzi zrobili nam wczoraj zdjęcia, więc pomyślałem, że jestem jej winien ostrzeżenie. – Mówił spokojnie, ale w jego głosie nie było przepraszającego tonu. – Zerwanie zaręczyn to jedno, ale pokazanie się z ciężarną kobietą niedługo potem to drugie.
Maddie zarumieniła się, czując dyskomfort na myśl o tym, co wiązało go z Kristą.
– Najwyraźniej wciąż jesteście sobie bliscy.
– Znamy się całe życie. Posłuchaj, o co chodzi? Dlaczego Krista chciała się z tobą zobaczyć?
– Chciała, abym się zgodziła, żebyście adoptowali bliźniaki.
Giannis skrzywił się.
– Nie wierzę ci. Zacisnęła zęby.
– Zrobiła to. Powiedziała, że zrywaliście ze sobą wiele razy, ale ty zawsze do niej wracałeś, i że adopcja to idealne rozwiązanie. Uważała, że ożenisz się z nią i razem wychowacie moje dzieci.
Giannis przeciągnął palcami po ciemnych włosach.
– Naprawdę, czasami kobiecy umysł mnie zadziwia.
Maddie chciała, żeby rozwiał jej największe obawy, ale ta odpowiedź jej nie wystarczyła. Miała nadzieję, że ją uspokoi, powie, że nie ożeni się z Kristą.
– Więc mówisz, że nie miałeś nic wspólnego z planem Kristy? – rzuciła.
Giannis rzucił jej długie spojrzenie.
– Czy wyglądam na szalonego? Znam cię na tyle, żeby wiedzieć, że nigdy byś się na coś takiego nie zgodziła.
– Jak mam ci zaufać? Odwróciła się i podeszła do okna.
– Maddie… – mruknął jedwabistym głosem, obracając ją w swoją stronę i biorąc w ramiona. – Potrzebujemy siebie nawzajem.
Objął dłońmi jej pośladki i przycisnął do siebie, pokazując, jak bardzo jej pragnie. Między udami poczuła wilgoć i ciepło. Oparła się pokusie, ale sprawiło jej to niemal fizyczny ból.
– Nie mogę tego zrobić… Nie mogę. To niewłaściwe…
Jego oczy płonęły pożądaniem. Postanowił w końcu poddać się i zaproponować jedyne wyjście, jakie mieli w tej trudnej sytuacji.
– Jak to może być niewłaściwe, skoro weźmiemy ślub?
– Co takiego? – Otworzyła szeroko oczy.
– A jakie mamy wyjście? To jedyne rozsądne rozwiązanie. – Giannis wzruszył ramionami.
Maddie przygryzła dolną wargę.
– Nie musimy brać ślubu.
– Musimy. Kto nauczy moje dzieci, jak być Grekami? Jak radzić sobie z moją rodziną? Zarządzać majątkiem?
Nagle Maddie zrozumiała, dlaczego Krista przyszła do niej. Piękna blondynka znała Giannisa na tyle, żeby wiedzieć, że zaproponuje małżeństwo matce swoich nienarodzonych dzieci, i próbowała temu zapobiec.
– Nie wiem, co powiedzieć… – szepnęła, czując zamęt w głowie.
– Powiedz tak… i powiedz to po grecku. – Giannis rzucił jej olśniewający uśmiech, od którego ścisnęło jej się serce. – Ne.
Wysunęła czubek języka, żeby zwilżyć wyschnięte wargi.
– A jeśli powiem nie? – zapytała.
Zapadła cisza. Giannis nie poruszył się, ale Maddie wyczuwała, że pod tą spokojną powierzchnią szaleje sztorm. Przymknął oczy, w których błyszczało ostrzeżenie.
– Nie powiesz.
Maddie zdała sobie sprawę, że nie ma wyboru. Zastanawiała się, czy powinna odrzec, że jego groźba nie jest konieczna, że wystarczyło samo wyobrażenie Kristy idącej z nim do ołtarza. Była zazdrosna i wstydziła się tego. Kochała go jednak i wiedziała, że musi postępować dla dobra swoich nienarodzonych dzieci. Jego stosunek do ich związku oburzał ją, ale musiała najpierw stanąć na nogi, ugruntować swoją pozycję, a potem dopiero walczyć. Jeśli chciał ją zmusić do małżeństwa, pomyślała gorączkowo, to będzie musiał zaakceptować konsekwencje swojej decyzji.
Giannis stwierdził, że nikt inny nie zastanawiałby się nad jego propozycją tak długo. Nie był dumny z zawoalowanej groźby, której użył, ale był przekonany, że dobre intencje usprawiedliwiają bezwzględne metody.
– Dobrze, wyjdę za ciebie – powiedziała w końcu Maddie.
– Myślisz, że mogłabyś napić się kieliszek szampana, żeby to uczcić? – Jego szerokie, zmysłowe usta wygięły się w natychmiastowym uśmiechu.
Jej zielone oczy zalśniły.
– Nie mam czego świętować.
Giannis nawet nie mrugnął, słysząc jej słowa. Osiągnąwszy swój cel, czuł się znakomicie. Nie będzie już mu więcej uciekać. Nigdy więcej nie schowa się już przed nim. Uznał to za bardzo uspokajającą perspektywę.
– Chciałbym, żeby ceremonia odbyła się jak najszybciej.
– Jak chcesz… – Maddie wzruszyła ramionami z obojętnością, która go zirytowała.
– Prawdziwy, odpowiedni ślub – dodał, w razie gdyby pomyślała sobie, że chce ją ukryć przed światem. – Kościół, suknia, setki gości.
Maddie się skrzywiła.
– Nie będę się z takim brzuchem wciskać w suknię ślubną!
– A w czym przeszkadza ci brzuch? – zapytał Giannis. – W dzisiejszych czasach takie rzeczy dość często się zdarzają.
Dla Maddie jednak ukazanie się na własnym ślubie w ciąży było jedną z najbardziej zawstydzających rzeczy, jakie przychodziły jej do głowy. Wszyscy jego krewni i znajomi będą porównywać ją ze szczupłą Kristą. I winić za romans z zaręczonym mężczyzną.
Mimo że Giannisowi nie udało się obudzić w niej entuzjazmu, nie miał zamiaru rezygnować. Może bała się, że nie sprosta zadaniu zorganizowania takiej uroczystości w tak krótkim czasie?
– Oczywiście wszystkim zajmą się moi pracownicy i organizator ślubów.
– Gdybym ja miała prawo głosu, sugerowałabym małą, skromną ceremonię.
Próbując zapanować nad rosnącą irytacją, Giannis wziął głęboki oddech.
– Będę dumny z tego, że zostaniesz moją żoną. Nie chcę małej, skromnej ceremonii.
Maddie odsunęła kilka rudych loków z czoła i spojrzała na niego. Jej oczy zalśniły niczym oczy kotki.
– Wszyscy wiemy, że musisz zawsze dostać to, czego chcesz. Ale uprzedzam, że jeśli się ze mną ożenisz, życie nie będzie już takie łatwe i przyjemne.
– Czy wypowiadasz mi wojnę, pedhi mou? – Giannisa bardzo rozbawił ten pomysł. Z Maddie trudno było się nudzić. Teraz byłą na niego zła, ale przejdzie jej i wtedy uzna, że on naprawdę wie lepiej. Czy nie zdawała sobie sprawy, że mały skromny ślub wyglądałby, jakby się jej wstydził? Był przekonany, że bez względu na to, co teraz mówi, szybko zaangażuje się w przygotowania.
– Nie mam na ten temat nic więcej, do powiedzenia. Gdzie mam do tego czasu mieszkać?
– Tutaj.
Maddie skrzywiła się.
– To wspaniały apartament – Giannis podniósł nieco głos.
Maddie prychnęła.
– Wygląda jak mieszkanie Jamesa Bonda.
– Jeśli ci się tutaj nie podoba, to nie ma problemu. Mam domek w hrabstwie Kent.
– Chciałabym tam zostać aż do ślubu. – Z dala od niego i z dala od pokus, pomyślała.
Dziesięć dni później, w gabinecie Harriston Hall prawnik Maddie skończył wyjaśniać jej najważniejsze punkty przedmałżeńskiej intercyzy.